Zgroza! Podobno mężczyźni niewieścieją! Takie opinie można wyczytać zarówno w prasie jak i w Internecie. Najróżniejsi publicyści płci obojga, a także blogerzy i blogerki zastanawiają się nad upadkiem męskiego ducha. Bodaj najbardziej płodne w tej dziedzinie są panie. Prezentują zdecydowane poglądy: współczesny facet to baba, niezdecydowany, rozmemłany (cokolwiek to znaczy), a w dodatku metroseksualny i nierzadko - mało zamożny. To ostatnie to rzeczywiście grzech, ale czy świadczy o zniewieścieniu męskiego rodu? Czy naprawdę mężczyźni zniewieścieli i nie ma od tej sytuacji odwrotu?
O opinię poprosiliśmy psychologa Małgorzatę Czerkawską, która prowadzi terapie, szkolenia oraz coaching m.in. dla kadry menadżerskiej.
- Czy rzeczywiście współczesny mężczyzna jest zniewieściały?
Moim zdaniem - nie bardziej niż jego przodkowie z XVIII wieku, którzy na dworze królów francuskich Ludwika XIV, czy XV i naszego króla Stanisława Augusta, ulegając modzie (dzisiaj powiedzielibyśmy ówczesnym trendom), nosili długie peruki, pończochy, misternie zdobione buty na podwyższonym obcasie, obwieszali się biżuterią i zawzięcie pudrowali twarze. Te żaboty, koronki, chusteczki, azjatyckie pachnidła… Czyż to nie było zniewieścienie?! A przecież i wówczas byli panowie, którzy, by podkreślić swoją męskość, zakładali zbroje, mundury i dawali popis siły w walce.
- Skąd więc wzięło się współczesne pojęcie „mężczyzna metroseksualny”, czy mężczyzna o osobowości „emo”? Czy to nie są objawy zniewieścienia?
Pojęcie „metroseksualny” wprowadził w 1994 roku angielski felietonista Mark Simpson. W ten sposób określił „dandysa zakochanego w sobie i stylu życia, jaki prowadzi”, żyjącego w metropolii, czyli w wielkim mieście. Dzisiaj tak określa się mężczyzn, wyraźnie, żeby nie powiedzieć - ostentacyjnie dbających o wygląd swój i swojego otoczenia. I nie ma chyba w tym niczego niemęskiego do chwili, kiedy ta dbałość nie zaczyna być przesadą. Jeśli mężczyzna zachowuje umiar i rozsądek, jeśli wygląd i ubiór nie stanowią wyłącznej treści jego życia, w moim pojęciu nie jest to nie męskie.
Wśród facetów po 40. raczej niewielu jest prawdziwie metroseksualnych. Choć z pewnością się zdarzają, najczęściej, jak sądzę, w sferach, gdzie wygląd jest elementem uprawianego zawodu. Można zaryzykować twierdzenie, że współcześni panowie określani jako metroseksualni są niejako w prostej linii potomkami tych miłych dżentelmenów, których spotkać można było na osiemnastowiecznych dworach. Z tą różnicą, że współcześni zużywają znacznie więcej mydła…
Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie