Mercedes Klasy G, Toyota Land Cruiser (nie ta sprzedawana na Półwyspie Arabskim) i Land Rover Defender to już nie te same spartańskie, grubo ciosane terenówki, które kochaliśmy. Każde z nich zyskało bardziej cywilizowane oblicze, które może i nie odjęło im terenowych kompetencji (tak przynajmniej twierdzą producenci), ale upodobniło je do modnych i wygodnych na co dzień SUV-ów. W Ineosie chyba nie lubią tego typu aut, bo Grenadier to terenówka dla prawdziwych twardzieli.
Defender od nowa
Szablon, którym posłużyli się projektanci, od razu rzuca się w oczy. Wystarczy tylko spojrzeć na sylwetkę, żeby dostrzec w niej pierwowzór. Toby Ecuyer, szef projektu przyznaje, że plan był prosty – chcieli stworzyć od podstaw nowoczesny i bardzo wydajny pojazd 4x4. Użyteczny aż do szpiku kości.
„To czytelny projekt, bez pozostawiania żadnych dwuznaczności co do roli Grenadiera w życiu człowieka. Samochód ma nadawać się do wszystkiego, do czego go potrzebujesz, i niczego, czego nie potrzebujesz. Nowoczesne technologie produkcyjne i inżynieryjne zapewniają Grenadierowi duże zdolności, ale przy tym udało nam się pozostać wiernymi założeniom stworzenia pojazdu użytkowego, który przetrwa próbę czasu” – wyjaśnia Ecuyer.
Drabinka ma ułatwiać załadunek rzeczy na dach
Niezniszczalny
Innymi słowy Ineos Grenadier, podobnie jak Defender, został zaprojektowany tak, aby przetrwać koniec świata. To jeden z tych samochodów, które chciałoby się mieć pod ręką, gdy znajdzie się w sytuacji zagrożenia życia. Patrząc na masywny, podcięty od dołu przedni zderzak, gigantyczne koła z terenowymi oponami schowane w wielkich nadkolach i tył z zamontowanymi na drzwiach bagażnika kołem zapasowym i drabinką, można poczuć się bezpiecznie w każdym miejscu na ziemi. Producent chwali się, że przednie błotniki są tak wytrzymałe, że można na nich bez problemu usiąść, nie martwiąc się o ich przypadkowe uszkodzenie.
Za wielozadaniowość pojazdu odpowiadają też chociażby zintegrowane z dachem relingi i belki – dzięki nim nie trzeba dokupywać bagażnika dachowego, żeby przewieźć więcej rzeczy. Producent nie zdradził jeszcze udźwigu dachu, ale kajak, czy nawet świeżo upolowaną zwierzynę łowną powinno dać się zabrać bez większych problemów.
Nawiązania to nie plagiat
Wizualne podobieństwo do wytrzymałego Defendera to jedno, ale zapożyczeń od innych producentów ma być więcej. Kolejne znajdziemy pod maską, choć tu Ineos uśmiechnął się do Bawarczyków – Grenadiera będzie napędzać przestrojona płaska „szóstka” montowana w autach BMW. Sprzężona, naturalnie, z 8-biegowym automatem firmy ZF. Grenadier będzie już standardowo wyposażony w centralny mechanizm różnicowy z opcją blokady.
Wspomaganie się częściami pochodzącymi od innych producentów jest w przypadku Ineosa nieodzowne, firma nie produkuje bowiem aut, ale… chemikalia. Skąd więc samochód w jej portfolio? Decyzja o uśmierceniu oryginalnego Defendera tak poirytowała Jima Ratcliffe’a, właściciela Ineosa, że postanowił zbudować własnego. Nie zna się na produkcji samochodów, więc opracowanie ramy i większości komponentów zlecił firmie Magna Steyr z Austrii. Za jego wizją Defendera będzie przemawiać też niższa względem Land Rovera cena. Ineos Grenadier ma być nawet o 20 tys. dolarów tańszy. Ineos musi jeszcze zaprojektować wnętrze samochodu, dlatego premierę Grenadiera zapowiedziano na 2021 r.
Dla tych, którzy oczekują większych możliwości przewozowych, Ineos przygotował także pikapa
Krzysztof Grabek
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie