Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Półka kolekcjonera: R.E.M. – „Automatic for the People”

Muzyka
|
29.11.2021

Najlepsza płyta w dorobku R.E.M.? Trudne pytanie i subiektywna odpowiedź, ale bez wątpienia jedno z największych osiągnieć amerykańskiego zespołu. Właśnie dlatego postanowiliśmy udostępnić albumowi „Automatic for the People” miejsce na naszej półce kolekcjonera.

„Automatic for the People” - okładka płyty
Okładka płyty „Automatic for the People” R.E.M.

W 1992 roku zespół R.E.M. cieszący się już dużym uznaniem – szczególnie po premierze płyty „Out of Time” (1991) – wydał swoje ósme wydawnictwo. Choć niewielu wierzyło, że będzie lepsze od poprzedniego, Michael Stipe i spółka postanowili udowodnić niedowiarkom, że na początku lat 90. XX wieku są w życiowej formie twórczej.

Obecnie uważa się, że „Automatic for the People” to szczytowe osiągnięcie zespołu R.E.M., ale jak już napisałem na wstępie – to kwestia bardzo subiektywna. Opierając się jednak o opinie recenzentów oraz zainteresowanie wydawnictwem, śmiało można stwierdzić, że to płyta znakomita, a momentami nawet genialna. To w końcu na niej znalazły się takie przeboje jak „Everybody Hurts” oraz „Man on the Moon”. Warto zatem przybliżyć sobie okoliczności powstania jednego z najważniejszych rockowych wydawnictw ostatniej dekady XX wieku.

Zdjęcie zespołu R.E.M.
Zespół R.E.M. w latach 90.

„Automatic for the People” – spokojnie i bez pośpiechu

Członkowie R.E.M. mieli w 1991 roku świadomość, że publikując płytę „Out of Time”, bardzo wysoko zawiesili sobie poprzeczkę. Oczekiwania fanów były ogromne, a szansa na przygotowanie równie dobrego, a może nawet jeszcze lepszego wydawnictwa, niewielka. Szczególnie że z myślą o nowej płycie postanowili wykorzystać... dema, które nagrali jeszcze przy okazji sesji do „Out of Time”. Akt desperacji? Chyba nie, ponieważ utworami, o których mowa, są: „Drive”, „Try Not to Breathe” i „Nightswimming”. Innymi słowy – jedne z lepszych piosenek, które ostatecznie pojawiły się na ósmej płycie zespołu.

Muzycy z R.E.M. nie planowali się jednak spieszyć, choć mieli już na wstępie właściwie gotowe trzy nowe kompozycje. Począwszy od pierwszego tygodnia czerwca 1991 roku gitarzysta Peter Buck, basista Mike Mills i perkusista Bill Berry spotykali się kilka razy w tygodniu w studiu prób, aby pracować nad nowym materiałem. Raz w miesiącu robili sobie tygodniową przerwę, a także często wymieniali się instrumentami – Buck grywał na mandolinie, Mills na fortepianie, a Berry na basie. Założenie było takie, żeby przygotować album bardziej rockowy od poprzednika, ale już teraz wiemy, że członkom R.E.M. to się nie udało. Po kilku miesiącach mieli zaledwie kilka utworów „z pazurem”.

Ostatecznie powstało około 30 demówek z nowymi utworami. Warto wspomnieć, że w sesjach nie brał udziału Michael Stipe, który wspomniane kompozycje otrzymał dopiero na początku 1992 roku. Wokalista opisał je następującymi słowami: „W średnim tempie, ku***sko dziwne, akustyczne”. W lutym zespół wszedł do Kingsway Studios Daniela Lanois w Nowym Orleanie, żeby nagrać kolejne dema. Ostatecznego kształtu nadano im w nowojorskim Bearsville Studios w Woodstock pod czujnym okiem producenta Scotta Litta. Zespół nagrał overduby w Miami i Nowym Jorku. W nagraniach pomógł sam John Paul Jones z Led Zeppelin, który odpowiedzialny był aranżacje smyczków w utworach: „Drive”, „The Sidewinder Sleeps Tonite”, „Everybody Hurts” i „Nightswimming”. Zarejestrowano je w Atlancie. Po zakończeniu sesji nagraniowych, w lipcu 1992 roku album został zmiksowany w Bad Animals Studio w Seattle. To była długa droga!

Ostatecznie na płytę w wersji oryginalnej trafiło dwanaście utworów, a ich autorami – tak przynajmniej poinformowało R.E.M. – są wszyscy członkowie zespołu: Bill Berry, Peter Buck, Mike Mills i Michael Stipe. Kompozycje utrzymane były w klimacie rocka alternatywnego, ale nie brakowało w nim zagrywek popowych. Album był raczej spokojny i melancholijny, a teksty często dotykały takich problemów jak moralność oraz śmierć.  Przedpremierowo ukazał się singiel „Drive”, który spotkał się z pozytywnym odzewem ze strony fanów oraz krytyków.

Sukces w milionowym nakładzie

Tak jak należało się spodziewać, ósma płyta R.E.M. okazała się wielkim sukcesem. Zespół udowodnił, że po doskonałym „Out of Time” jest w stanie dać światu kolejną wybitną płytę. Szczególnie doceniona została ona w Wielkiej Brytanii, bo sprzedaż na poziomie ponad 2,2 miliona egzemplarzy (siedmiokrotna platyna) może robić wrażenie. Oczywiście w Stanach Zjednoczonych sprzedano jeszcze więcej „Automatic for the People”, bo ponad 3,5 miliona (czterokrotna platyna). Ostatecznie na całym świecie rozeszło się 18 milionów egzemplarzy albumu, który jeszcze umocnił R.E.M. w czołówce rockowych wykonawców.

Popularność płyty wzięła się przede wszystkim z tego, że zawierała ona doskonale dopracowany materiał, a także nie miała słabszych punktów. Docenili to krytycy, którzy „Automatic for the People” dawali praktycznie same najlepsze oceny. Warto wspomnieć o 5/5 od poczytnych „Rolling Stone”, „The Independent” czy „Select”. „NME” dało płycie najwyższą notę, czyli 10/10, „Pitchfork” natomiast 9.3/10. Innymi słowy – sukces!

W 2017 roku ukazało się wznowienie „Automatic for the People” z okazji 25-lecia publikacji. Poza materiałem ze standardowego wydania płyty, wydawnictwo wzbogacono o koncertową płytę „Live at the 40 Watt Club 11/19/92”, CD z niepublikowanymi wcześniej demami nagranych podczas licznych sesji nagraniowych płyty, a także Blu-Ray z materiałami wideo (teledyski, reklamy) w wysokiej jakości dźwięku oraz obrazu.

"Automatic for the People" - wznowienie
Wznowienie „Automatic for the People” z 2017 roku

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie