Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Półka kolekcjonera: Electric Light Orchestra – „Out of the Blue”

Muzyka
|
04.07.2022

Album „Out of the Blue”, siódmy w dorobku zespołu ELO, okazał się największym sukcesem komercyjnym Brytyjczyków. W parze z popularnością szła w tym wypadku muzyczna jakość, której warto poświęcić nieco więcej miejsca.

Partnerem cyklu jest Technics

Technics słuchawki 10
Okładka płyty „Out of the Blue”
Autorem futurystycznej okładki do płyty „Out of the Blue” jest Kosh

Ponad 10 milionów sprzedanych płyt, kilka ponadczasowych przebojów i ogromna popularność – efekty wydania płyty „Out of the Blue” przerosły oczekiwania nawet samego lidera Electric Light Orchestra, Jeffa Lynne’a. To właśnie siódma płyta w dorobku dowodzonej przez niego formacji okazała się przełomowa, a rok 1977 zapisał się złotymi zgłoskami w historii szeroko rozumianej muzyki rozrywkowej.

Zespół ELO nigdy nie stawiał na hałaśliwe, przesterowane gitary czy agresywny wokal w stylu Black Sabbath i Deep Purple, które święciły triumfy w latach 70. XX wieku. Lynne był zwolennikiem muzycznej harmonii oraz progresji, tworzył dzieła z pogranicza popu i rocka. Lubował się w brzmieniu takich instrumentów jak wiolonczela czy skrzypce. Chętnie korzystał z dobrodziejstw syntezatorów. Tworzył piękne opowieści, obok których nie dało się przejść obojętnie. W 1977 roku zespół Electric Light Orchestra udoskonalił formułę, tworząc dzieło ponadczasowe. Świetnie brzmiące nawet dzisiaj, niespełna pół wieku później!

Górskie powietrze czyni cuda

Jeff Lynne, w poszukiwaniu ciszy i inspiracji, wyjechał w szwajcarskie Alpy. Spędził tam cztery tygodnie i w tym czasie napisał wszystkie siedemnaście utworów, które złożyły się na płytę „Out of the Blue”. W opublikowanym później wywiadzie powiedział:

Spojrzałem na góry, które były pięknie oświetlone, a mnie pierwsze, co przyszło do głowy, to „Mr. Blue Sky”.

To tytuł najbardziej znanej kompozycji, która znalazła się na siódmej płycie ELO. Warto jednak wspomnieć, że wszystkie utwory miały w sobie pierwiastek kompozytorskiego geniuszu i olśnienia, którego w Szwajcarii doznał Lynne. Z napisanym materiałem udał się do monachijskiego Musicland Studios, gdzie rozpoczęły się nagrania.

Wsparcie ze strony członków Electric Light Orchestra i muzyków studyjnych było duże, a wszystko z powodu skomplikowania materiału. Poza liderem, w nagraniach wzięli udział: perkusista i cymbalista – Bev Bevan, mistrz instrumentów klawiszowych – Richard Tandy, a także perkusjonista i drugi wokalista – Kelly Groucutt. Do tego sekcję smyczkową tworzyli Mik Kaminski, Hugh McDowell oraz Melvyn Gale. Produkcją płyty zajął się Jeff Lynne, inżynierem dźwięku był Reinhold Mack, natomiast nad poczynaniami orkiestry czuwali lider ELO, Richard Tandy i Louis Clark.

W studiu było tłoczno, ale zważywszy na złożoność materiału, a także perfekcjonizm Lynne’a, nie mogło być inaczej. Ostatecznie udało im się wszystko przygotować w dwa miesiące, co w przypadku lat 70. XX wieku jest dość długim okresem. Większość wykonawców, w obawie o rosnące koszty, ograniczała się do kilkunastu dni, w porywach kilku tygodni. Ale nie Electric Light Orchestra – tutaj wszystko musiało brzmieć dokładnie tak, jak brzmiało w głowie Lynne’a. A takie podejście wymaga czasu. Szybko okazało się, że to się opłaciło.

Nieoczekiwany sukces

Co ciekawe, album „Out of the Blue” zebrał dobre, ale nie wybitne recenzje. Recenzenci poczytnych „The Rolling Stone” i „The Guradian” przyznali mu jedynie trzy punkty w pięciostopniowej skali. Nie miało to jednak znaczenia, ponieważ miłośnicy muzyki popularnej i rockowej popędzili do sklepów, żeby nabyć najnowszy album ELO. Nie bez znaczenia była tutaj popularność wspomnianego już singla „Mr. Blue Sky”, który był chętnie grany przez największe rozgłośnie radiowe na świecie. Jednak takiego sukcesu nie spodziewał się nikt – ani Lynne, ani wytwórnia. Płyta „Out of the Blue” w pierwszym roku rozeszła się w nakładzie przekraczającym osiem milionów egzemplarzy! Obecnie szacuje się, że ta liczba znacząco przekroczyła dziesięć milionów.

Co jeszcze ważniejsze, album stał się inspiracją dla innych wykonawców tworzących muzykę zarówno pop, jak i rockową. Wśród zadeklarowanych fanów „Out of the Blue” jest chociażby Axl Rose, wokalista Guns N’ Roses, który w jednym z wywiadów powiedział, że to „genialny album”.

Ceniony również po latach

Płyta „Out of the Blue” doczekała się kilku wznowień. Najbardziej okazałe jest to z 2007 roku. Wzbogacone zostało o trzy bonusowe utwory, a także 24-stronicową książkę naszpikowaną nieznanymi zdjęciami pochodzącymi z okresu nagrywania płyty. Również wtedy krążek trafił do pierwszej dwudziestki najlepiej sprzedających się płyt w Wielkiej Brytanii. Kolejne wznowienia pojawiły się w 2012 roku (1000 winyli wydanych przez Epic), a także w 2017 roku (z okazji 40-lecia na podwójnym, malowanym winylu).

Zespół Electric Light Orchestra, mimo pewnych komplikacji i przerw, wciąż istnieje (ostatnia reaktywacja miała miejsce w 2014 roku). Choć na przestrzeni tych wszystkich lat pojawiło się wiele ważnych i cenionych kompozycji, to właśnie te pochodzące z „Out of the Blue” są najbardziej lubiane przez fanów. Trudno wyobrazić sobie koncert ELO bez takich przebojów, jak „Mr. Blue Sky”, „Turn to Stone”, „Sweet Talkin' Woman” czy „It’s Over”.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie