Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Półka kolekcjonera: Candlemass – „Epicus Doomicus Metallicus”

Muzyka
|
12.06.2023

Wydany w 1986 roku debiut szwedzkiego zespołu Candlemass stał się początkiem rewolucji w muzyce metalowej. Rewolucji, którą znamy obecnie pod nazwą „doom metal”. To właśnie ten album odegrał kluczową rolę w rozwoju nowego, popularnego obecnie nurtu. Nie tylko warto, ale nawet wypada go znać!

„Epicus Doomicus Metallicus”
Okładka płyty „Epicus Doomicus Metallicus” | fot. mat. pras.

Za ojców chrzestnych doom metalu uznaje się zespół Black Sabbath. Brytyjczycy, raczej nieintencjonalnie, ponieważ – jak sami wielokrotnie podkreślali – inspiracje czerpali z bluesa, zawarli sporo elementów typowych dla nieistniejącego wówczas gatunku na swojej płycie „Master of Reality” z 1971 roku. Mowa o psychodelicznym stylu wokalnym, a także ciężkim brzmieniu. Dominujące na płycie Sabbathów były średnie oraz wolne tempa. Album był w latach 70. XX wieku istnym fenomenem, czymś, czego świat muzyki wcześniej nie widział. Zresztą Iommi i spółka przecierali szlaki oraz stanowili nowe otwarcie dla wielu innych podgatunków muzyki metalowej. Jak sami przyznawali po latach, po prostu komponowali, szukali nowych dróg, ale nigdy nie starali się niczego rewolucjonizować. To stało się niejako przy okazji.

O typowych dla doom metalu dźwiękach zapomnieć musieliśmy na piętnaście lat. Oczywiście w międzyczasie pojawiały się albumy inspirowane „Master of Reality”, ale nie wnosiły one niczego nowego. Były raczej próbą, często nieudolną, kopiowana tego, co zrobili panowie z Black Sabbath. Wszystko zmieniło się w 1986 roku, gdy światło dzienne ujrzał debiutancki album zespołu Candlemass zatytułowany „Epicus Doomicus Metallicus”. Jak nietrudno się domyślić, jego tytuł stał się inspiracją dla nazwy nowego podgatunku metalu.

Trudne początki

W 1985 roku członkowie Candlemass – Leif Edling, Mats Björkman i Matz Ekström – zaczęli pisać utwory „Under the Oak”, „Crystal Ball”, "Demons Gate” i "Dark Reflections”, rzecz działa się w niewielkim studiu w Upplands Väsby. W listopadzie 1985 roku grupa nagrała album demo w O.A.L Studios, na którym znalazły się utwory „Demons Gate” i „Black Stone Wielder”. Warto wspomnieć, że zespół nie miał wówczas regularnego wokalisty i Leif Edling – lider i basista Candlemass – nagrał wokale na wspomniane demo. Grupa wysłała nagranie do paryskiego Black Dragon Records. Była to niewielka wytwórnia, która z jednej strony była zainteresowana twórczością zespołu, ale z drugiej – nie mogła podjąć zbyt dużego ryzyka. Ostatecznie zaoferowała Candlemass umowę na jedną płytę – z budżetem wynoszącym... 1800 dolarów.

W lutym 1986 roku album „Epicus Doomicus Metallicus” został nagrany w Thunderload Studios w Sztokholmie. Przy produkcji zespół współpracował Ragne Wahlquistem z metalowego zespołu Heavy Load. Candlemass nie mieli wokalisty, dlatego na debiucie gościnnie zaśpiewał Johan Längqvist. Warto wspomnieć, że nie słyszał wcześniej muzyki wykonywanej przez zespół. Całość przygotowana została w pośpiechu, często improwizując, ponieważ członków formacji i ich wynajętych współpracowników gonił czas, a także bardzo skromny budżet.

Choć wszystko wskazywało na to, że „Epicus Doomicus Metallicus” będzie porażką, tak się ostatecznie nie stało. Wszystko za sprawą unikatowego brzmienia, które udało się stworzyć zespołowi. Europejski metal połowy lat 80. XX wieku nastawiony był na szybkie tempo i rozdzierający krzyk, nieokiełznaną energię. Candlemass poszli w zupełnie inną stronę – wolniejsze tempo uzupełnili barytonowym, niemalże operowym wokalem. Jednocześnie postanowili zaśpiewać o sprawach ważnych i ludzkich – egzystencji, śmierci, depresji czy samobójstwie. Stanowiło to dopełnienie mrocznego wydźwięku debiutanckiej płyty zespołu.

Płyta, która zmieniła świat muzyki metalowej

Co ciekawe, przyjęcie „Epicus Doomicus Metallicus” było raczej chłodne, a zainteresowanie wydanym 10 czerwca 1986 roku albumem okazało się niewielkie. Wydawnictwo pojawiło się na winylu i CD. Black Dragon Records nie przedłużyli umowy z zespołem, ponieważ sprzedaż płyty była niesatysfakcjonująca. Okazało się jednak, że styl stworzony przez Candlemass potrzebował nieco czasu na przebicie się do świadomości odbiorców. Ci, słuchając kolejnych płyt Szwedów (publikowanych we współpracy z innym wydawcą), chętnie zaczęli sięgać również po ich wcześniejsze dokonania, co powoli, acz systematycznie podkręcało sprzedaż „Epicus Doomicus Metallicus”.

Płyta uznawana jest obecnie za najważniejsze dzieło doommetalowe, które każdy miłośnik gatunku powinien mieć na swojej półce. Z tego powodu debiut Candlemass był dwukrotnie wznawiany – w 2001 oraz 2003 roku, za każdym razem w wersji dwupłytowej (na drugiej umieszczono nagranie koncertu w Birmingham z 1988 roku).

Recenzenci, którzy często do płyty „Epicus Doomicus Metallicus” powracali po latach, podkreślali jej unikatowe brzmienie, a także nowatorskie podejście do tworzenia muzyki. Album stał się inspiracją dla nagrywających w późniejszych dekadach zespołów doommetalowych – Anathemy, Katatonii czy świetnego Electric Wizard. Zresztą Candlemass – z przerwami – istnieje do dnia dzisiejszego. W 2022 roku wydali swój trzynasty album zatytułowany „Sweet Evil Sun”. Na czele zespołu niezmiennie stoi Leif Edling.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (2) / skomentuj / zobacz wszystkie

PI Grembowicz
12 czerwca 2023 o 16:37
Odpowiedz

Satyricon, Marduk, Nargaroth są lepsze.

~PI Grembowicz

12.06.2023 16:37
PI Grembowicz
12 czerwca 2023 o 16:35
Odpowiedz

Muza ok; ale ten wokal...
Znałem kiedyś fana C jak i Slayera; studiował historię; ciekawe, co robi dzisiaj...!? Belfer!? A może już padł, z racji wieku; czas nie staje.

~PI Grembowicz

12.06.2023 16:35
1