Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Wyznaczyć szlak

Podróże
|
18.08.2022

Bartek Zobek postanowił wytyczyć szlaki turystyczne w ugandyjskich górach, aby w ten sposób popularyzować w tym pięknym zakątku świata zrównoważoną turystykę, ale także by ratować lasy tropikalne i dać szansę miejscowym na legalne zajęcie. Opowiedział nam o tym w swoim artykule.
W styczniu ruszy kolejna polska wyprawa, której celem jest wyznaczenie nowych szlaków w ugandyjskich górach. Możecie się zabrać z Bartkiem.

Tagi: męskie wakacje

szlaki Uganda Bartek Zobek
Bartek Zobek - Polak, który ratuje lasy tropikalne w Ugandzie (fot. B. Zobek)

Ciche jęki przeszywają kładący się do snu las. Po paru minutach z krzaków wyłaniają się niewyraźne sylwetki skąpo odzianych tubylców. Przynieśli miód wybrany z gniazd dzikich pszczół. Siadają przy ognisku i wyciągają żądła, co tłumaczy wcześniejsze piski. Po chwili częstują mnie miodem, może dziękując w ten sposób za gościnę w naszym obozie? Wygląda na to, że początkowa nieufność do wytyczania szlaków turystycznych w ich górach nie tylko się kruszy, ale dostrzegają nawet dla siebie szansę. Ja się cieszę, że przynieśli miód, a nie upolowaną małpę, bo te smakują im bardziej.

Szlaki w Ugandzie - obozowisko
Miejscowi stanowili nieocenioną pomoc w lesie. (fot. B.Zobek)

Lomotor i Naniang wychowali się w lesie. Nie mówią po angielsku. Lomotor zaledwie przez rok chodził do szkoły. Dlatego Mark pochodzący również z plemienia Pokot pomaga nam w tłumaczeniach. Wieczorne rozmowy z chłopakami przy ognisku, to jakby opowieści ze starej podróżniczej książki. Dziwimy się wzajemnie swoim zwyczajom, choć powinienem być już oswojony z zupełnie inną kulturą. Dwa lata temu spotkałem w górach Kadam dzieci, które twierdziły, że pierwszy raz widziały białego. Koczowały w jaskini przez tydzień, w ciągu dnia zbierając na handel liście narkotyzującej czuwaliczki. Wspomnienia z tego niecodziennego spotkania wracają do mnie jak bumerang.

Lomotor i Naniang też trudnią się zbieraniem czuwaliczki jadalnej. Pewnie dzięki temu znają góry jak własną kieszeń. Wydeptali tu nawet nieformalne szlaki. Lecz nie do punktów widokowych, ale właśnie do plantacji tej rośliny. Część zbiorów trafia do Somalii i Jemenu, gdzie według niektórych źródeł jej liście w różnej postaci przyjmuje regularnie nawet 80% mężczyzn i do 70% kobiet, a znaczna część z nich jest uzależniona.

Na plantacje położone w górach mężczyźni najczęściej chodzą parami lub trójkami. Nie mają przy sobie nic poza kocem, łukiem i zapałkami. W koc zawijają zebrane liście, a później w nocy owijają się nim, zasypiając przy ognisku w lesie. Mozolny proces zrywania drobnych listków czuwaliczki umilają sobie niczym innym, jak właśnie ich żuciem. To ono uwalnia soki zawierające alkaloidy, które po paru kwadransach dają m.in. poczucie energii, łagodząc głód. Ten można również zwalczyć zjadając upolowane zwierzęta: urzekające gerezy abisyńskie, dzioborożce, pawiany, antylopy, góralki, a nawet smaczne co najmniej jak kurczak (jeśli wierzyć naszemu kucharzowi, Emmie) – szczury.

Szlaki w Ugandzie - las
Obozowisko w lesie. (fot. B.Zobek)

Równocześnie, aby ułatwić sobie drogę do plantacji, podpalają w porze suchej busz. W górach wycinane są też drzewa, znoszone na dół do wioski na budowę domów, zagród albo do wypalania węgla drzewnego. Za każdym razem urzeka mnie ten tropikalny, porośnięty bajkowymi mchami i porostami las, i z roku na rok widzę, jak się kurczy.

A gdyby tak kłusownicy zamiast eksploatować ten ekosystem zaczęli go chronić? Brzmi paradoksalnie, ale to udało się już w południowej i zachodniej Ugandzie. Tak ocalono goryle górskie w Bwindi oraz tak chronione są majestatyczne góry Ruwenzori. Dawni kłusownicy są dziś strażnikami, tragarzami lub przewodnikami...

