Historia serialu „Warszawianka” jest interesująca z kilku powodów. Przede wszystkim produkcję zamówiło HBO, z myślą o cyfrowej premierze na swojej platformie streamingowej. Rzecz działa się kilka lat temu. Tytuł, do którego zaangażowano między innymi Borysa Szyca, Krystynę Jandę i Jerzego Skolimowskiego, nie pojawił się jednak na HBO Max. Istniało nawet ryzyko, że w ogóle nie zostanie upubliczniony. Przedstawiciele stacji niezbyt chętnie wypowiadali się w tej sprawie.
Na początku tego roku podano – ku zaskoczeniu wszystkich – że „Warszawianka” zadebiutuje, ale na platformie SkyShowtime. Wydarzenie bez precedensu, ale wydaje się, że dobrze, iż ostatecznie tak się stało, ponieważ w historii napisanej przez Jakuba Żulczyka drzemał – przynajmniej tak sugerowały zwiastuny i pierwsze informacje o fabule – spory potencjał.
Dwa pierwsze epizody „Warszawianki” pojawiły się na SkyShowtime 19 czerwca, natomiast kolejne będą miały swoją premierę w tygodniowych odstępach. W sumie przygotowano jedenaście odcinków.
„Warszawianka” – fabuła
Serial skupia się na losach Franka Czułkowskiego znanego bardziej jako „Czuły”. To czterdziestoletni pisarz w kryzysie wieku średniego, który – choć jest powszechnie lubiany, a nawet podziwiany – ma problem z zapanowaniem nad swoim życiem i otaczającą rzeczywistością. Ma córkę oraz byłą żonę, a także pokaźne grono znajomych i kolegów. Choć wydaje się, że czerpie z życia pełnymi garściami, często na koniec dnia zostaje zupełnie sam. Wiele czasu poświęca na kontemplowanie rzeczywistości, zastanawia się nad sensem istnienia, analizuje relacje międzyludzkie. Cudze i własne.
Plakat promujący serial „Warszawianka” | mat. pras.
Historia o człowieku
Podobieństw do kultowego „Californication” z Davidem Duchovnym w „Warszawiance” nie brakuje. Zresztą sam Żulczyk w jednym z wywiadów przyznał, że amerykański serial stanowił dla niego inspirację. Łączy je przede wszystkim postać głównego bohatera – nie tylko wiek, ale również zawód (pisarz), a także podejście do otaczającego świata. Obaj bohaterowie są spijającymi śmietankę mężczyznami, którzy walczą z kryzysem nie tylko zawodowym, ale również tożsamości oraz wieku średniego. Mamy do czynienia z ludźmi, którzy osiągnęli dużo, ale nie do końca wiedzą, jak poradzić sobie z problemami i jak właściwie mają przyjąć otaczającą rzeczywistość.
Czuły zostaje oczywiście wrzucony do współczesnej Warszawy, czyli miasta ogromnych możliwości, ale również niosącego za sobą pewne ograniczenia. Miejsca trudnego w jednoznacznej ocenie, wielowymiarowego. Sam bohater ma problem z miejscem, w którym mieszka, podobnie jak ma problem z samym sobą. Z jednej strony jego największą życiową miłością jest córka, a z drugiej nie jest dla niej najlepszym rodzicem. Raz za razem wpada w objęcia innej kobiety, ale z żadną nie jest w stanie stworzyć wartościowej relacji. O tej wewnętrznej szamotaninie dowiadujemy się z pierwszej ręki – wszystko dlatego, że w „Warszawiance” występuje dość niespotykany we współczesnych serialach głos z offu, który jest komentarzem samego głównego bohatera. Jego spostrzeżenia zwykle są celne, choć daleki jest od jednoznacznej oceny sytuacji – pozostawia interpretacyjną furtkę. To fajne urozmaicenie. Szczególnie że często te komentarze są po prostu zabawne i dodają nieco kolorytu tej w zasadzie dramatycznej historii zagubionego bohatera.
Szyc nie jest Duchovnym, ale na szczęście nie próbował nim być. Postanowił stworzyć swojego bohatera od podstaw, co bez wątpienia dodaje jego postaci autentyczności. Aktor w mojej ocenie radzi sobie bardzo dobrze. Pamiętajmy, że jest on postacią centralną, którą śledzimy niemalże bez przerwy. Nie było więc tutaj miejsca na błąd, albo – co gorsza – na wykreowanie postaci nijakiej lub takiej, której nie da się polubić. Z Czułym można sympatyzować, ale na pewno nie jest bohaterem jednowymiarowym. Jego zachowania i decyzje nie zawsze będą nam się podobały, ale to dobrze – w końcu ma wzbudzać emocje.
Czy dać szansę „Warszawiance”?
„Warszawianka” to ciekawe spojrzenie na życie czterdziestolatka, który ma swoje problemy. Człowieka, który codziennie walczy o to, żeby jakoś poskładać do kupy otaczającą go rzeczywistość. Który próbuje poradzić sobie z przytłaczającym go kryzysem wieku średniego. W tym aspekcie serial sprawdza się bardzo dobrze.
Dużo gorzej w mojej ocenie jako dzieło stanowiące diagnozę współczesności. Momentami jest zbyt napuszone, zbyt pewne w ocenie i swoich wyrokach. Niestety również przegadane. Twórcy nieco się zagalopowali, co niestety w niektórych sytuacjach może irytować.
Oczywiście miałem okazję do zapoznania się jedynie z częścią „Warszawianki”, dlatego nie pokuszę się o stawianie ostatecznej oceny. To bez wątpienia serial ciekawy, w polskich okolicznościach niecodzienny. Borys Szyc wypada bardzo dobrze, a historia jest spójna. Niektóre rozwiązania zaproponowane przez twórców nie do końca mnie przekonują, ale wiem jedno – na pewno obejrzę ten serial do końca, bo ma w sobie potencjał.
Michał Grzybowski
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (2) / skomentuj / zobacz wszystkie
BSz to był kiedyś fajny aktor, ale się... zdeprawował.
W każdym sensie.
Szkoda!?
24.06.2023 10:29
Aż strach się bać ... oglądać.
Gimbaza!?
Której już podobno nie ma!?
Czerwona warszawka!?
Zatoka czerwonych świń!?
Komuna - esbecja - PRL bis!?
23.06.2023 19:19