Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Wspaniała piątka Motörhead. Najlepsze płyty zespołu Lemmy’ego Kilmistera

Muzyka
|
25.06.2022

Założona przez Lemmy’ego Kilmistera formacja Motörhead to jeden z czołowych przedstawicieli brytyjskiego rocka. Zespół, który zakończył działalność wraz ze śmiercią lidera w 2015 roku, nagrał kilka wybitnych albumów. Oto one!

Lemmu Kilmister
Lemmu Kilmister – lider Motörhead | fot. Andreas Lawen, Fotandi (Creative Commons)

Lemmy Kilmister nigdy nie pchał się na pierwsze strony gazet, nie zależało mu na popularności, rozgłosie i pieniądzach. Choć liderował jednemu z najważniejszych rockowych zespołów lat 70. i 80. XX wieku, nie dorobił się majątku czy willi z basenem. Żył skromnie, a najważniejsze dla niego były dwie rzeczy: rock and roll oraz dobra whiskey. Gdy Lemmy nieoczekiwanie zmarł w 2015 roku, rockowy świat pogrążył się w żałobie. Był bowiem ikoną, przykładem tego, jak powinien żyć rock ‘n’ rollowiec. Stanowił inspirację dla największych.

Wokalisty i basisty nie ma już wśród nas, a jego odejście oznaczało również zakończenie działalności zespołu Motörhead, którego był założycielem i niekwestionowanym liderem. Została jednak muzyka, a Lemmy wraz ze wspomnianą formacją przygotował od 1975 roku aż 22 studyjne albumy. Postanowiłem wskazać pięć najlepszych, co nie było prostym zadaniem...

5. Another Perfect Day (1983)

Szósty w dorobku Motörhead album ukazał się w 1983 roku. Grupa miała już ugruntowaną pozycję po świetnych płytach, o których więcej informacji znajdziecie poniżej. Choć w grupie nie było już gitarzysty Eddiego Clarka, który odszedł rok przed publikacją krążka, godnie zastąpił go Brian „Robbo” Robertson. W składzie byli ponadto, oczywiście, Lemmy, a także perkusista Phil „Philthy Animal” Taylor. Muzycy przygotowali prostą i bezkompromisową płytę utrzymaną w klimacie heavy metalu. Znalazły się na niej dwie znakomite kompozycje, które Motörhead często później grało na koncertach: „Shine” i „I Got Mine”. Oceniając jednak całościowo, na „Another Perfect Day” nie było słabszych momentów, a Lemmy był w niesamowitej wokalnej i twórczej formie.

4. Orgasmatron (1986)

Wydana trzy lata później płyta „Orgasmatron” również okazała się dużym sukcesem. Choć w składzie nie było Phila Taylora, a w studiu taka grupa osób (pod przewodnictwem Lemmy’ego) spotkała się po raz pierwszy, szybko okazało się, że lider dokonał prawidłowych wyborów. Przede wszystkim postawił na Phila Campbella, który pozostał w Motörhead aż do końca, czyli 2015 roku, stanowiąc o sile formacji. Obok nich zagrał drugi gitarzysta, Michael Burston, a także perkusista Pete Gill. Choć to wszystko mogło nie wypalić, zespół brzmiał naprawdę dobrze i świeżo. Tym razem muzycy postawili na tempo, dlatego „Orgasmatron” bywa nazywany albumem speedmetalowym. Kawał dobrego grania ze znakomitym utworem „Deaf Forever” na czele!

3. Bomber (1979)

Wracamy do początków twórczości Motörhead. Album „Bomber” był trzecim opublikowanym przez Lemmy’ego i spółkę, którą tym razem tworzyli Eddie Clark, a także Philthy Animal. Czyli tak zwany „klasyczny skład”. Trwające 36 minut wydawnictwo to kwintesencja brzmienia brytyjskiego zespołu. Jest szybko, ostro i bezkompromisowo. Choć nie można mówić w wypadku tej płyty o jakiejś większej filozofii, ona zwyczajnie wpada w ucho i wciąż świetnie brzmi. Najlepszym na to dowodem niech będzie kompozycja „Bomber”, która zamykała płytę. Jednak na krążku nie ma nawet jednego słabszego numeru. Pod koniec lat 70. zespół był w gazie!

2. Overkill (1979)

Czego potwierdzeniem jest płyta „Overkill”, która ukazała się w tym samym roku, co „Bomber”, zaledwie kilka miesięcy wcześniej. To były te piękne czasy, gdy zespół wchodził do studia na kilkanaście/kilkadziesiąt dni, wszystko nagrywał i za pół roku był gotowy, żeby przygotować kolejny album. Panowie z Motörhead w tym samym składzie, co w przypadku poprzedniej płyty, byli w szale twórczym i wydawali raz za razem świetne krążki. „Overkill” zebrał świetne recenzje, a o Motörhead zaczynało robić się naprawdę głośno. Nie powinno to jednak dziwić, skoro na płycie znalazły się dwa tak legendarne utwory, jak „Overkill” i „No Class”. Pozostałe kawałki brzmiały równie dobrze, a 35 minut w zupełności wystarczyło. Po co było silić się na nagrywanie zapychaczy?

1. Ace of Spades (1980)

Szczerze – czy ktoś spodziewał się innego rozstrzygnięcia? „Ace od Spades” to najdoskonalsze dzieło w dorobku Motörhead. Album, który zdefiniował brzmienie formacji, a także przeniósł największy przebój w całej historii grupy, a mowa oczywiście o tytułowym singlu. Po szalonym, ale pełnym sukcesów 1979 roku muzycy z brytyjskiej formacji poszli za ciosem i udoskonalili to, co i tak już brzmiało naprawdę dobrze. Efektem tego jest właśnie krążek „Ace of Spades”, który stanowi kwintesencję heavymetalowego grania. Więcej na temat czwartej płyty w dorobku Motörhead przeczytać możecie na naszych łamach. Niżej podpisany opisał ją w związku z cyklem „Półka kolekcjonera”. A teraz podkręcajcie nagłośnienie i... gramy!

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (1) / skomentuj / zobacz wszystkie

PI Grembowicz
25 września 2023 o 17:40
Odpowiedz

A ostatnie płyty!? Miałem np. taką ich kasetę z nrem: "I have a Gun". Niezła.

~PI Grembowicz

25.09.2023 17:40
1