Zwrot „Neue Deutsche Härte” tłumaczony zwykle jest jako „nowa niemiecka surowość”, a związany jest bezpośrednio z rewolucją, która dokonała się na początku lat 90. XX wieku na niemieckiej scenie rockowej i metalowej. W tym okresie zaczęły powstawać zespoły, które w swojej twórczości łączyły metal industrialny oraz szeroko pojętą muzykę elektroniką. Efektem tego było nagranie albumów, w których głębokie (czyste) wokale i brzmienie gitar elektrycznych połączone zostały z syntezatorami, samplami oraz instrumentami klawiszowymi. Niektórzy wykonawcy zaczęli nawet używać automatów perkusyjnych, które nie były akceptowane przez większość twórców z nurtu szeroko rozumianego metalu.
Neue Deutsche Härte na przestrzeni kolejnych lat zyskiwało na popularności, a przełomowy okazał się 1995 rok, gdy kluczowe dla rozwoju nurtu płyty wydały zespoły Oomph! oraz Rammstein. Obecnie ten podgatunek metalu kojarzony jest przede wszystkim z drugim z wymienionych, ale warto pamiętać, że Neue Deutsche Härte to przynajmniej kilkadziesiąt mniej lub bardziej znanych zespołów, które powstawały na początku lat 90., ale powstają i teraz. Nurt bowiem jest wciąż żywy, a wielu młodych muzyków docenia innowacyjność, która płynie z połączenia metalu z elektroniką. Oczywiście są to grupy przede wszystkim pochodzące z Niemiec, ale swoich sił w Neue Deutsche Härte próbują również Skandynawowie. O pozycji, jaką przez lata wypracował sobie czołowy przedstawiciel gatunku – Rammstein – chyba nie trzeba wspominać. To gwiazda metalu.
Płyty, które w mojej ocenie są z różnych powodów istotne dla Neue Deutsche Härte, to:
Oomph! – Defekt (1995)
Wydawnicza aktywność zespołu Oomph! rozpoczęła się już w 1991 roku. Na przestrzeni kolejnych lat pojawiały się longplaye oraz EP-ki, ale przełom nastąpił właśnie w 1995 roku. Na płycie „Defekt” zespołowi udało się połączyć ze sobą metalowy ciężar z elektroniką. W kontekście rozwoju Neue Deutsche Härte był to moment przełomowy. Dero Goi, Crap i Robert Flux dali początek muzycznej rewolucji.
Rammstein – Herzeleid (1995)
Swoją cegiełkę kilka miesięcy później dołożyli również panowie z zespołu Rammstein. Swego czasu zebrałem oraz sklasyfikowałem wszystkie płyty Niemców i... „Herzeleid” nie znalazło się zbyt wysoko. To jednak bez znaczenia, ponieważ w 1995 roku album był rewolucyjny i miał ogromny wpływ na całą niemiecką scenę metalową. Tak się po prostu złożyło, że muzycy z Rammstein w kolejnych latach nagrywali jeszcze lepsze płyty, ale bez tego debiutu Neue Deutsche Härte nie byłoby takie samo.
Stahlhammer – Killer Instinkt (1995)
Choć zespół Stahlhammer (co ciekawe wywodzący się z Austrii) jest obecnie nieco zapomniany, w latach 90. był współautorem rewolucji. Zyskał sławę za sprawą niecodziennej przeróbki „Another Brick in the Wall” Pink Floyd, ale nie dajcie się zwieść – „Killer Instinkt” to album idealnie wpisujący się w założenia Neue Deutsche Härte. Zdecydowanie warto do niego wrócić!
Rammstein – Sehnsucht (1997)
Czy się to komuś podoba, czy nie, wracamy do zespołu Rammstein. Ich drugi album zatytułowany „Sehnsucht” był rozwinięciem tego, co pojawiło się na debiucie. Muzycy wyciągnęli wnioski i niesieni popularnością Neue Deutsche Härte przygotowali jeszcze lepszy album. To właśnie na nim znalazły się kultowe obecnie kawałki „Engel” czy „Du hast”.
Oomph! – Unrein (1998)
Do panów z Oomph! również postanowiłem jeszcze raz wrócić. W 1998 roku wydali bowiem świetny album „Unrein”, który doskonale wpisywał się w założenia podbijającego Europę nurtu w muzyce metalowej. W perfekcyjny sposób połączyli na nim metal industrialny z elektroniką, uzupełniając wszystko zaangażowanymi społecznie tekstami. Aż dziw bierze, że nie zrobili kariery zbliżonej do tej Rammsteinu...
Rammstein – Mutter (2001)
O którym postanowiłem wspomnieć jeszcze raz przy okazji płyty „Mutter” – moim zdaniem najlepszej w ich dyskografii, a może nawet w całym Neue Deutsche Härte. Utwory „Sonne”, „Ich will” czy tytułowy „Mutter” uznawane są obecnie za ikoniczne i to między innymi one pozwoliły zespołowi z Niemiec na podbicie list przebojów na całym świecie. Na początku XXI wieku nie było bardziej innowacyjnego niemieckiego zespołu!
Megaherz – Herzwerk II (2002)
Czwarty w dorobku zespołu Megaherz i ostatni z wokalistą Alexxem Wesselskym album to w mojej ocenie ich opus magnum. Neue Deutsche Härte z domieszką alternatywy okazało się ciekawym i odświeżającym pomysłem. Na trwającej ponad godzinę płycie znalazło się czternaście utworów, które zaskakują złożonością i niecodziennym brzmieniem.
Unheilig – Das 2. Gebot (2003)
Powstały w 2000 roku zespół Unheilig uznawany jest obecnie za czołowego twórcę Neue Deutsche Härte. Postanowiłem wybrać ich trzeci album, czyli „Das 2. Gebot” z 2003 roku. Co ciekawe, grupa zyskała popularność rok wcześniej po wydaniu płyty „Frohes Fest” utrzymanej w... świątecznych klimatach. Na kolejnym wydawnictwie znów jednak poszli na całość, dając nam kawał dobrego grania z wpływami muzyki industrialnej i elektronicznej.
Eisbrecher – Antikörper (2006)
Wspomniany nieco wcześniej Alexander Wesselsky zamienił Megaherz na Eisbrecher i ponownie udowodnił, że jest mistrzem w swoim fachu. „Antikörper” to drugi album w dyskografii niemieckiej formacji. Nie ma na niej zbędnego kombinowania – to płyta, która utrzymana została w klimatach typowych dla Neue Deutsche Härte z połowy lat 90. I bardzo dobrze!
Lindemann – F&M (2019)
Till Lindemann z Rammstein kilka lat temu połączył siły z Peterem Tägtgrenem znanym z deathemetalowego zespołu Hypocrisy. W 2019 roku ukazał się ich drugi album zatytułowany „F&M”. Panowie poszli na nim w kierunku właśnie Neue Deutsche Härte. Co ciekawe, brzmienie nie jest aż tak bardzo zbliżone do tego, do czego Till przyzwyczaił nas w swoim macierzystym zespole. Co jest oczywiście pozytywną wiadomością, bo to dowód, że gatunek cały czas się rozwija i ewoluuje.
Michał Grzybowski
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (4) / skomentuj / zobacz wszystkie
Blixa Bargeld!
+ N. Cave and Bad Seeds!
19.10.2023 11:16
Kasety były pirackie oryginalne /są dobre do dziś, jedne i drugie w przeciwieństwie do kompaktów/; obecnie są chyba tylko oryginalne, więc jest jakiś postęp! Wówczas brzmienie kaset tych oryginalnych było nawet lepsze od CD, bo było słychać i bas, i stereo oraz wszelkie niskie dźwięki, co jest raczej i dziś niemożliwe, ponieważ nawet ta ciężka muza jest nagrywana tak jakby to był Jean-Michel Jarre ( i to z Chin... cha cha cha).
Słuchanie właściwie każdej muzy z komputera czy telefonu pogłębia tę płytkość odsłuchu; to już lepiej z dobrego radia, szpulowca albo z wieży jak kiedyś!
Real Life
18.10.2023 14:51
Piękne czasy, klimaty, ciągle coś nowego i świeżego; a kompakty dopiero co wchodzą do gry.
Przegrywalnie CD jak we Wrocławiu na Kościuszki czy w Rynku!
Na kasety oczywiście.
(Vide: No Mens No, Swans, Young Gods, Laibach, Slayer, Sepultura, Voivod, Slipknot, Dead Kennedys, Ministry, Lard, Front 242, Amorphis, AOG + Dezerter, Variete etc.)
18.10.2023 13:58
Tak, te pierwsze płyty R są genialne + live...
Jest jeszcze oczywiście klimatyczny i niepowtarzalny Einstürzende Neubauten!
I ich wczesne płyty jak to zazwyczaj bywa/schemat rozwoju.
Real Life
18.10.2023 13:49