Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Serialowy powrót do świata „Gwiezdnych wojen”, czyli Obi-Wan Kenobi w akcji [RECENZJA]

Książka, film
|
28.06.2022

Kilka dni temu światło dzienne ujrzał finałowy odcinek debiutanckiego sezonu serialu „Obi-Wan Kenobi”. Serialu, z którym wielu wiązało duże nadzieje. Czy produkcja dostępna na platformie Disney+ im sprostała?

Książka, film Serialowy powrót do świata „Gwiezdnych wojen”, czyli Obi-Wan Kenobi w akcji [RECENZJA]
Ewan McGregor jako Obi-Wan Kenobi | fot. Disney

Lucasfilm i Disney od wielu miesięcy podsycały emocje przed premierą serialu „Obi-Wan Kenobi”, który miał skupiać się na postaci tytułowego bohatera w okresie pomiędzy wydarzeniami z „Zemsty Sithów” i „Nowej nadziei”. Choć ten okres ze świata „Gwiezdnych wojen” był dość dobrze znany – głównie za sprawą udanych seriali animowanych – na pewno losy Obi-Wana zasługiwały na doprecyzowanie w serialowej formie.

Po udanym „The Mandalorian” nadzieje były spore, choć oczywiście każdy gdzieś z tyłu głowy miał to, co wydarzyło się w najnowszej filmowej trylogii. Mimo wszystko twórcy otrzymali duży kredyt zaufania, a to również z powodu bardzo udanych przedpremierowych zwiastunów czy zatrudnienia do tytułowej roli Ewana McGregora, który zagrał Obi-Wana w drugiej trylogii „Gwiezdnych wojen”. Wszystko więc składało się na spójną i ciekawie zapowiadającą się całość.

Na serial „Obi-Wan Kenobi” złożyło się ostatecznie sześć epizodów, które dostępne są na platformie Disney+, a które ukazywały się od 27 maja do 22 czerwca.

„Obi-Wan Kenobi” – fabuła serialu

Rzecz dzieje się dekadę po pokonaniu Anakina Skywalkera. Były mistrz Jedi, Obi-Wan Kenobi, wiedzie skromne życie na planecie Tatooine. Pracuje w fabryce, ledwie wiążąc koniec z końcem. Nieoczekiwanie otrzymuje wiadomość, że mała Leia została porwana i jego pomoc w poszukiwaniach byłaby nieoceniona. Szybko zaczyna mieć na karku niebezpiecznych Inkwizytorów z Trzecią Siostrą imieniem Reva na czele. Zrobi ona wszystko, żeby pokonać Obi-Wana i przypodobać się Vaderowi. Protagonista rozpoczyna niebezpieczną grę z o życia – swoje i Lei.

Plakat „Obi-Wan Kenobi”
Plakat promujący serial „Obi-Wan Kenobi” | fot. Disney

Trochę tak, trochę nie

Zatwardziali miłośnicy „Gwiezdnych wojen” nie będą zachwyceni tym, co oferuje najnowsza produkcja Disneya. Zresztą, tak szczerze, to nie mają oni powodów do radości od wielu lat. Osoby liczące na prostą rozrywkę przed ekranem telewizora raczej nie powinny być zawiedzione po seansie serialu „Obi-Wan Kenobi”. Nie zrozumcie mnie jednak źle – nie ma w jego wypadku żadnych podstaw do zachwytów. Ot, dobrze zrealizowana produkcja akcji z przesadnie banalną fabułą, niezłymi widokami i efektami specjalnymi, które można zaakceptować. Scenografia wypada natomiast gorzej niż w przypadku wspomnianego już „The Mandalorian”. W recenzowanej produkcji zawodzi niestety praca kamery, która w wielu momentach nieracjonalnie wędruje w miejsca, w które nie powinna. To irytuje, ale nie zniechęca do serialu.

Dużo większym problemem dla wielu osób jest fabuła naszpikowana uproszczeniami, dziurami logicznymi i banalnymi zbiegami okoliczności. Bo bohaterowie zawsze, jakimś dziwnym sposobem, radzą sobie z kolejnymi przeciwnościami. Osoby, które do takich spraw w filmach czy serialach podchodzą z dużą uwagą, szybko „odbiją się” od produkcji Disneya. Jeśli natomiast ktoś oczekuje od serialu prostej, niekiedy infantylnej rozrywki podczas wieczornego seansu, to z satysfakcją dotrwa do finału serii.

„Obi-Wan Kenobi” nie jest jednak niczym więcej niż przeciętniakiem. Uniwersum „Gwiezdnych wojen” pamięta dużo gorsze rzeczy, które robili mu żądni kolejnych wpływów scenarzyści i reżyserzy. Na pewno jednak nie można wymienić serialu wśród czołowych produkcji związanych z kultowym światem wykreowanym przez George’a Lucasa. Przede wszystkim, choć ambicje były duże, niewiele on do tego świata wnosi. Przewijają się te same postacie; jak zwykle – nieco na siłę – dodana jest postać Lorda Vadera. Głównie dlatego, że wypada, bo to jednocześnie najbardziej znany bohater całego uniwersum. Postacie dodane, jak chociażby wspomniana Reva, są wtórne i nijakie. Ewan McGregor wypada bez zarzutu, ale powiedzmy sobie szczerze – nie miał przed sobą zbyt wielu aktorskich wyzwań. Bo scenariusz „Obi-Wan Kenobiego” jest zwyczajnie banalnie prosty, a historia napisana bez polotu.

Tworząc historię byłego mistrza Jedi bazowano nie na fabule, ale na emocjach, więziach, zaszłościach. I pod tym względem serial się sprawdza. Można w nim znaleźć nawiązania do znanych nam już filmów i postaci, a wszystko podlane jest sosem skrajnych emocji i zachowań takich jak zemsta, złość, walka o honor. Kiedy więc skupić się na takich aspektach produkcji, na pewno można być usatysfakcjonowanym, a sama opowieść może się podobać.

Serial, który przegrał z oczekiwaniami

Pogadałem, ponarzekałem, ale muszę przyznać jedno – choć wiele rzeczy w „Obi-Wan Kenobi” nie zagrało, serial oglądało mi się dobrze. Prosta historia to czasem, jak chociażby w przypadku recenzowanego przez nas filmu „Top Gun: Maverick”, dobre rozwiązanie. Przede wszystkim dlatego, że pozwala na zrelaksowanie się przed ekranem. Jako sposób na odpoczynek serial Disneya sprawdza się bardzo dobrze. Jako przełomowe dzieło rozszerzające epicki świat „Gwiezdnych wojen” – zdecydowanie nie. Nie czekam na kontynuację, jeśli taka w ogóle powstanie, z zapartym tchem, ale jak już się pojawi, to na pewno ją obejrzę. Bo to właśnie taki serial – nie wzbudza większych emocji, ale warto poświęcić mu tych kilka godzin.

Jednocześnie mam wrażenie, czytając opinie osób, które serial „Obi-Wan Kenobi” obejrzały, że to produkcja, wobec której powstały – chyba nieintencjonalnie – zbyt duże oczekiwania. Owszem, zwiastuny były imponujące, ale z drugiej strony jak można było zakładać, że Disney po tylu klapach nagle stworzy dzieło przełomowe i wyjątkowe? Szanse przecież były niewielkie...

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie