Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Polska przegrywa z Czechami. Fatalny start eliminacji pod wodzą Fernando Santosa

Hobby
|
25.03.2023

Wiadomo było od początku, że starcie z Czechami nie będzie należało do najłatwiejszych, ale takiego przebiegu zdarzeń chyba nikt się nie spodziewał. Dwa szybko stracone gole ustawiły mecz. Mecz, w którym Polacy ponownie nie potrafili pokazać piłkarskiej jakości. Czy wina leży po stronie nowego selekcjonera?

Robert Lewandowski
Robert Lewandowski po meczu z Czechami | fot. mat. pras.

Historia nie była dla Fernando Santosa najłaskawsza – kilkunastu ostatnich selekcjonerów reprezentacji Polski w swoim debiucie w najlepszym wypadku remisowało. Warto wspomnieć jednocześnie, że Portugalczyk miał bardzo mało czasu na poukładanie spraw taktycznych i przekazanie swoim zawodnikom swojej filozofii gry. Żadnych sparingów, żadnych wcześniejszych zgrupowań. Prosto w głęboką wodę, czyli najtrudniejszy mecz eliminacji EURO 2024. Z Czechami na wyjeździe.

Oczywiście – Czechy to nie Niemcy, Francja czy Anglia, ale nadal klasowy i poukładany zespół. Selekcjoner musiał zmagać się nie tylko ze sprawami organizacyjnymi, ale również posprzątać bałagan po swoim poprzedniku, czyli oczyścić atmosferę po tzw. „aferze premiowej”. Powiedzieć, że miał trudny początek w polskiej kadrze, to jakby niczego nie powiedzieć. Mimo wszystko na przedmeczowych konferencjach pozostawał optymistą. Albo – co chyba bardziej prawdopodobne – robił dobrą minę do złej gry.

Czechy–Polska: składy, przebieg meczu, statystyki

Czechy 3:1 Polska
Ladislav Krejčí 1, Tomáš Čvančara 3, Jan Kuchta 64 – Damian Szymański 87 

Czechy: 23. Jiří Pavlenka - 3. Tomáš Holeš, 4. Jakub Brabec, 8. Ladislav Krejčí - 5. Vladimír Coufal (71, 13. David Douděra), 21. Alex Král, 22. Tomáš Souček, 9. Adam Hložek (89, 17. Václav Černý), 15. David Jurásek (89, 6. Jaroslav Zelený) - 19. Tomáš Čvančara (65, 10. Mojmír Chytil), 11. Jan Kuchta (71, 7. Antonín Barák). 

Polska: 1. Wojciech Szczęsny - 2. Matty Cash (9, 17. Robert Gumny), 5. Jan Bednarek, 14. Jakub Kiwior, 16. Michał Karbownik (46, 18. Michał Skóraś) - 10. Sebastian Szymański (65, 21. Nicola Zalewski), 8. Karol Linetty (77, 4. Damian Szymański), 6. Krystian Bielik (46, 11. Karol Świderski), 20. Piotr Zieliński, 19. Przemysław Frankowski - 9. Robert Lewandowski.

Niektórzy widzowie nie zdążyli jeszcze zasiąść przed telewizorem, gdy na tablicy wyników było 2:0 dla Czechów. Ladislav Krejčí, a następnie Tomáš Čvančara strzelali kolejno w 1’ i 3’ meczu. Takiego początku nie pamiętają nawet najstarsi kibice. Szybko statystycy ustalili, że Polacy stracili gola najszybciej w całej historii. Po dwóch potężnych ciosach mecz był praktycznie ustawiony. Czesi skupili się na obronie i kontratakowali, a Polacy mieli piłkę przy nodze. Oszołomieni nie bardzo jednak wiedzieli, co z nią zrobić. Kilkukrotnie zaatakowali, ale bez większego zagrożenia bramki Pavlenki. Czesi natomiast, gdy już ruszali z ofensywną akcją, zwykle kończyli groźnym strzałem. Kilkukrotnie ratował nas dobrze dysponowany Wojtek Szczęsny. W ostatnich minutach pierwszej połowy Czesi stworzyli kolejną okazję, ale polski golkiper dwukrotnie powstrzymał Tomáša Čvančarę.

Fernando Santos dokonał na początku drugiej połowy dwóch zmian – wprowadził Skórasia i Świderskiego. Widać było też, że zmienił nieco rozwiązania taktyczne, ponieważ Polacy ruszyli odważniej do przodu. Czesi jednak byli na to przygotowani, skutecznie broniąc siedmioma zawodnikami. Jeden z ich kontrataków, który miał miejsce w 64’, przyniósł podwyższenie prowadzenia – Czechów uszczęśliwił Kuchta. Polacy natomiast byli w rozsypce. Wymieniali dziesiątki podań, ale niewiele z tego wynikało. Nieco ożywienia wprowadził na prawą stronę młody Zalewski. Honor Biało-Czerwonych uratował wprowadzony kilka minut wcześniej Damian Szymański, który dobrze odnalazł się w polu karnym i zdobył gola z bliska po podaniu Skórasia. Była 87’ i zerowa szansa na pozytywny dla Polaków rezultat.

Polska–Czechy: statystyki pomeczowe
Polska–Czechy: statystyki pomeczowe | Flascore.com

Zderzenie ze ścianą

Nie tego oczekiwali polscy kibice po debiucie Fernando Santosa. Wszyscy byli przekonani, choć bezpodstawnie, że ogramy Czechów i powalczymy o pierwsze miejsce w grupie. Realia meczowe szybko sprowadziły wszystkich optymistów na ziemię. Ale w żadnym wypadku nie jestem w gronie osób, które uważają, że zatrudnienie Portugalczyka było błędem. Widać było, że próbował zmienić tę wyśmiewaną „lagę na Roberta” w coś bardziej spójnego, oparł budowanie akcji na krótkich podaniach. Selekcjoner zapomniał tylko, że ma do czynienia z polskimi, a nie portugalskimi piłkarzami. Wydaje się, że wymaganie względem naszych zawodników były za wysokie i ci sobie z tym ciężarem nie poradzili. Chyba tylko Zieliński był zawodnikiem, który był w stanie wykonać polecenia trenera. Starał się, ale sam w środku pola niewiele mógł zrobić.

Weźmy też pod uwagę, że Santos dostał kadrę zdziesiątkowaną, w której brakowało kilku ważnych ogniw. Podjął wątpliwe decyzje personalne, przynajmniej w przypadku obrońców, ale oceniając realnie – nie miał zbyt dużego wyboru. Jednocześnie trafił na moment słabszej dyspozycji Roberta Lewandowskiego. Ile już było meczów w kadrze, które nam będący w dobrej formie RL9 wygrywał? No właśnie. W spotkaniu z Czechami nie było go jednak widać. Cofał się do rozegrania, ale niewiele to dawało. Z przodu nie pokazywał się wcale. Skrzydłowi nie dawali odpowiedniej dynamiki, a środkowi pomocnicy byli zagubieni pod presją. W takich okolicznościach trudno o dobry wynik.

Fernando Santos zderzył się wczoraj ze ścianą, z którą my – polscy kibice – jesteśmy już zaznajomieni. Naszym zawodnikom brakuje techniki, rozegrania, a wiele pozycji na boisku nie ma jakościowej obsady. Poukładanie tego wszystkiego wymaga czasu, którego selekcjoner nie otrzymał. Nie skreślałbym go, ale na pewno musi nieco inaczej podejść do grupy zawodników, którymi dysponuje – powtarzam, to nie Portugalia. Na poprawę humorów przyjdzie czas już za kilka dni, 27 marca. Wówczas Polacy zmierzą się na PGE Narodowym z Albanią. Tylko pewne zwycięstwo i czyste konto będą w stanie podreperować nieco nastroje w i wokół drużyny narodowej. Santos ma za to kilka dni, żeby przemyśleć to i owo. Oby wyciągnął owocne wnioski.

Chyba ma tego świadomość, ponieważ na pomeczowej konferencji prasowej wziął na siebie odpowiedzialność za wynik meczu z Czechami:

Ja biorę odpowiedzialność, to były moje wybory. Zawodnicy próbowali, starali się, ale nie zawsze zachowywali się odpowiednio. Musimy poprawić wiele rzeczy, ułożyć pewne rzeczy w głowie.

- powiedział Santos.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie