Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

„Diabeł w Ohio”, czyli nowy miniserial Netfliksa. Thriller z potencjałem

Książka, film
|
09.09.2022

Na początku września na platformie Netflix zadebiutował serial „Diabeł w Ohio”, który zrealizowano na podstawie bestsellerowej powieści Darii Polatin. Postanowiłem sprawdzić, czy twórcom udało się wykorzystać potencjał drzemiący w książkowym oryginale.

„Diabeł w Ohio” - kadr z serialu
Bohaterki serialu „Diabeł w Ohio” | fot. Netflix

„Diabeł w Ohio” (ang. „Devil in Ohio”) zapowiedziany został kilka miesięcy temu. Szczególnie ekscytujący był fakt, że zagra w nim Emily Deschanel, czyli słynna doktor Brennan z nie mniej słynnego serialu kryminalnego „Kości”, który emitowano w latach 2005-2017. Kiedy dodamy do tego naprawdę ciekawą historię satanistycznej sekty, którą w swojej książce zaserwowała nam Daria Polatin, możemy mówić o przepisie na sukces.

Oczywiście – materiał źródłowy i obsada to jedno, ale trzeba jeszcze stworzyć z tego wciągający serial. Netflix miewa przebłyski, ale nie da się nie zauważyć, że pogrążył się ostatnio w przeciętności. Czy „Diabeł w Ohio”, składający się z ośmiu epizodów miniserial, będzie wyjątkiem od reguły?

„Diabeł w Ohio” – fabuła serialu

Główną bohaterką serialu jest Suzanne, doświadczona i ceniona psycholog, która dzieli swój czas pomiędzy rodzinę i wymagających niemalże stałej opieki pacjentów. Jej życie zmienia się, gdy na oddziale, na którym pracuje, pojawia się tajemnicza dziewczyna imieniem Mae. Już pierwsze oględziny nowoprzyjętej pacjentki wzbudzają w lekarce lęk – ta ma bowiem wypalony na plecach pentagram.

Suzanne zaczyna być jednak szkoda Mae. Ma podejrzenia, że została ofiarą satanistycznego rytuału. Sama dziewczyna, choć zachowuje się dziwnie, nie chce mówić o tym, co się wydarzyło. Szpital informuje lekarkę, że nie ma funduszy na dalsze hospitalizowanie dziewczyny. Pani doktor uznaje, że najlepszym rozwiązaniem będzie zabranie Mae do własnego domu. Nie ma nawet pojęcia, jak ogromne ryzyko podejmuje...

„Diabeł w Ohio” – plakat
„Diabeł w Ohio” – plakat | Netflix

W tym zamieszaniu jest metoda?

Choć pierwsze odcinki mogą sugerować, że będziemy mieli do czynienia z horrorem o zjawiskach nadprzyrodzonych, szybko okazuje się, że cała historia jest dużo bardziej przyziemna. Serial określony jest mianem thrillera i faktycznie, sporo w nim scen, które wpisują się te gatunkowe ramy. Nie brakuje w nim jednak wątków i wydarzeń dramatycznych, a nawet kryminalnych. Mamy więc w przypadku „Diabła w Ohio” do czynienia ze sporym gatunkowym zamieszaniem. Szczęśliwie jednak twórcom udaje się go okiełznać, a wszystkie wątki – choć zróżnicowane pod względem przekazu i realizacji – składają się w spójną całość.

No, w miarę spójną, ponieważ z nowym serialem Netfliksa mam w zasadzie jeden problem. Nie rozumiem, dlaczego Suzanne – doświadczona zawodowo i przez życie pani doktor – postanawia wziąć pod swój dach dziewczynę, o której nic nie wie, poza tym, że może mieć coś wspólnego z satanistyczną sektą? To przecież skrajnie nieodpowiedzialne. Choć twórcy na przestrzeni serialu próbowali tłumaczyć zachowanie bohaterki, między innymi retrospekcjami o jej trudnej młodości, ostatecznie nie udało im się mnie przekonać to sensu tej decyzji.

Szczęśliwie nie myślałem o tym za długo, ponieważ mogłem skupić się na kolejnych fabularnych zawirowaniach. A na ekranie dzieje się od samego początku dużo i ciekawie. Poza wspomnianym wątkiem wszystko ma już jakieś uzasadnienie i sens. Jednocześnie twórcy postanowili nie dawać nam odpowiedzi na wszystkie pytania, które nagromadziły się w czasie tych ośmiu epizodów. Zakończenie jest spójne i ciekawe, ale niejednoznaczne w interpretacji. Wydaje się, że każdy musi samodzielnie określić, co dokładnie motywowało Mae do takiego, a nie innego zachowania. Mnie osobiście takie otwarte zakończenie pasuje, ale domyślam się, że nie wszyscy będą nim usatysfakcjonowani. To oczywiście kwestia indywidualnych preferencji.

Na poziomie realizacji „Diabeł w Ohio” może się podobać. Scenografia, efekty specjalne, kadry i ujęcia – bez zarzutu. Widać, że twórcy dysponowali sporym budżetem, który właściwie wykorzystali. Emily Deschanel wypadła dobrze, choć nie da się nie zauważyć, że w wielu ujęciach zachowywała się dokładnie tak, jak doktor Brennan ze wspomnianego wcześniej serialu. Nie ma w tym niczego złego, ale na pewno mogłaby spróbować pokusić się o stworzenie ambitniejszej kreacji. Reszta obsady – na plus, a na wyróżnienie zasługuje Sam Jaeger, który wcielił się w postać Petera, męża Suzanne. Madeleine Arthur jako Mae? Bardzo przekonująca, a rolę miała naprawdę trudną.

Reasumując...

Odpowiadając na pytanie postawione na początku tej recenzji... „Diabeł w Ohio” wybija się ponad poziom innych netfliksowych produkcji z ostatnich miesięcy. Serial jest wciągający i spójny. Żaden to kandydat do Złotych Globów, ale dla miłośników thrillerów z kryminalnym twistem na pewno będzie odpowiednim wyborem. Na przykład na kilka weekendowych wieczorów. Osiem odcinków, które trwają po około 45 minut każdy, ogląda się bardzo dobrze. Nie ma w nich czasu na przesadne dłużyzny, a akcja sprawnie mknie do przodu. Pomijając wspomniane wcześniej fabularne niedopatrzenie, uważam, że to naprawdę udana i godna uwagi produkcja.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie