Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Wspaniała piątka Anthrax. Najlepsze płyty legendy thrash metalu

Muzyka
|
24.07.2023

Anthrax to czołowy przedstawiciel amerykańskiego metalu i formacja, która zaliczana jest do „wielkiej czwórki thrashu”. Zespół, który funkcjonuje z powodzeniem od lat 80. XX wieku, ma na swoim koncie jedenaście albumów studyjnych. Postanowiłem wskazać te najlepsze i najbardziej przełomowe.

Anthrax - zespół
Anthrax – zdjęcie zespołu | fot. mat. pras.

Założony w Nowym Jorku w 1981 roku zespół Anthrax wymieniany jest w gronie wykonawców, którzy mieli bezpośredni wpływ na popularyzację oraz rozwój thrash metalu. Muzycy należą do tak zwanej „wielkiej czwórki” tego gatunku, a umieszczani są obok takich gigantów jak Metallica, Slayer oraz Megadeth. Oczywiście nie jest tak, że w czasie kilku dekad działalności zespół tworzył muzykę tylko w tym gatunku, zdecydowanie nie. Na przestrzeni lat czerpali ze speed, heavy, a nawet groove metalu. Swoich thrashowych korzeni nigdy się jednak nie wyrzekli, systematycznie budując swoją pozycję na rynku wydawniczym.

Anthrax pierwszy album opublikował w 1985 roku, a od tamtej pory pojawiło się dziesięć kolejnych płyt. Skład zespołu wielokrotnie się zmieniał, ale o jego sile od samego początku stanowił jeden człowiek – gitarzysta rytmiczny i sporadycznie wokalista, Scott Ian. Obecnie obok niego w Anthrax są Charlie Benante (perkusja, od 1983 roku), Frank Bello (basista, z przerwą od 1984 roku), Joey Belladonna (wokalista, z przerwami od 1984 roku) oraz Jon Donais (gitarzysta, od 2013 roku). Warto wspomnieć, że zespół wystawił ostatnio cierpliwość fanów na próbę – od 2016 roku nie pojawił się żaden nowy longplay...

Mając jednak aż jedenaście do wyboru, zdecydowałem się wskazać pięć, które są w mojej ocenie tymi najlepszymi:

5. Worship Music (2011)

Najnowsza twórczość Anthrax do mnie przemawia. Zespół przesadnie nie kombinuje, choć stara się wpleść do swoich płyt coś nieoczywistego. W przypadku dziesiątej płyty, która pojawiła się na początku poprzedniej dekady, były to elementy typowe dla groove metalu. Belladona poradził sobie z nimi znakomicie, udowadniając swoją wokalną wszechstronność. Ponad 60 minut materiału, który trafił na „Worship Music”, przyjąłem z dużą satysfakcją. Cieszy, że zespół postanowił być sobą, jednocześnie nie zapominając o ewolucji. Przyjemnie się tego słuchało i... słucha nadal, bo raz na jakiś czas wracam do tego wydawnictwa.

4. For All Kings (2016)

Pozostajemy w kręgach twórczości najnowszej. Jedenasta płyta Anthraxu okazała się dużym pozytywnym zaskoczeniem. Recenzenci byli zgodni, że to jeden z bardziej udanych thrashowych albumów drugiej dekady XXI wieku. Trudno się z nimi nie zgodzić. Płyta nagrana bez niepotrzebnego kombinowania, energetyczna i naszpikowana świetnymi riffami w wykonaniu Scotta. Jednocześnie ponownie obszerna (prawie 60 minut), ale wcale nie nudna. Jak dla mnie, z całej „wielkiej czwórki”, Anthrax zestarzał się zdecydowanie najlepiej i ich najnowszą twórczość – zaraz za nimi jest Megadeth – oceniam najlepiej.

3. Fistful of Metal (1984)

Czymże byłoby podobne zestawienie bez klasycznych płyt danego wykonawcy? Pochwaliłem Amerykanów za płyty nagrane w XXI wieku, ale nie ma co się oszukiwać – ich dokonania w latach 80. to jest crème de la crème. Na najniższym stopniu podium zdecydowałem się umieścić debiut grupy. Oczywiście ważny w kontekście ich rozwoju i późniejszych dokonań, ale nie idealny pod względem realizacji i brzmienia. Słychać, że Anthrax miał na ten album genialny pomysł, ale zabrakło jeszcze nieco środków i doświadczenia. Na pewno jednak „Fistful of Metal” to krążek, który odegrał kluczową rolę w rozwoju powstającego dopiero gatunku, dlatego absolutnie nie mogłem go zignorować.

2. Spreading the Disease (1985)

Ponieważ zespół wyciągnął wnioski z tego, co nie do końca zagrało na debiucie, na drugiej płycie było jeszcze lepiej. Brzmienie było czystsze, a sama budowa płyty bardziej przemyślana. Wydawnictwo, na którym pojawił się między innymi kultowy obecnie singiel „Madhouse”, to klasyczne thrashowe uderzenie. Szczególnie imponujące, biorąc pod uwagę, że gatunek ten dopiero raczkował. „Spreading the Disease” nie tylko otworzyło wiele drzwi przed Anthraxem, ale również stało się inspiracją dla innych metalowych wykonawców tworzących w latach 80. XX wieku. Pozytywne zdanie na temat płyty mieli również recenzenci, którzy ocenili drugi album Amerykanów bardzo wysoko.

1. Among the Living (1987)

Każdy, kto śledzi studyjne dokonania zespołu Anthrax, z pewnością spodziewał się, że za najlepszą uznam płytę „Among the Living” z 1987 roku. Zespół, który cały czas się rozwijał, osiągnął twórczą doskonałość właśnie podczas prac nad trzecim albumem. „I am the Law”, „Indians” czy „Caught in a Mosh” to obecnie pozycje kultowe. Zaraz po premierze również zostały docenione – przez miłośników metalu oraz dziennikarzy muzycznych.

Album ostatecznie sprzedał się w samym USA w nakładzie przekraczającym pół miliona egzemplarzy, co – patrząc na gatunek i rangę zespołu – należy ocenić jako ogromny sukces. Płyta „Among the Living” pozwoliła grupie Anthrax na zaistnienie w przemyśle muzycznym, a także na dalszy rozwój. Wydawnictwo umieściłem na przygotowanej jakiś czas temu liście „20 płyt, które powinien mieć na półce miłośnik thrash metalu” – w pełni zasługuje na takie wyróżnienie.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (2) / skomentuj / zobacz wszystkie

Axegrinder
02 sierpnia 2023 o 17:48
Odpowiedz

Akurat dla mnie top 2 Anthrax to Stare od Euphoria oraz Persistence od Tome, których tu zabrakło, no ale każdy ma swój gust.

~Axegrinder

02.08.2023 17:48
PI Grembowicz
25 lipca 2023 o 11:29
Odpowiedz

A z PE?!

~PI Grembowicz

25.07.2023 11:29
1