***

Ale zacznijmy od początku.

Moim pomysłem na rozwiązanie opisanych problemów jest zainicjowanie etycznej turystyki w górach Kadam. W celu ściągnięcia turystów niezbędne jest wytyczenie szlaków, którymi z pomocą miejscowych będzie można eksplorować góry i podziwiać egzotyczną faunę oraz florę. Po paru tygodniach poszukiwań udaje mi się dotrzeć do instytucji odpowiedzialnej za turystykę w tym rejonie, jej entuzjazm jest tak duży, że organizują z tego tytułu konferencję z mocnym akcentem religijnym. Nie spodziewam się takiej nobilitacji, jak również tego, że moja ekipa zostanie poproszona o... opłacenie kosztów konferencji. Później jeszcze tylko szybka malaria i można ruszać w góry.

Do malowania szlaku włącza się nie tylko wódz wioski, ale też pobliska komenda policji. A że policjanci nie mogą świadczyć usług malowania szlaku czy choćby tłumaczenia, więc przyznają mi ochronę. Nie mam nic przeciwko pomocy jednego stróża prawa, ale okazuje się, że w tym kraju policjanci nie spacerują w pojedynkę, więc dostaję obstawę dwóch. A skoro ochrona, to muszą mieć kałasznikowy. I tak malujemy szlak z dyndającymi kałasznikowami. Chłopaki nigdy się z nimi nie rozstają.

Szlaki w Ugandzie - malowanie szlaku
W malowaniu szlaku pomagała także miejscowa policja, formalnie będąc naszą ochroną (fot. B.Zobek)

Podczas jednej z wypraw ktoś puszcza plotkę, że znaki na drzewach oznaczają granice przejętych ziem. Ktoś inny obawia się, że przyjeżdżam tam po minerały. Dlatego podczas kolejnej wyprawy zapraszam Lomotora i Nanianga do odwiedzenia nas w górach. Nie tylko przychodzą, ale pomagają też (odpłatnie) wnieść w góry nasz sprzęt. Przyszli na jeden wieczór, a zostają na trzy. W ciągu dnia pomagają nam szukać wody. Widać, jak wyśmienicie znają te góry. Dzięki ich pomocy przyszłe ekipy będą mogły rozbijać obóz na wysokości 2500 m n.p.m., nieopodal źródełka. Nazwiemy go Rysy. Stąd już niecała godzina na wierzchowinę na wysokości 2700 m. z widokiem na całe pasmo Kadam oraz Kenię.

Po trzech dniach chłopcy stwierdzają, że chcą na stałe pracować przy tym projekcie, a ja zastanawiam się, jak często musieliby się tutaj pojawiać turyści, by miejscowi mogli porzucić narkotyki i kłusownictwo.

Codziennie rodzą się też bardziej prozaiczne wyzwania, np. jak korzystać z prysznica solarnego. Dokumentuję całą wyprawę, więc pytam, czy mogę zrobić im zdjęcia, jak się będą myć. Powyżej czy poniżej pasa - pytają. Zależy, czy szukacie dziewczyny z Polski - żartuję. Chłopcy zaczynają między sobą poważnie dyskutować, po chwili wybuchając śmiechem, gdy Emma wymownie chwyta mocno dłonią swoje przedramię. Ostatecznie przedstawiają mi stanowisko: oficjalne zdjęcia powyżej pasa, a zainteresowanym dziewczynom mam pokazać całość.

Szlaki w Ugandzie - obozowisko
Góry Kadam są przepiękne, ale nie oferują wielu możliwości legalnego utrzymania dla miejscowych. Stąd pomysł na rozwój zrównoważonej turystyki w tym regionie. (fot. B.Zobek)

Rozmawiamy też o higienie. Tutaj nie robi się dołków. Sanitarne argumenty takie jak ryzyko wdepnięcia w kupę oraz kwestia much, które mogą usiąść później na jedzeniu, przekonują chłopaków. Ciekawe, kiedy przekonają się do tego niektórzy turyści w Polsce.

Głównie to ja indaguję tubylców, ale oni potrafią też zapytać. I zaskoczyć. Np. czy to prawda, że od smażenia placków można zostać bezpłodnym. Chodzi o uliczne ciapati smażone przez chłopaków na patelni zamontowanej na wysokości miednicy i podgrzewanej ogniem z węgla drzewnego. Odpowiadam, że plemniki wymagają niższej temperatury niż temperatura ciała, stąd zewnętrzna moszna., Być może długotrwała ekspozycja na wysoką temperaturę w tej pracy wpływa na spermatogenezę. Chłopcy słuchają uważnie, po czym jeden z nich mówi, że słyszał od lekarza, że można to zneutralizować pijąc mleko.

Wyprawa dobiega końca. Sprzątamy obozowisko. Tak, aby nie było po nas żadnego śladu. Pytam, czy możemy ruszać, czy wszystko gotowe. Chłopcy oznajmiają zgodnie, że tak. Pytam, dlaczego zostawili palące się ognisko. Odpowiadają, że dla przyjaciół. Jakich? No oczywiście dla małp, które nas obserwowały. Mimo kilkuminutowej rozmowy, nie udaje mi się zrozumieć tego przesłania. Sugeruję, że dla bezpieczeństwa powinniśmy zgasić ognisko. Emma sypie na nie trochę ziemi. Ruszamy. Po pięciu minutach oznajmiam, że nie mogę tak tego zostawić, przecież może zawiać wiatr i odsłonić żar. Wracamy i zalewamy ognisko wodą.

Szlaki w Ugandzie - małpa
(fot. B.Zobek)

W tym roku wytyczyliśmy część szlaku zielonego, sięgając do wysokości 2700 m. Największym sukcesem jest jednak zaskarbienie sobie szerokiego zaufania lokalnej społeczności. Na spotkaniu w wiosce Sukudik omawiamy pomysły, w jaki sposób wszyscy mieszkańcy, a nie np. tylko tragarze, mogą czerpać korzyść ze zrównoważonej turystyki. Wskazują też na człowieka ze złamaną ręką, pytając jak on zarobi na tym projekcie...

Uzgadniamy, że szansą dla społeczności byłyby lepianki, w których mogliby spać turyści. Czyli takie jak ich, ale z dobudowaną łazienką i prysznicem z widokiem na rozgwieżdżone nocą niebo, do czego zainspirowały mnie łazienki w Indonezji. Jak dobrze pójdzie, zaczniemy stawiać je w styczniu 2023 roku. Będą ich własnością, na ich ziemi, a ja tylko podpowiem, jak spełnić oczekiwania europejskich turystów, równocześnie jak najmniej ingerując w lokalną kulturę i ekosystem. Tylko hydraulika będę musiał sprowadzić.

Szlaki w Ugandzie - lepianka
Miejscowa społeczność mieszka w lepiankach. Takie same domy po małych udoskonaleniach mogą z powodzeniem służyć turystom. (fot. B.Zobek)

To chyba ostatecznie pozwala im uwierzyć w moje intencje. A czasu wcale nie jest dużo. Niedługo powstanie w okolicy asfaltowa droga, budowane są zwykłe hotele. Nie chciałbym, aby turystyka zaczęła dyktować tu swoje zasady, jak dzieje się w niektórych (nie tylko ugandyjskich) parkach narodowych. Liczę, że uwrażliwienie miejscowych na naturę pozwoli traktować ją mniej instrumentalnie.

Szlaki w Ugandzie - Bartek Zobek
Bartek Zobek

Na wyprawę, podczas której będziemy budować lepianki, szukam chętnych do pomocy oraz sponsorów. Również na kolejną, której celem będzie wyznaczenie szlaku czerwonego, mającego połączyć dwa najwyższe szczyty: Tepso (ok. 2900 m) i Naczupaj (3063 m). Jednym z wyzwań będzie znalezienie miejsc na kolejne obozowiska w pobliżu źródeł wody. Czy uda się zrealizować plan w 100%? Pewne są tylko czekające na nas przygody.

Bartek Zobek

Autor wytycza od 2021 roku szlaki w Ugandzie na wzór szlaków PTTK i dąży do ocalenia lasu Kadam. Publikuje również reportaże i porady podróżnicze na stronie KalendarzPrzygod.pl oraz Facebooku: Bartek Zobek – Kalendarz Przygód. Promuje zrównoważoną turystykę. Jest bohaterem filmu dokumentalnego Mzungu, którego premiera jest planowana na 2023 rok.

Szlaki w Ugandzie góry
(fot. B.Zobek)

Szlaki w Ugandzie góry
(fot. B.Zobek)

Szlaki w Ugandzie góry
(fot. B.Zobek)

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie