Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Till Lindemann – wyplatacz koszyków, poeta i wokalista. Kim jest współzałożyciel zespołu Rammstein?

Muzyka
|
13.04.2022

Choć kojarzony jest z nieco odpychającą aparycją, budzącymi skrajne emocje teledyskami i śpiewem w jednym z bardziej kontrowersyjnych zespołów, Till Lindemann to człowiek o bardzo szerokim spektrum zainteresowań. Warto dowiedzieć się o nim nieco więcej.

Till Lindemann - zdjęcie
Till Lindemann – wokalista Rammstein

Rammstein przymierza się do publikacji nowej płyty. Fani niemieckiego zespołu mogą czuć się dopieszczeni, ponieważ na wydany w 2019 roku album „Rammstein” czekać musieli aż dekadę, a teraz zespół postanowił wydać kolejny krążek po zaledwie trzech latach. Nie tak dawno na naszych łamach pokusiliśmy się o podsumowanie wydawniczej aktywności zespołu Rammstein. Żeby jednak zrozumieć fenomen niemieckiej formacji, trzeba czegoś więcej, niż tylko analiza twórczości.

Bo ta, choć na wielu płaszczyznach przełomowa i wyjątkowa na skalę światową, nie jest jedynym czynnikiem wpływającym na popularność tego zespołu. Chodzi przede wszystkim o koncerty. Pełne energii, pirotechniki, wybuchów i szeroko rozumianego scenicznego szaleństwa. To nie zwykły występ, to show. Dlatego właśnie każda okazja do zobaczenia Niemców na żywo to duże wydarzenie. W Polsce pojawią się już 16 lipca tego roku i zagrają na PGE Narodowym.

Kolejnym czynnikiem przyciągającym do zespołu są muzycy. Ze szczególnym naciskiem na wokalistę, Tilla Lindemanna. Można go lubić lub nie, ale na pewno nie można przejść obok niego obojętnie. Bo to postać z wielu powodów barwna i wielowymiarowa, która realizuje się jako artysta, nie tylko tworząc wraz z zespołem Rammstein. Warto dowiedzieć się nieco więcej o życiu, poezji, kontrowersjach i pobocznych projektach wokalisty...

(Nie)spełniony pływak

Jako nastolatek Till Lindemann uchodził za utalentowanego pływaka. Chodził do szkoły sportowej, a pod koniec lat 70. był tak dobry na dystansie 1500 metrów stylem dowolnym, że był brany pod uwagę jako jeden z kandydatów do wyjazdu na igrzyska olimpijskie do Moskwy. Ostatecznie nie doszło to do skutku, a sportowiec zadowolić musiał się tytułem młodzieżowego mistrza Europy. Na drodze do dalszej kariery stanęła kontuzja. Legenda głosi, że na zgrupowaniu we Florencji wraz z kilkoma kolegami wybrał się na eskapadę po mieście, w czasie której zostali napadnięci. Till miał wówczas naderwać mięsień brzucha, co sprawiło, że musiał zrezygnować z pływactwa.

Zdjęcie Tilla Lindemanna
Till Lidnemann w młodości

Wydaje się, że sam zainteresowany za bardzo tego nie przeżył, ponieważ po latach przyznał, że nie przepadał za tą dyscypliną, a pójście do szkoły sportowej nie było jego decyzją. W 1980 roku, gdy młody Lindemann musiał poszukać nowej życiowej drogi, postanowił po prostu pójść do pracy. Bez doświadczenia i wykształcenia nie pozostało mu nic innego, jak kopanie torfu. Wytrzymał... trzy dni. Kolejnym wyborem była praktyka stolarska, która dużo bardziej mu odpowiadała. Miał spore zdolności manualne, dlatego uznał, że to odpowiednia droga zawodowa. Po wyprowadzce z rodzinnego domu kupił pół warsztatu w malowniczej miejscowości w okolicach Schwerinu.

Żadnej pracy się nie boję!

Karierę muzyczną Till Lindemann rozpoczął w 1986 roku, czyli mając 23 lata. Dołączył do działającego w NRD zespołu First Arsch, w którym był... perkusistą. Choć młodzi muzycy dużo koncertowali i próbowali się przebić, nie szło im najlepiej, dlatego Lindemann – żeby związać koniec z końcem – cały czas musiał zajmować się stolarką i wyplataniem koszyków. Zanim doszło do założenia zespołu Rammstrin, Till zainteresował się poezją. Niewykluczone, że talent odziedziczył w genach, ponieważ jego ojciec – Werner Lindemann – był znanym pisarzem.

Fascynacja pisaniem wierszy narodziła się, gdy Till miał 28, może 29 lat. Początkowo trudno mówić nawet o wierszach, ponieważ późniejszy wokalista pisał raczej pojedyncze słowa, zdania, czasem wersy, ale dopiero po kilku latach zaczął nadawać swojej twórczości bardziej zwartą strukturę. Choć miłość do poezji tli się w Lindemannie do dziś, nie rezygnował z kariery muzycznej. W 1994 roku nastąpił przełom, ponieważ wraz z Richardem Z. Kruspem, Paulem Landersem, Oliverem Riedlem, Christopherem Schneiderem i Christianem Lorenzem założyli zespół Rammstein.

Co ciekawe, dopiero wtedy Lindemann przeprowadził się ze swojego wiejskiego warsztatu do Berlina. Sukces, jaki osiągnął z zespołem, przerósł jego najśmielsze oczekiwania. Z dnia na dzień stał się gwiazdą. Warto jednak wspomnieć, że za tym gwiazdorstwem Lindemann nie przepada. Choć już bardziej zajęty, cały czas znajdował czas na pisanie. W 2002 roku wraz z przyjacielem Gertem Hofem wydał tom poezji „Messer”, który zadedykował swojemu ojcu (Werner zmarł w 1993 roku). W 2013 roku opublikował natomiast 149-stronicowy tom poezji „In stillen Nächten”. W swojej twórczości poetyckiej – podobnie jak w Rammstein – skupia się przede wszystkim na ciemnych stronach życia, pisząc o samotności, strachu, przemijaniu czy końcu świata.

Życie poza Rammstein

Jeśli chodzi o aktywność muzyczną po sukcesie Rammsteina, to Till wystąpił gościnnie na kilku płytach, a także wraz z kolegą z zespołu – Richardem Kruspem – wydali album „Schtiel” (2003). Sporym wydarzeniem na rynku było natomiast ogłoszenie z 2013 roku, gdy wokalista poinformował, iż zakłada zespół o nazwie Lindemann. Sformował go wraz z Peterem Tägtgrenem (znanym z zespołów Pain oraz Hypocrisy). Efektem tej współpracy są dwa albumy utrzymane w ramach gatunkowych industrialnego metalu: „Skills in Pills” (2015) oraz „F & M” (2019). Wydawnictwa zebrały pochlebne recenzje, a sam zespół zagrał kilka obszernych tras koncertowych. W 2021 roku szeregi zespołu opuścił Tägtgren, ale formacja istnieje nadal. Till zatrudnił instrumentalistów i na początku 2022 wydał singiel „Ich hasse Kinder”. To raczej nie jest jego ostatnie słowo pod szyldem „Lindemann”.

Człowiek o dwóch twarzach

W życiu prywatnym Till Lindemann nie należy do pokornych. Co jakiś czas pojawiają się informacje dotyczące jego wybryków. Do najpoważniejszych zaliczyć należy na pewno pobicie, którego dopuścił się względem drugiej żony, Anji Koeseling, do którego doszło w 1997 roku. Po pijanemu uderzył ją w twarz, łamiąc nos. Został skazany i zapłacił odszkodowanie. Para rozstała się, a sama Anja niedługo później związała się z kolegą Tilla, Richardem Kruspem. W czerwcu 2019 roku Till ponownie dopuścił się pobicia – zaatakował 54-letniego mężczyznę, który nazwał jego dziewczynę prostytutką. Wokalista miał uderzyć go łokciem i złamać szczękę. Rzecz działa się w Monachium.

Warto również wspomnieć o pozytywnych stronach. Niedawno Till Lidemann – po tym, jak odwołał wszystkie koncerty w Rosji na znak wsparcia Ukrainy – został wolontariuszem na berlińskim dworcu. Pomagał ukraińskim uchodźcom w znalezieniu zakwaterowania. Jedna z kobiet, którym pomógł, opisała sprawę w internecie – Till zapewnił jej i jej córce nocleg w hotelu, a także dał pieniądze na obiad.

Wydaje się, że Lindemann nas jeszcze nie raz zaskoczy. Czy pozytywnie? Tego nie można być pewnym, ale oby tylko w ten sposób.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (3) / skomentuj / zobacz wszystkie

Paweł Kopeć
09 października 2023 o 17:23
Odpowiedz

TL!? Jest jak Joker, któremu coraz bardziej... odwala!?
Efekt - groteska.
Niestety.
Vide: pierwsze płyty R i koncerty.

~Paweł Kopeć

09.10.2023 17:23
Iza
01 sierpnia 2023 o 23:42
Odpowiedz

Jestem po koncercie w Chorzowie...Cuuudowne przedstawienie. Ale - Moim zdaniem daje się odczuć złą atmosferę w zespole. Niby chłopaki, ale jakoś tak mało są przyjacielscy w stosunku do wokolisty... Thill - strasznie smutne oczy, są chwile, kiedy ciężko mi było na to patrzeć. Straszna samotność, jakieś nieszczęście w tym jego wzroku jest. Daje "nam pokarm", ale tak jakby nie był szczęśliwy. Chłopaki coś tam sobie pośpiewają razem (ale nie do Tilla) uśmiechną się do siebie, klawiszowiec wychodzi z kotła - ha, ha, ha. No niby świetnie się bawią - uśmiechają się, ale Thilla traktują jak rekwizyt. Jak im podawał dłoń gdy schodzili z szalup to chyba żaden na niego nie spojrzał, a Richard - mróz w oczach... no jakoś tak nie bardzo.
A afterparty Lindemanna. Takie imprezy nigdy nic dobrego nie przynoszą i to dla obu stron...

~Iza

01.08.2023 23:42
Fanka
24 czerwca 2023 o 23:25
Odpowiedz

Niepokorny dziadek ale kocham Go nieziemsko:)

~Fanka

24.06.2023 23:25
1