Niemal każdy jako dziecko słyszał legendę o Atlantydzie. Historię o starożytnej cywilizacji, która na skutek serii trzęsień ziemi (lub innych niefortunnych zdarzeń – wersje nieco się od siebie różnią) została w całości zatopiona po raz pierwszy opowiedział już Platon, a jej odnalezienie za cel obrało sobie wielu ludzi – zwłaszcza tych, którzy w młodości zachwycali się „20000 mil podmorskiej żeglugi” Juliusza Verne’a.
Czym jest „Toskańska Atlantyda”?
Prawdziwej Atlantydy nie udało się jeszcze odnaleźć, ale mamy dobrą wiadomość dla fanów tego typu klimatów. Już za kilka miesięcy spod wody wynurzy się włoskie miasteczko Fabbriche di Careggine, które zostało zatopione w 1946 roku – jest to spowodowane pracami konserwacyjnymi na pobliskiej tamie. Jak dotąd taka operacja była wykonywana zaledwie cztery razy. Firma, która jest za nią odpowiedzialna chce z jednej strony wykonać swoją pracę, a z drugiej pobudzić nieco turystykę w tej okolicy.
Niewielka osada, której historia sięga XIII wieku, została zatopiona na skutek realizacji decyzji o budowie tamy na rzece Edron, a co za tym idzie – utworzenia sztucznego jeziora Vagli. Wszyscy mieszkańcy przenieśli się wówczas wyżej, do nowej wioski, którą nazwano Vagli Sotto. Łatwo zrozumieć ich decyzję – co prawda stracili swoje domy, ale zyskali nowe, z pięknym widokiem na jezioro.
Dotychczas każde z czterech odsłonięć „Toskańskiej Atlantydy” przyciągało w okolice Vagli Sotto tłumy turystów i zapewne tym razem będzie podobnie. Gdy woda z jeziora zostanie spuszczona, oczom zgromadzonych wokół ukażą się kamienne domy, romański kościół San Teodoro z częściowo zniszczoną dzwonnicą oraz kamienny, łukowy most nad rzeką Eldon. Zważywszy na wyjątkowość atrakcji, zapewne i tym razem do Vagli Sotto zawita wielu chętnych.
Nie wiadomo, ile potrwają prace konserwacyjne, ale warto spróbować być wtedy w okolicy. Po ich zakończeniu Fabbriche di Careggine ponownie znajdzie się pod wodą i nie wiadomo, kiedy znów spod niej wyjrzy.
Zatopiona wieś w Polsce
Co ciekawe, do podobnej jak opisywana wyżej sytuacji doszło kilkadziesiąt lat temu w Polsce. Budowa zapory na Sanie, której efektem było powstanie obecnego Jeziora Solińskiego, także wiązała się z koniecznością przesiedlenia ludzi i zatopienia wsi. Solina (bo ówczesna wieś nosiła tę samą nazwę, co obecna) oraz kilka innych wiosek znalazły się pod wodą na początku lat sześćdziesiątych. Miejsce zamieszkania musiało zmienić około 800 osób. Na razie nie wiadomo, czy dawne zabudowania na dnie Jeziora Solińskiego będzie można zobaczyć na własne oczy tak, jak w przypadku Fabbriche di Careggine.
Michał Miernik
Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie