Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Recenzja 2. sezonu „Wiedźmina”. Geralt w innej odsłonie... Lepszej?

Książka, film
|
19.12.2021

Po dwuletnim oczekiwaniu spowodowanym szalejącą na świecie pandemią, w końcu doczekaliśmy się 2. sezonu jednego z najpopularniejszych seriali platformy Netflix – „Wiedźmina”. Produkcji bardzo nam bliskiej, bo opartej na prozie Andrzeja Sapkowskiego.

Kadr z netfliksowego „Wiedźmina”
„Wiedźmin” – czy produkcja spełniła oczekiwania?

Debiutujący w 2019 roku serial „Wiedźmin” okazał się międzynarodowym przebojem i jedną z najpopularniejszych produkcji w całej historii platformy Netflix. Choć atrakcyjny wizualnie, serial miał sporo niedoróbek, ale jako dzieło rozrywkowe sprawdzał się naprawdę dobrze. Walka z potworami, wielowymiarowe postacie, nieco golizny i seksu. Dzieło oparte o prozę Andrzeja Sapkowskiego spotkało się z hurraoptymistycznym przyjęciem chociażby w Stanach Zjednoczonych. W Polsce narzekających było sporo. Głównie dlatego, że interpretacja przygotowana przez Netfliksa daleka była od tego, co napisał Sapkowski, albo nawet zaprezentowano w popularnych grach komputerowych.

Oczywiście od początku było mówione, że nie będzie to serial będący wierną reinterpretacją książkowych pierwowzorów, ale mimo wszystko u niektórych nie wzbudził on większego entuzjazmu. Niezależnie jednak od tego, wielu oczekiwało na kontynuację serialowego „Wiedźmina” z nadzieją, że otrzymają go po prostu w nieco lepszej odsłonie. Najwięcej zarzutów – całkiem zresztą uzasadnienie – było do ciągłości fabularnej 1. sezonu, ponieważ ciągłe „skakanie” po wątkach, które miały miejsce w różnych miejscach i w różnym czasie, wprowadzał zbędny chaos narracyjny. Podobnie sporo zarzutów było do scenografii, strojów, wnętrz. Faktycznie, trochę na tym oszczędzano, ale po sukcesie premierowej odsłony „Wiedźmina” Netflix zapowiedział zwiększenie budżetu.

Czy to wszystko wyszło produkcji na dobre? Możemy się o tym przekonać od 17 grudnia, gdy na popularnej platformie zadebiutował 8-odcinkowy sezon 2. serialu.

Trochę lepiej, trochę gorzej

Cieszy, że twórcy wzięli sobie do serca narzekania widzów i krytyków, znacząco upraszczając fabułę „Wiedźmina”. Od 2. Sezonu wszystko dzieje się „tu i teraz”, a większość wydarzeń obraca się wokół Ciri oraz Wiedźmina. Ta pierwsza postać w końcu została napisana bardziej rozważnie, zwracając większą uwagę na to, jak wymyślił ją Sapkowski. Nie jest już zagubionym dzieckiem w lesie, tylko dziewczyną, która wie czego chce i potrafi postawić na swoim. To dobra wiadomość, ponieważ cały główny wątek serialu znacząco na tym zyskuje, a oglądanie przygód Geralta i Ciri daje sporo satysfakcji. Sam Wiedźmin, to akurat żadna nowość, jest jedną z największych zalet produkcji. Henry Cavill wywiązywał się ze swojej roli znakomicie już w 1. sezonie i nic się w tej kwestii nie zmieniło w kolejnym. Aktor wykonuje kawał dobrej roboty – nie tylko wygląda, ale również zachowuje się dokładnie tak, jak wszyscy fani świata Sapkowskiego sobie zapewne wyobrażali.

Pozytywnie odczytuję również pojawienie się w serialu Vesemira (w tej roli Kim Bodnia), który wprowadza do domu wiedźminów spokój i harmonię, nieco łagodząc emocje – nie tylko te fabularne, ale również w postaci głównego bohatera, który w końcu odnajduje w swoim życiu nieco spokoju. Jeśli chodzi o bohaterów to tyle zalet. Zdecydowaną wadą jest zmniejszenie znaczenia Jaskra, który dodawał kolorytu całej serii, nieco rozluźniając zbyt rozbuchane momentami emocje. Szkoda, że bohater ten pojawia się w 2. odsłonie „Wiedźmina” tak rzadko. W końcu nie bez powodu jest jednym z najlepiej ocenianych bohaterów pierwszych odcinków serialu.

Kadr z serialu "Wiedźmin"
Geralt i Vesemir w scenie z 2. sezonu

Jak już wspomniałem, wątek główny uważam za dobrze poprowadzony. Nie mogę jednak tego powiedzieć o wątkach pobocznych, które momentami są zbyt rozwleczone i poświęca im się zbyt wiele uwagi, czasem nawet kosztem głównego nurtu historii. Wynika to oczywiście z tego, że twórcy mają bardzo bogaty materiał źródłowy, z którego mogą wycinać tylko fragmenty i szyć zupełnie nowe historie. To bez wątpienia najbardziej irytuje fanów książek, ale widzowie  i bez ich znajomości mogą odnieść wrażenie, że momentami tego wszystkiego jest zbyt wiele, a przez to nie wszystko jest dostatecznie wytłumaczone. Przecież – tego należy się spodziewać – znacząca część widowni „Wiedźmina” nie czytała książek Sapkowskiego. Można odnieść wrażenie, że twórcy momentami o tym zapominają i wychodzą z założenia, że pewne wątki, postacie czy motywy są oczywiste. No a przecież nie są, przynajmniej nie dla wszystkich.

„Wiedźmin” – solidny średniak

Cieszy, że twórcy „Wiedźmina” wyciągnęli wnioski i zapoznali się z konstruktywną krytyką, która spadła na ich serial. Że postarali się bardziej zadbać o ciągłość fabularną, a także przeznaczyć więcej pieniędzy na scenografię czy efekty specjalne (potwory w nowym sezonie wyglądają dużo lepiej). Niestety, nie wystrzegali się przy tym innych błędów, które ostatecznie sprawiły, że wciąż o serialu możemy mówić jak o solidnym średniaku z dużym potencjałem, który nie został do końca wykorzystany.

Geralt. "Wiedźmin"
Twórcy „Wiedźmina” nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa

W żadnym wypadku oglądanie nowego „Wiedźmina” nie jest stratą czasu, bo przez większą część odcinków przy produkcji można bawić się naprawdę dobrze. Aktorzy i wątek główny ciągną serial do góry, dodając mu atrakcyjności. Problemem są wspomniane już wątki poboczne, które zostały potraktowane w nieco dziwny sposób – z jednej strony nie wyjaśniają wielu aspektów, a z drugiej są przesadnie rozwleczone. W serialu jest zatem wszystkiego po trochu, a żaden wątek znany z książek nie zostaje tak naprawdę w satysfakcjonujący sposób zaprezentowany. Wiąże się to oczywiście z licznymi ograniczeniami, jakie niesie za sobą ekranizacja tak złożonego dzieła, ale na pewno scenarzyści mogliby w bardziej przemyślany sposób dobierać wymyślone przez Sapkowskiego motywy. Może mniej oznaczałoby w tym wypadku lepiej? O tym, czy ponownie odrobią pracę domową, dowiemy się najpewniej pod koniec 2022 roku, gdy zadebiutuje zamówiony już przez Netfliksa 3. sezon „Wiedźmina”.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie