Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

KSU wydali płytę „44”. Recenzja najnowszego albumu legendy polskiego punk rocka

Muzyka
|
25.02.2023

Jeden z najważniejszych zespołów w historii polskiego rocka, KSU, wydał właśnie nowy album. Eugeniusz „Siczka” Olejarczyk podąża obraną w ostatnich latach drogą, skupiając się na komentowaniu otaczającej go rzeczywistości.

KSU „44”
Okładka płyty „44” od KSU | fot. Mystic

KSU to zespół, który powstał z potrzeby buntu. Półamatorskie, niekiedy wykrzyczane ze złością utwory przemawiały do jarocińskiej publiczności kilka dekad temu. Bo muzycy z Ustrzyk Dolnych, choć nie zawsze radzili sobie z technicznymi aspektami tworzenia muzyki, mieli coś ważnego do powiedzenia. Tym sposobem dowodzona przez Eugeniusza „Siczkę” Olejarczyka formacja stała się ikoną polskiego punk rocka, stawiana obok takich legend jak Brygada Kryzys, Siekiera czy Dezerter.

Wiele z tych zespołów zakończyła swoją działalność, ale KSU nadal trwa, nieprzerwanie od 1977 roku. To oczywiście zasługa Olejarczyka, który niezmiennie pozostaje liderem formacji, skupiając się na pisaniu nowych utworów, komponowaniu i koncertowaniu. Skład przez te dekady wielokrotnie się zmieniał, podobnie jak styl zespołu. W XXI wieku nie ma już miejsca na chaotyczne, sięgające korzeni punku niedbalstwo w zakresie produkcji czy realizacji. Choć muzyka zespołu wciąż dotyka ważnych – przynajmniej dla lidera – tematów, jest już bardziej okrzesana, wygładzona. Potwierdzają to między innymi albumy „Nasze słowa” (2005) czy „Dwa narody” (2014).

Ewolucja, a nie rewolucja

Nowy album KSU, tak jak się należało spodziewać, jest kontynuacją tego, co zespół robi od ponad dwóch dekad. Czyli zajmuje się opisywaniem i ocenianiem tego, co dzieje się wokół. Trzynaście premierowych kompozycji o tak wymownych tytułach, jak „Mowa polska”, „Gówniarzyki” czy „Zwidy historii” najlepiej opisują to, co Siczka i spółka mieli na myśli. W warstwie instrumentalnej nie ma zaskoczeń – mamy do czynienia z nieco ugrzecznionym i wygładzonym, ale wciąż jednak surowym punkrockowym uderzeniem. Tym razem, podobnie jak na poprzednich płytach, znalazło się miejsce na rozbudowane partie instrumentalne, a także ballady. Kompozycje są o wiele bardziej złożone i skomplikowane niż w początkowej działalności KSU. To ewolucja, czyli coś, co w muzyce jest bardzo potrzebne.

Widać, że podchodzący z Bieszczad zespół stara się podążać za trendami, również w zakresie produkcji, i jednocześnie nie zapominać o swoich korzeniach. Oczywiście „44” jest wydawnictwem skierowanym raczej do osób, które lubią brzmienie formacji w XXI wieku, a nie osób, które wspominają buntownicze lata 70. i 80. Bo muzycy z KSU już się nie buntują, oni są rozgoryczeni tym, co dzieje się obok nich, i dają temu upust. Nie brakuje więc dosadnych stwierdzeń i mocnego przekazu.

W opublikowanych przedpremierowo „Akordach” usłyszeć możemy:

Europa, Europa;

Którędy do domu,

spytamy się gwiazd

z ruskich pagonów.

Nawiązania do historii najnowszej, konfliktu, który trawi obecnie nasz kontynent, są oczywiste. Siczka nie gryzie się w język, a w tym samym utworze wyśpiewuje:

Racja to tłusta świnia,

każdy z nas karmi swą;

A cudzą się zarzyna,

kpiną i mową złą.

Równie mocne pod względem przekazu są także utwory „Krzyk”, „Gruz i pokrzywy” czy w końcu „Gówniarzyki”. Oczywiście nie ma w tym wszystkim aż tak dużej zadziorności, jaką zespół prezentował kilka dekad temu, ale nie powinno to dziwić – czasy się zmieniają, podobnie jak życiowa postawa. Warto jednak docenić, że Siczka wciąż pozostaje uważnym i inteligentnym obserwatorem okoliczności, w których żyje, a także człowiekiem, który potrafi je celnie skomentować. Brzmienie czy warstwa instrumentalna mogą się zmieniać, podobnie jak forma muzycznego wyrazu, ale to właśnie lotne i inteligentne teksty są element, który pozostaje znakiem rozpoznawczym KSU.

Można odnieść wrażenie, że lider zespołu z Ustrzyk Dolnych nie jest już tak wkurzony, jak w latach 80., a raczej nieco sfrustrowany. Jednocześnie przemawia przez niego życiowe doświadczenie, którego z oczywistych powodów brakowało mu na początku działalności KSU. Patrzy na wszystko z większym dystansem, w tym samym czasie stając się człowiekiem, który potrafi wyciągnąć z różnych wydarzeń celne, niekiedy daleko idące wnioski. Sam osobiście nie utożsamiam się ze wszystkim, co na „44” śpiewa Siczka, ale szanuję jego zdanie jako człowieka, który swoje w życiu widział i przeżył. Warto poznać jego punkt widzenia, co jest kolejną wartością dodaną w przypadku najnowszego wydawnictwa legendarnej polskiej formacji.

Dla miłośników KSU jeszcze jedna gratka – do płyty „44” w wersji digipak dołączony został bluray-4K z zapisem blisko 3-godzinnego koncertu zarejestrowanego podczas występu z okazji 40-lecia. Trzeba przyznać, że na poziomie muzycznym i realizatorskim to kawał dobrego materiału. Dla miłośników twórczości zespołu to bez wątpienia pozycja obowiązkowa.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (1) / skomentuj / zobacz wszystkie

PI Grembowicz
01 października 2023 o 15:10
Odpowiedz

"Idź pod prąd" KSU

~PI Grembowicz

01.10.2023 15:10
1