Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Wspaniała piątka Black Sabbath, czyli najlepsze albumy legendy metalu

Muzyka
|
11.08.2021

Czy jest ważniejszy zespół w historii metalu, niż Black Sabbath? To kwestia subiektywna, ale wielu specjalistów jest zgodnych – nie ma! Postanowiłem wskazać pięć w mojej ocenie najlepszych i najważniejszych płyt nagranych przez Tony’ego Iommiego i spółkę.

Black Sabbath - zdjęcie zespołu
Zespół Black Sabbath w latach 70. XX wieku

Nie ma sensu pisać oczywistości w stylu „Black Sabbath to legenda”. Każdy nawet mniej zorientowany fan muzyki rockowej ma tego świadomość. Zespół odcisnął swoje piętno na całym obszernym gatunku i dał podwaliny nie tylko heavy, ale również doom czy black metalowi. Inspirował i nadal inspiruje dziesiątki wykonawców. Riffy Iommiego, teksty Ozzy’ego i Butlera, a także niesamowity wokalny kunszt Dio doceniane są również teraz, wiele dekad od premiery przełomowych wydawnictw.

Black Sabbath w swojej trwającej do 2017 roku karierze wydał w sumie dziewiętnaście albumów długogrających. Warto powiedzieć to wprost – nie wszystkie były wybitne. Zawirowania kadrowe i problemy z używkami dały w pewnym momencie o sobie znać, a zdesperowany Tony Iommi szukał sposobów, żeby utrzymać tonący zespół na powierzchni. Ostatecznie to się udało, ale wpłynęło na poziom artystyczny niektórych wydawnictw. Zebraliśmy się jednak tutaj, żeby mówić nie o negatywach, a o pozytywach.

Pięć najlepszych płyt Black Sabbath? Trudne zadanie, ale do odważnych świat należy! Moje subiektywne zestawienie znajdziecie poniżej:

5. Master of Reality (1971)

„Master of Reality” to trzeci album w dorobku Black Sabbath. Zespół miał ugruntowaną pozycję po dwóch świetnych płytach i w 1971 roku postanowił pójść za ciosem. Osiem utworów utrzymano w stylistyce heavy i doom metalowej, a grupa nie odeszła od swoich korzeni. Zauważalny był jednak rozwój i chęć spróbowania nowych rozwiązań. Okazało się to bardzo dobrym zabiegiem, a wydawnictwo uznawane jest obecnie za jedno z najlepszych w dorobku brytyjskiej legendy. Choć „Master of Reality” nie ma słabych punktów, na szczególne wyróżnienie zasługują w mojej ocenie trzy utwory: „Sweet Leaf”, „Children of the Grave” oraz „Into the Void”. Sabbath w czystej postaci i szczytowej formie!

4. Heaven and Hell (1980)

Black Sabbath bez Ozzy’ego? Mało kto sobie to pod koniec lat 70. wyobrażał, ale rzeczywistość okazała się bezwzględna. Wokalista postawił na solową karierę, a Iommi pozostał z niczym. Znalazł jednak godnego zastępcę – Ronniego Jamesa Dio. To mogło być genialne posunięcie, ale mogło być również katastrofalne. Szczególnie, że zespół był na dobrej drodze do rozpadu. Okazało się jednak, że gitarzysta miał nosa. Album „Heaven and Hell” to w mojej ocenie wydawnictwo wybitne, które jednoznacznie pokazało, że jest możliwe życie po Ozzym.

Płyta zachwyca mięsistymi riffami i wokalnymi popisami Dio. Jest inna od poprzednich, ale równie znakomita. „Neon Knights”, „Children of the Sea”, „Heaven and Hell” – te utwory uznawane są za klasykę heavymetalowego grania. Czapki z głów dla Iommiego i Dio. Więcej na temat płyty z 1980 roku znajdziecie w tekście z cyklu „Półka kolekcjonera”, w którym sporo miejsca poświęciliśmy kulisom powstawania „Heaven and Hell”.

3. Sabbath Bloody Sabbath (1973)

Miałem spory dylemat, czy na liście umieścić właśnie „Sabbath Bloody Sabbath”, czy jednak postawić na nie mniej wybitne „Vol. 4”. Zupełnie subiektywnie i opierając się na własnych pozytywnych wspomnieniach postawiłem jednak na płytę z 1973 roku. Zwyczajnie jest w mojej ocenie spójniejsza i ciekawsza kompozycyjnie. Tytułowy utwór niezmiennie zachwyca, a uzupełniają go równie znakomite „A National Acrobat”, „Sabbra Cadabra” czy w końcu „Spiral Architect”. Na piątej płycie wydanej na przestrzeni kilku lat Sabbaci udowodnili, że są nadal w znakomitej formie i zdecydowanie nie brakuje im pomysłów na nowe utwory. Ozzy, choć w szczycie narkotykowego nałogu, daje czadu, a Iommi potwierdził, że jest „królem riffów”. Śmiem twierdzić, że w tym składzie Black Sabbath już nigdy później nie nagrali nic równie dobrego.

2. Black Sabbath (1970)

Debiutancki album nagrany w jeden dzień (!) nie zachwyca jakością samego nagrania czy brzmieniem wyprodukowanym przez Rodgera Baina. Zespół nie miał czasu i środków, żeby przygotować swój pierwszy album lepiej. To jednak płyta, która była wyjątkowa z powodu swojej ciężkości. To był prawdziwy przełom, ponieważ nigdy wcześniej nie powstał album utrzymany w mrocznej stylistyce, nawiązujący do religii, boga i szatana. Nigdy wcześniej nikt nie przygotował tak ostrych riffów, jakie wymyślił Iommi. Płyta „Black Sabbath” była nie tylko początkiem wspaniałej drogi zespołu, ale również przełomem i inspiracją dla tysięcy wykonawców. A takie utwory jak „N.I.B.”, „The Wizard” czy otwierający album „Black Sabbath” są obecnie uznawane za kultowe. Jak rozpoczynać karierę, to tylko w takim stylu!

1. Paranoid (1970)

Jeszcze w tym samym roku, co „Black Sabbath”, ukazał się album „Paranoid”. Zespół został doceniony i zauważony, dlatego muzycy postanowili pójść za ciosem. Zwłaszcza, że mieli już więcej środków, co pozwoliło im na spędzenie w studiu nagraniowym pięciu dni. Dziś brzmi to absurdalnie, ale na początku lat 70. młody i aspirujący zespół nie mógł liczyć na nic więcej. Swój czas wykorzystali doskonale. Pomysły z debiutu ewoluowały, a twórcza wolność Iommiego dała niesamowite rezultaty. Członkowie Black Sabbath nagrali płytę przemyślaną, kompletną i spójną. Wszystkie osiem utworów utrzymanych w heavymatelowej stylistce zachwyca. To właśnie na „Paranoid” znalazły się takie ikoniczne kawałki jak „War Pigs”, „Iron Man”, „Planet Caravan”, „Electric Funeral” i oczywiście tytułowy.

W mojej ocenie „Paranoid” to nie tylko najlepszy album w dorobku Black Sabbath, ale również jedno z najważniejszych wydawnictw w całej historii muzyki metalowej. Choć album ma na karku ponad pół wieku, cały czas podczas słuchania daje ogromną satysfakcję. Mało który zespół jest zdolny do osiągnięcia czegoś podobnego!

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (3) / skomentuj / zobacz wszystkie

Leszek
21 stycznia 2024 o 19:24
Odpowiedz

Dzięki za przypomnienie o genialnej grupie mojej młodości. Z wypiekami na twarzy czekałem na kolejne albumy prezentowane przez Pana Piotra Kaczkowskiego w trójce. Zgadzam się z autorem i tym zestawem. A co do utworu to moje the jest to National Acrobat. I jest zespół równie dobry jak Black Sabbath to w ogóle nieznana grupa z USA Spirit Caravan.

~Leszek

21.01.2024 19:24
Stary Metal
04 stycznia 2024 o 12:31
Odpowiedz

Małe sprostowanie- Ozzy nie postawił na solową karierę,tylko został wykopany z zespołu,gdyż był już na dnie i nie dało się z nim pracować. Nie zmienia to jednak faktu,ze odświeżenie formuły muzycznej za sprawą genialnego i NIEODŻAŁOWANEGO Dio powiodło się w 100%. Nie bez powodu jedną z moich ulubionych płyt jest "Mob Rules.."

~Stary Metal

04.01.2024 12:31
Wujek jurek
09 stycznia 2023 o 01:04
Odpowiedz

Sabotage..
Mój faworyt

~Wujek jurek

09.01.2023 01:04
1