Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Półka kolekcjonera: Black Sabbath – „Black Sabbath”

Muzyka
|
13.02.2023

Niektórzy mówią, że gdyby nie debiut Black Sabbath, muzyka metalowa nigdy nie byłaby taka, jaka jest obecnie. Oczywiście nie wiemy, czy to prawda, ale nie ma wątpliwości co do jednego – „Black Sabbath” to najważniejszy album w całej historii mocniejszych brzmień.

Okładka płyty „Black Sabbath”
Na okładkę „Black Sabbath” trafiło zdjęcie Keitha McMillana | mat. pras.

Wystarczyło kilkadziesiąt godzin w studiu, żeby powstał album, który miał ogromne znaczenie w rozwoju i popularyzacji muzyki metalowej. To właśnie w 1969 roku objawił się twórczy i kompozytorski geniusz Tony’ego Iommiego, Ozzy’ego Osbourne’a, Geezera Butlera i Billa Warda. Płyta „Black Sabbath”, od której zaczęła się przygoda brytyjskiej formacji, uznawana jest obecnie za kultową. Warto dowiedzieć się nieco więcej o kulisach jej powstania!

Ekspresowa robota

Jak wspominał gitarzysta i lider Black Sabbath, Tony Iommi, debiutancki album grupy został nagrany podczas jednej dwunastogodzinnej sesji, która odbyła się 16 października 1969 roku.

Iommi opisał ten proces w następujący sposób:

Po prostu weszliśmy do studia i zrobiliśmy to w jeden dzień, zagraliśmy nasz set na żywo i to było tyle. Właściwie myśleliśmy, że cały dzień to całkiem sporo. Już następnego dnia ruszyliśmy w dalszą trasę, by zagrać za 20 funtów w Szwajcarii.

Poza dzwonami, grzmotami i efektami dźwiękowymi deszczu dodanymi na początku utworu otwierającego płytę oraz podwójnie ściągniętymi solówkami gitarowymi na „N.I.B.” i „Sleeping Village”, na płycie nie dodano praktycznie żadnych overdubów.

Kluczem do przełomowego brzmienia zespołu na albumie był charakterystyczny styl gry Iommiego, który zmienił się po wypadku w fabryce blach, w której pracował w wieku 17 lat. Wtedy to odciął sobie opuszki środkowych palców prawej ręki. Iommi samodzielnie przygotował parę sztucznych protez na palce, używając plastiku z butelki po płynie do mycia naczyń, a także zdetuningował struny w swojej gitarze, aby ułatwić sobie ich wyginanie. Wpłynęło to bezpośrednio na brzmienie – było cięższe i głębsze.

Teksty na „Black Sabbath”, które są dziełem – tak przynajmniej zostało to zapisane – wszystkich członków zespołu, były bardzo mroczne. Dotykały takich zagadnień jak śmierć czy walka dobra ze złem. Zresztą kultowe „N.I.B.” napisane zostało z punktu widzenia Lucyfera. W tekstach widać również fascynację twórczością H. P. Lovecrafta („Behind the Wall of Sleep”), a także J.R.R. Tolkiena („The Wizard”). Zespół zdecydował się również na nagranie dwóch coverów – „Evil Woman” (w oryginale to utwór Crow), a także „Warning” (The Aynsley Dunbar Retaliation).

Trwające 38 minut wydawnictwo wyprodukował Rodger Bain, jeden z największych specjalistów od muzyki metalowej, który później nagrywał również z Judas Priest.

Od tego wszystko się zaczęło!

W Wielkiej Brytanii album „Black Sabbath” zadebiutował 13 lutego 1970 roku, natomiast w Stanach Zjednoczonych 1 czerwca 1970 roku. O płycie szybko zrobiło się głośno, ale – niestety – nie z powodu muzyki, a kontrowersji. Zarzucano jej satanistyczne przesłanie, a w niektórych krajach nawet początkowo nie dopuszczano do jej sprzedaży. Specjaliści od sekt i satanizmu rozpisywali się na temat jej szkodliwości, a także negatywnego wpływu na odbiorców. Jak powszechnie wiadomo – takie działania są w gruncie rzeczy darmową reklamą. Płyta od początku sprzedawała się bardzo dobrze, czego potwierdzeniem niech będą 8. pozycja na brytyjskiej liście sporządzanej przez OCC, a także 23. na amerykańskim Billboardzie. Za Oceanem album szybko osiągnął milionową sprzedaż, dając Black Sabbath ogromną popularność.

Brzmieniem płyty zachwyceni byli miłośnicy rocka, ale niekoniecznie piszący dla poczytnych periodyków recenzenci. Pojawiały się stwierdzenia o „hałaśliwym brzmieniu”, a wszechobecny był brak zrozumienia dla tego, co znalazło się na płycie. Wynikało to z faktu, że zespół na wielu płaszczyznach wyznaczał standardy, tworząc coś zupełnie nowego, a jednocześnie na swój sposób kontrowersyjnego. To w końcu dowód na to, że „Black Sabbath” po prostu wyprzedziło swoje czasy. Nowa muzyka potrzebowała zakorzenienia w świadomości odbiorców, co wymagało odrobiny cierpliwości.

„Black Sabbath” w późniejszych latach zbierał już dużo lepsze recenzje, a specjaliści doceniać zaczęli jego innowacyjne brzmienie, a także penetrowanie nowych twórczych przestrzeni. W późniejszych dekadach debiut brytyjskiego zespołu umieszczany był na wszystkich najważniejszych zestawieniach kluczowych dla muzyki rockowej płyt. Płyt, które stanowiły inspirację dla kolejnych artystów tworzących heavy, doom, black i death metal.

Metal to „Black Sabbath”

Obecnie, gdy poruszany jest temat początków muzyki metalowej, album „Black Sabbath” wymieniany jest w pierwszej kolejności. Na początku lat 70. XX wieku był on może ciekawostką, pewnym wariactwem, ale już kilka lat później stał się inspiracją, zyskując status kultowego. Najlepszym dowodem na jego ponadczasowość niech będzie fakt, że takie utwory jak „Black Sabbath” czy „N.I.B.” wciąż są w świadomości szeroko rozumianych miłośników rocka. Co ciekawe – nadal, ponad pół wieku później, świetnie się ich słucha. To nie może być przypadek...

Album „Black Sabbath” był kilkukrotnie wznawiany, niekiedy wraz z premierowym, nieznanym wcześniej materiałem – nowymi miksami czy wersjami demo oraz instrumentalnymi piosenek. Dodatkowo utwory z oryginału poddawane były cyfrowej obróbce, w celu uzyskania lepszego brzmienia. Nad procesem poprawy jakości najczęściej czuwał Tony Iommi.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie