Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Półka kolekcjonera: Pink Floyd – „The Dark Side of the Moon”

Muzyka
|
08.12.2020

Wśród albumów, które na swojej półce powinien mieć każdy miłośnik muzyki rockowej, bez wątpienia znaleźć powinna się płyta pt. „The Dark Side of the Moon”. Największe osiągnięcie w dorobku zespołu Pink Floyd i prawdopodobnie najważniejszy album w historii całego gatunku.

„The Dark Side of the Moon” - okładka
Kultowa okładka płyty „The Dark Side of the Moon”

Muzycy z Pink Floyd w 1972 roku – gdy rozpoczynali prace nad „The Dark Side of the Moon” – mieli już ugruntowaną pozycję na rynku muzycznym. Wcześniej opublikowali już siedem albumów, które w większości przypadków zostały docenione przez krytyków, a także coraz liczniejszą rzeszę fanów. Twórczość brytyjskiej formacji była niezwykle nowatorska, dla wielu trudna do zrozumienia w latach 60. oraz 70. Zespół eksperymentował z dźwiękami, instrumentami i podejściem do ich wykorzystania w studiu. Wielu widziało w tym potencjał, który eksplodował 1 marca 1973 roku, czyli w dniu premiery płyty „The Dark Side of the Moon”. Zarówno dla Pink Floyd, jak i muzyki rockowej, później już nic nie było takie samo. 

Zespół, który tworzyli wówczas David Gilmour, Nick Masom, Richard Wright oraz Roger Waters, jednogłośnie zgodził się, że nowe wydawnictwo będzie albumem koncepcyjnym. Oznacza to, że utwory miały skupić się na temacie pozamuzycznym i powinny tworzyć spójną całość. Członkowie Pink Floyd jeszcze przed rozpoczęciem prac mieli przygotowanych wiele tekstów utworów i linii melodycznych, z których mogli swobodnie korzystać podczas prac nad nowym albumem. Zdecydowali, iż w każdym utworze poruszą osobny problem, który dotykał będzie współczesnego im świata – rządzy pieniądza, chciwości, przemijania, wojny czy w końcu szaleństwa. Tematy aktualne wtedy, są aktualne również dziś...

Zespół Pink Floyd w latach 70.
Zdjęcie zespołu Pink Floyd z lat 70.

Nowatorskie podejście do pracy studyjnej

Wiadome było, że muzycy z Pink Floyd będą szukali rozwiązań alternatywnych i nowych pomysłów na pracę w studiu nagraniowym. Korzystali przede wszystkim z możliwości współczesnej im technologii – między innymi z syntezatorów VCS 3. Wybrane partie wykonywali na nich zarówno Gilmour i Waters, jak i Wright. Używali licznych efektów dodatkowych, które miały wpływ na brzmienie utworów na „The Dark Side of the Moon”. Zadbali również o wsparcie wysokiej klasy specjalistów – inżynierem dźwięku został Alan Parsons, a jego asystentem Peter James, miksowaniem zajął się natomiast Chris Thomas. Zgodnie z tradycją, nie zaprosili do pomocy żadnego producenta i to zadanie rozdzielili pomiędzy siebie, natomiast na płycie napisali solidarnie: „Produkcja: Pink Floyd”.

Nie zabrakło również występów gościnnych. Na płycie usłyszeć możemy saksofonistę Dicka Perry’ego, który zagrał w utworach „Us and Them” i „Money”. Wokalistka Clare Torry pojawiła się natomiast w piosence „The Great Gig in the Sky”. Chórek stworzyły: Doris Troy, Lesley Duncan, Liza Strike oraz Barry St. John. Ostatecznie Pink Floyd przygotował jedenaście utworów, choć na okładce pojawiło się jedynie dziewięć. Cztery bowiem połączono w dwa – mowa o „Speak to Me/Breathe” oraz „Time”, który zawierał w sobie repryzę „Breathe”. W kolejnych wznowieniach płyty utwory te były dzielone lub ponownie łączone.

Ciekawym przykładem nowatorskiego podejścia do pracy w studiu jest utwór „Time” – jeden z najbardziej znanych z całej płyty „The Dark Side of the Moon”. Muzycy, za radą Alana Parsonsa, włączyli do utworu zsynchronizowane dźwięki bijących zegarów, które zostały nagrane i następnie zmiksowane. W utworze „Money” możemy usłyszeć wiele dźwięków pozamuzycznych – między innymi otwieranie i zamykanie kas sklepowych czy przesypywanie monet. Stawiali na oryginalność i powiew świeżości, nie bali się eksperymentów, co zostało niedługo później docenione.

Teksty, które mówiły o ludzkich lękach i problemach współczesnego muzykom świata, przygotował Roger Waters. Za warstwę muzyczną odpowiadała pozostała trójka. Ogólne przesłanie płynące z „The Dark Side of the Moon” jest pesymistyczne i nihilistyczne, a najlepszym na to dowodem niech będą ostatnie słowa, które słychać na płycie: Nie ma ciemnej strony księżyca, w rzeczywistości jest cały ciemny. Wypowiedział je dozorca londyńskiego The Abbey Road Studios, Gerry O'Driscoll. To właśnie tam zespół nagrywał „The Dark Side of the Moon”, a trwało to od czerwca 1972 do stycznia 1973 roku.

Co ciekawe, zespół nie spędził tych miesięcy w studiu podczas wielogodzinnych sesji. Poszczególne utwory były muzykom znane, ponieważ wcześniej grali je na żywo, dlatego na miejscu spotykali się w celu dopracowania poszczególnych partii, ale bardzo często w Abbey Road Studios pracowali osobno. Wiele czasu poświęcili na przemycanie wspomnianych wcześniej „smaczków”, które są uzupełnieniem muzycznej doskonałości. Anegdota głosi, że Keith Emerson zapytał w czasie powstania „The Dark Side of the Moon”, dlaczego po prostu nie spotkają się wszyscy razem i nie przyspieszą prac. W odpowiedzi usłyszał, że pracując osobno są w stanie uniknąć wielu kłótni. Bo faktycznie, wszyscy członkowie Pink Floyd mieli skrajnie różne charaktery i, co pokazały późniejsze wydarzenia, nie byli w stanie w wielu sytuacjach dojść do porozumienia.

Nieoczekiwany i niesłychany sukces

Przez pierwsze dni po premierze „The Dark Side of the Moon” zarówno fani, jak i recenzenci byli zgodni, że jest to świetny album. Wzbudzał entuzjazm i zainteresowanie, ale chyba nikt nie przypuszczał, że stanie się on jednym z najważniejszych, jeśli nie najważniejszym wydawnictwem w całej historii muzyki rockowej. Płyta utrzymała się w pierwszej setce amerykańskiego zestawienia najlepiej sprzedających się albumów „Billboard” przez oszałamiające 949 tygodni! Szacuje się jednocześnie, że „The Dark Side of the Moon” sprzedało się na całym świecie w nakładzie sięgającym 50 milionów płyt. To jeden z najlepszych wyników w historii muzyki.

Choć od premiery płyty minęło już prawie pół wieku, wciąż uważana jest za szczytowe osiągnięcie nie tylko zespołu Pink Floyd, ale wszech czasów – dotyczy to zarówno rekordu popularności, jak i muzycznej perfekcji. W tworzonych obecnie rankingach i zestawieniach, „The Dark Side of the Moon” zawsze znajduje się na jednej z czołowych lokat. Dzieje się tak w pełni zasłużenie, ponieważ muzycznie jest to poziom dla wielu wciąż nieosiągalny. Sukces płyty jest składową geniuszu kilku niezwykle utalentowanych muzyków, którzy nie byli nawet w stanie przebywać razem w jednym pomieszczeniu. Tak rodzą się legendy!

Warto w tym miejscu dodać, że dwa lata później grupa Pink Floyd wydała inny genialny i uważany za kultowy album – „Wish You Were Here”. Ale to już temat na zupełnie inną opowieść...

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie