Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Wymarzona trasa biegowa

Na luzie
|
18.03.2024

Zaprosiliśmy subskrybentów naszego newslettera do zabawy, w której zadaniem było opisanie wymarzonej, nawet najbardziej fantastycznej trasy biegowej. Dziś publikujemy najciekawsze prace.

Tagi: sport dla faceta po 40.

bieg przez krainę elfów
A może truchtem przez krainę elfów? (fot. AI)

Zadanie wydawało się dość trudne:

Opisz swoją wymarzoną trasę biegową lub marszową, która nie istnieje w rzeczywistości, ale którą chciałbyś pokonać. Niech będzie to miejsce, które łączy w sobie wyzwanie, piękno, historię lub nawet fantazję. 

Zaskoczyliście nas swoją kreatywnością i mnogością pomysłów na taką trasę. Oto wybrane z nadesłanych wypowiedzi.

I miejsce:

W pogoni za Uruk-hai: Bieg przez Rohan
Wyobraźcie sobie trasę biegową, która łączy w sobie piękno Śródziemia, wyzwanie morderczego sprintu i szczyptę krasnoludzkiego humoru. Tak, moi drodzy, zapraszam na bieg przez Rohan śladami Aragorna, Legolasa i Gimliego w pogoni za Uruk-hai!


Startujemy z Edoras, stolicy Rohanu, gdzie król Théoden jeszcze nie zdążył popaść w otępienie. Już na starcie czujemy kłujący w płucach wiatr prerii i podziwiamy rozległe, zielone pastwiska. Pierwsze kilometry to przyjemny rozgrzewka – idealny moment, by podśpiewywać sobie "Hej, ho! Do Mordoru!" niczym Legolas.

Następnie trasa prowadzi nas przez Wschodnią Emnet, gdzie czekają nas pierwsze podbiegi. Niczym Gimli, sapiąc i dysząc, pokonujemy pagórki, mrużąc oczy przed słońcem i obiecując sobie zemstę na Uruk-hai za ten forsowny marsz. Na szczęście, w oddali majaczą już Złote Sady, gdzie czeka na nas krótki odpoczynek i łyk hobbitowskiego piwa.

Po regeneracji sił ruszamy dalej, wkraczając na Równinę Entów. Tu czeka nas prawdziwy test wytrzymałości – kilometry płaskiego terenu, idealne do sprintu. Oczywiście, jako prawowierny krasnolud, szybko wyprzedzam Legolasa i Aragorna, triumfując niczym Gimli w swojej słynnej deklaracji: "Krasnoludy są zabójcze na krótkich dystansach!".

Zbliżamy się do Amon Hen, gdzie rozgrywa się dramatyczna walka z Uruk-hai. Adrenalina pompuje w żyłach, a my, niczym Aragorn, pędzimy na złamanie karku, by ocalić Merry'ego i Pippina. Ostatnie metry to morderczy sprint, a my, ledwo zipiąc, docieramy do celu, triumfując nad Uruk-hai i udowadniając, że nawet krasnolud może być mistrzem sprintu!

Trasa "W pogoni za Uruk-hai" to nie tylko wyzwanie fizyczne, ale też prawdziwa uczta dla ducha. Biegnąc przez Rohan, śladami bohaterów "Władcy Pierścieni", poczujemy się jak uczestnicy epickiej przygody. A kto wie, może po drodze spotkamy Gandalfa, który uraczy nas łykiem czarodziejskiego napoju dodającego sił?

Uwaga: Trasa nie jest przeznaczona dla hobbitów!

Bartosz

 

Wypowiedzi wyróżnione:

Wyobrażam sobie trasę biegową na Marsie, która przeplata się przez fascynujące krajobrazy Czerwonej Planety, tworząc niepowtarzalne połączenie wyzwania, piękna i fantazji. Startuję w punkcie bazowym usytuowanym w obrębie monumentalnego kanionu Valles Marineris, który rozpościera się przed mną niczym ogromna brama do innego świata. Ścieżka prowadzi mnie przez jego wąskie przesmyki i rozległe doliny, gdzie mogę podziwiać niezwykłą grę świateł i cieni rzuconych przez wschodzące słońce.


Następnie trasa wiedzie w kierunku północnym, zbliżając się do polarnych czap lodowych, gdzie marsjański lód iskrzy pod promieniami słonecznymi, tworząc niesamowity kontrast z czerwienią piasku. Tu, na granicy wiecznego lodu, odczuwam chłód przerywający marsjańską suchość, co dodaje energii do dalszej części biegu.
Kolejnym etapem jest przemierzenie równin, gdzie każdy krok odkrywa przed mną nieznane dotąd krajobrazy – od osamotnionych skał, które zdają się być świadkami dawnych czasów, po formacje piaskowe, które wiatr kształtował przez miliony lat. Czuję się jak odkrywca nowego świata, gdzie każdy zakręt trasy może kryć w sobie coś niespodziewanego.
W drodze powrotnej do bazy przebiegam obok Olympus Mons, najwyższego wulkanu w Układzie Słonecznym. Jego majestatyczna sylwetka rysuje się na horyzoncie, przypominając o potędze i tajemniczości natury. Pod jego stopami rozciągają się lawowe równiny, które oferują płaskie odcinki trasy, pozwalające na chwilę oddechu i refleksję nad pokonanym dystansem.

Kończąc bieg, wracam do punktu startowego, gdzie czeka na mnie obóz bazowy. Mimo iż jest to jedynie fantazja, odczuwam głęboką satysfakcję i poczucie dokonania, jakby ta marsjańska przygoda była najbardziej realnym doświadczeniem mojego życia. Ta wymarzona trasa biegowa na Marsie jest dla mnie symbolem nie tylko fizycznego wyzwania, ale również pragnienia odkrywania nieznanego i przekraczania granic możliwości.
Piotr

***

Prawa noga, lewa noga, znów prawa noga i tak przed siebie w swoim tempie. Nie jest to łatwe. Buty zatapiają się w srebrzysty piach, unosząc pył z każdym krokiem biegu, a raczej skoku. Wyglądam jak podskakująca uczennica radośnie biegnąca do szkoły. Gdyby tylko mógł mnie zobaczyć nauczyciel WF-u., Pan Zenek. Do dziś pamiętam jego słowa, gdy zatrzymał stoper po pierwszym okrążeniu wokół piaszczystego boiska "Nowak!!! Moja babcia szybciej robi sweter na drutach niż Ty biegasz. To ma być bieganie!? Nic z Ciebie nie będzie!!!" Uśmiecham się do siebie i głośno wypowiadam słowa - NO TO PATRZ TERAZ, ZENEK!!! 

Ja biegam, ja skaczę i właśnie pobijam rekord. Najszybszy facet po 60-ce na KSIĘŻYCU. W ostatnim momencie odwracam się i plecami przekraczam linię mety. Pierwszy!!! 

Ukończenie 11 Maratonu Księżycowego było wyzwaniem, było walką, było spełnieniem celu, marzenia!

Sprawdzam wyświetlacz na przedramieniu skafandra - Time: 5h38m12s; Oxygen level: 13%; Heartbeat: 158PM; Irrigation: 51%; YOU NEED A BREAK!

Ufff... fajnie, że to koniec. Już nigdy więcej. Nigdy? 

Dla samych widoków chętnie tu wrócę. Bieg w podskokach obserwując małe satelity okrążające Glob, które emitują światło słońca, jakby gwiazdy okrążały naszą planetę. Bieg patrząc na zjawiskową, przepiękną Ziemię. Bieg przez Księżycowe Mare Imbrium pokryte zastygłym bazaltem, bieg wzdłuż krateru Kopernik. Bieg wśród gwiazd w środku Wszechświata - coś pięknego, coś fantastycznego, wspomnienie, które nie zniknie szybko. 

Może i Amerykanie byli pierwsi na tym zjawiskowym satelicie, ale za to MY-POLACY jesteśmy na nim najszybsi! 

I niech tak zostanie.

M.

***

Mam na karku cztery dychy
i gdzieniegdzie kłaki siwe.
Biegacz ze mnie jest nielichy.
Wolę sport niż budkę z piwem.

Kiedy kładę się spać wcześnie,
przed snem mówię „czary-mari”,
wtedy się przenoszę we śnie
na bieg dziki - na safari.

Kilometrów będzie dycha,
zwierz ze zwierzem tkwią w szeregu.
Patrzą, myślą: co u licha,
co się dzieje przy wybiegu?

Goniąc pośród zwierząt dzikich,
endorfin wydzielam tyle.
Zaskakują mnie wyniki,
albo może… krokodyle.

Słoń się słaniał, zebra rżała,
foka stała tak jak wryta,
antylopa oszalała
i rozgrzewa swe kopyta.

Czeszę kępę koniczyny,
patrząc na nielotów grupę,
dopingują mnie pingwiny:
biegnij, bo cię dziobnę w pupę.

Nie widziały strusie emu
maratonu. Ten głuptasek,
jeden z drugim, nie wiem czemu,
wpakowały głowy w piasek.

A leniwca żadna siła
nie przekona i nie wzruszy.
Zawsze bestia ta stroniła
od wysiłku i katuszy.

Kiedy moje chude kości
przemykają obok lwa,
myślę wtedy o prędkości
i podkręcam… razy dwa.

Szczyt uznania dla sprintera.
Rzucam okiem na geparda,
a ten wzrokiem mnie pożera.
Zwiększam prędkość, zaraz czwarta

runda, czuję zapach mety,
więc wyciskam siódme poty.
Hienom marzą się kotlety,
a mnie… tylko medal złoty.

Sukces – dokonałem czynu!
W lodzie chłodzą się Burgundy.
Czas: 47 minut
i 23 sekundy.

Tak się twarde walki toczy!
Wstaję rano zlany potem.
Bieg był ciężki, choć uroczy,
tylko gdzie trofea złote?!

Paweł

***

Na wyprawę takim szlakiem bym się wybrał (ponownie/w nieodwiedzone jeszcze miejsca).

Wyobraź sobie mityczny szlak wijący się przez malownicze krajobrazy Szkocji, przemierzając wszystkie pięć regionów whisky. Rozpocznij w Highlands, gdzie surowe góry i spokojne jeziora stanowią tło twojej podróży. W miarę przemierzania regionu Speyside, w powietrzu unosi się słodki zapach słodowanego jęczmienia z licznych destylarni po drodze. Przenieś się na południe do Lowlands, gdzie łagodne wzgórza i żyzne pola tworzą spokojną scenerię do kontemplacji. Kontynuuj podróż na Islay, gdzie skaliste wybrzeże i torfowiska tworzą nieziemską atmosferę, przełamaną dymnym zapachem whisky z Islay. Wreszcie dotrzyj na odległe wybrzeża Campbeltown, gdzie historyczne destylarnie schowane między klifami rzucają światło na dziedzictwo produkcji whisky w Szkocji. Ten wymarzony szlak łączy w sobie wyzwanie długodystansowego trekkingu z zapierającą dech w piersiach urodą, bogatą historią i legendarnymi trunkami regionów whisky Szkocji.

Piotr

***

Wyzwanie, piękno, historia i fantazja? Wyobraźnia podpowiada mi trasę, która łączyłaby wszystkie te wartości: prowadziłaby śladami pierwszych ludzi, którzy pojawili się na terenie Wrocławia, mojego ukochanego miasta, a więc przeniosłaby mnie do czasów antycznych, do początków Budorigum - miejscowości, która niegdyś znajdowała się na tych ziemiach. Nie wiem, którędy dokładnie powiódłby mnie ten szlak - może obok urzędu miejskiego, gdzie zamiast rozłożystego budynku rosły kiedyś równie rozłożyste drzewa? Może zamknąłbym oczy, by zobaczyć strumień, który niegdyś płynął w miejscu dzisiejszej ulicy? Może zamiast przejeżdżających samochodów, usłyszałbym cichy szum ognia, rozpalonego przez osadników? Chciałbym poczuć historię tego miasta, którą dotąd znałem tylko z książek, choć przez chwilę pooddychać jej klimatem, maszerować tam, gdzie niemal dwa tysiące lat temu maszerowali ludzie, których imion nikt już nie pamięta. Byłaby to niepowtarzalna podróż w przeszłość!

Andrzej

***

Gdybym tyle sił miała to od rana do wieczora bym biegała
Trasę w głowie już mam 
O niej dziś opowiem Wam
Moja wyobraźnia zabiera mnie na wspaniałą trasę biegową wzdłuż brzegu wyspy Cypr. Rozpoczynam swój bieg wczesnym rankiem, gdy pierwsze promienie słońca odbijają się od szmaragdowego morza, tworząc magiczny widok, który motywuje mnie do działania.

Pierwsze kilometry trasy wiodą mnie wzdłuż piaszczystych plaż, l gdzie morska bryza orzeźwia moją skórę, a dźwięki fal łagodnie kołyszą się w tle. Nissi Beach , Larra Beach czy Golden Beach tak przepiękne że wpatruje się w nie by zakodować je w pamięci jak na karcie apartu. Na horyzoncie widzę kolorowe łodzie rybackie i malownicze wioski, które dodają uroku temu miejscu.

W miarę jak biegnę dalej, mijam urocze nadbrzeżne miasteczka, gdzie wąskie uliczki wabią mnie swoim urokiem i zapachem lokalnej kuchni. Zatrzymuję się na chwilę, by skosztować świeżych owoców morza i tradycyjnych cypryjskich potraw, nabierając energii na dalszą trasę

Następnie trasa prowadzi mnie przez skaliste klify i zatoczki, gdzie widoki zapierają dech w piersiach, a woda turkusowego koloru kusi do ochłodzenia się po wyczerpującym biegu. Poczucie wolności i harmonii z naturą otacza mnie, gdy czuję dotyk ciepłego piasku pod stopami i słyszę śpiew ptaków morskich w oddali.

W miarę jak słońce zaczyna chylić się ku zachodowi, bieg kończy się na klifie, skąd rozciąga się panoramiczny widok na zachód słońca nad morzem. To magiczne zakończenie trasy przypomina mi o pięknie tego miejsca i daje mi chwilę na refleksję i wdzięczność za możliwość przeżycia tak niezapomnianej przygody.

I choć to tylko moja wyobraźnia i wspomnienia niemalże czuję ciepło słońca na twarzy i wiatr we włosach

Cypr to przepiękna wyspa tak różnorodna i przyjazna , że wiem iż jeszcze tam wrócę by chłonąc jej piękna każdą komórką ciała

Marta

***

Moja wyjątkowa trasa biegowa biegła by przez przestrzeń i czas, przynosząc mi niezapomniane doświadczenia z różnych epok historii. Rozpoczynając swój bieg, znajdowałbym się w erze mezozoicznej, w świecie dinozaurów, a ja bym biegł podziwiając ich majestatyczne piękno ( oczywiście tych roślinożernych ) 

Kolejnym etapem trasy byłaby podróż do starożytnej Grecji, gdzie biegłbym uliczkami miast, mijając budowle i rzeźby, które odzwierciedlałyby bogactwo kultury i mitologii tego okresu. Moje kroki towarzyszyłyby dźwiękom greckich muzyków ulicznych, a atmosfera starożytności unosiłaby się w powietrzu

Następnie biegłbym wzdłuż trasy, którą podążali uczestnicy starożytnego maratonu, czując ducha rywalizacji i determinacji, który napełniałby mnie siłą do pokonywania kolejnych kilometrów.

Po opuszczeniu Grecji, trasa przeniosłaby mnie do średniowiecznej Europy, gdzie biegłbym wśród zamków, katedr i wąskich uliczek miast, zanurzając się w tajemniczej atmosferze epoki rycerzy i legend. Każdy krok byłby podróżą przez czas i przestrzeń, łączącym mnie z dziejami ludzkości i inspirującym do dalszego przemierzania nieznanych szlaków.

Na finiszowej prostej, biegłbym przez nowoczesne miasto, gdzie tłumy kibiców wspierałyby mnie w dążeniu do mety. Bieg kończyłby się kolejnym skokiem w czasie i przestrzeni, na szczycie świata, gdzie rozciągałby się zapierający dech w piersiach widok na niekończące się horyzonty, symbolizując triumf nad czasem i przestrzenią, jak również determinację i siłę ludzkiego ducha.

Och, jakby cudownie było moc tak przenosić się w czasie i przestrzeni, by poznawać piękno świat w każdym momencie jego istnienia 

Piotr

***

Moja wymarzona trasa biegowa to podróż przez epoki i kontynenty, rozpoczynając się w starożytnym Egipcie, gdzie biegłbym wzdłuż brzegów Nilu, mijając potężne piramidy i świątynie, które kryją w sobie tajemnice starożytnych faraonów. Następnie prowadziłaby mnie przez starożytny Rzym, gdzie biegłbym po brukowanych uliczkach, mijając antyczne forum i koloseum, które odzwierciedlają potęgę i wielkość Imperium Romanum.

Dalej wędrowałbym przez średniowieczną Europę, mijając zamki i fortyfikacje, które przypominają o heroicznych bitwach i rycerskich turniejach. Trasa kończyłaby się w Japonii feudalnej, gdzie biegłbym po ścieżkach przez malownicze ogrody i świątynie, otoczone mistyczną atmosferą starożytnej kultury. Ta trasa biegowa nie tylko zapewniłaby mi wyzwanie fizyczne, ale również pozwoliłaby na zanurzenie się w fascynującej historii ludzkości.

W miarę jak trasa prowadziłaby dalej, dotarłbym do świątyni pośród drzew, gdzie czekałyby na mnie duchowe wyzwania i momenty refleksji. Światło słoneczne przebijałoby się przez gałęzie, malując na ziemi wzory, które zdałyby się opowiadać historie dawnych czasów..

Wadim

***

Jestem od prawie dziesięciu lat biegaczem,  więc moja trasa byłaby trasą biegacza. Moim marzeniem jest,  aby przebiec całą Polskę od gór, do morza, taką trasą która zahaczalaby o ważne dla mojej ojczyzny miejsca.  Na przykład Zakopane,  a po drodze Wadowice,  później Kraków, Częstochowa moje miasto,  i tak aż do samego morza. Oczywiście trasa mogłaby się podczas biegu zmieniać,  bo może zawsze coś wpaść do głowy,  ale głównie to wszystkie miasta ważne dla naszej historii.  Aż do Westerplatte,  może kiedyś uda się to zrealizować,  kto wie? A w tym roku to na pewno będzie trasa pielgrzymki z mojej miejscowości,  do sanktuarium na Jasnej Górze,  bo chcę podziękować za wszystko co mam,  bo mam naprawdę za co.  A jest to 25 km,  więc jest kawałek. 

Robert

***

Wyobraź sobie błękitną lagunę otoczoną drzewami glicynii ze  zwisającymi fioletowymi kwiatami, obok stojące  skrzydlate jelenie pijące dostojnie wodę, pomiędzy drzewami biegnie ścieżka wyłożona mchem miękkim ja jedwab, biegnę spokojnie mijając czarne konie fryzyjskie z powiewającymi grzywami, mijam leżące tygrysy bengalskie patrzące spokojnie, ścieżka oświetlona przez cztery księżyce spokojnie wiszące na niebie i wokół delikatny  szum skrzydeł motyli świecących w blasku księżyca jak diamenty, w końcu do biegam do wodospadu pod którym pływają skrzydlate delfiny a miejsce znajduje się na planecie Katania.

Krzysztof

***

Z racji, że jestem fanem piłki nożnej a Polskie i  zagraniczne ligi nie mają dla mnie tajemnic, moja trasa przebiegałaby przez stadiony - najpierw polskie, Gdańsk, Warszawa, Wrocław, Poznań ,Kraków a potem europejskie : w Anglii, Włochy, Francja, Niemcy a na końcu moja ukochana Hiszpania i Camp Nau nie ma nic piękniejszego niż skończyć tam bieg - byłaby to piękna i wymagającą trasa, a jakże długa, bo chciałabym na każdym stadionie obejrzeć choć jeden mecz .

Tomasz

***

Trasa na marszobieg z Białej Podlaskiej do Nepli nad Bugiem. Szlak wiedzie wzdłuż rzeki Krzny, chyba po obu stronach. Przepiękna przyroda, bogactwo krajobrazów, urozmaicone drogi oraz wiele ciekawych obiektów zabytkowych na trasie. Podziwiać będzie można piękną drewnianą architekturę mijanych wsi, wiele pomników i krzyży przydrożnych, zespół pałacowo-parkowy w Neplach, tzw. "kamienne baby" - tajemnicze stare kamienie w formie krzyża oraz wiele innych. Celem trasy byłoby ujście rzeki Krzny do rzeki Bug, na terenie objętym rezerwatem Szwajcaria Podlaska, znajdującego się w obszarze parku krajobrazowego Podlaski przełom Bugu.

Łukasz

 

Pozostałe wybrane wypowiedzi:

Jako wieloletni miłośnik science fiction, nie mógłbym wymarzyć sobie wspanialszej trasy niż ta prowadząca po... Księżycu. Marsz w ciężkim skafandrze mógłby być wyzwaniem dla moich mięśni, ale jak miło byłoby podziwiać z bliska piękne księżycowe kratery, tak niezwykłe i pełne tajemnic jak początki świata! Gdybym otworzył oczy naprawdę szeroko, może mógłbym odczytać historię kosmosu, zapisaną wśród księżycowego pyłu. W końcu ten satelita był tu miliony lat przed nami, niejedno widział i słyszał, zna sekrety, które dla nas być może na zawsze pozostaną niedostępne. Na razie taka pozaziemska trasa marszowa to tylko sympatyczna fantazja, ale kto wie, co przyniesie przyszłość! 

Jacek

***

Trasa zaczyna się przed wielkimi wzgórzami w kształcie pośladków Katarzyny Figury z Kingsajz, następnie slalom gigant pomiędzy cheerleaderkami Falubazu Zielona Góra, bieg nago po plaży w "Chałupy welcome to", i meta na prywatnej imprezie u Charlie Sheena albo Snoop Doga do wyboru ;-)

Piotr Ballik

***

Z ogromną radością spakuję swój plecak i polecę Nowej Zelandii, by osobiście pospacerować po mitycznym Mordorze z filmu ,,Władca Pierścieni". Od dzieciństwa jestem zafascynowana Nową Zelandią i chcę na własne oczy zobaczyć jej piękno, począwszy od tropikalnych plaż, przez połacie zielonych łąk z tysiącami owiec, gejzery, fiordy, a skończywszy na zaśnieżonych szczytach gór. Jednak najfajniejszą pamiątką z tej podróży będzie trekking w Narodowym Parku Tongariro. Widok z Czerwonego Krateru na trzy przepiękne szmaragdowe jeziora, otoczone wulkaniczną pustynią to chwile, które zapierają dech w piersiach. Właśnie Park Narodowy Tongariro, w którym znajdują się wspomniane jeziora był scenerią słynnego Mordoru w trylogii ,,Władca Pierścieni". Przekrój i różnorodność krajobrazowa tej krainy Hobbitów to gwarancja niesamowitych wrażeń, które zapamiętam do końca życia.

Marta

***

Myśl o wymarzonej marszrucie przenosi zmysły me w nieznane, ale gdzież są te krainy niepoznane? Nie dla mnie przeszkody, ani nieznane przygody byle tylko być u źródeł rzeczy pozornie niewykonalnych i poznać tajniki swojej wyobraźni, bo nic tak mnie nie raduje, gdy sekret swojej natury odnajduję. Tedy udaję się do skąpanego w wiosennym słońcu lasu, gdzie bajkowe, urokliwe smerfy, jeszcze nie za bardzo rozbudzone po zimowym letargu, przyglądają się dziwnej istocie biegnącej bez celu. A ja już słyszę w oddali dźwięk dzwonów kościelnych w średniowiecznej wiosce i już marzy się makaron al dente i kieliszek wytrawnego, białego wina, więc przyspieszam swój bieg. Ale cóż to? Wydaje mi się, że zamiast biec do przodu, cofam się. Acha, rozumiem. Muszę biec tak szybko, jak tylko potrafię, żeby pozostać w tam samym miejscu. A jak chcę dostać się tam gdzie chcę, muszę biec dwa razy szybciej, by zachłysnąć się wspomnieniem dzieciństwa, przezwyciężyć deficyt prawdziwej magii i móc cieszyć się zatrzymaniem czasu. Bowiem czasami trzeba się zatrzymać w biegu życia i powąchać róże.

Marek

***

Moja wymarzona trasa marszowa byłaby jednym z najbardziej spektakularnych i ekscytujących miejsc do przebycia na świecie. Chciałbym, żeby ta trasa znajdowała się w malowniczym i dzikim krajobrazie, gdzie można byłoby poczuć się jak prawdziwy odkrywca. Początek trasy znajdowałby się w gęstym lesie, gdzie trzeba byłoby pokonać strome wzniesienia i przemierzyć gęste zarośla. Jednak wraz ze zdobywaniem wysokości, otaczający krajobraz stawałby się coraz bardziej zapierający dech w piersiach.

Po minięciu lasu, stawiając pierwsze kroki na szczytach gór, rozpościerałby się przepiękny widok na skaliste klify i błękitne morze. W dalszej części trasy, podążając wzdłuż morskich klifów, jako wędrowiec miałbym możliwość podziwiania zapierających dech w piersiach krajobrazów, a nawet zobaczyć niektóre rzadkie gatunki zwierząt i roślin. Następnie trasa prowadziłaby przez majestatyczne doliny i rzeki, aż w końcu dotarłabym do magicznego lasu, gdzie rośnie drzewo o tysiącletniej historii. Znajdujący się w nim gaj elfów byłby ostatnim etapem trasy, gdzie miałbym możliwość odpoczynku i podziwiania bajkowej atmosfery. Ta wyjątkowa trasa nie tylko połączyłaby wyzwanie i piękno natury, ale także przyniosłaby mi wiele wrażeń i emocji związanych z historią i fantazją. To właśnie taka trasa jest moim marzeniem i chciałbym ją pokonać, czując adrenalinę i niesamowite piękno wokół mnie.

Grzegorz

***

Marzę o ,,spacerku" okalającym mój ulubiony szczyt we francuskich Alpach. Taki własny Tour de Mont Blanc. Wędrówka liczącą około 200 km trasą to niezapomniane przeżycie dla takiego górskiego łazika jak ja. Alpejskie łąki, olbrzymie połacie lasów i wplecione w panoramę gór cieniste doliny to miejsca, których widok zapiera dech w piersiach. Po trudach wędrówki można śmiało podarować sobie chwile zasłużonego odpoczynku w sławnym kurorcie Chamonix. Wieczory w towarzystwie Przyjaciół, spędzane w górskiej restauracji, z kieliszkiem dobrego wina w ręce i tacą aromatycznych serów na stole to wspaniała nagroda za trudy wędrówki.

Maciej

***

Długo nad tym myślałem :) Wymarzyłem sobie marsz w pięknych okolicznościach białoruskiej przyrody :) A to wszystko zasługa Pana, który totalnie zakochał się w naszej Ojczyżnie (w granicach sprzed 1939 roku oczywiście:) a potem opisał  to w swojej książce! Szanowni Państwo oto i on -  Adrian Carton de Wiart *

Zapewne ktoś już kiedyś poruszał się szlakiem "Przez błota Polesia", więc nie będę oryginalny! A i olbrzymiej ilości błota już teraz zapewne nie uświadczysz tyle, jak to miało miejsce w dwudziestoleciu międzywojennym. Ale wcale mi to nie przeszkadza:)

Najbardziej chciałbym zobaczyć na własne oczy, co się zachowało z majątku generała do dnia dzisiejszego. Jestem zaprawiony w "bojach" i mogę spokojnie przemierzać pieszo 20 km dziennie. Doświadczenie pielgrzymkowe robi swoje! A dodatkową motywacją niechaj będzie nieoficjalne motto Legii Cudzoziemskiej - "maszeruj albo giń"

To oczywiście żart :)

Na koniec wykorzystam przepiękny cytat, który tłumaczy w punkt wybór mojego kierunku wędrówki pieszej! 

"Czy wspominał w latach powojennych białoruskie poleskie krajobrazy, łowy na bagnach i malowniczych jeziorach zachodniej Białorusi?. Na pewno tak. W jednej z rozmów z dziennikarzami, na pytanie czy nie żałuje ukradzionej przez sowietów kolekcji broni myśliwskiej, Carton de Wiart westchnął i powiedział: „Nie zdołali jednak ukraść moich wspomnień”.

p.s. Zainteresowanym Kresami polecam :)
„Wielkie Księstwo Litewskie. Podróż po bliskich Kresach” Sławomir Koper

*„Moja odyseja. Awanturnik, który pokochał Polskę” Adrian Carton de Wiart

btw świetny opis generała znajdziemy w tym wydaniu książki Daviesa, strona chyba 95 :) 

„Orzeł biały, czerwona gwiazda” Norman Davies

Paweł

***

Moja wymarzona trasa to bieg szlakiem ukrytej między chaszczami obłudy i kłamstwa, tolerancji. Droga kręta, wyboista, wąska i burzowa, pełna przybocznych, rażących siłą złości, sarkastycznych intruzów przepełnionych krwawą chciwością, egoizmem, podłością i cynizmem próbujących perfidnie zbić  mnie z wyznaczonego kursu. Tylko biegnąc tą drogą jestem w stanie odnaleźć siebie czerpiąc z własnej oryginalności by dobiec do celu ,doścignąć czekające na jej końcu marzenia i poczuć szczęście w życiu. Swoim przykładem chciałbym zachęcić innych do pokonywania szlaku tolerancji bo wtedy świat zaczynałby się zmieniać na lepszy, dla wszystkich. Nieważne czy truchtem czy sprintem, nieważne czy zajmie to  dzień, miesiąc czy rok -ważne by znaleźć w sobie taki szlak, uświadomić sobie jego wartość i odważnie drobiąc pokonywać, często prymitywnym tchórzostwem podszyte lęki, by na końcu trasy z uczuciem czystej niczym nieskrępowanej wolności przystanąć i powiedzieć sobie samemu z dumą -było warto.

Kris  

***

Wiosna to ten czas, który pobudza do "życia" i daje sygnał, że to już czas "budować "męska formę. Bardzo chętnie zmierzyłbym się z traską , która w swoim etapie zawierałaby jakieś extremalne etapy. Rozpoczynam swój bieg gdzieś pomiędzy kraterami. Ziemia jest czerwona ale nie gorąca. Powietrze dla odmiany jest rześkie, także czuje się wspaniale podczas tej przebieżki. Następnie po przebytych 2 km., krajobraz zmienia się w skalisty. Podłoże zdecydowanie podnosi się wzwyż i z każdymi przebytymi metrami odczuwam zmianę temperatury i ciepłe powietrza . Kolor ziemi zmienia się z czerwieni, poprzez ciemne bordo po ciemny brąz. Teren pod stopami nie jest już tak równy jak w pierwszym etapie, czuję skaliste podłoże, które sprawia opór moim stopom. Podnoszę wyżej nogi i muszę skupić się na kolejnym kroku. Moje ciało jest naprężone "niczym struna", ale adrenalina dodaje mi "skrzydeł" do dalszego etapu. Zbliżam się do widowiskowego punktu , który znajduje się gdzieś na szczycie. Nie widzę celu bo przysłania go mgła , dzięki której odczuwam wilgotność powietrza. Jest to bardzo przyjemne bo we wcześniejszym etapie "utraciłem" nie co wody z organizmu. Biegnę więc dalej i odczuwam chłód który jest kojący. W tle dochodzą do mnie dźwięki szumu wody, a krajobraz "wychodzący " z mgły zmienia się z brązu w różnorodność odcieni  zieleni. Moje oczy napawają się tym widokiem, dostrzegam różne kolory barw nad swoją głową, niczym ogromna tęcza- to jest mega! Podążam dalej i biegnę wzdłuż linii zlewisk dwóch oceanów, lazur nęci i kusi by się w nim wykąpać. Radośnie pluskają tam delfiny, które zachęcają do tego by spróbować swoich sił podczas nurkowania. Zatracam się w tym i cieszę niczym dziecko , które bawi "się w piaskownicy". Następnie odpoczywam na na różowym piasku. To był świetny trening, czuję się jak "młody bóg" ...ale w drogę powrotna to już zastosuje zdecydowanie formę marszową ;)

Wojtas

***

Lubię sobie czasem pobiegać u siebie w miejskim parku - taki bieg jest relaksujący i pozwala otworzyć głowę na własne myśli (dlatego nie biegam słuchając muzyki).

Podczas joggingu uwielbiam słuchać odgłosów przyrody a szczególnie szumu rzeki i śpiewu ptaków. Gdyby istniała taka trasa biegowa która przebiegałaby przez górską rzekę z widokiem na góry, następnie przez las gdzie znajdują się ruiny średniowiecznego zamku, to taka trasa byłaby idealna dla mnie. Każda pogoda byłaby dobra do ruszenia się z kanapy :)  

Jarosław

***

Witajcie, biegacze i wędrowcy marzeń! 

Przedstawiam wam moją najbardziej pożądaną trasę, która tkwi w sercu mojej wyobraźni jak klejnot w koronie. To miejsce nie tylko wypełnione jest wyzwaniami dla ciała, ale także dla duszy, ukrywając w sobie głębokie piękno, historię i nutkę fantazji.
Wyruszamy z brzegów Morza Śródziemnego, gdzie słońce wita nasze pierwsze kroki, malując złote szlaki na falach spienionego piasku. Z każdym krokiem czujemy, jak siła historii wypływa z tych zabytkowych wybrzeży, zatrzymując czas w magicznej harmonii antycznych ruin i nowoczesnych nadziei.
Wspinamy się przez gęste lasy dębowe, gdzie światło przefiltrowane przez liście tańczy na naszych twarzach, oferując chwilę oddechu po intensywnym biegu. Przemierzając te ścieżki, nieśmiało wchłaniamy zapachy dzikich kwiatów i dębowych korzeni, które wyrastają z ziemi jak strażnicy przeszłości.
Nagle, otwiera się przed nami ukryte w górach miasto. Domy wznoszą się ku niebu, splatając się z gałęziami drzew w harmonijną symfonię natury i magii. Tutaj, w otoczeniu wieków starych legend, czujemy się jak bohaterowie własnych opowieści, gotowi na nowe wyzwania i odkrycia.


Zstępujemy do doliny, gdzie rzeka biegnie niczym srebrny wąż między zielonymi pagórkami. Woda szemrze nam tajemnicze melodie, wabiąc nas ku dalszym przygodom. Na przekór zmęczeniu, serce wypełnia nas nową energią, wiedząc, że każdy krok zbliża nas do celu, a każdy widok obdarza nas nową inspiracją.
Naszą podróż kończymy na szczytach gór, gdzie wiatr śpiewa o naszej wytrwałości, a panoramy rozciągają się jak kolorowe dywany przed naszymi oczami. Z dumą i radością w sercach kontemplujemy dzieło natury i ludzkiego wysiłku, czując się pełni i wzbogaceni o każdy przebyty kilometr.
To właśnie ta wyjątkowa trasa, łącząca w sobie wyzwanie, piękno, historię i fantazję, jest moim wymarzonym celem. Choć istnieje tylko w mojej wyobraźni, jej siła i magia napędzają mnie do odkrywania nowych przygód na prawdziwych szlakach życia. 

Leszek

***

Marsz na podbój fantazji . Tak mogę nazwać moja przygodę. Bo marsz w który was wezmę z sobą będzie wyzwaniem oraz przygodą. Zaczniemy na skoczni w zakopanym tam biegnąc po niej wyskoczymy w Bieszczady gdzie już spokojnym truchtem w środ pięknej zieleni cudownego powietrza nabierzemy pięknego świeżego oddechu i ruszamy dalej. Tym razem w towarzystwie zwierząt Bieszczady nie może zabraknąć żubrów które chętnie z nami się wybiorą. Nigdy nie pływały więc maszerujemy z nim na mazury a jak mazury to nic innego jak piękne jeziora. Żubr zachwycony my też. Ale sił nam nie brakuje. Maszerujemy dalej spokojnym krokiem podziwiając krajobraz słuchając leśnego życia jakie nam opowiada żubr. Idziemy aż trafiamy nad nasze polskie morze. Nie takie słone mówi żubr . Następny marsz Chorwacja tam poczujesz sól.odpowiadam mu. Po kąpieli wśród fal. Wracamy do Bieszczad żubr mówi wszędzie dobrze ale w domu najlepiej . Po drodze Zwiedzamy parki narodowe  zachwyceni , wypoczęci, bo takie spacery nie męczą   chętni następnej przygody zbijamy piątki z żubrem i do następnego spotkania czekamy.

Dawid

***

Witam serdecznie, mam 55 lat i maratończykiem nigdy nie byłem ale ze względu na to że mieszkam w Szwajcarii moim marzeniem było by obiec jezioro Bodeńskie i przebiec przez wszystkie tunele znajdujące się w tym kraju. Lekko licząc jest ich tu kilkaset kilometrów. Sam biegam raz w tygodniu od pięciu do dziesięciu km. Drugą alternatywą było by przemaszerować przez większość szlaków pieszych w tym kraju, tych leśnych i górskich. Pozdrawiam. 

Robert

***

Moją wymarzoną trasą marszową jest trasa kosmiczna. Chciałbym maszerować po galaktyce, zwiedzając przy tym każdą z planet. Każda z nich ma swoją własną historię, a także piękno, które podziwiałbym robiąc kosmiczne zdjęcia. Spacerując po planetach, nie można zapominać o gwiazdach. Każda gwiazda to inna fantazja, każda spełnia inne marzenie.

Pawlo

***

Dla mnie wymarzoną trasą biegową będzie miejsce niezwykłe i urokliwe do tego wymagające.

Dlatego widzę to tak wokół trasy pełno zieleni, kwitnących roślin Wielkich jezior mazurskich ale i pustynny wystrój podczas biegu chcę poczuć i zobaczyć na odległości 20 km wszystkie kontynenty. Zimna Antarktyda trasa śliska i wymagająca.
Afryka gorąca i pustynna.
Australia piękna ale trasy zdradliwe.
Wszystko w jednym niezwykłym miejscu.
 
Wojciech
Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie