Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

„Sukcesja” – finałowy sezon z mocnym uderzeniem. Tego nikt się nie spodziewał! [RECENZJA]

Książka, film
|
03.04.2023

Właśnie emitowany jest finał jednego z najgłośniejszych seriali ostatnich lat. „Sukcesja” od HBO obsypana została dziesiątkami nagród, ale dla jej twórcy – Jessego Armstronga – to mało. Dla niego najważniejsze jest efektowne domknięcie historii rodziny Roy. Idzie mu to naprawdę dobrze!

„Sukcesja” - obsada
Bohaterowie serialu „Sukcesja” | fot. mat. pras.

Pod koniec 2021 roku przygotowałem recenzję 3. sezonu serialu „Sukcesja” (ang. „Succession”), w której zasugerowałem, że mamy do czynienia z najlepszym serialem ostatnich lat. Pamiętam, że nie wszyscy z was się ze mną zgodzili, a zdania dotyczące produkcji HBO były podzielone. Przyjąłem to wówczas z zainteresowaniem i nieco większą uwagę zacząłem przykładać do tego, jakim właściwie serialem jest wspomniany tytuł. Ostatecznie doszedłem do wniosku, że faktycznie nie jest to produkcja dla wszystkich. Akcja toczy się powoli, sceny często są przegadane, a sama otoczka – wysokie szczeble i ogromne pieniądze – nie dla wszystkich jest ciekawym tłem do przedstawiania wydarzeń.

„Sukcesja” to serial, który albo się uwielbia, albo się go nienawidzi. Ja jestem w tej pierwszej grupie, a na wielki finał czekałem z dużym zainteresowaniem. Byłem bowiem pewien, że Jesse Armstrong da nam coś, czego jeszcze nie było. Że podkręci wszystko do absolutnego, ale możliwego do strawienia maksimum. W zasadzie twórca tytułu, po tym, jak ten doceniony został pięcioma Złotymi Globami, niczego już nie musiał. Wiadomo jednak, bo podkreślał to w wywiadach, że ma pomysł na mocne zakończenie swojego opus magnum. Pomysł, który powali wszystkich miłośników „Sukcesji” na łopatki. Właśnie go doświadczamy – za nami premiera dwóch pierwszych epizodów, natomiast ja miałem okazję do zobaczenia czterech. Daje mi to pole do wyciągnięcia pewnych wniosków...

Plakat nowego sezonu „Sukcesji”
Plakat nowego sezonu „Sukcesji” | mat. pras.

1. Bohaterowie, którzy budzą emocje

Dla mnie od początku „Sukcesja” była serialem o ludziach. Okłamałbym wszystkich, gdyby świat wielkiej polityki i finansjery był mi bliski, ale od początku nie miało to dla mnie znaczenia. Gdyby wrzucić wszystkich bohaterów, tak skrupulatnie i ciekawie napisanych, na stację kosmiczną albo do wioski gdzieś w Andach, niczego by to nie zmieniło. Najnowszy sezon jest tego najlepszym dowodem, a śledzenie tego, jak zmieniają się i ewoluują – oczywiście na naszych oczach – Kendall, Roman, Tom czy przede wszystkim Shiv, to duża przyjemność. Armstrong miał świadomość, że to właśnie kreacje postaci i dialogi są najmocniejszymi stronami „Sukcesji” i konsekwentnie na nie stawiał. Rozwijał i rozbudowywał, żeby ostatecznie stworzyć perfekcyjny obraz tego, jak powinien wyglądać współczesny serial dramatyczny. Moim zdaniem tytuł HBO wyznacza standardy!

„Sukcesja”
Wyglądajcie za emocjami w nowej „Sukcesji”! | fot. mat. pras.

2. Realizacja na mistrzowskim poziomie

Nie mniej imponująco wygląda kwestia realizacji – zarówno ujęć, jak i montażu. Widać, że tym zagadnieniom również poświęcono dużo czasu, a twórcy byli na nie wyjątkowo wyczuleni. Wydaje się, że w „Sukcesji” nie ma zbędnych ujęć, a każda sekunda produkcji wygląda tak, jak to sobie pierwotnie zaplanowano. Choć, jak wspomniałem, sceny bywają mało dynamiczne, sposób kręcenia często jest nam to w stanie zrekompensować, ponieważ jest na wielu płaszczyznach nowatorski. To szczególnie godne docenienia w momencie, gdy dostajemy dziesiątki jednakowo zrealizowanych tytułów, które seryjnie wpadają na platformy streamingowe.

3. Historia, która ma sens

Dialogi, realizacja, aktorstwo – to wszystko ma oczywiście duże znaczenie, ale gdyby historia w „Sukcesji” była nijaka, niewiele by one dały. Tak się jednak składa, że to właśnie fabuła jest najmocniejszą stroną tytułu HBO. Ciekawie napisani bohaterowie znajdują się w jeszcze ciekawszych sytuacjach, w których muszą podjąć określone decyzje, dobrać odpowiednio słowa. Wszystko jest na swoim miejscu, wielowątkowa fabuła nie ma żadnych dziur logicznych, a ciągłość przyczynowo-skutkowa jest zawsze zachowana. Jako widzowie czujemy ciężar podejmowanych decyzji, odczuwamy napięcie, a jednocześnie doceniamy wstawki humorystyczne. Są doskonałą przeciwwagą, która sprawia, że serial nie jest na dłuższą metę – nawet przyjmując kilka odcinków jeden po drugim – obciążający dla widza. To spore osiągnięcie w przypadku tak rozbudowanego (ale nie przesadnie rozbuchanego) dramatu.

4. Co za finał!

Po zakończeniu 3. sezonu oczekiwania względem finałowej serii były ogromne. To oczywiste. Armstrong, mając tego świadomość, postanowił porządnie zamieszać. Pozorny spokój, który pożegnał nas w momencie emisji ostatniego odcinka poprzedniej serii, to tylko zagrywka. W nowej przenosimy się o kilka miesięcy później, gdy okazuje się, że zawarty sojusz nie może przetrwać w ustalonej wówczas formie. Daleko mu do ideału, a kolejne sceny pokazują, że główni gracze cały czas coś kręcą na boku i kombinują. Emocje zaczynają sięgać zenitu, a sprawy bardzo się komplikują. Tak bardzo, że jako widzowie zaczynamy odczuwać autentyczne podenerwowanie połączone z oczekiwaniem na kolejne odcinki, na kolejne decyzje i elementy tej złożonej układanki. Tak intensywnego i pełnego zwrotów akcji sezonu nie było nam jeszcze dane oglądać!

Ponieważ mam świadomość, że niektórzy mogli jeszcze nie oglądać nowych epizodów, starałem się nie przekazywać zbyt wielu szczegółów. „Sukcesja” to jeden z tych seriali, w których główną rolę odgrywają detale – ujęcia, słowa, gesty, decyzje. Warto więc przeżywać je na własnej skórze, co zdecydowanie wam polecam. Wszystko natomiast podkręcone jest przez świetnie dobraną muzykę, kolejną ogromną zaletę produkcji HBO.

Wiem jednocześnie, że nie przekonam osób, które – mówiąc kolokwialnie – „odbiły” się od tytułu HBO już po pierwszych odcinkach. A może jednak przekonam, żeby poszły z tym dalej? Dajcie się namówić, nie pożałujecie...

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie