Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Raków i Legia zawiodły w europejskich pucharach. Mają szansę na awans? [ANALIZA]

Hobby
|
06.10.2023

Czwartkowe wieczory są wyjątkowo emocjonujące dla polskich kibiców. Bardzo rzadko zdarzało się bowiem tak, żebyśmy mieli szansę na oglądanie dwóch rodzimych zespołów walczących w europejskich pucharach. Niestety – kibice zarówno Rakowa, jak i Legii nie zaliczą 5 października do specjalnie udanych.

Legia Warszawa – AZ Alkmaar
Legia Warszawa grała z AZ Alkmaar | fot. mat. pras.

W pierwszej kolejce Ligi Europy Raków Częstochowa po bezbarwnej grze przegrał we Włoszech z Atalantą Bergamo, natomiast uskrzydlona Legia Warszawa sprawiła ogromną niespodziankę w Lidze Konferencji Europy, pokonując u siebie Aston Villę. Obie drużyny przystępowały więc do drugiej kolejki w skrajnie różnych nastrojach.

W zdecydowanie gorszej sytuacji byli zawodnicy z Częstochowy, którzy – jeśli marzy im się awans – powinni pokonać Sturm Graz, potencjalnie najsłabszego przeciwnika w grupie. Szczególnie że mecz odbywał się w Polsce. Legia, mając trzy punkty, była w lepszej sytuacji, ale oczywiście wciąż musi walczyć – wydawało się, że z AZ Alkmaar będzie łatwiej, niż dwa tygodnie temu z Brytyjczykami, mimo że mecz rozegrany został w Holandii. Cele, przewidywania i aspiracje to jedno, a siła europejskiej piłki – drugie. To właśnie z nią zderzyły się wczoraj drużyny z Polski.

Raków Częstochowa – gra pod presją

Raków mierzy się w grupie „D” z Atalantą, portugalskim Sportingiem oraz austriackim Sturmem. Mecz z Włochami polska drużyna przegrała, a spotkanie z teoretycznie najsłabszą w grupie drużyną z Grazu miało być szansą na odbicie się od dna i powrót do walki o awans do kolejnej rundy Ligi Europy. Choć oczekiwania względem mistrzów Polski były duże, ci niestety im nie sprostali. Nawet grając przed własną publicznością, nie byli w stanie pokazać jakości, którą prezentowali w poprzednim sezonie czy nawet eliminacjach Ligi Mistrzów.

Zawodnicy z Częstochowy wyszli na mecz ze Sturmem bez wyraźnego planu, licząc chyba na słabość rywala. Niestety nie okazało się to dobrą taktyką, a przyjezdni grali po prostu lepiej – składniej, dokładniej, milej dla oka. Przyniosło im to gola, którego w drugim kwadransie meczu zdobył Boving. Nie był to kubeł zimnej wody wylany na zawodników Rakowa, ponieważ ci nie wiedzieli, jak odpowiedzieć na trafienie przeciwnika. Mecz był monotonny i szarpany. Mimo większego posiadania piłki to zawodnicy z Austrii mieli trzykrotnie więcej sytuacji bramkowych od Częstochowian. Tak grając, nie da się wygrać meczu nawet z europejskim średniakiem.

Zważywszy na fakt, że przed Rakowem jeszcze dwa spotkania ze Sportingiem, a także po jednym z Atalantą oraz Sturmem, trudno sobie wyobrazić, żeby podopieczni Szwargi mogli liczyć na awans z grupy. Oczywiście wierzyć i walczyć należy do końca, ale wydaje się, że zespołowi z Częstochowy brakuje jeszcze obycia na europejskich salonach, a to niestety przekłada się na kiepskie wyniki. Oczywiście – już sam awans do fazy grupowej LE to sukces, ale jak wiadomo – apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Porażka Legii ze skandalem w tle

Legia po zwycięstwie z Aston Villą była w o wiele lepszej sytuacji, niż Raków. Dodatkowo w swojej grupie ma słabszych przeciwników, ponieważ obok Brytyjczyków są to Zrinjski Mostar (Bośnia i Hercegowina) oraz AZ Alkmaar (Holandia). Wczoraj Wojskowym przyszło się mierzyć na wyjeździe z tymi ostatnimi – zespół gospodarzy przegrał swoje pierwsze spotkanie, dlatego Holendrom szczególnie zależało na pokonaniu Legii i powrocie do walki o awans.

Mecz, który w pierwszej fazie był wyrównany, później przebiegał pod dyktando Legii. Niewiele jednak z tej przewagi wynikało. Kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy dość nieoczekiwanie – po golu Pavlidisa – na prowadzenie wyszli gospodarze. Legioniści próbowali atakować, a na 25 minut przed końcem powinno im to wychodzić jeszcze lepiej, ponieważ AZ grało w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Lahdo. Faktycznie, przyjezdni atakowali, ale ciągle czegoś brakowało – albo dokładności, albo szczęścia. Legia mogła wywieźć z Holandii choć jeden punkt, ale skończyło się nieoczekiwaną porażką. Tym sposobem wszystkie cztery drużyny w grupie „B” Ligi Konferencji Europy mają po trzy punkty i wszystkie mają taką samą szansę na awans.

Po meczu Legii doszło do nieprzyjemnej sytuacji. Ochrona i policja otoczyła autokar zawodników z Warszawy, doszło do rękoczynów oraz aresztowań (Josue i Radaovan Pankov zostali zatrzymani), a prezes Legii, Dariusz Mioduski, został uderzony przez jednego z funkcjonariuszy. Relacje polskich i holenderskich mediów różnią się, jeśli chodzi o opis przebiegu wydarzeń, dlatego najlepiej poczekać na oficjalne komunikaty. Sprawą prawdopodobnie zajmie się również UEFA.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie