Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Wracamy do „07 zgłoś się”, czyli co słychać u porucznika Borewicza?

Książka, film
|
18.04.2021

Pierwszy odcinek zadebiutował w 1976 roku, a sam serial spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem. Choć próba wybielania Milicji Obywatelskiej jest widoczna na każdym kroku, z jakiegoś powodu „07 zgłoś się” ciszy się popularnością nawet dziś. Sprawdzam, dlaczego tak się dzieje.

„07 zgłoś się” - kadr z serialu
Bronisław Cieślak jako porucznik Sławomir Borewicz

Porucznik Sławomir Borewicz (w tej roli Bronisław Cieślak) nazywany był swego czasu „polskim Jamesem Bondem”. Trochę na wyrost, ale na pewno była to niesamowicie barwna telewizyjna postać, z którą wielu sympatyzowało. Mimo, że był przedstawicielem niekoniecznie lubianej przez wszystkich Milicji Obywatelskiej. Na poziomie realizacyjnym „07 zgłoś się” często niedomaga, momentami nawet trąci amatorszczyzną, ale mimo wielu wad, produkcja obecnie uznawana jest za kultową.

Oczywiście, ważnym aspektem takiego stanu rzeczy jest sentyment, ale mimo wszystko nie można powiedzieć, że to jedyny powód. W PRL-u powstało wiele seriali i filmów, a tylko niektóre przetrwały w świadomości odbiorców aż do dzisiaj. W tym gronie znajduje się „07 zgłoś się”, serial kryminalno-sensacyjny, który doczekał się 20 epizodów i jednego filmu pełnometrażowego (obecnie uznawanego za jeden z odcinków). Pojawiał się w latach od 1976 do 1989 roku. Warto dodać, że niektóre odcinki powstały na podstawie serii opowiadań kryminalnych z PRL pt. „Ewa wzywa 07”.

Genialna przeciętność

W przeciwieństwie do serialu „M*A*S*H”, który odświeżyłem sobie po latach i opisałem na łamach portalu, z „07 zgłoś się” nie ma problemu, jeśli o możliwości jego znalezienia i obejrzenia. Dostępny jest na DVD, w sieci (na VOD.TVP.pl odświeżone w jakości HD), a także często emitowany jest na różnych programach Telewizji Polskiej. Można odnieść wrażenie, że to szczytowe osiągnięcie polskiej kinematografii. Szczególnie, że od premiery serialu minęło już kilka ładnych dekad. Okazuje się jednak, że produkcja cieszy się obecnie sporym uznaniem i uważana jest za kultową. Sam chętnie wracam do wybranych epizodów „07 zgłoś się”, najczęściej korzystając z odrobiny czasu i faktu, że zawsze gdzieś jest on emitowany. Postanowiłem podczas oglądania kolejnych odcinków zastanowić się, co takiego jest w tym serialu, że wciąż bawi i uczy...

Jeśli chodzi o realizację, to bądźmy ze sobą szczerzy – nie zachwyca. W pierwszych odcinkach nie raz i nie dwa gdzieś po boku widać mikrofon nieudolnie trzymany przez realizatora dźwięku; ujęcia są jak „ciosane” siekierą; scenografia bywa zwyczajnie zrobiona gdzieś na szybko, żeby „jakoś to było”. Budżet, szczególnie na początku, był niewielki, co po prostu widać. Obecnie to bardziej śmieszy, niż robi jakiekolwiek wrażenie. Wspomniany przeze mnie sentyment nie jest w stanie przesłonić wszystkich niedoskonałości. Gdzie zatem drzemie prawdziwa wartość serialu?

Dla mnie są to przede wszystkim dialogi. Są napisane znakomicie, tworząc pole do analizy ówczesnego społeczeństwa. Innymi zwrotami posługują się miejscowe oprychy, a innymi milicjanci. Tutaj również mamy ciekawy obraz – Borewicz, jako człowiek wykształcony i znający język angielski, z dużą dozą dystansu podchodzi do swojej roli PRL-owskiego stróża prawa i moralności. Po drugiej stronie barykady jest porucznik Zubek („z UB ek”? Ciekawa gra słów...) czy zastępujący go później porucznik Jaszczuk. To typowe przykłady twardogłowych służbistów, którzy robią wszystko zgodnie z regulaminem i ku chwale Polski Ludowej. Borewicz ma stanowić ich przeciwieństwo, ale powód takiego zabiegu jest oczywisty – „07 zgłoś się” to serial (czy się to komuś podoba, czy nie) propagandowy, którego rolą było ocieplenie wizerunku MO.

Wydaje się, że w czasach słusznie minionych produkcja spełniła swoją rolę, ale obecnie stanowić może jedynie pole do analizy twórczości w czasach Polski Ludowej. Poza wspomnianymi dialogami, na spore uznanie zasługują postaci stworzone przez twórców serialu (reżyserią zajmował się głównie Krzysztof Szmagier, po odcinku stworzyli Andrzej Jerzy Piotrowski i Kazimierz Tarnas). Porucznik Borewicz, o którym już sporo napisałem, to ciekawa i wielowymiarowa postać – wykształcony i wierzący w prawo (ale niekoniecznie w PRL), po uczuciowych przejściach, czarujący podrywacz i niezwykle skuteczny detektyw. Można powiedzieć, ideał. Zubek i Jaszczuk to milicjanci ze starej szkoły, którym metody pracy Borewicza nie pasują, czemu dają regularnie wyraz. Porucznika bronią jednak wyniki, choć jego styl pracy nie podoba się przełożonym. Wszystko to tworzy ciekawe relacje pomiędzy współpracownikami w warszawskiej komendzie. Jest jeszcze Ewa, która staje zwykle po stronie Borewicza. To symbol nowoczesnej i postępowej kobiety pracującej w Milicji (tak pewnie widziała to cenzura).

"07 zgłoś się". Kadr serialu
Porucznik Borewicz i porucznik Jaszczuk w akcji

Milicjanci to jedno, ale są również przestępcy, których muszą złapać. I tutaj twórcy również stanęli na wysokości zadania. Oczywiście, niekiedy są to proste kryminalne historie, gdzie ktoś zabił dla pieniędzy czy z zazdrości, ale w późniejszych epizodach udało się stworzyć antagonistów bardziej wielowymiarowych i ciekawych. Oscar Thomas vel „Cappuccino” (odc. „Zamknąć za sobą drzwi”), „Złocisty” i „Literat” (odc. „Złocisty) czy w końcu Kurt Rolson (odc. „Przerwany urlop”) to postaci obecnie kultowe. Przerysowane do granic możliwości, ale jakże charakterystyczne i zapadające w pamięć. No a na końcu wiadomo – dopada ich nieustraszony porucznik Borewicz.

Chętnie będę do niego wracał...

„07 zgłoś się” to w żadnym wypadku dzieło wybitne. To nawet nie jest serial w swoim gatunku bardzo dobry. Ma jednak kilka elementów, obok których nie da się przejść obojętnie. Obecnie stanowi raczej źródło wiedzy, jak wyglądało życie w PRL-u, a także jak (pod czujnym okiem cenzury) funkcjonowała Milicja Obywatelska. Kto miał z tymi służbami jakieś doświadczenia lub czytał odpowiednie książki wie, że nie było tak kolorowo, jak w serialu Telewizji Polskiej. Rzeczywistość była dużo bardziej nieprzyjemna i brutalna. Może właśnie dlatego „07 zgłoś się” tak dobrze się przyjął? Bo uczłowieczał milicjantów? Jednocześnie przyniósł nam naszego swojskiego superbohatera – porucznika Borewicza. Kiedyś każdy chciał być taki jak on!

Po latach serial w wielu momentach może śmieszyć – niedoróbkami, scenografią, a nawet fabułą, ale trzeba mu oddać, że zwyczajnie dobrze się go ogląda. Spore znaczenie ma również fakt, że pojawiło się w nim naprawdę wielu zasłużonych i świetnych polskich aktorów. W różnych odcinkach zagrali chociażby Leon Niemczyk, Piotr Fronczewski, Zbigniew Buczkowski, Izabela Trojanowska, Grażyna Szapołowska, Ewa Szykulska, Ewa Błaszczyk czy Andrzej Kopiczyński. To mimo wszystko robi wrażenie.

Wydaje mi się, że popularność „07 zgłoś się” to dobra rzecz, ale warto traktować serial jak fikcję i źródło rozrywki. Bo, pamiętajmy, Milicja Obywatelska nie funkcjonowała tak, jak zaprezentowano to w produkcji Telewizji Polskiej.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (1) / skomentuj / zobacz wszystkie

PI Grembowicz
15 lipca 2023 o 13:29
Odpowiedz

Esbeckie klimaty!
Chamstwo
Cwaniactwo
PRL
Propaganda
Komuna
Socyalizm
Tzw. "demokracja ludowa"
Szarzyzna dziadostwo lata 80- te
Upadek schyłek dno systemu
Nie!

~PI Grembowicz

15.07.2023 13:29
1