Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Męskie wakacje

Podróże
|
13.02.2023

Adrenalina w dżungli, dzikie stworzenia spotykane oko w oko w Afryce, paralotnia w Gruzji czy noc w hamaku u stóp największego wodospadu na świecie? Ty wybierasz. Przygoda czeka!

Tagi: męskie wakacje

safari w męskim gronie
Najlepsze pomysły na wakacje w męskim gronie (fot. Pixabay)

Dżungla amazońska

Niespotykane dotąd przez Europejczyków dźwięki krzyżują się w spontanicznych symfoniach. Tak komunikuje się dżungla nocą. Zresztą ona nigdy nie śpi. W ciągu dnia koncerty zapewni przecież reszta fauny. I choć Amazonia gości najwięcej zwierząt na świecie (samych gatunków owadów szacuje się na ok. 2,5 mln), to trudno je dostrzec. W spacerze poza bazę przewodnik towarzyszy nie tylko dla bezpieczeństwa. Gdy nagle zastygnie w bezruchu, to pewnie dlatego, aby pokazać ci maleńką żabę pod korzeniem albo tukana schowanego za liściem.

Amazonia
Dżunglę można też podziwiać z wody

Adrenaliny dodadzą cholewy oraz długie spodnie i rękawy (mimo upału i duchoty), a także zakaz dotykania czegokolwiek. Wszak nie wiadomo, co kryje się pod sprytną mimikrą.

Wycieczek do dżungli znajdziesz sporo (i to w kilku krajach). Ja trafiłem do brazylijskiego rezerwatu i dużym atutem tego miejsca było bliskie sąsiedztwo parku linowego. Wspinaczka na 40-metrowe drzewo, a później chodzenie po chyboczącym się mostku rozwieszonym między drzewami dają niezłego kopniaka. Oczywiście zjazdy na linach – w standardzie.

Spędzając w dżungli kilka dni można posmakować też innych wrażeń. Np. łowienia piranii, podglądanie kajmanów a także różowych delfinów mieszkających w Amazonce i jej dorzeczach. Polecam też doświadczenia kulturowe, np. „dyskoteka” z tubylcami. Nawet najbardziej zakompleksiona osoba szybko poczuje się gwiazdą, proszona przez kolejne osoby do tańca. My dla nich jesteśmy bardziej egzotyczni niż oni dla nas!

Wyprawę do Amazonii polecam w porze suchej od lipca do października, przynajmniej na północ od równika. Aczkolwiek w marcu (gdy pada) można zobaczyć dużo więcej wspaniałych motyli.

Safari w Kenii

Jeśli miałaby cię rozczarować liczba spotkanych w dżungli zwierząt, to najlepiej od razu leć do Kenii. Tutaj podczas safari zobaczysz z bliska tyle stworzeń, ile być może nie widziałeś wcześniej w całym swoim życiu. Zwłaszcza, gdy wybierzesz się w porze suchej (około lipca-sierpnia), gdy odbywa się największa migracja na świecie (może nie licząc miliardowych rojów szarańczy). Przeszło milion zwierząt (głównie antylopy gnu i zebry) opuszcza Tanzanię i przechodzi przez rzekę Masai Mara w Kenii, aby dotrzeć na tutejszą wciąż zieloną sawannę. Samo przejście przez rzekę może być spektaklem, bo czekają w niej krokodyle. Co roku ginie tu jednak więcej zwierząt nie w wyniku ataku krokodyli, lecz z powodu paniki – zwierzęta tratują się i topią.

Safari w Kenii
Podczas safari można stanąć oko w oko z takimi pięknościami. (fot. Pixabay)

Park Masai Mara to również królestwo Masajów, warto wybrać się do ich wioski, aby doznać szoku kulturowego i próbować odpowiedzieć sobie na pytanie, jak można tak żyć?

Polecam przynajmniej 3-dniowe safari, w ten sposób zwiększysz szansę na spotkanie rzadziej spotykanych gatunków. Oprócz Masai Mara polecam też parki Amboseli, Tsavo oraz Nakuru. Ten ostatni to również dom dla około miliona flamingów, które z daleka wyglądają jak różowy dywan. Przebierając w ofertach safari wybierz takie, gdzie w bazach noclegowych przewidziano dodatkowe atrakcje, np. karmienie hien.

Kenia to nie tylko safari. Ocean Indyjski to dobre miejsce, aby spróbować sił w windsurfingu.

Trekking w Gruzji

Czy ktoś oglądał „Najsamotniejszą z planet”? Gruzja nieustannie się cywilizuje, niemniej w górach - zwłaszcza tam, gdzie nie ma jeszcze asfaltu - doświadczymy kultury nieco egzotycznej. Nie jest to kraj dla samotnie podróżujących kobiet, a i podróżowanie z narzeczonym może okazać się trudne – publiczne dzielenie się czułościami może rodzić agresję górali! A jednak większość Gruzinów jest otwarta na turystów, a Polacy darzeni są szczególną sympatią. Dlatego też chcąc przeżyć wyjątkową przygodę nie musisz korzystać z hoteli - twoja życzliwość i poczucie humoru mogą często zaowocować zaproszeniem przez Gruzinów do nocowania u nich w domu.

Jeśli chodzi o same góry, to polecam wycieczkę do uroczej wioski Mazeri. Z Tbilisi, Batumi czy Kutaisi można dojechać tanio busem do Becho, a stąd złapać okazję właśnie do Mazeri. Już sam nocleg dostarczy wspaniałych wrażeń – widok na Uszbę (4 710 m.) nie pozwala zbyt szybko opuścić tego miejsca. Gwóźdź programu: piesza wycieczka do lodowca Uszba (ok. 8-10 godzin). Na wysokości wodospadów polecam zboczyć na chwilę w prawo, aby tuż nad przepaścią móc podziwiać największy z nich. Zboczyć nie trudno zresztą, bo szlaki są czasem źle oznaczone, a to dodaje jeszcze więcej adrenaliny… Trochę mniej czasu zabierze wędrówka do przełęczy Guli. Po drodze miniesz ruiny osady i chatki pasterzy czekające na sesję fotograficzną. Uroczo! Zwieńczeniem wędrówki będzie kolejny lodowiec.

Z Mazeri można pojechać busem do również pięknie położonej Mestii, opanowanej przez polskich turystów. Wieczorami posłuchaj imponującego gruzińskiego chóru w restauracji Laila. Z Mestii warto wybrać się (np. auto-stopem) do Chacwali i wjechać wyciągiem na szczyt. Genialne miejsce na zdjęcia i piknik. A może… kurs paralotniarstwa?

I jeszcze jedna możliwość. Gorąco polecam wycieczkę do wioski Uszguli. Choć leży niedaleko, to jednak kiepska droga sprawia, że jest to ok. 2,5 godzinna wyprawa w jedną stronę. Warto więc wyjechać o poranku. Zwłaszcza, że na miejscu można wybrać się na spacer w góry, pojeździć konno, jak też zajrzeć do wieżyczki obronno-spichlerzowej. Wiele źródeł wymienia Uszguli jako najwyżej położoną (2 200 m.) w Europie nad poziomem morza osadę zamieszkaną przez ludzi.

Gruzja Uszguli
W gruzińskim Uszguli warto wybrać się na przejażdzkę konno

Popularnym miejscem jest również Stepancminda we wschodniej części kraju. Świetne miejsce wypadowe na piesze wędrówki (w tym lodowiec na zboczach Kazbeku – 5 033 m.). Samo miasteczko jest jednak brzydkie.

Na wycieczkę do Gruzji najlepszym miesiącem będzie maj, czerwiec lub wrzesień. Środek lata może okazać się zbyt upalny, a w październiku może spaść śnieg… Chyba, że interesuje cię wypad na narty. Bakuriani, Gudauri i wspomniane Chacwali czekają więc na ciebie zimą.

Kambodża

A jeśli zimą ma być ciepło, to polecam Azję Południowo-Wschodnią, a szczególnie jedno z najbardziej dziewiczych tutaj państw, czyli Kambodżę. Hitem jest oczywiście Angkor Wat – ruiny największego w średniowieczu miasta na świecie. Poruszanie się wokół nich prymitywnym tuk-tukiem jest frajdą samą w sobie, a niezwykłe świątynie i ich historia na zawsze już zagoszczą w twojej pamięci. Zwłaszcza Ta Prohm, gdzie pozwolono naturze nieskrępowanie upominać się o swoje. Gałęzie i korzenie wplatające się w szczeliny między kamiennymi blokami tworzą arcydzieło.

Kambodża światynia
Angkor Wat - bajsłynniejsze świątynie świata.

Na żądnych wrażeń czekają przeloty helikopterem nad ruinami albo lot balonem. A w mieście obok, czyli w Siem Reap, niemal na każdym kroku prawdopodobnie najtańsze masaże na świecie. A do tego dyskoteka na ulicy.

Kambodża to też niezwykli ludzie. Niemal każdy kontakt z nimi to wydarzenie, czasem wzruszające. Dlatego choć atrakcje turystyczne w tym państwie zabiorą nie więcej jak kilka dni, to warto tu zostać dłużej. Po prostu być.

Są też plaże i świetna atmosfera w miejscowości Sihanoukville oraz tropikalna wyspa Rong. 

Kambodża plaże
Kambodża to nie tylko kamienne światynie, ale również wpaniałe plaże i miejscowości nadmorskie. (fot. Pixabay)

Najwyższy wodospad na świecie

Noc w hamaku na świeżym powietrzu w lesie tropikalnym? To nie fanaberia, to brak wyboru. Bowiem u stóp najwyższego wodospadu na świecie (Salto Angel, 979 m.) nie ma hoteli, a wyprawa jest na tyle długa, że nocleg jest niemal konieczny. Zresztą wodospad najpiękniej prezentuje się o świcie.

Salto Angel
Salto Angel o wschodzie słońca

Pikanterii w wyprawie dodaje fakt, że nie jest tam tak łatwo się dostać. Na dodatek wodospad leży w Wenezueli, kraju niezbyt bezpiecznym ostatnimi czasy. Dlatego warto wykupić wycieczkę z lokalnym biurem podróży. Jeszcze z Caracas albo z Ciudad Guayana (Puerto Ordaz). Stąd polecicie awionetką do parku Canaima, gdzie kilkaset metrów od lotniska zachwycą was pierwsze wodospady – zazwyczaj pakiet wycieczkowy przewiduje ekscytujące przejście pod jednym z nich, Salto Sapo. Z kolei wycieczka do Salto Angel zajmie kilka kolejnych godzin, w ramach niej będzie podróż szybką łodzią (chlapiąca woda i możliwość wywrotki nie pozwolą się nudzić) i prawdopodobnie spacer sawanną, bo niektóre partie rzeki są zbyt rwące i organizatorzy nie chcą ryzykować potopienia turystów.

My do ostatniej bazy dopłynęliśmy późnym popołudniem. Ponieważ rano musiałem wracać, więc od razu wraz z przewodnikiem szybkim krokiem ruszyliśmy pod wodospad, aby po 45 minutach cieszyć się jego widokiem i delikatną mgiełką wody, niesioną przez wiatr na odległość kilkuset metrów. A później kolacja w bazie, nocleg i jeszcze sesja fotograficzna o wschodzie słońca, już nie pod samym wodospadem, ale z piękną panoramą.

Uwaga na porę roku, najprzyjemniej bowiem podróżuje się w porze suchej, ale wtedy z wodospadu może niewiele zostać. Wybierz się więc między czerwcem a październikiem.

Bartłomiej Zobek

Autor jest twórcą bloga podróżniczego Kalendarz Przygód, w którym zamieszcza rekomendacje dla podróżników oraz relacje ze swoich wypraw.

 

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie