Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

9 faktów dotyczących „The Dark Side of the Moon”, o których mogłeś nie wiedzieć

Muzyka
|
01.03.2023

Każdy miłośnik rocka zgodzi się ze stwierdzeniem, że „The Dark Side of the Moon” od Pink Floyd to jeden z najważniejszych albumów w historii rocka. Muzyka inspirująca i ponadczasowa. Dlatego warto dowiedzieć się nieco więcej na temat okoliczności jej powstania.

„The Dark Side of the Moon”
„The Dark Side of the Moon” ma 50 lat | fot. Logjam

Swego czasu rozpisywałem się o okolicznościach powstania i znaczeniu płyty „The Dark Side of the Moon”. Bo muzyka Pink Floyd, która właśnie skończyła 50 lat, to coś więcej niż nuty i tekst. To dzieło na wielu płaszczyznach doskonałe, przemyślane i – jak się okazuje – ponadczasowe. To, że Floydzi wyprzedzili w 1973 roku swoją epokę, to sprawa oczywista. Nikt jednak nie spodziewał się wówczas, że nagrana wtedy muzyka będzie tak aktualna i popularna nawet pół wieku później.

W czasie tych pięciu dekad wydarzyło się w świecie rocka bardzo dużo – swoje triumfy święcił punk, pięć minut mieli muzycy glammetalowi, w końcu do głosu doszedł grunge. Działo się sporo, ciągła ewolucja. A „The Dark Side of the Moon” wciąż istniało w świadomości zarówno odbiorców, jak i twórców, dla których stanowiło nieustającą inspirację. Poniżej znajdziecie garść ciekawostek związanych z albumem, który zredefiniował muzykę rockową:

1. Karteczki z pytaniami

Zespół przygotowując „The Dark Side of the Moon” rozdał karteczki z pytaniami wszystkim osobom, które pracowały akurat w Abbey Road – na przykład Paulowi i Lindzie McCartneyom. 20 pytań dotyczyło spraw przeróżnych – agresji, strachu przed śmiercią czy znaczenia zwrotu „The Dark Side of the Moon”. Najciekawsze i najbardziej spontaniczne odpowiedzi możemy usłyszeć na płycie. McCartneyowie się nie załapali, ale Henry McColluch z Wings, który na jedno z pytań odpowiedział „Nie wiem, byłem wtedy pijany”, trafił na płytę – frazę możemy usłyszeć w „Money”.

2. Fani Monty Pythona

Praca w Abbey Road szła pełną parą, ponieważ zespół goniły terminy. Tylko dwa wydarzenia mogły ją przerwać – transmisja meczu piłki nożnej lub nowy odcinek „Latającego cyrku Monty Pythona”. Muzycy z Pink Floyd byli takimi fanami Cleese’a i spółki, że po zarobieniu pierwszych pieniędzy na „The Dark Side of the Moon” wsparli finansowo nagrywanie filmu „Monty Python i święty Graal”.

3. Śmiech upitego lumpa

Pamiętacie ten niepokojący śmiech pijaczka ze „Speak to Me” i „Brain Damage”? Nie jest on efektem nagrań pod sklepem monopolowym. Tak zaśmiewał się Peter Watts, road manager i inżynier dźwięku współpracujący z Floydami. Muzykom tak się jego rechot spodobał, że go nagrali i wykorzystali we wspomnianych utworach. Ciekawostka poza konkursem – Peter Watts jest ojcem aktorki Naomi Watts.

4. Linijka i nożyczki

Abbey Road było w czasie nagrywania „The Dark Side of the Moon” studiem dysponującym najnowocześniejszym sprzętem. Między innymi 16-ścieżkowym rejestratorem. Zespół chciał na nim uzyskać nietypowy dźwięk podkładu, który miał trafić do utworu „Money”. Z pomocą przyszły nie najnowsze rozwiązania, ale... nożyczki i klej. Muzycy cięli taśmę, łączyli konkretne kawałki, wszystko mierzyli ręcznie linijką i powielali w maszynie taśmowej. Jakoś się udało:

5. Żeby wszyscy zrozumieli

„The Dark Side of the Moon” to pierwszy album Pink Floyd, do którego teksty napisał samodzielnie Roger Waters. Niedługo później w jednym z wywiadów przyznał, że używał prostych słów, żeby wszyscy mogli zrozumieć, o co chodzi we wszystkich utworach. Bufonada czy troska o słuchacza? Znając pana Watersa, może niestety chodzić o to pierwsze...

6. Fortepianowe solo do filmu

Richard Wright napisał melodię znaną z „Us and Them” w 1969 roku do filmu „Zabriskie Point”. Pink Floyd otrzymali zamówienie na muzykę do obrazu. Instrumentalny utwór miał być wykorzystywany w scenach zamieszek studentów z policją. Fortepianowe solo zostało odrzucone przez wytwórnię i reżysera, ale nie przepadło. Waters dopisał słowa i kawałek – znany jako „Us and Them” – trafił na płytę.

7. Bootleg, który wkurzył Floydów

Muzycy z Pink Floyd zanim nagrali „The Dark Side of the Moon”, grali nowe utwory na koncertach. Jeden z nich, który odbył się w lutym 1972 roku w Rainbow Theatre, został amatorsko zarejestrowany, a następnie jako bootleg trafił w ręce (podobno) 100 tysięcy osób. Muzycy z Pink Floyd byli na zmianę załamani i wkurzeni. Mimo wszystko nie chcieli nic zmieniać w swoim pierwotnym planie i nagrali te same utwory na swoim ósmym albumie.

8. Beatlesi w tle

Pod koniec utworu „Eclipse” głos mówi, że „nie ma ciemnej strony Księżya, tak naprawdę cały jest ciemny”. Wszyscy to wiedzą, żadna ciekawostka. Ale gdyby posłuchać tego fragmentu podgłaśniając odtwarzacz na pełną skalę, a najlepiej w słuchawkach, w tle można usłyszeć „Ticket to Ride” Beatlesów. Najpewniej kompozycja ta była odtwarzana w biurach Abbey Road i została wyłapana przez mikrofony w studiu Floydów.

9. Muzyka do seksu

Ciekawego wyboru dokonali słuchacze jednej z popularnych stacji radioweych w Australii, którzy uznali muzykę z „The Dark Side of the Moon” za najlepszą do... fizycznych zbliżeń. Panowie z Pink Floyd raczej nie spodziewali się takiego obrotu spraw.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie