Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Wspaniała piątka Pink Floyd – Księżyc, Ściana i Zwierzęta... Wskazujemy najlepsze albumy!

Muzyka
|
19.08.2021

Czy jest bardziej zasłużony dla muzyki rockowej zespół, niż Pink Floyd? Na pewno jest w ściesłej czołówce. We „Wspaniałej piątce” postanowiłem wybrać najwybitniejsze albumy znajdujące się w dorobku grupy Pink Floyd.

Pink Floyd - zdjęcie zespołu
Archiwalne zdjęcie zespołu Pink Floyd

O historii zespołu Pink Floyd pisać można w nieskończoność. W założonej w 1965 roku grupie działo się naprawdę wiele – nagrywanie genialnych płyt to jedno, ale przez niemalże wszystkie dekady istnienia muzycy nieustannie się kłócili i nie potrafili spędzić ze sobą nawet wspólnej chwili w studiu nagraniowym. A zaraz później wyruszali w obszerne tournée i występowali wspólnie wieczór za wieczorem. To nieskończona ilość anegdot, ciekawych historii i muzycznego geniuszu. Ponieważ jednak o Pink Floyd powstało przynajmniej kilka obszernych książek, postanowiłem podejść do sprawy bardziej zwięźle.

Które płyty w dorobku Pink Floyd są najlepsze? Trudne pytanie. Szczególnie, że wybierać trzeba spośród piętnastu albumów, które powstawały do 2014 roku. Podjąłem się jednak wskazania pięciu moim zdaniem najwybitniejszych wydawnictw brytyjskiej legendy rocka. Lista prezentuje się następująco:

5. Meddle (1971)

Szósty album w dorobku Pink Floyd uznawany jest za początek klasycznego okresu w twórczości formacji. Zdecydowanie mniej na nim rocka psychodelicznego, a więcej progresji, co bez wątpienia wpływa na jego odbiór. Nie ma bowiem wątpliwości, że rozbudowane, niekiedy rozbuchane muzyczne formy są domeną zespołu i właśnie w 1971 roku muzycy zaczęli ten fakt dostrzegać. Album „Meddle” zebrał pozytywne recenzje i spotkał się z dużym zainteresowaniem ze strony miłośników rocka. Przyniósł nam takie kompozycje jak „One of These Days”, „Fearless” czy „Echoes”. Szczególnie ta ostatnia robi wrażenie – trwa ponad 23 minuty i zawiera wszystko, co później Pink Floyd tylko udoskonalali. Można powiedzieć, że od tego wszystko, co najlepsze w twórczości zespołu, wtedy się zaczęło! A później było już tylko lepiej...

4. Animals (1977)

Lata 70. w twórczości Pink Floyd były w mojej ocenie wyjątkowe, a najlepiej świadczy o tym fakt, że właśnie wtedy powstały najlepsze i najbardziej przełomowe wydawnictwa formacji. Do takich bez wątpienia zalicza się album „Animals” z 1977 roku. W zespole nie działo się wówczas dobrze, ale to akurat nic nowego, ponieważ muzycy rzadko kiedy potrafili się ze sobą porozumieć. Album jest przede wszystkim dziełem Watersa, który odpowiedzialny jest za stworzenie czterech z pięciu utworów (jedynie przy „Dogs” pomagał mu Gilmour).

Płyta ma surowe brzmienie i jest bardziej rockowa, niż poprzednie albumy Pink Floyd. Choć nie osiągnęła tak dużego sukcesu komercyjnego, jak wydany dwa lata wcześniej „Wish You Were Here”, muzycznie jest dziełem niesamowitym. Spójna, złożona i pełna bardziej lub mniej oczywistych przekazów. Podczas pisania utworów Waters inspirował się między innymi „Folwarkiem zwierzęcym” George’a Orwella.

3. Wish You Were Here (1975)

W tym momencie miałem problem z określeniem kolejności najlepszych płyt Pink Floyd, ponieważ wszystkie, które znalazły się na podium, są dziełami genialnymi. Zupełnie subiektywne uznałem, że trzecie miejsce zajmie płyta „Wish You Were Here” z 1975 roku. Dlaczego? Kwestia osobistych doświadczeń, a nie sugerowanie, że to album słabszy od dwóch opisanych poniżej. Na płycie nie ma słabych punktów, ale są dwa bardzo mocne – kompozycje „Wish You Were Here” oraz „Shine on You Crazy Diamond, Parts I-V”. W mojej ocenie to właśnie one definiują geniusz Pink Floyd.

Warto jednocześnie wspomnieć, że w 1975 roku zespół nieco chętniej wspólnie pracował nad nową muzyką. Zaledwie dwie kompozycje Waters stworzył w pojedynkę – „Have a Cigar” oraz „Welcome to the Machine”. Przy tych, w mojej ocenie, najlepszych mówić możemy o pracy zespołowej. Tytułową kompozycję pomógł napisać Gilmour, a podzielone na dwie części „Shine on You Crazy Diamond” również Wright.

2. The Wall (1979)

Uznałem, że „The Wall” zasługuje na drugie miejsce przede wszystkim dlatego, że album jako taki miał znacznie większy wpływ na media głównego nurtu, niż „Wish You Were Here”. Wydawnictwo jest szczytowym osiągnięciem Rogera Watersa, który odpowiadał za cały koncept tej niezwykłej rock opery. Wśród twórców niektórych utworów wymieniany jest Gilmour, ale od dawna wiadomo, że „Ściana” jest dzieckiem Watersa. I tak też należy ją traktować.

Album składa się z dwóch płyt, na których umieszczono w sumie 26 utworów. Są one powiązane i skupiają się wokół określonych problemów – jest to protest przeciwko rockowym koncertom stadionowym, a także rozprawa o wyobcowaniu artysty, której motywem przewodnim jest metaforyczny, niemożliwy do sforsowania mur. Teksty i muzyka podlegają różnym interpretacjom, które można przypasować do wielu sytuacji życiowych, co bez wątpienia jest główną siłą płynącą z „The Wall”. Album wybitny, ponadczasowy i zwyczajnie genialny!

1. The Dark Side of the Moon (1973)

Ponad 40 milionów sprzedanych egzemplarzy na całym świecie i w pełni uzasadniony status płyty kultowej. Mowa oczywiście o „The Dark Side of the Moon” z 1973 roku. W mojej ocenie to szczytowe osiągnięcie muzyków z Pink Floyd, którzy dopracowali formę przekazu i wspięli się, tym razem jako kolektyw, na szczyt swoich możliwości. Eksperymentowali z dźwiękiem, jego obróbką oraz prezentacją. Wykonali w studiu genialną robotę, tworząc płytę będącą prawdziwym dziełem sztuki. Nie ma tam miejsca na zbędny dźwięk, nieodpowiednią nutę i oczywiście słabszy, czy gorzej przemyślany utwór. To wydawnictwo od początku do końca genialne!

Podobnego zdania są krytycy i fani, którzy najczęściej wskazują „The Dark Side of the Moon” jako najlepszy album Pink Floyd i ja się pod tymi ocenami podpisuję. Uwielbiam do niego wracać i z przyjemnością słucham go od początku do końca, nie pomijając nawet jednej minuty. Nie ma w historii muzyki zbyt wielu albumów, które tak wspaniale smakowałyby właśnie w całości. Który utwór z płyty jest najlepszy? Odpowiedź jest banalnie prosta – wszystkie.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie