Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Półka kolekcjonera: Morbid Angel – „Altars of Madness”

Muzyka
|
07.11.2022

„Altars of Madness” to jedna z najważniejszych i najlepszych w całej historii death metalu. Zespół z Davidem Vincentem i Treyem Azagthothem zaczął od mocnego uderzenia, ponieważ krążek był ich debiutem pod szyldem Morbid Angel.

Partnerem cyklu jest Technics

Technics22
„Altars of Madness” - okładka płyty
Autorem okładki płyty „Altars of Madness” jest Dan Seagrave | mat. pras.

Zespół Morbid Angel sformowany został już w 1983 roku. Szybko zaznaczył swoją obecność na amerykańskiej scenie metalowej, ale na płytowy debiut przyszło czekać formacji aż do 1989 roku, gdy światło dzienne ujrzała płyta „Altars of Madness”. Nie oznacza to oczywiście, że muzycy w tym czasie próżnowali. Koncertowali po całej Ameryce Północnej, a także nagrywali – najczęściej dema, gdzieś we własnym zakresie, w prowizorycznym studiu. Wynika to oczywiście z faktu, że sporo czasu zajęło, zanim udało im się podpisać profesjonalny kontrakt płytowy.

Z wczesną twórczością Morbid Angel można zapoznać się przy okazji płyty „Abominations of Desolation”, która co prawda wydana została w 1991 roku, ale znalazły się na niej dema nagrane przez zespół w 1986 roku. To bardzo surowy, ale bez wątpienia ciekawy materiał. Jednak to nie on jest przedmiotem naszych dzisiejszych rozważań – jest nim wspomniany już album „Altars of Madness”, dzieło na wielu płaszczyznach przełomowe. Dla wielu ścisła czołówka, jeśli chodzi o deathmetalowe granie.

Ikoniczne brzmienie

Na debiutancki album złożyły się między innymi fragmenty utworów, które zostały pierwotnie nagrane z myślą o wspomnianym już „Abominations of Desolation”. Wynika to z faktu, że zespół był zwyczajnie niezadowolony z tego, co udało mu się przygotować w czasie sesji w 1986 roku. Najbardziej krytyczny wobec tego materiału był Azagthoth, który uważał, że muzycy nie wykorzystali pełni swojego potencjału. W grudniu 1988 roku zespół powrócił do studia, aby nagrać to, co miało być ich debiutanckim wydawnictwem, czyli „Altars of Madness”.

Co ciekawe, muzycy z Morbid Angel przyznali później, że pod wieloma względami czuli się nieprzygotowani, kiedy weszli do studia w miejscowości Tampa, choć wcześniej dużo ćwiczyli i mieli wizję tego, jak powinien brzmieć ich debiutancki album. David Vincent wspomniał nawet, że sesja w 1988 roku miała być czymś na zasadzie „jazdy próbnej” i przyznał, że był „naprawdę zadowolony, że wszystko ostatecznie wyszło tak, jak wyszło”.

Na styl wokalny frontmana Davida Vincenta wpłynęła wczesna angielska scena grindcore'owa oraz kolega z Florydy, Chuck Schuldiner z zespołu Death. Styl albumu charakteryzuje się niezwykle szybkim tempem oraz złożonymi, zaawansowanymi technicznie kompozycjami. Gitarzysta Trey Azagthoth przyznał, że szeroko rozumiana muzyka psychodeliczna była dla niego inspiracją podczas pisania tekstów utworów – wskazał przede wszystkim twórczość Pink Floyd. Podczas pisania solówek gitarowych na albumie porzucił użycie tradycyjnych skal i powiedział, że „po prostu wybierał pewien obszar na gitarze i grał, nawet na niego nie patrząc”. Jeśli to prawda, to ostateczny efekt jest niesamowity.

Trey Azagthoth przyznał później, że miał dość nieoczywistą motywację podczas tworzenia płyty „Altars of Madness”:

Chciałem wejść na scenę i sprawić, by ludzie mówili: „Jasna cholera, co się kurwa dzieje?”. Chciałem pisać rzeczy, które sprawią, że inne zespoły będą uciekać, gdzieś się chować. To nie jest zbyt miłe, ale to właśnie wtedy mnie napędzało.

Płyta „Altars of Madness” ukazała się 12 maja 1989 roku nakładem Combat. Ponieważ wydawca nie należał do najbardziej znanych, a sam zespół dopiero rozpoczynał swoją karierę, nie można mówić w przypadku debiutu Morbid Angel o sukcesie komercyjnym. Album doceniony został jednak przez miłośników ostrzejszych odmian metalu, a także krytyków specjalizujących się w tym podgatunku. Dobre recenzje sprawiły, że o Amerykanach zrobiło się naprawdę głośno. Pojawiły się propozycje tras koncertowych oraz występów w roli supportu obok większych i bardziej znanych. Co jednak ważniejsze, album z roku na rok cieszył się coraz większym uznaniem, żeby ostatecznie uzyskać miano kultowego. Zdaniem wielu – czołowej płyty w całej historii death metalu.

Wielokrotnie wznawiany

Oryginalne winylowe i kasetowe wydania „Altars of Madness” nie zawierały kompozycji „Lord of All Fevers and Plague”. Utwór ten pojawił się jako bonus na prawie wszystkich wersjach CD albumu (pomiędzy „Maze of Torment” i „Chapel of Ghouls”). Ciekawostką niech będzie fakt, że zremasterowane wydanie z 2002 roku zawierało remiksy trzech utworów z albumu: „Maze of Torment”, „Chapel of Ghouls” i „Blasphemy”.

Album doczekał się w 2006 roku wydania DualDisc z remasterem z 2002 roku na stronie audio i Live Madness ‘89 nagranym w Nottingham Rock City 14 listopada 1989 roku na stronie DVD. „Altars of Madness”  został zremasterowany i ponownie wydany przez Earache Records w 2011 i 2015 roku, a w maju 2016 roku remaster (tak zwany „Full Dynamic Range”) został wydany cyfrowo i na winylu. 23 listopada 2018 roku pojawiła się edycja digipak albumu – z poprawionym dźwiękiem i bonusowymi utworami, a także z klipem do „Immortal Rites”.

Fakt, że album „Altars of Madness” był tak wiele razy wznawiany, najlepiej dowodzi, że wciąż ma on ogromne znaczenie dla miłośników muzyki deathmetalowej.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (1) / skomentuj / zobacz wszystkie

PI Grembowicz
29 grudnia 2023 o 16:03
Odpowiedz

Która z grup DM jest naj!?
MA!?
CC!?
O!?
Real Music

~PI Grembowicz

29.12.2023 16:03
1