Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Wracamy do „Californication”. Czy Hank Moody nadal... urzeka?

Książka, film
|
11.07.2021

Uznany pisarz w średnim wieku, Hank Moody, prowadzi – będąc po rozwodzie – bardzo rozrywkowy tryb życia. Fabuła prosta, ale serial „Californication” swego czasu był prawdziwym przebojem. Ponieważ zadebiutował niemalże 15 lat temu, postanowiłem sprawdzić, jak przetrwał próbę czasu.

 „Californication”. Grafika promo
Problemy damsko-męskie w „Californication”

Amerykańska stacja telewizyjna Showtime rozpoczęła nadawanie serialu „Californication” w 2007 roku. Produkcja spotkała się ze sporym zainteresowaniem z powodu odtwórcy głównej roli – Davida Duchovnego, który po świetnym „Z Archiwum X” (pisałem o nim niedawno na łamach) miał oddaną rzeszą miłośniczek i miłośników na całym świecie. Można było mieć jednak obawy, czy to dobry wybór, bo aktor sprawdził się jako agent badający zjawiska paranormalne, ale jak spisze się w roli komediowej?

Szybko okazało się, że radzi sobie doskonale. Jako skaczący z kwiatka na kwiatek podrywacz, czarujący i przystojny, Duchovny czuł się jak ryba w wodzie. Postać Hanka Moody’ego, pisarza w średnim wieku, który postanowił wyszumieć się po rozwodzie, szybko stała się kultowa. Teksty z serialu cytowane były na każdym kroku, a sam aktor podtrzymał swoją ogromną popularność, którą zbudował sobie w serialu Sci-Fi. Ale to wszystko działo się dość dawno, ponieważ „Californication” emitowano w latach 2007-2014. Od tego czasu upłynęło sporo wody i powstało wiele świetnych seriali komediowych. Czy produkcja Showtime przetrwała próbę czasu? Postanowiłem odświeżyć sobie dokładnie 84 odcinki, które złożyły się na siedem sezonów...

"Californication" - plakat
Plakat promujący serial „Californication”

Wciąż czaruje!

Serial „Californication” od samego początku w dość bezpruderyjny sposób podchodził do tematu seksu. Główny bohater zmieniał partnerki jak rękawiczki, a sami twórcy jego łóżkowe podboje prezentowali w dość bezpośredni sposób. Wówczas produkcja wywołała nawet pewne kontrowersje. Ale jak jest teraz? Faktycznie, w sferze seksu w „Californication” nie ma miejsca na półśrodki, ale to nadal ma swój urok, ponieważ świetnie wpisuje się w klimat serialu, a także idealnie oddaje charakter głównego bohatera. Obecnie jednak sceny łóżkowe nie robią większego wrażenia, ponieważ produkcje HBO czy Netfliksa temat ten odtabuizowały i na nikim nie robi to większego wrażenia. Nie zmienia się oczywiście jedno – nie jest to w żadnym wypadku serial dla dzieci!

Ale o seksie tyle, bo nie oszukujmy się – to tylko przykrywka, żeby w produkcji pokazać znacznie więcej interesujących treści rodem z serialu dramatycznego. „Californication” to bowiem historia człowieka, który choć odniósł sukces zawodowy, w sferze osobistej nie radzi sobie – delikatnie mówiąc – najlepiej. Przygodny seks i alkohol to tylko sposób na stłumienie problemów i frustracji. Serial opowiada głównie o tym, jak radzi sobie Hank Moody ze swoim życiem. Jak zmienia się na przestrzeni lat, jak buduje relacje z innymi ludźmi – byłą żoną Karen i jej nowym partnerem, dorastającą córką Rebeccą, czy swoim agentem, Cherliem. A główny bohater w relacjach interpersonalnych nie radzi sobie najlepiej, na co ma wpływ nie tylko jego charakter, ale również używki. Hank jest inteligentny, czarujący i wygadany, ale w jego wnętrzu panuje pustka. To problemy tak uniwersalne i plastycznie zaprezentowane w „Californication”, że nie mogły ucierpieć przez kilka lat. Twórcy wykonali w zakresie prezentacji postaci głównej oraz pobocznych doskonałą robotę, co docenia się również podczas drugiego i kolejnych seansów serialu.

Warto jeszcze wspomnieć o innych aspektach, za które „Californication” było od początku doceniane. Humor – tutaj nic się nie zmieniło i produkcja wciąż śmieszy. To nie tylko żarty sytuacyjne, ale również wynikające ze świetnie napisanych dialogów, a najwięcej „złotych myśli” pada oczywiście z ust Hanka. Bawił i nadal bawi! Ogromną zaletą produkcji jest także muzyka, która świetnie pasuje do jej klimatu. Na koniec liczne „smaczki”, które można wyłapać oglądając „Californication”, a które podczas pierwszego seansu mogły umknąć. Mnie najbardziej podobają się tytuły książek Hanka, które są nazwami płyt... thrashmetalowej legendy, zespołu Slayer (książki zatytułował m.in. „God Hates Us All” czy „Seasons In The Abyss”). Takie smaczki tworzą klimat!

Wracać, wracać i jeszcze raz... oglądać!

Jeśli kilka lat temu oglądałeś serial „Californication” i podobał Ci się, rekomenduje odświeżenie, ponieważ wiele znakomitych momentów mogło już z pamięci ulecieć. Dodatkowo podczas kolejnego seansu łatwiej wychwycić nowe żarty, niuanse, drobiazgi, które przygotowali twórcy. Dodatkowo sama historia oraz kreacja głównego bohatera się nie zestarzały – fabuła wciąż jest aktualna, bawi i daje do myślenia. Produkcję zarekomendować mogę także osobom, które „Californication” z jakiegoś powodu ominęły. To naprawdę dobry serial, który w mojej ocenie bije na głowę wiele komediowych produkcji z ostatnich lat. Oczywiście, trzeba pamiętać, jaką ma charakterystykę (seks i alkohol), ale niesie on za sobą znacznie więcej, niż pusta rozrywka. To w gruncie rzeczy serial o poważnych problemach, które jednak zostały wrzucone w żartobliwe ramy. Taka formuła się szybko nie zestarzeje, a to zasługa twórców, którzy wykonali kawał dobrej roboty, a także obsady – oczywiście z Duchovnym na czele!

Serial „Californication” pojawia się i znika z platform streamingowych, dlatego trzeba trzymać rękę na pulsie. Dostępny jest on w kompletnym wydaniu na DVD.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie