Niemalże miesiąc piłkarskich emocji za nami. Podsumowanie katarskich mistrzostw świata stanowi spotkanie Argentyny z Francją. Dwóch reprezentacji, które – oceniając przebieg turnieju – bezsprzecznie zasłużyły na awans do finału. Francuzi od początku prezentowali równą, pewną formę. Co prawda przegrali spotkania z fazie grupowej, ale była to porażka planowana. Byli bowiem pewni awansu z pierwszego miejsca, dlatego zwyczajnie pozwolili zagrać zmiennikom. Później pewnie wygrali z Polską, Anglią oraz Marokiem i zameldowali się w finale. Finale, w którym czekali już na nich Argentyńczycy.
Messi i spółka co prawda zaczęli turniej od falstartu, ponieważ sensacyjnej porażki z Arabią Saudyjską, ale szybko wrócili na właściwie tory. Nie tylko wygrali grupę, pokonując między innymi Polskę, ale również wygrali pojedynki z Australią, Holandią oraz Chorwacją, wczorajszym medalistą mundialu. Forma zawodników z Ameryki Południowej stale rosła, a duża w tym zasługa Lionela Messiego, który rozgrywa turniej życia, czarując kibiców i seryjnie zdobywając bramki oraz asysty. Jego pojedynek z kolegą z PSG, niesamowitym Kylianem Mbappé, stanowi ozdobę oraz wizytówkę całego katarskiego mundialu.
Argentyna–Francja: składy, statystyki, analiza meczu
Argentyna (k) 4:3 Francja
Messi (23’ k, 108’), Di Maria (36’) – Mbappé (80’ k, 81’, 118’ k)
Argentyna: Emiliano Martinez - Nahuel Molina, Cristian Romero, Nicolas Otamendi, Nicolas Tagliafico - Angel Di Maria, Rodrigo De Paul, Enzo Fernandez, Alexis Mac Allister - Lionel Messi, Julian Alvarez.
Francja: Hugo Lloris - Jules Kounde, Raphael Varane, Dayot Upamecano, Theo Hernandez - Antoine Griezmann, Aurelien Tchouameni, Adrien Rabiot - Ousmane Dembele, Olivier Giroud, Kylian Mbappe.
Trudno nawet opisać w kilku czy kilkunastu zdaniach to, co działo się podczas dzisiejszego finału mundialu. Tak naprawdę do osiemdziesiątej minuty mało kto zakładał, że mecz zakończy się inaczej, niż zwycięstwem Argentyny. Piłkarze z Ameryki Południowej mieli wszystko pod kontrolą i – tak się wydawało – pewne dwubramkowe prowadzenie. W sporcie niczego jednak nie można być pewnym, ponieważ wystarczyły dwie dobre akcje Francuzów, żeby w ciągu dwóch minut z prowadzenia zrobił się remis. Mbappé udowodnił, że jest zawodnikiem ponadprzeciętnym, który – podobnie jak we wcześniejszej fazie meczu Messi – może zmienić niemalże w pojedynkę losy spotkania.
O wyniku mogła zdecydować dogrywka. Początkowo oba zespoły grały zachowawczo, ale w drugiej fazie pierwszej części pedał gazu docisnęli Argentyńczycy. Gola nie strzelili, ale postraszyli Francuzów. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze! Messi, jakżeby inaczej, ponownie wyprowadził swoją reprezentację na prowadzenie. Dziesięć minut do końca meczu. Pozamiatane? A skąd! Kolejnego w tym meczu karnego wykorzystał Mbappé i szybko stało się jasne, że o mistrzostwie zdecydują rzuty karne. Argentyna była w przekroju całego meczu drużyną lepszą, ale cóż – wygrywa ten, kto strzeli więcej goli. Na koniec był jednak remis.
Statystyki pomeczowe | Flashsocore.com
Rzuty karne pokazały, że Martinez to znakomity bramkarz, a także, że Francuzi nie wytrzymali psychicznie. Strzał Comana obronił bramkarz, natomiast młody Tchouameni przestrzelił. Argentyńczycy w tym czasie nie pomylili się ani razu i zdobyli upragnione trofeum – po 36 latach znów zostali mistrzami świata. Messi zagrał w czasie jesieni swojej kariery najlepszy turniej w karierze, udowadniając, że jest piłkarzem wybitnym, najlepszym z najlepszych, wyjątkowym. Wydaje się, że po boisku biegał jego następca – Mbappé zagrał genialny turniej, udowadniając, że ma niesamowity talent. Za kilka lat to on będzie bił kolejne rekordy Cristiano Ronaldo czy właśnie Messiego.
Szymon Marciniak miał dzisiaj bardzo dużo pracy, ale wydaje się, że wybrnął – choć podyktował aż trzy rzuty karne – ze swojego zadania bez zarzutu. Na pożegnanie katarskiego mundialu dostaliśmy prezent w postaci niesamowitego meczu, który już przeszedł do historii. Z powodu swojej dramaturgii, przebiegu, ogromnych emocji. Dla każdego miłośnika futbolu była to uczta, którą mógł delektować się przez prawie trzy godziny. Szybko o tym spotkaniu nie zapomnimy! Mistrzom należy natomiast pogratulować i oddać, że zagrali świetny turniej. Zasłużyli na ten puchar.
Michał Grzybowski
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie