Tatry stały się w ostatnich latach turystyczną stolicą Polski. Z jednej strony to dobrze, ponieważ region cały czas się rozwija, a z drugiej niekoniecznie – w sezonie panuje niewyobrażalny tłok zarówno na szlakach, jak i parkingach. Jeśli więc możesz, nie wyjeżdżaj w Tatry w szczycie wakacyjnego sezonu. Góry wyglądają jeszcze piękniej chociażby wczesną jesienią. Niezależnie jednak od pory, oczywiście pomijając zimę, gdy podejście na szczyty wymaga dużo większych umiejętności, warto wiedzieć, jakie trasy wybrać. Żeby były one dopasowane do indywidualnych możliwości.
Na naszej stronie znajdziesz artykuł o tym, jak przygotować się do sezonu górskich wypraw. Jeśli czujesz się na siłach, koniecznie rozważ zdobywanie dwutysięczników. Choć brzmi to poważnie, można znaleźć trasy zarówno mniej, jak i bardziej wymagające. To ogromna zaleta polskich Tatr – pozwalają one na znalezienie szlaków o różnym stopniu trudności. Jeśli więc masz już pewne doświadczenie i chęci, żeby jeszcze bardziej się zmęczyć podczas górskich wypraw, rozważ jedną z poniższych propozycji:
Wołowiec (2063 m n.p.m.)
Jeden z prostszych dwutysięczników do zdobycia. Wszystko dlatego, że podejścia nie są zbyt wymagające, choć nie można zapominać, że sama trasa jest dość długa i momentami nużąca. Wszystko z powodu faktu, że trzeba przejść Dolinę Chochołowską, oczywiście malowniczą, ale stanowiącą bardzo długą rozgrzewkę. Po dotarciu do schroniska w Dolinie Chochołowskiej wejść musisz na żółty szlak, który prowadzi na szczyt o nazwie Grześ (1653 m n.p.m). Trasa jest bardzo przyjemna, ponieważ w większości idzie się lasem.
Pod koniec trasy zaczynają się kosodrzewiny i niedługo dociera się na Grzesia. Już z niego widok jest piękny, ale warto pamiętać, że to nie koniec podróży – teraz wejść musisz na niebieski szlak na Wołowiec. Ten już jest bardziej odsłonięty i prowadzi przez mniejsze oraz większe szczyty. Trasa bez większych utrudnień. Po niespełna czternastu kilometrach od wyjścia z parkingu jesteś na szczycie (2063 m n.p.m.). Zejść możesz tą samą trasą, ale wygodniej jest ominąć Grzesia i wybrać zielony szlak prowadzący do schroniska i w końcu do parkingu. To rozwiązanie to około 25 kilometrów marszu po malowniczych Tatrach Zachodnich.
Malownicza Dolina Chochołowska | fot. Sławek Dudek
Małołączniak (2096 m n.p.m.)
Pozostajemy w Tatrach Zachodnich. Małołączniak to szczyt należący do masywu Czerwonych Wierchów. Na szczyt dojść możesz na dwa sposoby:
- szlakiem czerwonym – z Doliny Kościeliskiej, który przebiega grzbietem Czerwonych Wierchów, a dalej prowadzi na Kasprowy Wierch i Świnicę;
- szlakiem niebieskim – prowadzi on od wylotu Doliny Małej Łąki poprzez Czerwony Grzbiet, Kobylarzowy Żleb, Dolinę Miętusią i Przysłop Miętusi.
Ten drugi jest bardziej wymagający, ponieważ na części trasy są większe utrudnienia – zainstalowano nawet specjalne łańcuchy, które mają pomóc w ich pokonaniu.
Możliwe jest również połączenie obu szlaków i zrobienie pętli. Bez wątpienia to – oceniając widoki – najlepsze rozwiązanie, ale jednocześnie najtrudniejsze i najbardziej wymagające. Trasa ma co prawda 21 kilometrów, czyli mniej niż na Wołowiec, ale przewyższenia to już imponujące 1540 metrów. Pamiętaj – dobieraj trasę dopasowaną do swoich możliwości!
Dolina Kościeliska w lecie | fot. Sławek Dudek
Szpiglasowy Wierch (2172 m n.p.m.)
Szczyt znajduje się w głównej grani Tatr. Prowadzi do niego żółty szlak turystyczny. Stanowi on odnogę szlaku na Szpiglasową Przełęcz, prowadzącego od strony Morskiego Oka (Ceprostrada) i od strony Doliny Pięciu Stawów Polskich. Podejście nie należy do bardzo trudnych, choć znajduje się jedno miejsce z ubezpieczeniami w formie łańcuchów. Znad Morskiego Oka na przełęcz wędruje się nieco ponad dwie godziny, na sam szczyt z przełęczy zaledwie piętnaście minut.
Szlak przeznaczony jest dla osób, które mają niezłą wytrzymałość. Nie można bowiem zapomnieć, że – aby dostać się na Szpiglasowy Wierch – najpierw należy dostać się nad Morskie Oko. Wejście jest łatwe i po asfalcie, ale mozolne i wielokilometrowe. Alternatywnie można pokonać trasę z wykorzystaniem niebieskiego szlaku, który prowadzi przez Dolinę Pięciu Stawów. Jest nieco dłużej, ale dużo ciekawiej pod względem widoków i krajobrazu.
Dlatego warto przejść Doliną Pięciu Stawów... | fot. Sławek Dudek
Starorobociański Wierch (2176 m n.p.m.)
Tatry Zachodnie mają do zaoferowania wiele pięknych szlaków. Jednym z nich jest ten prowadzący na Starorobociański Wierch. To najwyższy szczyt polskiej części tego pasma. Chociażby z tego powodu warto się nim zainteresować. Ogromną zaletą Wierchu jest fakt, że można wejść na niego na wiele sposobów – to ważne również dlatego, że możliwe jest zejście inną drogą, co wpływa na atrakcyjność całej trasy. Oto dostępne warianty:
- żółtym, zielonym i czerwonym szlakiem – od schroniska na Hali Ornak przez Iwaniacką Przełęcz, Ornak i Siwą Przełęcz. Podejście tą drogą trwa nieco ponad cztery godziny;
- czarnym, zielonym i czerwonym szlakiem – z Doliny Chochołowskiej przez Dolinę Starorobociańską i Siwą Przełęcz. Malowniczą trasę pokonasz niespełna cztery godziny;
- żółtym, zielonym i czerwonym szlakiem – z Doliny Chochołowskiej przez Iwaniacką Przełęcz, Ornak i Siwą Przełęcz. To najdłuższe możliwe podejście, które pokonasz w niespełna pięć godzin;
- czerwonym, zielonym i ponownie czerwonym szlakiem – Doliny Chochołowskiej przez Trzydniowiański Wierch i Kończysty Wierch. Wejście zajmuje do czterech godzin.
Podejście Starorobociański Wierch miewa trudniejsze momenty, ale nie jest bardzo trudne. Godziny podejść sugerują jednak jasno, że może być mozolne, dlatego musisz zadbać odpowiednią kondycję, a także dobry sprzęt oraz zapas wody. Warto się jednak poświęcić – widok ze szczytu zapiera dech w piersiach!
Starorobociański Wierch latem | fot. Sławek Dudek
Rysy (2501 m n.p.m.)
Najtrudniejsze na koniec. Na najwyższy szczyt prowadzą dwie trasy – od polskiej oraz od słowackiej strony. Szlak umiejscowiony u naszych południowych sąsiadów jest prostszy technicznie. Nas jednak interesuje ten polski, czyli tak zwany „północny”. Oznaczono go na czerwono i rozpoczyna się przy schronisku nad Morskim Okiem. Prowadzi do Czarnego Stawu i przez Bulę pod Rysami na wierzchołek Rysów.
Od samego Morskiego Oka podejście trwa około czterech godzin. Momentami jest ono bardzo wymagające. Problemem dla niektórych jest również ekspozycja. Koniecznie jest korzystanie z ułatwień w postaci łańcuchów oraz drabinek. Jest to propozycja dla bardziej doświadczonych miłośników górskich wypraw. Na pewno nie należy wybierać się na Rysy bez odpowiedniego przygotowania – zarówno kondycyjnego, jak i dotyczącego sprzętu. Warto też pamiętać, że wąski szlak bywa w sezonie bardzo oblegany, co może oznaczać oczekiwanie w długich kolejkach.
Wejście na Rysy | fot. Sławek Dudek
Michał Grzybowski
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie