Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Półka kolekcjonera: Skid Row – „Skid Row”

Muzyka
|
11.07.2022

Wydawniczy debiut Skid Row zwiastował, że będziemy mieli do czynienia z zespołem, który zrobi ogromną karierę. Losy amerykańskiej formacji potoczyły się jednak inaczej. Nie zmienia to jednak faktu, że album „Skid Row” to kawał dobrego rockowego grania.

Partnerem cyklu jest Technics

Technics słuchawki 11
„Skid Row” – okładka płyty
Okładka płyty „Skid Row” | fot. Atlantic

Zespół Skid Row powstał w 1986 roku w Toms River (New Jersey), zaraz po tym, jak gitarzysta Dave Sabo poznał basistę Rachel Bolana. Rzecz działa się w lokalnym sklepie z gitarami, w którym ten pierwszy pracował. Ponieważ dzielili muzyczne zainteresowania, zaczęli odbywać próby w garażu rodziców Bolana.

Gitarzysta Scotti Hill pochodził z poprzedniego zespołu klubowego Bolana, a znajomy Sabo, mieszkaniec stanu Nowy Jork, Rob Affuso, grał na perkusji w zespole Rush. Po założeniu zespołu Skid Row zaczęło koncertować w klubach nocnych na terenie wschodnich Stanów Zjednoczonych i szybko zbudowało sobie małą, acz wierną grupę odbiorców.

Ciekawostką niech będzie fakt, że Dave Sabo był przyjacielem Jona Bon Jovi z dzieciństwa. Dużo wcześniej uzgodnili, że jeśli jeden z nich osiągnie sukces w biznesie muzycznym, pomoże drugiemu. Zespół Skid Row zwrócił na siebie uwagę menadżera Bon Jovi, Doca McGhee, gdy otwierał dla Bon Jovi ich trasę „Slippery When Wet Tour” w 1987 roku. McGhee zasugerował zespołowi zastąpienie oryginalnego wokalisty Matta Fallona, ponieważ – jego zdaniem – brakowało mu energii.

Nowa twarz w zespole

Sebastian Bach został wprowadzony do Skid Row przez rodziców Jona Bon Jovi, którzy widzieli Bacha śpiewającego na ślubie fotografa rockowego Marka Weissa. Po skompletowaniu składu grupa podpisała kontrakt z firmą wydawniczą Underground Richiego Sambory i Bon Joviego, nieświadomie oddając im lwią część tantiem. Skid Row później cofnął udział Sambory w tantiemach, ale Bon Jovi zatrzymał swój, co spowodowało rozdźwięk między Bon Jovi i Bachem.

Po negocjacjach z Geffen i A&M Skid Row ostatecznie porozumiał się z Ahmetem Ertegunem i Atlantic w 1988 roku. Zespół wykorzystał studio Royal Recorders w Lake Geneva (Wisconsin), gdzie weszli z producentem Michaelem Wagenerem. W takich okolicznościach stworzyli swoje debiutanckie dzieło.

Niewielkie studio znajdowało się na zapleczu hotelu, w którym zespół się zatrzymał. Skid Row pracował zgodnie z harmonogramem sporządzonym przez Wagenera. Jednym z warunków był całkowity brak alkoholu w czasie trwania sesji nagraniowych. Zespół spełnił ten wymóg. Sesje przebiegły gładko, ponieważ muzycy ze Skid Row wykonywali wszystkie utwory przez ostatni rok. Wytwórnia początkowo wytłoczyła 150 tysięcy kopii albumu i zarezerwowała zespołowi slot otwierający na trasie Bon Jovi zorganizowanej w latach 1988-1989.

Klasyczne brzmienie i... krytyka?

Utwory, które znalazły się na płycie „Skid Row”, były nowoczesną – jak na tamte czasy – mieszanką heavy metalu, hard rocka i wciąż popularnego glam metalu. Wpadające w ucho solówki przeplatały się z wysokim, charakterystycznym głosem 20-letniego Bacha. Całość wypadła bardzo zadziornie, oscylując raczej w okolicach hard & heavy. To dobrze szczególnie dla współczesnych odbiorców – glamowe brzmienie niestety się zestarzało, ale nie jest to zauważalne podczas kolejnych odsłuchów płyty „Skid Row”. Wydawnictwo zachwyca pod względem kompozycyjnym, a także technicznym. Kompozytorski duet Sabo-Bolan spisał się wyśmienicie. Tematyka utworów oscylowała zarówno wokół tematów codziennych i przyziemnych (alkohol, dziewczyny, zabawa), jak i poważniejszych (wchodzenie w dorosłość, problemy wychowawcze).

Zaraz po premierze, która nastąpiła 24 stycznia 1989 roku, album „Skid Row” zebrał przeciętne recenzje. Wielu dziennikarzy – chociażby z „Los Angeles Times” czy „Hard Rock” – zarzucało muzykom wtórność i brak charakteru. Zgoła odmiennego zdania byli miłośnicy rocka, którzy z miejsca pokochali muzykę przygotowaną przez Skid Row. Siłami napędowymi tego sukcesu były dwa świetne single: „18 and Life” oraz „Youth Gone Wild”. Królowały one w radiu i telewizji, podbijając zainteresowanie nową płytą amerykańskiego zespołu. Pamiętacie, ile egzemplarzy „Skid Row” zamówiła wytwórnia po podpisaniu kontraktu? 150 tysięcy. Niedoszacowanie to zdecydowanie zbyt małe słowo, gdy weźmie się pod uwagę, że w samych Stanach Zjednoczonych album rozszedł się w nakładzie przekraczającym 5 milionów egzemplarzy! Do tego należy dodać kolejny milion na całym świecie (szczególnym uznaniem płyta cieszyła się w Kanadzie oraz Wielkiej Brytanii).

Dobre złego początki

Zespół wyruszył w trwającą 17 miesięcy trasę koncertową, która okazała się dużym sukcesem. Wyprzedawały się nie tylko mniejsze obiekty, ale również większe hale, a nawet stadiony. Wspomnieć należy, że Skid Row było jedną z gwiazd Moscow Music Peace Festival, który odbył się w sierpniu 1989 roku. Za Żelazną Kurtyną wystąpili również Ozzy Osbourne, Scorpions, Mötley Crüe i oczywiście Bon Jovi.

Wydawać się mogło, że tej popularności nie da się powstrzymać, ale niestety – nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. W 1991 roku Skid Row wydał równie udany album „Slave to the Grind”, a cztery lata później już nieco słabszy „Subhuman Race”. Niedługo później w atmosferze wzajemnych oskarżeń i kłótni z zespołem pożegnali się Sebastian Bach, a także perkusista Rob Affuso. Zespół zawiesił działalność, żeby powrócić w 1999 roku. Niestety już bez charyzmatycznego wokalisty w składzie. No i niestety bez umiejętności nawiązania do sukcesów z początku kariery.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie