Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Półka kolekcjonera: Accept – „Balls to the Wall”

Muzyka
|
20.02.2023

Pod koniec 1983 roku światło dzienne ujrzało piąte długogrające wydawnictwo niemieckiego zespołu Accept. Płyta okazała się jedną z najlepszych w dyskografii dowodzonego przez Wolfa Hoffmanna zespołu. Wokale na album nagrał niezawodny Udo Dirkschneider.

„Balls to the Wall” – okładka
Fragment okładki płyty „Balls to the Wall” | fot. Dieter Eikelpoth

Niemiecka legenda metalu, zespół Accept, w 1983 roku wydał swój piąty album zatytułowany „Balls to the Wall”. Wydawnictwo spotkało się z ciepłym przyjęciem w Europie i niedługo później trafiło na rynek amerykański. Tam jednak, zamiast skupić się na muzyce, opinia publiczna zainteresowała się okładką krążka, a także wybranymi utworami, błędnie je interpretując. Doszło do sporego zamieszania, a muzycy z Accept musieli w końcu tłumaczyć w kolejnych wywiadach, co właściwie autor miał na myśli.

Warto więc dowiedzieć się nieco więcej na temat płyty, która obecnie uznawana jest za jedno z najlepszych heavymetalowych wydawnictw, a która tak zamieszała w głowie amerykańskim odbiorcom!

Pójść za ciosem

Zespół Accept wszedł do mieszczącego się w Kolonii Dierks Studios na początku lipca 1983 roku. Rok wcześniej muzycy wydali bardzo dobrze przyjęty album „Restless and Wild”, dlatego ciążyła na nich spora presja – miłośnicy metalu w Europie liczyli na przynajmniej równie udaną płytę. Skład niemieckiego zespołu się od tamtego czasu nie zmienił, a w studiu zameldowali się wokalista Udo Dirkschneider, gitarzyści Wolf Hoffmann i Herman Frank, basista Peter Baltes oraz perkusista Stefan Kaufmann. Produkcją zająć mieli się członkowie zespołu, których wesprzeć miał inżynier dźwięku Louis Austin. Za miksowanie odpowiadał Michael Wagener.

W procesie pisania tekstów zespół otrzymał pomoc od Deaffy, czyli w rzeczywistości Gaby Hoffmann – menadżerki grupy, a prywatnie żony Wolfa Hoffmanna. Muzykę skomponowali natomiast wszyscy członkowie Accept. Podobnie jak w przypadku poprzednich płyt, również w tym muzycy nie kombinowali. Zaproponowali proste rozwiązania, które w heavy metalu lat 80. sprawdzały się najlepiej. Ostre riffy, sporo solówek i zadziorny wokal Udo, czyli znak rozpoznawalny Accept, zostały w przypadku „Balls to the Wall” dopieszczone, dając naprawdę satysfakcjonujący efekt – muzyka wpadała w ucho, była melodyjna, a jednocześnie ciężka i nieprzewidywalna.

Amerykański problem

Piąty longplay zespołu trafił na europejski rynek 5 grudnia 1983 roku. Płyta zebrała pochlebne recenzje, a jej sprzedaż była satysfakcjonująca. Kolejnym krokiem miało być zdobycie amerykańskiego rynku, gdzie zespół mógł sporo zarobić. Za Ocean płyta dotarła miesiąc później, żeby... wywołać skandal.

Media i opinia publiczna skupiła się na okładce „Balls to the Wall”, a także utworach „London Leatherboys” i „Love Child”, które – tak przynajmniej sugerowano – miały wydźwięk homoseksualny. Co ciekawe, zaraz po premierze muzycy z Accept milczeli w tej sprawie, a spirala coraz bardziej się napędzała. O płycie zrobiło się w końcu tak głośno, że gwałtownie wzrosła jej sprzedaż, stając się wielkim sukcesem komercyjnym Accept.

Dopiero po pewnym czasie członkowie zespołu postanowili co nieco opowiedzieć o całym tym „homoseksualnym” zamieszaniu. Wolf Hoffmann był zresztą rozbrajająco szczery:

Wy, Amerykanie, jesteście wyjątkowo spięci w tych tematach. W Europie to nigdy nie było nic wielkiego... Chcieliśmy być po prostu kontrowersyjni i inni, włożyć kij w mrowisko. Wiesz dlaczego? Bo to działało i dało nam sukces.

Perkusista Stefan Kaufmann wyjaśnił natomiast, że nie rozumie, skąd kontrowersje wokół utworu „London Leatherboys”, który był o motocyklistach. Zaznaczył, że cały album „Balls to the Wall” skupia się na problemach ogólnie rozumianych mniejszości, a nie żadnej konkretnej grupie. Dodał, że był to protest przeciwko uciskowi i chęć zwrócenia uwagi na ten problem.

Po latach o sprawie wypowiedziała się również współautorka tekstów, Deaffy, która również nie rozumiała zamieszania, które album wywołał w Stanach Zjednoczonych. Powiedziała, że jej zdaniem to kwestia interpretacji, a jej teksty mogą być rozumiane na wiele różnych sposób. Żartobliwie dodała:

Byłam wtedy bardzo zbuntowana, w żadnym wypadku nie napisałabym niczego „normalnego”!

Jak widać, osoby związane z Accept, które brały udział w procesie tworzenia płyty, niespecjalnie wzięli sobie do serca „zarzuty” kierowane w ich stronę przez amerykańską opinię publiczną.

Inspiracja dla innych

Kontrowersje kontrowersjami, a płyta Accept stała się szybko wielkim przebojem. Świetna sprzedaż na terenie Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii sprawiła, że zespół mógł mówić o największym sukcesie w całej swojej dotychczasowej karierze. Recenzenci rozpływali się nad brzmieniem „Balls to the Wall”, przyznając płycie bardzo wysokie oceny.

Warto również wspomnieć, że dla wielu artystów rockowych była to płyta, która stanowiła wielką inspirację. Wśród swoich ulubionych wymieniali ją między innymi Dimebag Darrell z Pantery, Doro Pesch i Kai Hansen z Helloween.

Album „Balls to the Wall” był kilkukrotnie wznawiany.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (2) / skomentuj / zobacz wszystkie

PI Grembowicz
26 października 2023 o 16:24
Odpowiedz

Zaraz obok.

~PI Grembowicz

26.10.2023 16:24
Paweł Kopeć
19 czerwca 2023 o 11:51
Odpowiedz

Ich "Metal Heart" nie jest lepsza?!

~Paweł Kopeć

19.06.2023 11:51
1