Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Wspaniała piątka Testament – najlepsze płyty słynnych thrashmetalowców

Muzyka
|
24.06.2023

Testament to bez wątpienia jeden z najważniejszych zespołów w całej historii thrash metalu. Zespół, który nie tylko wpłynął na rozwój i popularyzację gatunku, ale również nadal tworzy i gra na naprawdę wysokim poziomie. Jak do tej pory Amerykanie wydali trzynaście albumów studyjnych. Które z nich są najlepsze?

Muzyka Wspaniała piątka Testament – najlepsze płyty słynnych thrashmetalowców

Założony w kalifornijskim Berkeley zespół Testament to czołowy przedstawiciel amerykańskiego thrash metalu. Formacja powstała w 1983 roku, a w jej pierwszym składzie znajdowali się Eric Peterson oraz Alex Skolnick, czyli gitarzyści, którzy współtworzą formację aż do dzisiaj. W 1986 roku do zespołu dołączył natomiast wokalista Chuck Billy. W międzyczasie dochodziło do wielu zmian kadrowych, a te dotyczyły przede wszystkim perkusisty. W tym roku za zestawem zasiada Chris Dovas, który zastąpił znanego ze Slayera Dave’a Lombardo. Skład Testamentu zamyka basista Steve Di Giorgio, który dołączył do formacji w 1998 roku.

Amerykanie odegrali kluczową rolę w rozwoju i popularyzacji gatunku. Wymieniani są od dekad wśród czołowych wykonawców thrashmetalowych. Co ciekawe, choć cieszą się ogromnym uznaniem, nie są zaliczani to tak zwanej „Wielkiej Czwórki thrash metalu” (tę współtworzą Metallica, Slayer, Megadeth oraz Anthrax). Oczywiście to określenie grzecznościowe, stworzonej raczej przez opinię publiczną. Wielu zresztą mówi, że Testemant zdecydowanie zasłużył na podobne wyróżnienie. To zresztą nie ma znaczenia, a grupa od czterdziestu lat utrzymuje się na szczycie, cały czas publikując i koncertując. Testament regularnie pojawia się w Polsce.

Jak do tej pory Amerykanie wydali trzynaście albumów studyjnych. Na potrzeby tego artykułu pokusiłem się o wskazanie pięciu, które są moim zdaniem najlepsze i najbardziej przełomowe:

5. The Formation of Damnation (2008)

Twórczość Testamentu raczej się nie zmienia. To od samego początku klasyczny, energetyczny thrash, dokładnie taki sam, jak w latach 80. Potwierdzeniem tego jest album „The Formation of Damnation”, który światło dzienne ujrzał w 2008 roku. Choć to dziesiąte wydawnictwo Amerykanów, wciąż ma w sobie ogromną moc i pasję, której muzykom pozazdrościć mogą młodzi koledzy po fachu. Postanowiłem wskazać wspomniany album, ponieważ jest naszpikowany świetnymi i chwytliwymi riffami, a także stanowo ukłon w stronę najwcześniejszych dokonań zespołu. Był dla mnie również miłym zaskoczeniem – gdy już niczego wielkiego się po Testamencie się nie spodziewałem, nagle pojawił się ten album i zwalił mnie z nóg. Brzmiał tak samo energetycznie, jak kultowe krążki z lat 80. To się szanuje!

4. The Gathering (1999)

Przypominając sobie całą dyskografię Testamentu, na dłużej zatrzymałem się przy płycie „The Gathering”, ponieważ brzmiała ona najbardziej nietypowo. Wszystko dlatego, że na przełomie wieków panowie z Testamentu postanowili nieco pobawić się formą. Choć ich fani byli przyzwyczajeni to klasycznego thrashowego łojenia, w tym wypadku dostaliśmy coś mroczniejszego i jeszcze ostrzejszego. Wszystko dlatego, że na ósmej płycie Amerykanie postanowili dodać do swoich znanych zagrywek nieco elementów typowych dla muzyki deathmetalowej. Efekt okazał się naprawdę dobry, a płyta jest w mojej ocenie jedną z najlepszych w dorobku zespołu. Chętnie do niej wracam, ale to może być kwestia indywidualnych preferencji – bardzo bowiem cenię sobie death metal.

3. Practice What You Preach (1989)

Klasyczne dzieło z dyskografii Testamentu. Płyta „Practice What You Preach” była następczynią dwóch znakomitych wydawnictw, które ukazały się w latach 1987-88. Zespół specjalnie nie kombinował, płynąć nieco na fali sukcesu, którego stał się beneficjentem. Nic w tym złego, ponieważ dał nam kolejny dobry thrashowy album. Szczególnym uznaniem cieszy się utwór pt. „Practice What You Preach”, który otwiera płytę. Zespół był bezkompromisowy, a sam album odegrał ważną rolę w popularyzacji gatunku. Oczywiście o trzecim krążku Testamentu mówiło się mniej, niż o nowych albumach Slayera czy Metalliki, ale na pewno zasługuje on na uznanie. Dla miłośników gatunku – pozycja obowiązkowa!

2. The Legacy (1987)

Długo wahałem się, czy na drugim stopniu podium umieścić debiut, czy jednak drugi album zespołu. Ostatecznie postawiłem na płytę „The Legacy”, która rozpoczęła wydawniczą drogę Amerykanów. Muzyka, która trafiła na płytę, jest bezkompromisowa i agresywna. Widać, że stworzona przez zbuntowanych, głodnych sukcesu muzyków. Ponieważ zespół dopiero podpisał kontrakt wydawniczy, nie miał zbyt dużych możliwości w zakresie realizacji, co niestety momentami słychać na „The Legacy”. Chyba to jest powodem, dla którego postanowiłem umieścić ten świetny album na drugiej pozycji w moim zestawieniu najlepszych płyt Testamentu.

1. The New Order (1988)

Drugi album zespołu pojawił się w 1988 roku i szybko zyskał uznanie wśród miłośników ciężkich brzmień. Był dopracowany i świetnie skomponowany, stanowił doskonałe uzupełnienie tego, co pojawiło się na debiucie Testamentu. Zespół miał już większe możliwości w zakresie realizacji, ale co ważniejsze – doświadczenie w nagrywaniu i komponowaniu, co przełożyło się na osiągnięcie jeszcze lepszych rezultatów.

Muzykę na „The New Order” skomponowali Peterson i Skolnick, natomiast słowa napisali Chuck Billy, a także wspomniana dwójka. Praca układała im się znakomicie, co zwyczajnie słychać na płycie, która ukazała się 35 lat temu. Ciekawostką jest znajdujący się na krążku cover kompozycji Aerosmith pt. „Nobody's Fault”. Rockowy utwór w thrashmetalowej wersji? Wyszło znakomicie!

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (5) / skomentuj / zobacz wszystkie

PI Grembowicz
04 lipca 2023 o 19:24
Odpowiedz

T!?
Muza oki
Ale ten wokal ...
To słabość wielu kapel.
Niestety!

~PI Grembowicz

04.07.2023 19:24
Roms
27 czerwca 2023 o 18:07
Odpowiedz

Świeży powiew był na płycie LOW fenomenalnie zagrał na niej John Tempesta

~Roms

27.06.2023 18:07
Krystek
26 czerwca 2023 o 19:56
Odpowiedz

I jak zwykle Ritual zapomniany. Nie wiem czemu w uszach części fanów jest tak beznadziejną płytą, dla mnie w roku 1992 to była najlepsza rzecz, jaka słyszałem. Do dziś jest w moim top 5

~Krystek

26.06.2023 19:56
Benjamin
26 czerwca 2023 o 10:21
Odpowiedz

Extraliga thrash metalu. Czapki z głów.

~Benjamin

26.06.2023 10:21
Paweł Kopeć
24 czerwca 2023 o 15:41
Odpowiedz

Oczywiście ta z Davem Lombardo: "The Gathering"!
I to dzięki niemu.

~Paweł Kopeć

24.06.2023 15:41
1