Jeśli chodzi o najważniejsze debiuty polskiego rocka, to ten Republiki zdecydowanie zalicza się do ścisłej czołówki. Gdzieś obok płyt Lady Pank i Perfectu. „Nowe sytuacje” okazały się twórczym strzałem w dziesiątkę, co jest zasługą wielu czynników. Przede wszystkim utwory, które trafiły na debiut, zawierały w sobie pierwiastek zachodniego brzmienia. Zespół stworzył coś, czego na polskiej scenie dotąd nie było. W świetny sposób połączył wpływy nowej fali i post-punku, podlewając wszystko świetnymi, poetyckimi tekstami Grzegorza Ciechowskiego.
W polskiej muzyce rockowej lat 80. XX wieku było to coś całkowicie nowego. Oczywiście nie musiało się przyjąć, różnie z tym przecież bywa, ale twórczość Republiki szybko została doceniona. Nie tylko przez miłośników rocka, ale po prostu dobrej muzyki rozrywkowej. Bo była to płyta z jednej strony ambitna, a z drugiej – łatwa w odbiorze dla słuchaczy niezależnie od wieku i preferencji. Przy okazji 40. rocznicy wydania „Nowych sytuacji” warto dowiedzieć się na temat tej płyty nieco więcej...
Objawienie poety
Album nagrali oczywiście Sławomir Ciesielski, Zbigniew Krzywański, Paweł Kuczyński oraz Grzegorz Ciechowski. Jego przygotowaniem natomiast zajął się ten ostatni. Napisał teksty utworów i skomponował muzykę, grał na fortepianie, flecie i instrumentach perkusyjnych. Ciechowski był – całkiem zresztą słusznie – uznawany za największe muzyczne objawienie lat 80. Dał się przede wszystkim poznać jako znakomity tekściarz, którego od 1983 roku zaczęto nazywać „poetą polskiego rocka”. Jego liryki były zimne, zdehumanizowane, nawiązujące bardziej do ciała, niż do duszy. Porównywano go z wczesnym Stanisławem Barańczakiem. Z całym szacunkiem dla innych polskich tekściarzy, mało który mógł cieszyć się podobną opinią po wydaniu pierwszej płyty.
Zachwycał i... nudził?
„Nowe sytuacje” to album paradoksów. Nie chodzi tylko o teksty i brzmienie, które są trudne do jednoznacznego zdefiniowania, ale również o odbiór. Wydawać by się mogło, że „jeden z najlepszych debiutów w historii polskiego rocka” zebrał same świetne recenzje. Nie jest to jednak prawdą – z jednej strony branżowy „Tylko Rock” ocenił płytę na 5/5, a nieistniejący już portal MuzycznyHoryzont.pl na 5/10. Skąd taki rozstrzał? Republika budziła skrajne emocje, a podstawowym powodem było to, czego słuchacz oczekuje od muzyki. Jeśli liczył na prostą rozrywkę, nie była to płyta dla niego; jeśli oczekiwał płyty poetyckiej, głębokiej, wymagającej dogłębnej analizy – mógł być zadowolony. Jednych album nudzi, a innych zachwyca. Tutaj tkwi piękno „Nowych sytuacji”.
Drogi i pożądany
Udało się oszacować, że w pierwszym miesiącu od premiery „Nowe sytuacje” sprzedały się w nakładzie 260 tys. egzemplarzy. To wynik, zważywszy na okoliczności, niesamowity. Szczególnie imponujące jest, że wydany nakładem Poltonu longplay kosztował oszałamiające jak na tamte czasy 700 zł (warto w tym miejscu przypomnieć, że w 1984 roku średnia cena płyty to 150 zł!). Wygląda jak przepis na porażkę, bo cena była iście zaporowa, ale miłośników dobrej muzyki z Polski to nie powstrzymało. Osoby, którym udało się kupić debiut Republiki, wspominali po latach, że na płytę trzeba było czatować godzinami pod sklepami płytowymi, albo korzystać – jak ktoś miał taką możliwość – ze znajomości wśród pracowników sklepów lub wytwórni.
Wielokrotnie wznawiane
Tylko w latach 90. XX wieku „Nowe sytuacje” były trzykrotnie wznawiane (dwukrotnie w zestawie wraz z kolejną płytą Republiki, „Nieustanne Tango”). To nasyciło rynek? Nic z tych rzeczy. W XXI wieku debiut Republiki doczekał się kolejnych wznowień, za które odpowiadał Pomaton EMI, a następnie Parlophone Music Poland. Wydania niekiedy wzbogacane były o nieznany wcześniej materiał, nowe miksy czy jak w przypadku wznowienia z 2001 roku – o DVD z teledyskami. Oszacowanie, ile ostatecznie kopii płyty trafiło na rynek, nie jest możliwe, ale można założyć, że to jedno z najchętniej kupowanych wydawnictw w historii polskiego rocka.
Na podbój zagranicznego rynku!
Choć czasy były trudne, a żelazna kurtyna wciąż zaciągnięta, zespół Republika otrzymał możliwość zaistnienia na brytyjskim rynku. W tym celu ponownie zarejestrowano utwory znane z „Nowych sytuacji”, ale z tekstami po angielsku – przetłumaczyła je Anna Baranówna, a nad całym procesem czuwał Grzegorz Ciechowski. W 1984 roku światło dzienne ujrzał album zatytułowany po prostu „1984”. Wydano go nakładem wytwórni Mega Organization, założonej przez Grzegorza Kuczyńskiego i Brytyjczyka Dave Leapera. Płyta okazała się niestety umiarkowanym sukcesem, a Republika postanowiła skupić się na polskim rynku. Dla miłośników zespołu to jednak ciekawostka – na tyle ważna, że w Pomaton EMI wznowił „1984” w 2002 roku.
Zjednoczenie po latach
25 czerwca 2023 roku w Operze Leśnej doszło do wyjątkowego wydarzenia – odbył się koncert pod szyldem Obywatele Republiki. Po latach na scenie zjednoczyli się Zbigniew Krzywański, Sławomir Ciesielski i Leszek Biolik (w Republice w latach 1991-2002), którzy odegrali największe przeboje kultowego zespołu – również te pochodzące z „Nowych sytuacji”. Obiekt był wypełniony po brzegi, a wspomnianą trójkę wspomogli między innymi Renata Przemyk, Piotr Rogucki, Błażej Król, Michał Wiraszko i Julia Pietrucha. To wielkie święto dla miłośników twórczości legendarnego zespołu stanowi dowód na to, że muzyka Grzegorza Ciechowskiego jest wciąż żywa. Nawet 40 lat później!
Michał Grzybowski
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (2) / skomentuj / zobacz wszystkie
"Telefony, telefony...
Po prostu:
Trrrrrrrrrrrrrrrrrr..."
Nieaktualne?!
05.07.2023 12:15
Początki R były mocne /vide ich singiel/, in live, pierwsza płyta...
Jednak nie: texty + muza!?
VVokal jak... owca - baran.
Polskie The Stranglers!?
Znałem ich fana/tyka.
Piotr Ś. z Liegnitz.
Taxi driver.
Były.
04.07.2023 16:47