Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

„Three Pines” – staroszkolny kryminał dla miłośników gatunku. Recenzja serialu z HBO Max

Książka, film
|
22.02.2023

W bibliotece HBO Max pojawił się niedawno serial „Three Pines”, który powstał na kanwie cyklu powieści Louise Penny. Czy to propozycja godna zainteresowania miłośników tytułów kryminalnych?

„Three Pines” - bohater serialu
Detektyw z serialu „Three Pines” | fot. mat. pras.

Na początek ciekawostka. Serial „Three Pines” został zamówiony i zrealizowany przez studio Amazon, ale – z nieznanego powodu – nie trafił do biblioteki dostępnego w Polsce Amazon Prime Video, ale do HBO Max. Nie do końca rozumiem, dlaczego tak się stało, ale wiem jedno – cieszmy się, że tytuł przygotowany przez Emilię di Girolamo („The Tunnel”, „Medyceusze: Władcy Florencji”) w ogóle do nas trafił, ponieważ na całym świecie zbiera bardzo pochlebne recenzje.

Ośmioodcinkowy „Three Pines” powstał na kanwie cyklu powieści Louise Penny. W serialu główną rolę, nadinspektora Armanda Gamache, zagrał niezawodny Alfred Molina („Frida”, „Kawa i papierosy”, „Czekolada”), a obok niego pojawili się Rossif Sutherland, Marie-Josée Bélanger oraz Joe Cobden. Tytuł debiutował w wybranych krajach w grudniu 2022 roku, natomiast do Polski dotarł z kilkutygodniowym opóźnieniem.

„Three Pines” – o czym opowiada serial?

Główny bohater, Armand Gamache, jest – przynajmniej zdaniem przełożonych – zbyt pobłażliwy względem protestujących pod komendą w Montrealu przedstawicielek Pierwszych Narodów Kanady. W celu odzyskania wigoru i zaczerpnięcia świeżego powietrza zostaje odesłany na prowincję, do Three Pines, gdzie ma rozwiązać zagadkę kryminalną. Pozornie prosta sprawa okazuje się jednak dość złożona, a nadinspektor zaczyna „wsiąkać” w miejscowy klimat. Tak się zresztą składa, że prowadzone przez niego kolejne sprawy bardzo często w taki czy inny sposób łączą się właśnie z Three Pines. Średnia morderstw na jednego mieszkańca malowniczej i pozornie spokojnej miejscowości okazuje się zaskakująco wysoka...

Sprawdzone sposoby w nieoczywistej formie

To, co najbardziej spodobało mi się w „Three Pines”, to układ fabuły. Osiem odcinków to w sumie cztery krótsze sprawy (jedna na dwa epizody), a dodatkowo jedno duże dochodzenie, które z mniejszą lub większą częstotliwością przewija się przez cały 1. sezon serialu, niekiedy nawet „zahaczając” o te mniejsze. Daje to wrażenie dużej immersyjności, ponieważ jako widzowie szybko wsiąkamy w świat zaprezentowany w „Three Pines”. Doceniam również fakt, że bohaterowie poboczni nie znikają po rozwiązaniu sprawy, tylko wciąż gdzieś tam się przewijają, dalej tworząc społeczność małej miejscowości. W wielu podobnych serialach, w których zastosowano rozwiązanie „jedna sprawa – jeden odcinek” bohaterowie w nią zaangażowani znikają, a w kolejnej odsłonie pojawiają się nowi. Tutaj na szczęście tego nie ma, co pozwala na budowanie klimatu, ale i przywiązania do bohaterów.

Kadr z „Three Pines”
Niektóre sceny w „Three Pines” potrafią zaskoczyć... | fot. mat. pras.

Protagonista, nadinspektor Armand Gamache, to postać ciekawa i wielowymiarowa. Ponieważ ma na karku już sporo wiosen, dodaje całej historii kolorytu. Ma bagaż doświadczeń, którymi dzieli się w różnych momentach historii. Jednocześnie jest bohaterem, którego można polubić, choć w zasadzie nie ma wcale łatwego charakteru. No ale co najważniejsze, jest dociekliwy, analityczny i w końcu skuteczny, co w przypadku detektywa jest pożądaną cechą. W przypadku bohatera kryminału również.

Oglądając „Three Pines” nie można nie zwrócić uwagi na piękne okoliczności kanadyjskiej przyrody. Twórcy sporo miejsca poświęcili na prezentację świata, czyli w tym przypadku prowincji Quebec – pokazali nie tylko niesamowite widoki czy wszechobecną przyrodę, ale również życie ludzi w niewielkiej, zamkniętej społeczności. Zaprezentowano ich świat, pokazując jego dobre i złe strony. Możemy w serialu zobaczyć, jak bohaterowie grają w curling, spotykają się w klubie książki czy w końcu wiodą spokojne, poukładane i bezstresowe życie. Malownicza sceneria i lokalny koloryt zostają w serialu zestawione z okrucieństwem zbrodni. To robi duże wrażenie, jednocześnie jeszcze bardziej potęgując uczucie niepewności.

A bohaterów „Three Pines” do zbrodni doprowadzają różne, często przyziemne sprawy – ukrywane obsesje, kłopoty finansowe, konflikty rodzinne. Nic, co już w serialach czy filmach kryminalnych nie zostałoby zaprezentowane w takiej, czy innej formie. W tym wypadku serial di Girolamo nie wnosi nic nowego, ale sama prezentacja dochodzenia i w końcu wyjaśnienia poszczególnych spraw może się podobać, choć i tutaj nie ma większego nowatorstwa. Serial to staroszkolny, kojarzony z brytyjskimi tytułami sposób na prezentację świata. Miłośnicy „Morderstw w Midsomer”, detektywa Herkulesa Poirot czy powieści Agathy Christie będą zachwyceni.

So far, so good...

„Three Pines” nie jest serialem bez wad. Momentami można odnieść wrażenie, że twórcom zabrakło budżetu na niektóre ujęcia, a jeszcze innym razem czuć, że na poziomie scenariusza nie dokonano najlepszych wyborów, a prowadzona sprawa nieco się „rozłazi”. Nie można również nie zauważyć, że tempo działań techników kryminalnych momentami wprawiłoby w osłupienie nawet speców z „CSI”, ale ogólnie – oceniając całościowo – serial ogląda się dobrze.

Nie wnosi do świata kryminałów zbyt wiele nowego, ale czerpie garściami od klasyków i robi to dobrze. Czyli nie odtwarza, a przetwarza, próbując robić sprawdzone rzeczy na nowo. Raz wychodzi to znakomicie, innym razem niekoniecznie, ale oglądanie Armanda Gamache i jego współpracowników w akcji może dawać sporo satysfakcji. Wydaje się, że powstanie kolejnego sezonu serialu Amazona jest tylko kwestią czasu. Oby nie zrobił się tylko z tego kryminalny tasiemiec, bo w niewielkim Three Pines w końcu zabraknie ludzi, na których można będzie dokonać zbrodni...

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie