Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Półka kolekcjonera: TSA – „Heavy Metal World”

Muzyka
|
21.09.2021

Wydany w 1984 roku album zespołu TSA zatytułowany „Heavy Metal World” to bez wątpienia największe twórcze osiągnięcie tej polskiej formacji. Wydawnictwo dołączyło do zacnego grona, które znajduje się na naszej półce kolekcjonera...

 „Heavy Metal World” - okładka
Zespół TSA na okładce „Heavy Metal World”

Zespół TSA, który ponownie reaktywował się w 2021 roku, ma za sobą niezwykle burzliwą historię. Historię nieporozumień i głośnych powrotów. Kończenia działalności i ponownego wracania na scenę oraz do studia. To jeden z zespołów najbardziej niepokornych na polskiej scenie rocka. Co jednak najważniejsze – grupa, która mimo różnego rodzaju problemów i kłótni, była w stanie przygotować kilka naprawdę dobrych albumów, wśród których znalazł się jeden wybitny. „Heavy Metal World”, bo o nim mowa, opublikowany został w 1984 roku i szybko został doceniony. Zanim jednak do tego doszło, w TSA – bo jakżeby inaczej – nie działo się najlepiej.

Choć zespół założony został w 1979 roku, przez kilka lat nie publikował premierowego materiału. Krystalizował się skład, a na koncertach muzycy prezentowali pojedyncze utwory, które dopiero dopracowywali. W końcu, w 1983 roku, grupa wydała debiutancki krążek zatytułowany „TSA”. Solidne metalowe granie wyraźnie inspirowane twórczością zachodnich wykonawców. Największym przebojem na płycie jest bez wątpienia utwór „Trzy zapałki”. Muzyka została doceniona w Polsce, a zespół szybko zabrał się za nagranie kolejnego wydawnictwa, w międzyczasie wydając debiut w języku angielskim (album „Spunk!” z 1984 roku).

Nas interesuje jednak bardziej premierowy materiał, a ten powstawał z myślą o płycie „Heavy Metal World”. W 1984 roku w zespole już nie działo się najlepiej – Marek Kapłon i Andrzej Nowak poinformowali kolegów, że będzie to ich ostatnia sesja nagraniowa, po której z TSA odejdą. W międzyczasie do szpitala trafił gitarzysta, Stefan Machel. Cały plan nagrania płyty stanął pod znakiem zapytania, ale muzycy postanowili zrobić wszystko, co w ich mocy, żeby – zgodnie z podpisaną umową – materiał przygotować. No i przygotowali. Najlepszy w całej swojej karierze.

Pod wpływem najlepszych

Tego, że lubią szukać inspiracji u zachodnich wykonawców, członkowie TSA nigdy się nie wstydzili. Brali to, co najlepszego mieli Led Zeppelin, AC/DC, Deep Purple, wsłuchiwali się w dokonania początkujących zespołów i przerabiali na swój sposób. Dlatego muzyka w pierwszej chwili może wydawać się znajoma, ale zawsze są to kompozycje w pełni oryginalne, napisane przez członków formacji od A do Z. Wydaje się, że apogeum TSA osiągnęło właśnie w 1984 roku, gdy wydali album zatytułowany „Heavy Metal World”. Już sam tytuł sugeruje, że będzie to album heavymetalowy inspirowany anglojęzycznymi wykonawcami. Bo, choć tytuł jest w języku angielskim, wszystkie kompozycje Marek Piekarczyk zaśpiewał po polsku.

Ostatecznie na płycie znalazło się dziewięć utworów. Kompozytorami są po trochu wszyscy pracujący wówczas nad płytą muzycy: Marek Kapłon, Stefan Machel, Marek Piekarczyk, Andrzej Nowak oraz Janusz Niekrasz. Dokładając po cegiełce udało im się stworzyć album, który śmiało może być określany mianem „najlepszego polskiego wydawnictwa heavymetalowego” (choć wiem, że to mocno subiektywne stwierdzenie). Na płycie TSA zachwyca szybkimi i zadziornymi partiami gitar, niebanalnymi tekstami oraz nadającą rytm wyraźnie słyszalną perkusją. Muzycy nie bali się wychodzić poza strefę swojego muzycznego komfortu, czego efektem jest chociażby bluesowość (słyszalna w środkowej partii „Kocicy”). Znalazło się miejsce na balladę („Alien”) czy utwór z pogranicza speed metalu („Maratończyk”). Pięknym zwieńczeniem tej metalowej podróży jest utwór „Heavy Metal Świat” ze wspaniałymi solówkami Nowaka i przejmującym, głębokim tekstem wyśpiewanym przez Piekarczyka. Najlepszy utwór na tej płycie? Jeden z najlepszych, bo o takie miano walczyć może przynajmniej kilka.

Na końcu płyty znalazła się również ciekawostka, czyli kompozycja „TSA pod Tatrami”. Góralskie przyśpiewki? To podziękowanie złożone gospodarzom, dzięki którym kapela mogła przygotować i nagrać album „Heavy Metal World”. Rzecz bowiem działa się w malowniczym Hotelu Kasprowy w Zakopanem.

Zapisany w historii polskiego rocka

Jak już wspomniałem, płyta „Heavy Metal World” spotkała się z bardzo ciepłym przyjęciem ze strony polskich fanów muzyki metalowej. Na naszej scenie w połowie lat 80. nie działało zbyt wielu wykonawców z tego nurtu, dlatego każde wydawnictwo było przyjmowane z otwartymi rękami, ale TSA udowodniło, że potrafi wspiąć się dużo ponad bezduszne kopiowanie od kolegów po fachu z zachodu. Dodali do swojej muzyki wiele oryginalności i pomysłowości, co zostało docenione. Co jednak ważniejsze – nawet teraz, już wiele dekad po premierze wydawnictwo „Heavy Metal World” wciąż może się podobać. Muzyka nie zestarzała się nawet o dzień, a teksty są na tyle uniwersalne, że znajdą odzwierciedlenie nawet w obecnym świecie. Tak nagrywa się płyty wyjątkowe. TSA zrobiło to mimo bardzo trudnych okoliczności. A może to one zmobilizowały muzyków do wytężonej pracy? Pewnie się tego już nie dowiemy...

Warto na koniec nadmienić, że zespół dwa lata później, w 1986 roku, wydał anglojęzyczną wersję płyty „Heavy Metal World” (już bez Kapłona i Nowaka). Choć wyszło to całkiem ciekawie, TSA nigdy zagranicznej kariery nie zrobiło. W późniejszych latach zespół zawieszał działalność i powracał. Również publikował, ale poziomem do „Heavy Metal World” nigdy się już nie zbliżył.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie