Ostatnio dość nieoczekiwanie sytuacja w polskiej piłce się odwróciła. Przez lata kibiców rozgrzewali raczej reprezentanci, natomiast kluby – zwykle odpadając z europejskich pucharów bardzo szybko – nie przynosiły większych emocji na arenie międzynarodowej. Obecnie natomiast widać, że po kolejnych aferach i problemach kibice odwrócili się na chwilę od reprezentacji, szukając ukojenia nerwów w grze polskich drużyn w Europie.
Raków Częstochowa po porażce w eliminacjach Ligi Mistrzów trafił do Ligi Europy, natomiast Legia Warszawa w dobrym stylu awansowała do tej samej fazy Ligi Konferencji Europy. Dwie polskie drużyny w rozgrywkach międzynarodowych? To widok niezwykle rzadki! Obie rozpoczęły swoje zmagania w czwartek, 21 września.
Nieoczekiwane otwarcie Legii
Pierwsi, o godzinie 18:00, wyszli na boisko piłkarze Legii. W swoim pierwszym meczu zmierzyli się na własnym stadionie z faworyzowaną Aston Villą. Zespołem, którego wartość to około pół miliarda euro. W końcu zespołem, w którym występują tacy piłkarze jak Zaniolo, Kamara, Bailey, Digne czy Matty Cash (akurat w Warszawie zaczynał na ławce). Stołeczni piłkarze świetnie weszli w mecz i już w 3’ zdobyli pierwszego gola – niefrasobliwość obrońców wykorzystał Wszołek. Odpowiedź nadeszła kilka minut później, a gola zdobył Duran. Mecz był wyrównany ze wskazaniem na Legię. Przyniosło to polskiej drużynie kolejnego gola – w 26’ bramkę zdobył Muci. Ponownie odpowiedź przyszła bardzo szybko – dwanaście minut później wyrównał Digne. Po przerwie Wyspiarze nieco przycisnęli, ale gola – jak się później okazało ostatniego w spotkaniu – w 51’ zdobył po dobrej akcji ponownie Muci.
Legia – Aston Villa: statystyki pomeczowe | flashscore.com
Sensacja stała się faktem. Pewnie pesymiści powiedzą, że Aston Villi nie zależało. Sugerując się wypowiedziami trenera, który był wściekły, i zachowaniem zawodników – zależało. Po prostu trafili na dobrze poukładaną drużynę, która miała pomysł na spotkanie z mocniejszym przeciwnikiem. Zawodnicy Legii nie „murowali” bramki licząc na kontrataki, tylko postanowili zagrać z lepszym zespołem jak równy z równym. Okazało się to przepisem na sukces i stołeczni mogą dopisać sobie trzy punktu w grupie – wygrali z teoretycznie najlepszym zespołem. Co ciekawe, w drugim spotkaniu „Grupy E” doszło do jeszcze jednej niespodzianki – bośniacki zespół Zrinjski pokonał (4:3) faworyzowane AZ Alkmaar. Będzie się działo w kolejnych meczach!
Zgodnie z planem we Włoszech
Mimo wszystko trudniejsze zadanie czekało zawodników z Częstochowy, ponieważ pierwszy mecz grali na wyjeździe – ze świetną Atalantą Bergamo. Już od pierwszych minut widać było, że zespół z Polski przyjechał bronić korzystnego wyniku, po cichu licząc na kontrataki. Włosi mieli dużą przewagę – nie tylko w posiadaniu piłki, ale również w kreowaniu sytuacji oraz strzałach. Mimo wszystko do przerwy utrzymał się wynik bezbramkowy, choć to zasługa głównie dobrej postawy bramkarza i sporej dozy szczęścia. „Obrona Częstochowy” okazała się skuteczne do 49’, gdy pierwszego gola w meczu zdobył De Ketelaere. Raków musiał atakować, ale brakowało mu środków. W 66’ po bramce Edersona na 2:0 stało się jasne, że zawodnicy Rakowa wrócą do Polski na tarczy. Co prawda w końcówce mieli najlepszą w całym meczu akcję, ale nie udało im się wykorzystać sytuacji „sam na sam”. Atalanta wygrała pewnie i w pełni zasłużenie.
Atalanta – Raków: statystyki pomeczowe | flashscore.com
Choć zawodnikom z Rakowa nie można odmówić ambicji, niestety brakuje im obycia i doświadczenia w pojedynkach z klasowymi rywalami. Oczywiście awans do fazy grupowej Ligi Europy to duże osiągnięcie, ale jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Kibice po cichu liczyli, że Częstochowianie pójdą w ślady Legii i sprawą niespodziankę na otwarcie grupowych zmagań. Oceniając jednak obiektywnie – nie było na to możliwości, a Atalanta pokazała naszej drużynie miejsce w szeregu. Patrząc na to, że w „Grupie D” są jeszcze Sporting oraz Sturm Graz, o większą zdobycz punktową może być trudno. Raków – przynajmniej na papierze – powalczyć może z austriacką ekipą. Zmierzy się z nią już w następnej kolejce, 5 października, w Częstochowie. Będziemy trzymać kciuki.
Michał Grzybowski
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie