Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

TEST: Mazda 6 kombi 2.5 Skyactiv-G – oldskulowa gejsza

Samochody
|
07.10.2020

Dzisiaj, w dobie cyfryzacji i elektryfikacji, bardzo modny jest przymiotnik „analogowy”. I Mazda 6 jest właśnie analogowa, ale w tym pozytywnym znaczeniu – obsługuje się ją po staremu (ma przyciski i pokrętła), dużego 2,5-litrowego silnika nie popędza turbo, a samochód ma tylko dwa tryby jazdy (normalny i sportowy) i jedno ustawienie zawieszenia. Więcej „Szóstce” nie potrzeba.

Mazda 6 kombi test
Mazda 6 już od 8 lat jest uważana za najładniejszy samochód w swojej klasie. To nie lada wyczyn! (fot. Patryk Hodyl / KSAF)

Na początek ciekawostka – Mazda 6 w wersji kombi ma o 8 cm krótszy rozstaw osi niż sedan z tą samą cyfrą na klapie bagażnika. Czy to problem? Żeby się o tym przekonać zabrałem japońskie kombi w polskie góry. Trasę z centrum Polski pokonaliśmy w trzy osoby, ale w Zakopanem odebraliśmy jeszcze dwie. Po górskich serpentynach poruszałem się więc już z kompletem pasażerów. Miało być spokojnie, rozluźniająco, przewidywalnie i blisko natury, czyli weekend spędzony w duchu promowanego przez Mazdę stylu podróżowania Slow Road. Wyszło trochę inaczej, ale to akurat wina specyfiki tatrzańskiej turystyki.

Po pierwsze, zakopianka... Czy trzeba dodawać więcej? Po drugie, w przedłużonym przez pandemię sezonie wakacyjnym ciężko o miejsce w odosobnionej chacie. Po trzecie, w Tatrach cały plan może w sekundę pójść w cholerę. Z powodu pogody, rzecz jasna, bo gdzie, jeśli nie w górach, można w ciągu doby przypomnieć sobie wszystkie pory roku? Wreszcie po czwarte, choć wydawało się, że koronawirus zniechęci turystów do wiecznie zatłoczonych Krupówek, to w weekend ciężko utrzymać tam bezpieczny dystans. Ale my przyjechaliśmy tu ubłocić sobie buty trekkingowe, a nie lansować się na bulwarze, więc szybko ewakuowaliśmy się na szlak. A tam? Doliny przepełnione spacerowiczami, im wyżej jednak, tym nie tylko chłodniej, ale też tym luźniej. Nie ma więc wyboru – żeby odpocząć, trzeba zdobywać szczyty.

Mazda 6 w ruchu
Mazda 6 nie tylko świetnie wygląda, ale też znakomicie się prowadzi (fot. Patryk Hodyl / KSAF)

Bez fuszerek

Piąć się na szczyt lubi także Mazda, dlatego uważnie słucha swoich klientów i przy okazji każdej modernizacji wprowadza sugerowane przez nich poprawki. Także przez Polaków, bo po głośnej sprawie masowych kradzieży nowych „Szóstek” w Warszawie w 2015 r. polski importer zaczął wyposażać ten model w dodatkowe zabezpieczenia – elektroniczne i mechaniczne. Efekt? W kolejnych latach liczba kradzieży tych samochodów w Polsce znacznie spadła.

A co ze sławetnym „ocynkiem”? Od 2012 r. Mazdy z technologiami Skyactiv są kompleksowo zabezpieczane przed korozją, m.in. poprzez zastosowanie ocynkowanej blachy, choć nie wykrywają tego niektóre mierniki lakieru. W 2018 r. polskie przedstawicielstwo japońskiej marki zamknęło usta niedowiarkom, szlifując do „żywej” stali powłokę lakierniczą na błotniku zarejestrowanej w naszym kraju „szóstki” i wysyłając później fragment blachy do fachowej analizy. Werdykt? „Ocynk” jest. Innym słowy, dwa najsłabsze punkty tego modelu zostały wyeliminowane. Jeden z nich istniał tylko teoretycznie i opierał się głównie na doświadczeniach z poprzednimi, rdzewiejącymi generacjami. Skoro formalności mamy już za sobą, najwyższy czas zajrzeć do kabiny.

Japoński sznyt

A tam oczom kierowcy ukazuje się atrakcyjnie urządzony kokpit, choć… w starym stylu. Starym, ale nie przestarzałym, a to dla wielu klientów może być zaletą. Dlaczego? „Szóstka” ma chociażby odtwarzacz płyt CD (!), pomimo że większość producentów „skazuje” dziś pasażerów na słuchanie muzyki z pendrive’a lub telefonu podłączonego kablem albo przez Bluetooth. Takie technologie też tutaj są. Ba, jest nawet Apple CarPlay, ale ekranu multimediów nie obsługuje się dotykowo, tylko dużym pokrętłem i przyciskami – tak jak w poprzedniej generacji systemu iDrive w BMW. Wróć! Jednak można też dotykowo, tylko najpierw trzeba zatrzymać samochód. I sam już nie wiem, czy to dobre, bo bezpieczne, czy raczej irytujące. Za to nie mam wątpliwości co do panelu klimatyzacji – dziękujemy ci, o Mazdo, że nie każesz nam regulować temperatury na ekranie, tylko zostawiłaś klasyczne gałki i przełączniki.

Mazda 6 wnętrze
Zamsz, przeszycia, drewno i aluminium. To wykończenie na poziomie segmentu premium (fot. Patryk Hodyl / KSAF)

Deska rozdzielcza została obita zamszem, pod który wciśnięto trochę gąbki dla przyjemnego efektu dotyku. Połączenie skórzanej tapicerki siedzeń Nappa z chromowanymi listwami i panelami z japońskiego drewna Sen jest bardzo eleganckie – można poczuć się jak w aucie o segment wyższym. Prezencja na „szóstkę” z plusem!

Po Maździe widać, że ma duże aspiracje i stara się wyjść poza schemat typowej klasy średniej. Nie zawsze wychodzi jednak przez dobre drzwi – jest też kilka uchybień, takich jak np. brak podświetlenia przełączników na boczku drzwi kierowcy (poważnie?), niewygodny (bo zbyt krótki) podłokietnik z przodu, czy system kamer dookoła auta z obrazem przypominającym zdjęcia wykonane starą nokią z aparatem o rozdzielczości 1,3 Mpx. W nowszych modelach Japończycy stosują już znacznie lepsze kamerki.

Tyle że to drobnostki, które łatwo wybaczyć Maździe, ma bowiem wiele innych zalet. Przede wszystkim zalicza się do nich stylistyka, która nie zdążyła się znudzić przez 8 lat, a to duże osiągnięcie (ta generacja modelu 6 miała dwa liftingi). Pozostając jednak przy wnętrzu, dużym plusem jest wygodna pozycja za kierownicą – nie jest na siłę sportowa, ale z drugiej strony nie jest też „amerykańska”, bo na zakrętach nie trzeba trzymać się kierownicy, żeby przypadkiem nie zsunąć się z fotela. Gdy zachwycałem się przestrzenią z przodu, z tyłu dobiegły mnie głosy, że mogłoby być trochę więcej miejsca nad głowami i na kolana.

Mazda 6 kombi pojemność bagażnika
Bagażnik nie jest największy w klasie, ale i tak nie trzeba się stresować przy pakowaniu (fot. Krzysztof Grabek)

Wspomnę jednak, że wiozłem wymagających pasażerów, bo taki postulat zgłosiło dwóch „dwumetrowców”. Mnie (odejmij 20 cm) z tyłu było wygodnie, więc o ile ktoś nie ma ponadprzeciętnie wysokiego potomstwa, to Mazda 6 kombi powinna sprawdzić się w roli auta rodzinnego. A zmieszczą się klamoty? Zmieszczą – bagażnik ma przyzwoite 522 l pojemności. Nie jest to klasowy rekord, ale też nie powód do wstydu. Passat (650 l) i Superb (660 l) na widok kufra „Szóstki” zaśmiewają się pewnie do łez, choć żadne z nich nie ma zmyślnej rolety Karakuri, dzięki której z wnętrza Mazdy nie ucieka ciepło po otwarciu klapy. Prosty, ale jakże przydatny w naszym zmiennym klimacie patent.

Złoty środek

Dość o wnętrzu, czas goni, trzeba więc wyruszać na szlak. By nie skończyć wędrówki po zmroku, najlepiej rozpocząć ją wczesnym rankiem. Z łóżka warto zwlec się o tej porze także dlatego, że wówczas puste są nie tylko szlaki, ale i drogi. Uznałem, że to najodpowiedniejszy moment, by przycisnąć nieco 194-konne benzynowe kombi na górskich serpentynach i sprawdzić, jak zachowuje się podczas ostrzejszej jazdy. Ustawiamy przełącznik w tryb Sport (oprócz niego jest tylko Normal) i jedziemy!

Układ kierowniczy Mazdy jest dość bezpośredni, łatwo więc określić tor przejazdu przez zakręt i bezpiecznie z niego wyjść. Sprężyste zawieszenie nie pozwala na przechyły, ale przy wyższych prędkościach przód zaczyna już nieco płużyć. Chwila zabawy wystarczy, żeby przekonać się, że „Szóstka” zdecydowanie lepiej odnajduje się na trasach szybkiego ruchu – tym bardziej, że po ostatniej modernizacji zmalał szum słyszalny we wnętrzu, a to zgłaszali jako wadę użytkownicy poprzednich odsłon tego modelu (znowu: Mazda słucha klientów).

Mazda 6 jazdaMazda 6 kombi
Na serpentynach i wirażach „Szóstka” nie zawodzi, ale bardziej pasuje do niej autostrada (fot. Patryk Hodyl / KSAF)
 

Do bezstresowego cruisingu zachęca też zestaw napędowy. Mazda 6 z potężnym, jak na dzisiejsze ekologiczne standardy, silnikiem 2.5 SkyActiv-G (bez turbodoładowania!) rozwija moc liniowo i nie spieszy się przesadnie w sprincie do setki (8,1 s), ale rozpędza się do 223 km/h. Zamiast testować osiągi, lepiej jednak odkurzyć jakąś zapomnianą płytę CD i zrelaksować się płynną jazdą. Pomaga w tym klasyczna, 6-biegowa automatyczna skrzynia hydrokinetyczna, która dobrze sobie radzi z żonglowaniem biegami i nie kwestionuje poleceń wydawanych prawą stopą, tak jak robią to nowoczesne, dwusprzęgłowe konstrukcje konkurentów.

Przy prędkościach autostradowych spalanie „Szóstki” oscyluje wokół 8,5 l/100 km. Pod koniec tygodniowego testu komputer pokładowy informował zaś o 8,3 l/100 km. Przy tej pojemności i mocy to rewelacyjny wynik. W obniżeniu go pomaga odzyskujący energię z hamowania system i-ELOOP, ale i tutaj Mazda musiała pójść inną drogą niż konkurenci – zamiast akumulatora wykorzystała kondensator, który nie wymaga obecności dodatkowego silnika elektrycznego. Można? Można.

mazda i-eloop
Przepływ energii można obserwować na środkowym monitorze na desce rozdzielczej (fot. Patryk Hodyl / KSAF)

Wymierający gatunek

Honda Accord? Nie ma. Toyota Avensis? Wycofana. Citroën C5? Jest tylko SUV Aircross. Ford Mondeo? Według plotek przeobrazi się w kombi-SUV-a. W segmencie Mazdy walczą jeszcze (głównie o przetrwanie) Volkswagen Passat, Škoda Superb, Opel Insignia, Renault Talisman i Peugeot 508. Tyle że żaden z nich nie ma już takiego napędu – u większości konkurentów pojemność silnika benzynowego zatrzymuje się na granicy 2 l, a czasem nawet tylko 1,6 lub 1,8 l (proszę bez wskazywania palcem na Francuzów!). Mocniejsze wersje to ciężkie hybrydy albo wyżyłowane małe benzyniaki.

I wtedy wchodzi Mazda, ale nie tak grzecznie, tylko wyważając drzwi, i mówi, że samochody klasy średniej nadal mają sens, a na dodatek można do nich wsadzić silnik o „starej” pojemności. W kuluarach chodzą już jednak słuchy, że to będzie ostatnia taka „Szóstka”. Kolejna ma mieć odmienny charakter, będzie bowiem tylnonapędową (!) hybrydą z sześciocylindrowym (!) silnikiem. Czyli trochę powrót do przeszłości, bo jeszcze większy silnik, ale trochę też ukłon w stronę europejskich ekologów, bo dodatkowy elektryczny motor.

Jeśli komuś więc odpowiada nieco oldskulowy klimat tego modelu, powinien się spieszyć. Na najtańszą Mazdę 6 SkyMotion z silnikiem 2.0 SkyActiv-G 145 KM i 6-biegową skrzynią manualną wystarczy 117 900 zł, czyli tyle, ile na dobrze wyposażone auto kompaktowe. A taka „Szóstka” ma już na pokładzie komplet systemów bezpieczeństwa, wyświetlacz przezierny (HUD), Apple CarPlay i Android Auto, czujniki deszczu i zmierzchu, elektrycznie sterowane szyby przednie i tylne, podgrzewane lusterka, 17-calowe alufelgi czy nawet dwustrefową klimatyzację. Widoczna na zdjęciach wyposażona we wszystko, co możliwe, wersja SkyDream kosztuje przynajmniej 155 900 zł. Opisywany mocniejszy silnik 2.5 SkyActiv-G 194 KM winduje cenę do 179 900 zł. Ale takich aut wkrótce nie będzie już wcale.

Krzysztof Grabek

Mazda 6 tył

Dane techniczne:

  • Silnik: benzynowy, wolnossący 2.5 SkyActiv-G
  • Moc: 194 KM przy 6000 obr./min
  • Moment obrotowy: 258 Nm przy 4000 obr./min
  • Skrzynia biegów: 6-biegowa automatyczna
  • Napęd: na koła przednie
  • 0-100 km/h: 8,1 s
  • V-max: 223 km/h
  • Spalanie (miasto / trasa / średnie): 10,5 / 6,5 / 7,6 [l/100 km]
  • Poj. bagażnika: 522 l / 1664 l
  • Masa własna: 1548 kg
  • Dop. masa całkowita: 2113 kg
  • Wymiary (dł. / szer. / wys.): 4805 / 2090 / 1475 [mm]
  • Rozstaw osi: 2750 mm
  • Śr. zawracania: 11 m
  • Cena testowanego egzemplarza: 179 900 zł

 

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie