Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Jaki masz plan na resztę swojego życia?

Na luzie
|
17.04.2024

W naszej zabawie poprosiliśmy Was o napisanie, jaki macie plan na życie. Otrzymaliśmy w odpowiedzi mnóstwo fantastycznych pomysłów, ciekawych refleksji i inspiracji. Dziś publikujemy najciekawsze prace.

Tagi: konkurs

czas
Jak wykorzystasz czas, który został ci dany? (ilustracja: AI)

Zadanie brzmiało tak:

Będąc po czterdziestce, zupełnie inaczej postrzegamy czas, jaki mamy do wykorzystania, niż kiedy mieliśmy po 20 lat. Jesteśmy dojrzalsi, bogatsi w doświadczenia, ale też zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy wieczni. Tym bardziej doceniamy pewne rzeczy, wartości i ludzi w swoim życiu, a na pewne sprawy szkoda nam czasu.

Za nami spora część życia, a przed nami? Kto wie? Jak więc wykorzystać najlepiej ten czas, który nam pozostał? Jak najlepiej go przeżyć? Jak cieszyć się każdą daną nam chwilą?

Napisz, jaki masz plan na resztę swojego życia?

Na czym chciałbyś się skupić - na karierze, relacjach, zdrowiu, a może realizacji marzeń?

Wasze wypowiedzi mogą być poważne, zabawne, refleksyjne lub intrygujące. Liczy się kreatywność i oryginalność!  

 

Wasze pomysły, podejście do życia i przemyślenia są bardzo inspirujące! Oto wybrane z nadesłanych wypowiedzi.

 

I miejsce:

Od razu chcę zastrzec, że jest to tekst z punktu widzenia faceta 50+ i z całą odpowiedzialnością mogę potwierdzić, że nieważne, ile masz lat, ważne, jak się starzejesz! Czy 50 świeczek na urodzinowym torcie to dramat i wejście w conradowską „smugę cienia”? Cóż, każdy wiek ma swoje plusy i minusy.

Po pięćdziesiątce masz za sobą i sukcesy i porażki, zachłyśnięcie się karierą, a dzieci są odchowane. To jest okres, kiedy stajesz się świadomy swojej egzystencji, doceniasz tzw. mądrość życiową, a seks nie jest  wiedzą tajemną. Śmiem nawet twierdzić, że to najważniejszy okres w życiu człowieka – nic do stracenia a dużo do zyskania, bowiem nic nie musisz, nikt cię nie pogania, jesteś panem sytuacji.

Teraz dopiero doceniasz to, czego wcześniej nie dostrzegałeś. Dobre wino zamiast piwska, ambitna lektura, mądre a nie cycate kobiety, muzyka wyższego lotu a nie disco polo, dyskusje nie tylko o piłce nożnej. Jednym słowem: odkrywasz wyższy poziom samoświadomości, o istnieniu którego nawet siebie nie podejrzewałeś.

Wszystko to pięknie wygląda, więc dlaczego jest tyle sfrustrowanych i przegranych ludzi w tym wieku? Odpowiedź jest jedna. Liczy się przede wszystkim stan umysłu. Trzeba się bowiem otworzyć na to, co do tej pory było zamknięte, na swoich potrzebach i celach, a nie uchodzić jako dodatek do życia. Do tej pory nie farciło ci się? Żona nie ta, a na kochankę cię nie stać? Zapomnij! Bierz życie takim jakim jest, bo po pięćdziesiątce trzeba odcinać kupony i spijać śmietankę. I nie wiń za to siebie. Zaprawdę, powiadam wam: życie zaczyna się po każdej dziesiątce.

Marek

 

Wypowiedzi wyróżnione:

Mój plan, to żyć wolniej, powoli zaciągać się powietrzem, wiosną wpadać w zachwyt nad kwitnącą mirabelką i jej narkotycznym zapachem, latem zamykać oczy w parnym lesie, jesienią patrzeć na słońce przez uspokajające kolory liści, zimą czekać na śnieg, aby znowu pochrzęścił pod butami. Po wszystkim usiąść w domu z myślą "ale urwałem, ale to było dobre!" Mój plan to robić świadomie jedną rzecz na raz, bez poczucia, że czas goni, że coś trzeba.

Tomasz

***

Chcę popełnić jak najmniej błędów, które skomplikują życie moich bliskich i potomnych przede wszystkim! Mam niestety dwa "wybitne" przykłady w mojej rodzinie, które ewidentnie pokazały swoimi działaniami jak uprzykrzyć komuś życie. Mój dziadek ps. "Po nas choćby i potop" oraz mój ojciec chrzestny ps. "King for a Day... Fool for a Lifetime"*. I chyba jednak nie ma tego złego, co by na dobre mi nie wyszło :) Historie obu Panów wystarczyłyby spokojnie na grubą książkę pt. „Prawie wszystko, czego nie należy robić nie tylko swoim bliskim” :) Bolesne to doświadczenia, ale zarazem cenny materiał "dydaktyczny".
Ale wystarczy już tych "martyrologicznych" zwierzeń, bo mój plan jest niezwykle prosty i sprowadza się do działań pod wspólnym szyldem SACRO EGOISMO. Stworzyłem sobie własną definicję tzw. zdrowego, 100 % pure :) egoizmu. Ja na pierwszym miejscu, bo jak dotąd dbałem o wszystkich poza mną.
Wychodzę "na grubo" poza strefę własnego komfortu, teraz albo nigdy, jak śpiewał niegdyś Elvis! Były lata "tłuste", a teraz mamy znowu "chude". I wcale mnie to nie martwi! Gram takimi kartami, jakie dostałem w tym rozdaniu. Jak ja lubię te pokerowe porównania :) Mój główny kapitał to teraz wiedza i życiowe doświadczenia.  
Najważniejsza sprawa :) utwór pożegnalny mam już od dawna wybrany i jest to – „Kołysanka” (z filmu "Psy"). Aktualnie szukam konkretnej "nieruchomości" na Starych Powązkach, bo to świetna lokata kapitału i inwestycja w przyszłość dla mojej rodziny. Jeśli ja nie skorzystam osobiście z tego ostatecznego adresu zameldowania :) to zrobią to najbliżsi.
Bogata, stateczna wdowa? Nie odmówię, najchętniej na umowę o dzieło :) Nigdy nie mów nigdy! Tulipanem 2.0 na pewno nie zamierzam zostać! Zapewniam Was :) Korzystać z życia chcę bardziej niż kiedykolwiek! A, że czasem wybiorę tryb MILF HUNTER'a :) No cóż?! Bywa i tak!
Zadbam o zdrowie poprzez lecznicze głodówki i treningi oddechowe! Non-stop podnosić poprzeczkę "wydolności" czytelniczej, mam ogromne zaległości w tym temacie, a nadal mnóstwo książek czeka na swoją kolej!
Medytacja, regeneracja, ale Boże broń frustracja :) Toksykom mówię: ŻEGNAM! Wynocha z mojego życia!
Cieszyć się jak dziecko :) z każdej minuty życia, które mi jeszcze zostało! Dziś jest przecież kolejny dzień z reszty mojego życia :)  

* btw to świetny album grupy Faith No More
 

Paweł

***

Właśnie w tym roku kończę czterdzieści lat... Powtarzając słowa znanej piosenki "czterdzieści lat minęło jak jeden dzień" w końcu uświadomiłem sobie że nadszedł czas na pozytywne i fajne zmiany w życiu. Przez te wszystkie minione lata poświęcałem się pracy w korporacji, niejako nieco zapominając o swoich pasjach i marzeniach. Teraz jednak uznałem że czas odzyskać kontrolę nad swoim życiem i zacząłem planować, jak spędzę resztę swoich dni.

Jednym z moich największych marzeń było i jest podróżowanie i poznawanie nowych kultur. Dlatego postanowiłem nauczyć się języka hiszpańskiego, aby móc swobodnie porozumiewać się podczas podróży po Ameryce Łacińskiej. Zapisując się na kurs języka hiszpańskiego, poczułem nową energię i motywację do nauki. Ole...:)
Ale to nie wszystko, postanowiłem również spełnić swoje marzenie z dzieciństwa i zacząłem uczęszczać na kurs tańca towarzyskiego. Choć na początku czułem się nieco niezręcznie i nieporadnie, szybko zacząłem przekonywać się do tej formy aktywności. Poznałem tajniki walca i tanga, a gorące latynoskie rytmy samby i cha-chy zapewniły wyższy poziom endorfin. Spotkania z instruktorem tańca stały się dla mnie chwilą relaksu i odprężenia po intensywnym dniu w pracy. Z czasem lekcje stały się coraz bardziej wymagające - lubię stawiać sobie wysoko poprzeczkę...

Co najważniejsze, zauważyłem, że realizując teraz swoją pasję, zacząłem być bardziej zadowolony z siebie i swojego życia. Niejako też zdecydowałem, że nie chcę już poświęcać swojego czasu i energii na rzeczy, które mnie nie cieszą. Zamiast tego postanowiłem skupić się na tym, co naprawdę sprawia mi radość i satysfakcję. W tej metamorfozie nie mogło zabraknąć zdrowych posiłków i porzucenia zgubnych nałogów. Moje zaangażowanie w zdrowy tryb życia zaowocowało poprawą kondycji fizycznej, zwiększeniem energii i poprawą samopoczucia. Czy znalazłem złoty środek w modnym dzisiaj life-work balance - odpowiedź brzmi: jak najbardziej TAK!!
Dzięki nauce języka hiszpańskiego i tańca towarzyskiego odkryłem w sobie nowe możliwości i pasje. Jestem pewny, że przyszłość będzie pełna niespodzianek i emocji, i będę gotowy cieszyć się każdą chwilą swojego życia.
Oczywiście, mój plan jest naprawdę "mój", ale każdy czterdziestoletni facet może mieć własne indywidualne cele i marzenia, które będą dla niego ważne i wartościowe. Warto więc pamiętać, że kluczowym elementem planowania na życie jest świadomość własnych priorytetów i konsekwentne dążenie do ich realizacji. I tego się trzymam.

Kamil

***

Mój plan na resztę życia to... brak planu! Wiele lat spędziłem jako niewolnik zegara i kalendarza - ustalone godziny pracy, terminy spotkań, podróże służbowe, podczas których nigdy nie miałem czasu, by zatrzymać się i rozejrzeć, by odetchnąć innym powietrzem. Jako świeżo upieczony emeryt (wciąż młody duchem i spragniony nowych wyzwań!) wreszcie mogę pozwolić sobie na spontaniczność. Tym samym wysłałem na zasłużoną emeryturę słowa: "muszę" i "powinienem", a jednocześnie zatrudniłem słowo: "chcę" na pełen etat :) Nie planuję, żyję tu i teraz, staram się wyciskać każdą chwilę niczym dojrzałą pomarańczę - czasem trafi mi się wyjątkowo słodki, innym razem nieco cierpki egzemplarz, ale każdy ma swój wyrazisty, niepowtarzalny smak!

Andrzej

 

Pozostałe wybrane wypowiedzi:

Plan można mieć, a na co pozwoli nam życie / Bóg, to już inna bajka.

U mnie - wykończyć do zamieszkania dom, i w nim zamieszkać, środki zbieram już "lata" i choć ich przybywa na koncie, to dzięki stałym podwyżkom chyba stać mnie nie jest na więcej jak przed 10 laty. Fajnie jakby zobaczyć go mogła za życia moja sędziwa mama.

Nauczyć się hiszpańskiego, którego naukę odkładałem 20 lat.

Zachęciło mnie obejrzenie filmików na Youtube, gdzie japoński  24-letni poliglota Kazuma rozmawia w ponad 10 językach.

Plus całkiem nieśmiało jak na 54 latka - może jeszcze znaleźć drugą połówkę... by na starość samemu nie mieszkać.

Tu raczej liczę że prędzej wygram w totka.

Ps. w totka nie gram.

Roman

***

Czy 40-stka to jest ta granica po przekroczeniu której powinniśmy robić bilans życia, przestać marzyć o nowych wyzwaniach, bo szkoda czasu na nowe rzeczy? To ta granica, po przekroczeniu której powinniśmy usiąść i zapłakać na straconymi szansami i trzymać się kurczowo tego co mamy, bo strata będzie już nieodrabialna? Nic z tych rzeczy!

Wiem jak trudno walczy się ze stereotypami, że po 40-tce pewnych rzeczy już nie wypada, bo to, bo tamto, bo siamto ;-) Świat się na szczęście zmienia! Idzie do przodu! Dzisiejsza 40-stka to dawna 20-stka ;-) I nie są to słowa rzucane na wiatr! Ja po 40-stce po raz pierwszy zostałem ojcem, a ile było gadania, czy nie za późno, co powiedzą sąsiedzi, co powiedzą koledzy z pracy, bo oni to już wnuki mają przecież ;-)

Na szczęście dzisiaj już wiem, że wiek to tylko stan umysłu, można być 20-sto letnim staruszkiem, a też można być 40-stoletnim super tatą, ganiającym się z dwulatką po placu zabaw i czerpaniu z życia pełnymi garściami! Jestem tu i teraz, mam czas na to, aby przygotować poważny raport na zebranie zarządu, jak i czas na to, aby pochylić się nad małą biedronką i zastanawiać się dlaczego ta biedronka ma akurat czarne kropki, a nie zielone ;-)

Nie wiem, jakim byłbym ojcem w wieku dwudziestu kilku lat, czy umiałbym pogodzić czas pomiędzy wspinaniem się po szczeblach kariery z wychowywaniem dziecka, wiem natomiast, że dzisiaj mam inne priorytety. I to jest mój plan na resztę życia. Zamierzam razem z moja dwuletnią córką dziwić się światu, biegać po deszczu i bujać się na osiedlowej huśtawce! Oczywiście nie zapominając o tym, że życie codziennie daje nam szanse na nowe otwarcia ;-)

Późne ojcostwo to jest to, co polecam każdemu znudzonemu życiem czterdziestolatkowi ;-) I powiem Wam więcej, zamierzam być nie tylko super tatą, ale i świetnym dziadkiem ;-) Więc witaj przygodo! ;-)

Mariusz

***

Na wstępie, mam 35 lat (prawie bo jeszcze 3 tygodnie) ale już powoli szykuję się do 40. Mój plan jest bardzo prosty: zrobić wszystkie te rzeczy których nie wypada. Szkoda mi już życia na zastanawianie się co ludzie pomyślą. Mam zamiar dalej brać udział w maratonach pływackich i innych tego typu zwariowanych projektach, zwłaszcza że mi wszyscy mówią że już czas skończyć, że wygrałem, że udowodniłem wszystkim i sobie że potrafię (w marcu wygrałem 12 godzinny maraton, przepływając 31100 m i deklasując konkurencję, druga osoba miała ponad 4 km straty). Myślę nad skokiem ze spadochronem, bungee i wielu innych zwariowanych rzeczach, o niektórych lepiej głośno nie mówić :-) Mam zamiar zacząć podróżować, nigdy nie było na to czasu w gonitwie za karierą. Buduję dom dla rodziny, jak będzie gotowy w przyszłym mam nadzieję roku, to zrobię miejsce na ognisko, gdzie będziemy mogli wspólnie z żoną i dziećmi siedzieć wieczorami. Mam już wizję ogrodu z kuchnią letnią i wiele innych pomysłów, które będę mógł realizować przez najbliższe lata. Spędzać czas z dziećmi, jak najwięcej, dlatego planuję pokój Lego, gdzie będziemy mogli wspólnie budować z klocków (wszyscy uwielbiamy klocki). Chcę kupić starego mustanga, wstawić go do garażu w moim nowym domu, odrestaurować sam, własnymi rękami od początku do końca. Mam wiele innych pomysłów i planów i mam nadzieję że wystarczy mi życia żeby je zrealizować. 

Wydaje mi się, że plan jest dobry :)

Konrad

***

Mijający czas, niedawno zmarł mi ojciec, wcześniej matka... całe życie byli bliżej czy dalej. Wzorce, wychowanie.

Niedawno zima, mróz - dzisiaj słońce, ciepło i zielono za oknem. Cykl odtwarzania, odradzania, myśli o czasie, przemijaniu człowieka po czterdziestce coraz częściej nawiedzają.

Kiedyś plany: czy sportowe, stopnie, tytuły naukowe, zarządy.... pieniądze i władza. Ciągle wizje i parcie na sukces, cele. Czy to ma sens myśli.

Całe życie sport, aktywności wokół. Minęło 40 i troszkę więcej lat... coś zaboli, regeneracja jest już inna. Myśli - po co robiłem to, czy tamto miało sens.

Po co mi tyle dyplomów uczelni, stanowiska...

Podtrzymałbym tradycje rodzinne, byłbym już emerytem mundurowym, czy emerytem górnikiem... mając czas na pasje, czytanie, ... spokój.

Ojciec często mówił mi, dawał rady. Nie posłuchałem, miałem swoje wizje życia.

26 lat temu miałem wypadek komunikacyjny. Ogromna zmiana w życiu. Chociaż po rehabilitacji wróciłem do maratonów MTB, na rolkach, ukończyłem kolejne uczelnie... ale zacząłem inaczej postrzegać świat. Możliwość nieoczekiwanych wydarzeń, mały błąd mój czy kogoś. To trzeba brać pod uwagę.

Po tym wszystkim staram się cieszyć każdym dniem, słońcem jak dzisiaj, wyjściem do parku, na rower - piękne chwile - polecam.

Warto mieć czas dla siebie, na przemyślenia.

Ktoś mówił, cieszmy się każdym dniem, żyjmy jakby był ostatni - i to ma sens.

Staram się dbać o zdrowie, ruszać, ćwiczyć.. i jest dobrze, ale z szacunkiem dla siebie, bliskich, otoczenia, przyrody. To ważne.

W zeszłym roku operacja biodra, odrodzenie. Teraz jakby nowe życie... plany maratonów, gór. Warto mieć cele i do nich dążyć, realizować, nie poddawać się. Co by to nie było.

Wczoraj oglądałem film BĘKART - jeden z najlepszych jaki widziałem w ciągu ostatnich 10 lat.

Podsumowując, jak mawiał mój profesor, promotor: czasami trzeba dostać w CZAJNIK , aby się wyprostować, coś zrozumieć.

Dalej realizacja planów, marzeń, godnego życia.

Bogdan

***

Marzę by być sobą wreszcie-w pełnym tego słowa znaczeniu! Niemal każdego dnia otaczająca rzeczywistość próbuje mnie zdeformować, ulepić ze mnie kogoś kim nie jestem, nie byłem i przede wszystkim nie chcę być. Wyzwaniem jest dla mnie bycie wolnym człowiekiem, zachowanie poczucia własnej wartości w świecie obłudy, zakłamania i ciągłej presji społecznej by być kimś innym niż jestem a ja cenię własną oryginalność i niezależność, bo opiera się zawsze na szczerości. Kopie są tylko marną repliką opartą na złudzeniu. Próba wcielenia się w kogoś jest tylko brutalnym zamachem na własną indywidualność. Każdego dnia uparcie nie daję się zakuć w kajdany trzymające pasje i szczere emocje na uwięzi. Stres dnia codziennego próbuje trzymać mnie w ryzach a głaz obowiązków ciąży na plecach nie pozwalając emocjom na uzewnętrznienie. Zrzucam go nieustannie z pleców by pękające emocje łączyły się z pasją pozwalając mi wybudzać się z transu fałszywego i bezowocnego istnienia. Wymaga to ciągłej odwagi-odwagi by zaakceptować swoją piękną oryginalną inność niezależnie od braku akceptacji otoczenia i narzucanych stereotypów, ale dzięki temu wiem, że mogę realizować swoje prawdziwe a zagrzebywane pod sterta absurdu pasje czując wtedy, że jestem sobą wreszcie! Chcę zająć się w pełni fotografią, podróżami i choć życie potrafi rzucać kłody pod nogi... gonię za tym marzeniem. Nauczyłem się obserwować i smakować świat, ale ...duszą. Wiem doskonale, że oczy są bezużyteczne, gdy umysł jest ślepy więc mam otwarte horyzonty na wszystko. Nie oceniam, nie analizuję, nie szukam odpowiedzi tam, gdzie ich nie ma. Idąc przez życie szanuję piękną oryginalną zaskakującą mnie każdego dnia inność i jej głębszy wyraz. Dzięki temu wykształciłem w sobie umiejętność lepszego poznawania samego siebie a tym samym lepszego zrozumienia innych. Artystyczna dusza dopełnia moją wyzwoloną naturę, rozpala dzikość serca i zachęca do odważnych, ciekawych posunięć życiowych. Umysł twórcy się zbudził a potrzeba zdobywania świata i poznawania nowych, ciekawych miejsc i ludzi rośnie.

Kris

***

Plan na resztę życia?

Hmmm żyć, chwilo trwaj, już nic nikomu udowodnić nie muszę, skupiam się w końcu na sobie i rodzinie. Mam dwóch pełnoletnich synów i super żonę - przyjaciela, stać mnie już na święty spokój, podróże, zachcianki i dobre czerwone wytrawne wino. Cokwartalne badania lekarskie (przegląd lub serwis jak kto woli) i do przodu -  rowery, nurkowanie, narty, żeglarstwo itd... a teraz nawet poszerzam kolekcję pojazdów  zabytkowych... jest Junak M07 1962, Fiat 126p  1982, Mercedes SL 500 1996 i plan na Cadillaca Eldorado z 1972.

Trzymam się słów "mojego" hymnu:

„Ja nie chce iść pod wiatr
Gdy wieje w dobrą stronę
Nie chce biec do gwiazd
Niech gwiazdy biegną do mnie
Nie chce chwytać dnia
Gdy w ręku mam tygodnie
Takie miłe
Takie to miłe

Ja nie chce iść pod wiatr
Gdy wieje w dobrą stronę
W końcu mam swój czas
To chyba dobry moment
Nie chce biec do gwiazd
Biec do gwiazd”

 

Wszystkim "staruszkom" po 40tce życzę tego samego... Chwilo trwaj... pozdrawiam serdecznie. Wiek to tylko liczba.

Grzegorz

***

W skrócie, w wieku 20 lat trafiłem do wojska, przeżyłem tam super przygodę, po wyjściu poznałem moja przyszłą żonę, i po kilku latach ślubu zostawiliśmy wszystko i wyjechaliśmy do Anglii.

Mieszkamy tu już 18 lat. Ale przechodząc do meritum tematu, chcemy pomieszkać jeszcze kilka lat w Anglii, po czym mamy zamiar wrócić do Polski, kupić domek w górach, mały, przytulny, z drewna, z kominkiem, codziennie rano spacerek z psem i kilka godzin z wędką, w ciszy, sam na sam z naturą, i wieczory przy kominku z rodziną, a żeby życie materialne stało się codziennością, mam zamiar kupić owce i alpaki i zająć się hodowlą, może i nie jest to oryginalne, ale mam zamiar otworzyć rehabilitację alpakami, dając szczęście chorym dzieciom, i tak do emerytury, a może i do........... 

Krzysztof

***

Z racji posiadania daczy chciałbym stworzyć tu cichy azyl. Odkupienie sąsiedniej mini parceli, oczyszczenie z drzew i doprowadzenie do używalności rekreacyjnej i częściowo mieszkalnej będzie niezłym wyzwaniem. Może uda się zaszczepić pomysł winiarstwa i posadowienia piwniczki, a kącik zwierzęcy, który znam z dzieciństwa, gdzie króliki miały swoje nory, są wielkim marzeniem moim i moich bratanic. Dodatkowo lokalizacja w Krainie Otwartych Okiennic będzie moim małym azylem .

Dariusz

***

Życie przez palce nam ucieka, codziennie dopada nas zmęczenie, nuda, praca, obowiązki domowe - wszystko takie samo i nic nie jest nowe...
Później pyk 40 już wybiła i smutna mina na twarzy się zrobiła, siedząc rozmyślamy jak zmarnowaliśmy życie, że mogliśmy być gdzieś wyżej, na jakiejś góry szczycie, a tu nic nas nie czeka - smutny los zwykłego człowieka....
I tak wtedy myślimy ze zostało nam już coraz mniej czasu, pewnie półmetek albo jeszcze bliżej nam do końca- co zrobić jak dostarczyć życiu słońca?
Wtedy sobie zaplanowałam 40 rzeczy do zrobienia na 40 urodziny, zacznę pomału bez żadnej spiny !
Odwiedzić choć 20 destynacji i przeżyć coś z szalonych wakacji !
Spakować się i wsiąść do samolotu i dokonać na szybko jakiegokolwiek lotu!
Zakochać się w mężu jeszcze raz i przeżyć z nim szalony czas !
Skoczyć z bungee choć boję się wysokości, niech to będzie rok niepewności!
Prędkości we włosach poczuć w cabriolecie i zaszaleć mocno w wieku kwiecie!
Schudnąć i poczuć się jak dama - wystąpić na parkiecie i wyrwać pana!
Zjeść coś nowego i dodać to do menu swojego !
Zmienić styl ubierania, na bardziej młodzieżowy, to coś do dogadania !
Zapisać się na kurs salsy i tańczyć w deszczu na chodniku... tak mi się marzyło za młodu, lecz wstyd i trochę chłodu - teraz niczego się nie boję- w życiu adrenalinę swą podwoję! I jeszcze trochę mam do wymieniania lecz oszczędzę Wam tego gadania – chcę po prostu przeżyć coś czego się nie zapomina, jak umrę niech każdy mnie wspomina, niech dzieci jako szalonę mnie zapamiętają i niech też trochę szaleństwa od małego mają!

Paulina

***

Mam wiele planów na resztę swojego życia, ale jedno jest dla mnie najważniejsze - chcę być szczęśliwy i spełniony. Dla mnie szczęście nie polega na posiadaniu wielkiego majątku czy sławy, ale na realizacji swoich pasji i marzeń, a także na dobrych relacjach z bliskimi. Z pewnością chcę rozwijać się zawodowo i osiągnąć sukces w swojej karierze, jednak nie jest to jedyny cel. Chcę mieć poczucie, że moja praca ma sens i przyczynia się do czegoś większego, że jestem w stanie pomagać innym i przyczyniać się do dobra społeczeństwa. Równie ważne są dla mnie relacje z rodziną i przyjaciółmi. Chcę poświęcać im czas i dbać o te relacje, ponieważ wiem, że są one niezwykle cenne i dają mi dużo radości. Nie wyobrażam sobie życia bez wsparcia i miłości bliskich osób. Jednocześnie nie chcę zapominać o swoim zdrowiu - zarówno fizycznym, jak i psychicznym. Wiem, że tylko wtedy, gdy jestem w dobrej formie, mogę cieszyć się życiem i realizować swoje cele. Dlatego planuję regularnie dbać o swoją kondycję, zdrowe odżywianie i odpoczynek. Wreszcie, chcę spełniać swoje marzenia. Nie ważne, czy są one małe czy duże, ważne jest, aby dążyć do ich realizacji i nie poddawać się w obliczu trudności. Chcę podróżować, poznawać nowe kultury i ludzi, rozwijać swoje zainteresowania i pasje. Wiem, że moje plany mogą się zmienić w przyszłości, ale mam nadzieję, że będą one zawsze skupione na tym, co dla mnie najważniejsze - szczęściu, spełnieniu i dobrych relacjach z bliskimi. Chcę żyć pełnią życia i być osobą, która zostawi po sobie pozytywny ślad.

Bingo

***

Mając już 44 wiosny na karku, mam wystarczająco dużo doświadczenia, jak i wiary w siebie, by starać się nie planować. By móc pozwolić sobie na dary losu. Nic nie muszę, gdyż mogę. Frazes, acz coraz bardziej prawdziwy.

Cytując klasyka: Ah życie, życie, kocham Cię nad życie.

Andrzej 

***

1. **Kariera:** Marzę o zostaniu odkrywcą kosmosu, podróżującym po galaktyce i badającym niezbadane zakątki wszechświata. Chcę założyć własną firmę kosmiczną, która będzie prowadziła misje eksploracyjne na obce planety i poszukiwała życia poza Ziemią. Moją misją będzie poszerzanie horyzontów ludzkości i odkrywanie tajemnic kosmosu.

2. **Relacje:** Wyobrażam sobie życie w harmonii z istotami z innych światów, nawiązującymi nowe przyjaźnie i wspierającymi się nawzajem w odkrywaniu nieznanego. Chciałbym być ambasadorem ludzkości, budując mosty między różnymi cywilizacjami i promującym pokój i zrozumienie w kosmicznym społeczeństwie.

3. **Zdrowie:** Moje ciało i umysł będą doskonale przygotowane do podróży kosmicznych dzięki zaawansowanej technologii medycznej i treningom astronautycznym. Planuję codzienne ćwiczenia fizyczne w stanie nieważkości oraz regularne sesje medytacji, aby zachować równowagę psychiczną w obliczu kosmicznych wyzwań.

4. **Realizacja marzeń:** Moje marzenia sięgają daleko poza granice tego, co znane. Chcę eksplorować nie tylko przestrzeń kosmiczną, ale także wymiary alternatywne i rzeczywistość wirtualną. Moim celem jest stworzenie własnego świata fantastycznych przygód i pełnej ekscytujących wyzwań rzeczywistości, gdzie tylko wyobraźnia jest ograniczeniem.

W mojej fantazji reszta życia jest pełna niezwykłych podróży, nieskończonych możliwości i niezwykłych przygód. Chcę być odkrywcą i pionierem, który śmiałym krokiem przekracza granice tego, co znane, w poszukiwaniu nowych horyzontów i prawd.

Wadim

***

Raczej nie łapię się na konkurs „Po czterdziestce” ale właśnie po czterdziestce zaczęło się moje planowanie życia.

Jestem rocznik 1967 i większość życia spędziłem w Polsce, pamiętam jeszcze komunę (wtedy miałem 20 lat ). Tamten czas nie dawał możliwości planowania godnego życia. Typowa rodzina 2 + 2 i wychowywanie dzieci.

Wszystko zmieniło się po czterdziestce. Wyjazd do pracy w Niemczech i możliwości odkładania pieniędzy. I wtedy padło pytanie. Co trzeba zrobić by mądrze zagospodarować pieniądze. Jako że jestem leniwy i dla mnie praca to najmniej efektywna forma zdobywania pieniędzy (pracowałem w serwisie urządzeń przemysłowych), wybór padł na edukację finansową.

Zacząłem inwestować w wieku 40 lat na giełdzie. Pamiętam, że mój pierwszy zakup to były akcje Ursusa za 400 euro. Pierwszy rok to mielenie pieniędzy bez zysku, za to w wielkim stresie.

Po roku przyszedł czas na czytanie książek i szkolenia. Przeszukałem otchłanie internetu, poczytałem opinie i wybór padł na szkolenie, które dobrze mi wyjaśniło, o co w tym wszystkim chodzi. Następnym krokiem było wejście na giełdę amerykańską, która jest spokojniejsza od polskiej. 

Co miesiąc na giełdę wpłacałem 1000 euro. Po dwunastu latach trochę się tego uzbierało plus zarobek na giełdzie.

Trzy lata temu… decyzja… Dzieci odchowane, brak jakichkolwiek zobowiązań.

Pracy mieliśmy już po korek. STARCZY. 

Zapakowaliśmy samochód i w trasę, dojechaliśmy do Turcji i wynajęliśmy dom nad morzem. 

Nie przeszkadzało to mi zupełnie dalej się szkolić i inwestować. Po dwóch latach ze względu na przepisy migracyjne w Turcji w październiku zeszłego roku przenieśliśmy się do Grecji. 

Tutaj dom z sadem oliwnym i pomarańczowym. Na razie wynajęty na rok za 430 euro miesięcznie, do tego internet i prąd dodatkowo 100 euro. 

To że mamy sad, zajmuje nam większość dnia, ale na zasadzie że jak nam się chce w ogrodzie coś robić to robimy, a o resztę właścicielka musi zadbać.

Tyle wstępu. Jak żyjemy ?

Z Turcji przyjechał z nami pies (Kangal) przybłęda. Rano kawka, sesja przy laptopie co tam na świecie się dzieje i czas wolny, plaża, wycieczki  robimy wszystko na co nam przyjdzie ochota. Moje inwestowanie na giełdzie to nie jest codzienne sprzedawanie i kupowanie. Przez co nie jest to wykańczające psychicznie. 

Od trzech lat mam lato, a nie byłem w tym czasie w Polsce, a na brak gości nie narzekam.

Jesteśmy małżeństwem 55 +. Nie liczę na emeryturę, sam o siebie zadbałem. 

Najlepsze decyzje ? 

15 lat temu  zaczęcie inwestowania i szkolenia…

3 lata temu zakończenie pracy i wyjazd.

Co dalej?

Brak planów, ile tu w Grecji zostaniemy? Nie mam pojęcia. Jest mi obojętne gdzie nic nie będę musiał robić, czy to Turcja czy Portugalii, to nie ma znaczenia. 

Największe zwycięstwo ?

Osiągnięcie niezależności finansowej. 15 lat temu inwestując 400 euro na giełdę. Miałem wizję, że jest to sposób na życie takie jakie mi się podoba, bez szefa i jakichś durnych przepisów. Dzisiaj wydaje mi się że te 15 lat szybko przeleciały, ale wtedy…… Była tylko wizja.

W zeszłym roku zmarł mój szef z Niemiec. Młodszy ode mnie, pieniędzy tyle że nie zliczyć i co z tego ? Nie pomogło na raka.

Dzieci już w wieku 25 lat zaczęły odkładać co miesiąc pieniądze i szkoląc się z inwestowania. Mam nadzieję że taką decyzję jak moja podejmą już w wieku 40 lat. Czego im i wszystkim czytelnikom życzę z całego serca

P.S. Nie wiem czy ta historia jest ciekawa, ale jest prawdziwa. Nie mam zdolności do pisania, ale mam nadzieję że warte przeczytania.

Piotr

***

Pracuję w zakładzie pogrzebowym i codziennie spotykam się z tymi, dla których czas na tej ziemi skończył swój bieg. Chwila zadumy nad tym, co nas może czekać w niedalekiej przyszłości i pędzimy dalej. A nie lepiej zatrzymać się? Cieszyć się małym szczęściem? Chwile spędzone z najbliższymi, z dziećmi, na łonie natury, to najlepszy sposób na przeżycie tego życia.

Codziennie widzę, czym ten pęd się kończy i wiem, że warto to zmienić. I zmieniam, mozolnie, ale zmieniam. I jest coraz lepiej, przyjemniej. Mniej stresu, więcej wolności w głowie... Inni też to widzą :)

Przemek 

***

Przez większość życia los rzucał mnie w tryby pracy na nazwijmy to ,,okolicznych panów życia''. Poświęcając się i spalając bez reszty swoje zdrowie, fizyczne psychiczne.   jest też założenie własnej rodziny, choć może tutaj jakiś wpływ ma wypracowany przez lata charakter indywidualisty aby zawsze liczyć przede wszystkim na siebie. Pomimo to zadałem sobie cel zerwać z tym zaakceptowanym przecież przez siebie niewolnictwie, połamać ten korporacyjny bat i samemu dać sobie szansę na rozwój. Założyć własny biznes ale na swoich zasadach aby relacje międzyludzkie których tak bardzo mi brakuje nie ucierpiały w równej mierze co zdrowie,  o które co raz trudniej będzie zadbać. Lecz czy Bóg stworzył mężczyzn nie po to by walczyli przeciw całemu światu??

Marcin

***

mój plan

Najpierw wygrać w totka "szóstka"
potem pozwiedzać świat kupionym jachtem,
osiąść na stałe w domu kupionym w Hiszpanii
ale i mieć mieszkanie gdzieś na Bałkanach...

by nie spóźniać się na oglądanie wyników losowania totka
przydałby się na początek taki sikor...

Piotr

***

Po przekroczeniu teraz już pięćdziesięciu lat,  zupełnie inaczej patrzę na świat i życie. Nie są już dla mnie ważne dobra materialne,  nie przywiązuję już tak dużej wagi do tego co mam,  co noszę,  czym jeżdżę.  Priorytetem jest rodzina, wykształcenie dzieci, dobre relacje z nimi. Córka chce studiować plastykę,  a że pięknie maluje, zrobię wszystko żeby nie zmarnowała talentu,  zawsze będę ją wspierać. Syn ma dziesięć lat, więc też potrzebuje ojca, wzoru i autorytetu. Ciężko jest to wszystko zrobić,  bo pracuję za granicą,  ale staram się być jak najczęściej w domu,  żeby nie stracić kontaktu. Tak więc tu dochodzimy też do tego, że muszę jeszcze trochę pożyć, więc skupiam się na dbaniu o zdrowie, nie palę, unikam alkoholu, biegam, ćwiczę, staram się zdrowo odżywiać. Efekty są, lepiej się czuję, słyszę od znajomych, że bardzo dobrze wyglądam, więc chyba dobrze to rokuje. Priorytety się zmieniają w pewnym momencie, teraz wiem, że tylko zdrowie jest najważniejsze,  bo żadne pieniądze nie kupią zdrowia. Dbajmy o siebie,  o swoje zdrowie, o swoich bliskich, bo tylko to w gruncie rzeczy jest najważniejsze. Rodzina i zdrowie, jak będziemy zdrowi, to wszystko inne będzie mały pikuś. 

Trzymajmy się zdrowo i nie puszczajmy się. 

Robert

***

Jako 41-letni mężczyzna, dojrzały ale zarazem cały czas młody duchem staram się żyć (zauważyłem taką zależność) według zasady Jacka Walkiewicza, który mówi, że życie dzielimy na cztery, główne odcinki:

  1. od 1 do 20 lat „wszystko muszę” np.: założyć czapkę, iść do szkoły itp.
  2. od 21 do 40 lat „potrzebuję” np.: pieniędzy, samochodu, mieszkania, partnera itp.
  1. od 41 do 60 lat „chcę” np.: wejść na wysoki górski szczyt, przebiec maraton, kupić motorówkę/kamper itp.
  1. od 60 do … „mogę, ale mi się nie chce”

Zaczynając „trzeci etap”, zarazem najlepszy rozdział swojego życia, mając wspaniałą rodzinę, żyję w zgodzie ze słowem „chcę”.

Chcę! Realizować pasje, podróżować, spełniać marzenia …

Chcę! Mam na to czas i pieniądze ;)

Spełnianie marzeń zacząłem chwilę po 40-tce od zrobienia patentu na sternika motorowodnego (o którym myślałem od kilku lat). Chwilę później zabrałem rodzinę i przyjaciół na rejs szlakiem Wielkich Jezior Mazurskich, który okazał się dla wszystkich wspaniałym przeżyciem :)

W międzyczasie ukończyłem kurs Open Water Diver na płetwonurka.

W najbliższej przyszłości chciałbym zakupić małą motorówkę, by móc spędzać jeszcze więcej czasu z rodziną i doświadczać uroków natury.

Resztę swojego życia chciałbym spędzić zgodnie z zasadą „tu i teraz”, doświadczać, przeżywać, mniej pracować i nie odkładać nic na później, jak to miało miejsce do tej pory.

Piotr

***

Plan na resztę życia? Po 40 człowiek może w końcu zająć się realizacją swoich marzeń

Dzieci odchowane, kariera już na tym etapie, że nie muszę siedzieć non stop w pracy, ale mogę swobodnie zaplanować urlop i wybrać się z żoną i przyjaciółmi na rejs. Chorwacja i okoliczne wody to wspaniała destynacja.

Już wyobrażam sobie te momenty, kiedy wypływamy na otwarte morze, czując pod stopami lekkie kołysanie łodzi i słuchając szumu fal. To będzie czas, kiedy będziemy mogli oderwać się od codzienności i odkrywać uroki chorwackiego wybrzeża z perspektywy morza.

Planujemy odwiedzić urocze małe miasteczka, ukryte zatoczki i piękne wyspy, które Chorwacja ma nam do zaoferowania. Ale to nie wszystko! Spędzimy wieczory przy ognisku na plaży, wspominając dawne lata i nasze przygody i ciesząc się tym co nas jeszcze czeka. Każdy dzień będzie pełen nowych doświadczeń i emocji, a wieczory  będą okazją do relaksu i refleksji nad pięknem otaczającej nas natury. Będziemy delektować się wspólnym czasem i wybornymi trunkami, które czekają na odkrycie oraz planować następne wakacyjne wypady , może coraz bardziej odważniejsze 

Bo w tym wieku życie zaczyna nabierać smaku whisky starzonej w dębowych beczkach – im starsze, tym lepsze. Ale zanim będę siedział na schodach w puchatym swetrze i opowiadał wnukom historie o dawnych czasach, mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia! 

Mikołaj

***

Plan na życie? 

Przygody, śmiech, wzruszenia okraszone łzami, chwile wypełnione uczuciem spełnienia. To tyle z moich planów na najbliższy tydzień. Co będzie dalej? Kolejny tydzień? Miesiąc, rok? Wystarczy mi przynajmniej jeden słoneczny dzień. Tylko tyle i aż tyle. Bo przecież wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że ŻYCIE jest wielką niewiadomą. Jak to szło? Powiedz głośno jakie masz plany na życie, a usłyszysz śmiech losu? Dlatego bardzo lubię słowa Marka Grechuty, Jana Kanty Pawluśkiewicza oraz Marka Jackowskiego: 

Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy.
Ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy.

Stały się one moim mottem. Tak proste, a jednak tak mocne i prawdziwe! Jakkolwiek moje życie wydawać się może pięknym albo beznadziejnym, łatwym albo trudnym, zabawnym czy smutnym, to przecież zmierzam do dni, których jeszcze nie znam. A one mogą być… No właśnie, sama nie wiem jakie. Dlatego w moim życiu kieruję się dwoma zasadami:

  1. Nie krzywdź innych
  2. Zawsze bądź sobą

Wiem jak trudne jest to zadanie. Jestem kobietą, więc mam być doskonałą kucharką (bo mamusia robi takie schabowe, że…). Mam być posłuszną partnerką (bo to facet nosi spodnie w domu). Mam być troskliwą matką (bo przecież ja mam macicę i jestem samicą w naturze, hello!!!). Mam być uśmiechniętą pracownicą (bo przecież… no właśnie, bo co?). Oczekiwania innych wobec nas samych. Choć w jakiś sposób wykreowały naszą rzeczywistość, to kim jesteśmy i jak żyjemy, i może wyszło nam to na dobre, nie znaczy, że musimy podlegać im do końca naszych dni. Bądźmy sobą! Tak po prostu, póki jeszcze możemy. Wbrew oczekiwaniom, wbrew wymogom, wbrew standardom kreowanym przez społeczeństwo.

Nie gotuję jak mamusia, bywam nieznośną partnerką, nie będę mieć dzieci, uśmiecham się kiedy to ja tego chcę, i … dobrze mi z tym. To moje życie. I czy został mi tylko jeden słoneczny dzień, tydzień, miesiąc, rok, to do końca będę kim jestem. Dziarską babką na chwilę przed czterdziestką, szczęśliwą z życia jakie mam i zaintrygowana dniami, których jeszcze nie znam. 

Danuta

***

Zawsze byłem marzycielem, dlatego zdziwiłbym (i rozczarował!) samego siebie, gdybym nie przeznaczył reszty życia na realizację marzeń! Podróż do Australii, start w maratonie, realizacja filmu według własnego scenariusza, Nagroda Nobla w dziedzinie literatury - to tylko nieliczne pozycje na mojej liście. Jak widać mierzę wysoko, bo czy warto rozmieniać się na drobne? Jeśli uda mi się odhaczyć wszystkie punkty, nie martwcie się o mnie - wciąż będę miał co robić. W końcu od czego ma się rezerwową listę marzeń :)

A jeśli niektóre z moich pragnień pozostaną pięknym, nigdy niespełnionym snem? Cóż, mądrzy ludzie powiadają, że nie liczy się cel, lecz droga - życie poświęcone marzeniom, nawet tym nie do końca zrealizowanym, ma najpiękniejsze barwy, jest pełne energii i radości. Chciałbym, żeby za wiele lat, na moim pogrzebie, wszyscy powtarzali: Ten facet nigdy się nie poddawał, nigdy nie porzucił swoich marzeń! 

Jacek

***

Czas, który mi pozostał po 40tce wykorzystam na podróże,
Nie będę kłamał, ale naprawdę egzotyczne kierunki wróżę!
Jak ktoś powiedział: Życie jest za krótkie, by pić blended whisky,
Więc sam skoncentruję się na single maltach przede wszystkim!
Będę spędzał więcej czasu ze starzejącymi się rodzicami,
Nie ma co wybrzydzać: w końcu tylko jednych ich mamy!
Rzecz jasna, że skupię się na oddaniu swojej rodzinie,
Z najbliższymi czas zawsze milej i szybciej płynie!
A gdy wieczór piłkarski na horyzoncie się maluje,
Telefon do chłopaków i kibicujemy rzewnie i czule!

Piotr

***

Wiek po „40", nie tylko w moim przypadku, wiąże się z większą stabilnością finansową i emocjonalną, co sprzyja realizacji długo odkładanych na bok celów i pasji, ale pewnie u wielu z nas.

Nabyte doświadczenie zawodowe i osobowe pozwala na podejmowanie bardziej przemyślanych i lepszych  decyzji podczas planowanych podróży, które zawsze uczą i ciekawią. Moje plany po już zaliczonej  „40" związane są z realizacją podróży z wybranką życia, o pozytywnym nastawieniu i odpowiednim dystansie do siebie samej nabytym po latach życia.    

Nakręcając się wspólnie zamierzamy chłonąć całym sobą kulturę i historie krajów Azji, do czego zachęcamy nie tylko „40-latków.

Rafał

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie