Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

King Diamond – człowiek, który zmienił oblicze muzyki metalowej

Muzyka
|
15.10.2022

Urodzony w 1956 roku duński kompozytor i wokalista, Kim Bendix Petersen, to jedna z najważniejszych postaci w historii ciężkich brzmień. Nazwisko nic wam nie mówi? Jego sceniczny pseudonim to King Diamond.

King Diamond – zdjęcie muzyka
King Diamond uwielbia szokować | fot. Mathieu Bredeau / mat. pras.

Najpierw chciał zostać piłkarzem, a następnie ukończył studia farmaceutyczne. Tak się jednak złożyło, że ani nie kopie piłki w żadnym klubie, ani nie pracuje w aptece za rogiem w niewielkiej duńskiej miejscowości. Kim Bendix Petersen na początku lat 70. XX wieku zainteresował się muzyką rockową. Ponieważ potrafił grać na gitarze, dołączył do zespołu Brainstorm (nie tego łotewskiego od „Maybe”, tylko duńskiego, o którym niewielu słyszało). Choć formacja nie osiągnęła żadnego znaczącego sukcesu, pozwoliła Petersenowi na postawienie pierwszych kroków na scenie. Poznanie od zaplecza, czym jest występowanie w zespole rockowym. Spodobało mu się to!

W latach 70. doszło do dwóch przełomowych dla kariery muzyka wydarzeń. W 1975 roku zobaczył występ Alice Coopera. Był pod tak dużym wrażeniem, że już wtedy podjął decyzję – jeśli zostanie w muzyce, jego występy będą przesycone pełnym grozy teatralnym show. Drugie ważne wydarzenie miało miejsce w 1976 roku. Wraz z zespołem Brainstorm gitarzysta pojawił się na lokalnym festiwalu muzycznym, gdzie po raz pierwszy pojawił się pod pseudonimem „King Diamond”. Publiczności się on spodobał, podobnie jak Petersenowi. Od tego momentu jego kariera nieodłącznie kojarzyła się właśnie z tą ksywką.

Kolejnym przystankiem Petersena był zespół Black Rose. Już dużo poważniejszy od Brainstorm. Co ciekawe, załapał się on tam na stanowisko... wokalisty. Choć nie miał większego doświadczenia, w czasie rozmowy z muzykami skłamał, że w poprzedniej formacji grał na gitarze i śpiewał. Okazało się, że ma do tego dryg i został przyjęty w szeregi formacji. Choć Black Rose był ambitniejszym projektem, Diamond nie mógł się z grania w zespole utrzymać. Wtedy pracował jeszcze w swoim zawodzie – jako farmaceuta opracowywał i testował nowe leki. Black Rose z Kingiem nagrali jeden album, który światło dzienne ujrzał dopiero w 2001 roku – mowa o płycie „20 Years Ago: A Night of Rehearsal”. W 1980 roku Petersen opuścił szeregi formacji.

Wzloty i upadki Mercyful Fate

Zespół powstał w 1981 roku z inicjatywy Hanka Shermanna, a jego wcześniejsza nazwa to Brats. Po dołączeniu Diamonda muzycy przygotowali kilka dem, ale nie byli w stanie przebić się ze swoją muzyką. Niszową, agresywną, z ostrymi jak brzytwa tekstami. Przełom nastąpił, co ciekawe, w Holandii. To właśnie tam po raz pierwszy zagrano utwór Mercyful Fate (w radiu Hilversum). Kariera grupy zaczynała nabierać rozpędu. Już pierwszy minialbum zatytułowany „Nuns Have No Fun” wywołał kontrowersje, ponieważ Diamond został oskarżony o satanizm. Jak się później okaże – nie pierwszy i nie ostatni raz.

Rozgłos sprawił, że Mercyful Fate miało szansę na nagranie longplaya, co udało się w 1983 roku, gdy światło dzienne ujrzała płyta „Melissa”. Rok później zespół wydał album „Don’t Break the Oath”. Obie utrzymane w klimatach heavy- i blacmetalowych docenione zostały przez miłośników ciężkich brzmień. Obie wydane zostały przez legendarne Roadrunner Records, co również otworzyło przed zespołem wiele drzwi. Zagrali między innymi jako support podczas trasy Manowar, a później Motörhead. Ważnym wydarzeniem było, gdy pewnego razu do występujących na scenie muzyków Mercyful Fate dołączyli członkowie Metalliki. Ci zresztą nigdy nie kryli swojej fascynacji zespołem Shermanna i Kinga.

Grupę rozwiązano w 1985 roku z powodu „różnicy zdań w kwestiach muzycznych”. King Diamond natychmiast zaangażował się w solową karierę. Zespół Mercyful Fate powrócił w 1992 roku i funkcjonuje do dzisiaj, choć obecnie jedynie przy okazji sporadycznie organizowanych tras koncertowych. Grupa w latach 90. XX wieku wydała jeszcze pięć kolejnych albumów studyjnych – między innymi świetne „In the Shadows” (1993), „Time” (1994) oraz „Into the Unknown” (1996).

King Diamond – lider zespołu King Diamond

Muzyk postanowił nie kombinować. Ponieważ jego pseudonim sceniczny był powszechnie wśród miłośników metalu znany, swój solowy projekt nazwał po prostu „King Diamond”. Muzyk wydawać zaczął już rok po zawiązaniu grupy, a zadebiutował z albumem „Fatal Portrait” w 1986 roku. Grał muzykę z pogranicza heavy i black metalu, czyli zbliżoną do tego, co tworzył wraz z Mercyful Fate. W późniejszych latach zaczął nagrywać albumy bardziej spójne, jeśli chodzi o przekaz, często koncepcyjne. W świadomości miłośników muzyki metalowej bez wątpienia pozostały takie znakomite wydawnictwa jak „Abigail” (1987), „Them” (1988), „The Eye” (1990) oraz „The Spider’s Lullabye” (1995).

Indywidualista w każdym calu

King Diamond niezmiennie stawia na mroczny wizerunek sceniczny, prezentując swoje studyjne dokonania na żywo w formie złowrogiego teatru, z bogatą scenografią oraz efektami pirotechnicznymi. Jednocześnie zawsze występuje w pełnym makijażu, dzierżąc w dłoni mikrofon z odwróconym krzyżem. Wszystkie te zabiegi stały się jego znakiem rozpoznawczym, podobnie jak niesamowita skala głosu, którą dysponuje.

Z Kingiem Diamondem wiąże się również wiele kontrowersji. Wynikają one przede wszystkim z tematyki jego twórczości i scenicznego wizerunku, a zwykle dotyczą sprawy rzekomego satanizmu Duńczyka. Zresztą on sam przyznał kiedyś, że podziwia  Antona Szandora LaVeya, założyciela Kościoła Szatana, co oczywiście dolało jeszcze oliwy do ognia. Diamond wielokrotnie podkreślał, że w religii tej fascynuje go przede wszystkim system filozoficzny, który pozwala człowiekowi na życie według własnych przekonań. Zawsze zaznaczał jednak, że szanuje wszystkie wyznania i religie, a ewentualne obsceniczne gesty, które wykonuje na scenie, a które mogą urazić wyznawców innych religii, to jedynie element gry i spektaklu. Jak powszechnie wiadomo – nie wszystkich to tłumaczenie przekonuje.

King Diamond jednak robi swoje, wciąż pozostając liderem Mercyful Fate i swojego solowego projektu. Oba odcisnęły ogromne piętno na całej muzyce metalowej, stanowiąc inspirację dla wielu innych wykonawców.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (2) / skomentuj / zobacz wszystkie

PI Grembowicz
01 października 2023 o 15:07
Odpowiedz

King Diamond - bad, mad and evil.
Hell awaits/Slayer

~PI Grembowicz

01.10.2023 15:07
Panzerskalmar
02 czerwca 2023 o 21:35
Odpowiedz

"Rzekomy" Satanizm ? King Diamond mówił "Jestem Satanistą i jestem z tego dumny" czy to coś "złego" Nie.

~Panzerskalmar

02.06.2023 21:35
1