Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

„Niema cisza” – hiszpański thriller z Netfliksa: Mroczne sekrety [RECENZJA]

Książka, film
|
21.05.2023

Na platformie Netflix zadebiutował właśnie kolejny hiszpański serial. Tym razem połączono ze sobą elementy znane z dramatu, thrillera i kryminału, a wszystko w celu opowiedzenia historii pewnego chłopaka, który właśnie opuścił zakład karny. Za sześcioodcinkową produkcję odpowiada znany z „Życia bez pozwolenia” Aitor Gabilondo.

„Niema cisza” – bohater serialu
Główny bohater serialu „Niema cisza” | fot. mat. pras.

Hiszpańskie filmy i seriale często trafiają do biblioteki Netfliksa, a to oczywiście z prostego powodu – cieszą się one dużą popularnością wśród widzów na całym świecie. Hiszpanie świetnie radzą sobie nie tylko z mrocznymi thrillerami, ale również horrorami oraz kryminałami. Budowanie napięcia i niepokojącej atmosfery to coś, co jest znakiem rozpoznawczym wspomnianych produkcji. Widzowie to lubią, a to dla Netfliksa jasny sygnał, że warto inwestować w produkcje z tego kraju.

Najlepszym na to dowodem jest serial „Niema cisza” (org. „El silencio”), który 19 maja zadebiutował na popularnej platformie streamingowej. To pozycja doskonała na jeden, może dwa wieczory, ponieważ składa się z sześciu trwających około 50 minut odcinków. Za tytuł odpowiedzialny jest Aitor Gabilondo, dla którego był to reżyserski debiut. Do tej pory Hiszpan zajmował się pisaniem scenariuszy – spod jego pióra wyszły takie produkcje jak „Życie bez pozwolenia”, „Patria”, „Geneza” czy „El principe – dzielnica zła”. W jego najnowszym serialu pojawili się Arón Piper, Manu Ríos, Almudena Amor, Aitor Luna oraz Ramiro Blas.

„Niema cisza” – fabuła serialu

Główny bohater, Sergio Ciscar, opuszcza więzienie. Odsiedział sześć lat skazany za zamordowanie swoich rodziców. Zbrodni dokonał jako niepełnoletni. Choć jego czyny wstrząsnęły opinią publiczną, podczas pobytu w zakładzie karnym nie nawiązał współpracy z wymiarem sprawiedliwości. Nie powiedział nawet słowa o tym, dlaczego dokonał tak makabrycznej zbrodni. Wychodząc, był enigmą, dlatego władze postanowiły mieć go na oku.

Młoda lekarka psychiatrii, Ana Dussel, podjęła się zadania całodobowej obserwacji Ciscara. Ona i jej zespół mieli upewnić się, że wychodzący na wolność mężczyzna nie stanowi zagrożenia dla społeczeństwa. Kobieta miała również inny cel – chciała koniecznie dowiedzieć się, co kierowało Sergio w momencie popełniania przestępstwa. Czy jednak faktycznie była gotowa na poznanie prawdy?

„Niema cisza” – plakat serialu
„Niema cisza” – hiszpańskojęzyczny plakat serialu | mat. pras.

Mocny początek

Pierwszy odcinek „Niemej ciszy” zrobił na mnie spore wrażenie. Serial okazał się bardzo mroczny, a historia wciągająca. Dawno nie widziałem równie dobrego otwarcia w serialu grozy. Aitor Gabilondo, jak na doświadczonego scenarzystę przystało, doskonale zaczął budować napięcie, stawiając w pierwszych scenach wiele ciekawych pytań, na które oczywiście – przynajmniej na tym etapie – nie znaliśmy odpowiedzi. Bohaterowie serialu mieli sporo sekretów, a my nie wiedzieliśmy na ich temat zbyt wiele.

Sam wątek główny, który związany jest z postacią Sergio Ciscara, rozpoczyna się naprawdę interesująco. Chłopak dokonał bowiem makabrycznej zbrodni, a nas widzów – z oczywistych powodów – ciekawi, co nim kierowało. Podobnie jak lekarkę imieniem Ana, która za wszelką cenę chce poznać prawdę. Jest ona bowiem przekonana, że sprawa ma drugie dno. Całkiem zresztą słusznie, bo podobnych czynów nie dokonuje się bez określonego impulsu, jakiegoś arcyważnego powodu. Poznanie tej tajemnicy staje się więc celem nadrzędnym. Nie tylko kobiety, ale również nas – osób śledzących serial Netfliksa.

Im dalej w las...

Problem polega jednak na tym, że kolejne odcinki, choć pozwalają nam na odpowiedzenie na część postawionych wcześniej pytań, nie wciągają. Historia zaczyna nieco się „rozłazić”, a to wszystko za sprawą sporej niekonsekwencji w poczynaniach bohaterów. Wydarzenia w serialu zaczynają z czasem być coraz bardziej absurdalne, uciekające gdzieś poza akceptowalne ramy realizmu. Bohaterowie pojawiają się nieoczekiwanie w różnych miejscach, wyciągając jednocześnie dziwne, niepasujące do sytuacji wnioski. Choć krok po kroku poznajemy historię Sergio, całość przestaje się w pewnym momencie podobać. Sam obejrzałem serial do końca tylko dlatego, że miałem nadzieję na spektakularny finał.

W ostatnich scenach dostajemy nie jeden, a dwa zwroty akcji. To dobrze, ponieważ ten pierwszy był całkowicie niezrozumiały, natomiast drugi nieco wszystko uporządkował. Ostatnia scena, zamiast jednak dawać nam satysfakcjonującą odpowiedź na kluczowe pytanie, wszystko niepotrzebnie rozmywa, serwując całkowicie niepotrzebne niedopowiedzenie. Byłem przekonany, że Aitor Gabilondo, który napisał kilka naprawdę spójnych scenariuszy, da nam w „Niemej ciszy” wszystko to, co ma najlepszego. Tak się jednak nie stało. Nie wiem dlaczego – może przerosły go obowiązki reżyserskie? Trudno mi ocenić, ale historia Sergio zwyczajnie na pewnym etapie przestaje się kleić, dostarczając więcej rozczarowań, niż zachwytów. To szczególnie irytujące w kontekście naprawdę udanego otwarcia.

Nie tędy droga

Miłośnicy hiszpańskich seriali, w których dominuje mroczny klimat i aura niepewności powinni zainteresować się „Niemą ciszą”, ale nie zdziwię się, gdy ostatecznie odejdą od odbiornika nieusatysfakcjonowani. Wszystko dlatego, że serial – poza kilkoma dobrymi momentami i niezłą grą aktorską – ma niewiele do zaoferowania. Największym problemem jest fakt, że tytuł niedomaga na poziomie scenariusza, co w kontekście jego twórcy jest sporym zaskoczeniem. Bez kłopotu w bibliotece Netfliksa znaleźć można lepsze hiszpańskie thrillery kryminalne. W ocenie niżej podpisanego – rozsądniej poświęcić im czas, niż sięgać po „Niemą ciszę”.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie