Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Półka kolekcjonera: AC/DC – „Back in Black”

Muzyka
|
11.01.2021

Siódmy i jednocześnie pierwszy bez Bona Scotta album AC/DC to nasza kolejna propozycja wydawnictwa, które powinno pojawić się na półce każdego wytrawnego kolekcjonera. Dlaczego wybraliśmy właśnie tę płytę? Sprawdźcie!

„Back in Black” - okładka płyty AC/DC
Minimalistyczna okładka płyty „Back in Black”

Pod koniec lipca 1979 roku grupa AC/DC wydała znakomicie przyjęty album zatytułowany „Highway to Hell”. Wydawnictwo zebrało świetne recenzje i spotkało się z niezwykle entuzjastycznym przyjęciem ze strony fanów. Można było odnieść wrażenie, że marszu zespołu na sam szczyt nic już nie może zatrzymać. Stało się jednak coś, czego chyba nikt się nie spodziewał – 19 lutego 1980 roku zmarł wokalista AC/DC, charyzmatyczny i szalenie utalentowany Bon Scott. Powodem jego nagłej śmierci było zadławienie się wymiocinami, które wywołane były wypiciem bardzo dużej ilości alkoholu.

Wydawało się, że wielka muzyczna przygoda AC/DC dobiegnie końca. Szczególnie że liderzy zespołu – Malcolm i Angus Youngowie – otwarcie mówili po śmierci wokalisty, że zakończenie kariery jest bardzo realnym rozwiązaniem. Ostatecznie jednak postanowili kontynuować przygodę AC/DC i zdecydowali się na zatrudnienie nowego członka. Został nim Brian Johnson. Mało kto jednak przypuszczał, że w zaistniałych okolicznościach AC/DC nagra album chociażby na zbliżonym poziomie do „Highway to Hell”. Stało się jednak coś absolutnie nieoczekiwanego...

Pełna przygód wyprawa na Bahamy

Jeszcze przed śmiercią Scotta bracia Young mieli przygotowaną część materiału na nowy album. Kiedy jednak doszło do zatrudnienia nowego frontmana, zdecydowali, iż wszystko trzeba przygotować od zera. Wcześniej napisane utwory wrzucili do kosza i zabrali się za przygotowanie nowego wydawnictwa. Pierwsze prace rozpoczęły się w londyńskim E-Zee Hire Studios, gdzie AC/DC spędziło dwa tygodnie. Wtedy okazało się, że zwolniło się miejsce w mieszczącym się na Bahamach studiu Compass Point. Choć początkowo muzycy byli przeciwni, ponieważ woleli nagrywać w Wielkiej Brytanii, ostatecznie – również z powodu niskich podatków – zdecydowali się na wylot do niewielkiego państwa na Oceanie Atlantyckim.

AC/DC w latach 80.
Zespół AC/DC na początku lat 80.

Praca w studiu rozpoczęła się w połowie kwietnia i trwała do końca maja 1980 roku. Zespół, który ponownie pracował z producentem Robertem „Muttem” Lange, potrzebował zaledwie kilku tygodni, żeby przygotować – jak się później okaże – najlepiej sprzedający się album w swojej karierze. Zadania związane z komponowaniem oraz pisaniem tekstów rozdzielone zostały, co naturalne, między Angusa i Malcolma Youngów. Choć Brian Johnson wpisany został jako współtwórca wszystkich kompozycji, w rzeczywistości żadne przygotowane przez niego teksty nie zostały wykorzystane na „Black in Black”. Wokalista miał w czasie pracy problemy z aklimatyzacją w nowym miejscu, a także odczuwał dużą presję w związku z pierwszą współpracą z pozostałymi członkami AC/DC. Poza wspomnianą trójką, na Bahamach znaleźli się dwaj inni członkowie zespołu – perkusista Phil Rudd oraz basista Cliff Williams.

Szczególnie dużą presję na Johnsonie wywierał producent „Mutt” Lange. Tak relacjonował to wokalista:

To było coś na zasadzie – „Jeszcze raz Brian, jeszcze raz. Poczekaj, zaśpiewałeś tę nutę zbyt szybko, nie było miejsca na oddech”. Nie odpuszczał niczego. Były takie momenty, że nie pozwalał nikomu słuchać tego, co nagraliśmy i mówił ciągle, że nie ma możliwości, żeby ktoś zaśpiewał tę czy inną partię. Nawet oddechy musiały być we właściwych miejscach (...) Nie mogłem go walnąć, ale doprowadzał mnie do szału!

O pracy na Bahamach krąży wiele ciekawych opowieści. Dotyczą one między innymi burz tropikalnych, które nawiedzały miasto Nassau w czasie pobytu muzyków w studiu – doprowadzały one do wielu przerw w dostarczaniu elektryczności, co wpływało na komfort pracy wszystkich zaangażowanych w projekt. Dodatkowo w studiu nie było instrumentów należących do zespołu, ponieważ te wysyłane były z Wielkiej Brytanii partiami i przez wiele dni zespół musiał grać na cudzych instrumentach. To wpływało nie tylko na wydajność, ale również brzmienie. Jeszcze jedną anegdotą, która pokazuje warunki, w jakich pracowali członkowie AC/DC jest sytuacja z sesji nagraniowej, kiedy przez środek pomieszczenia – w którym znajdowali się muzycy i instrumenty – przeszedł... krab, co wprawiło wszystkich w niezwykle optymistyczny nastrój. Muzycy narzekali ponadto na ciasnotę. Nie tylko w samym studiu, ale również w pomieszczeniach technicznych, z których korzystali. Inżynier dźwięku, Tony Platt, był przerażony, gdy zobaczył studio nagraniowe – był pewien, że nie jest ono odpowiednie dla zespołu, który wykonuje tak hałaśliwą odmianę rocka. Musiał jednak poradzić sobie niezależnie od wszystkiego.

Mimo tych problemów wszyscy członkowie AC/DC przez cały czas zachowywali optymizm. Nawet Brian Johnson z czasem osiągnął wewnętrzny spokój, co pozwoliło mu na lepsze wykonanie swoich obowiązków. Jak już zostało wspomniane, praca przebiegała sprawnie, ale to w wypadku AC/DC rzecz naturalna. Bracia Young wypracowali swój własny sposób pracy w studiu nagraniowym, który pozwala na przyspieszenie prac. Stosowali te metody podczas wszystkich kolejnych wspólnych muzycznych projektów. Grupa, opuszczając studio Compass Point, była zadowolona z pracy, którą udało im się wykonać.

Zespół zdecydował się na przygotowanie minimalistycznej okładki. Angus Young powiedział później, że postawili na czerń, ponieważ to „oznaka żałoby” z powodu śmierci Bona Scotta. Ostatecznie – za namową wytwórni Atlantic Records – dodano obwódki liter w logo, a także szary tytuł płyty.

"Back in Black" - okładka
Okładka płyty „Back in Black”

Album wyjątkowy i przełomowy

Dowodem na to, że faktycznie wykonali dobrą robotę, były pierwsze dni po premierze „Back in Black”, która miała miejsce 25 lipca 1980 roku. Album zebrał znakomite recenzje na całym świecie – cieszył się uznaniem nie tylko w Australii, skąd pochodzi AC/DC, ale również w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii. Sprzedaż była na znakomitym poziomie, a grupa została doceniona za niezwykle żywiołowe brzmienie, a także nowatorskie podejście do swojej twórczości. Doceniono również Briana Johnsona, który poradził sobie po przejęciu wokalnych zadań od niezwykle cenionego Bona Scotta. Płyta cieszyła się ogromnym zainteresowaniem!

Choć „Back in Black” jest wydawnictwem niezwykle równym, znalazły się na nim wielkie hity, które aż do dziś uznawane są za klasykę rockowego grania. Bez wątpienia do takich zaliczyć należy „You Shook Me All Night Long” – kompozycja wydana została jako singiel 19 sierpnia 1980 roku i szturmem wzięła listy najlepiej sprzedających się wydawnictw. Innymi przebojami pochodzącymi z „Back in Black” są oczywiście utwór tytułowy, a także otwierający płytę kawałek „Hells Bells”. W sumie na albumie znalazło się dziesięć premierowych kompozycji, a wszystkie były na bardzo wysokim poziomie.

W wielu recenzjach, a także późniejszych analizach „Back in Black” zwracano uwagę, że było to wydawnictwo przełomowe, które w pewnym sensie zdefiniowało brzmienie cięższych odmian rocka w latach 80. XX wieku. Zespół postawił na bardziej energetyczne, szybsze granie, co później było wielokrotnie kopiowane przez innych wykonawców. Płyta stanowiła odejście od bluesowych korzeni rocka, co również nie pozostało bez wpływu na cały gatunek. Ta innowacyjność została doceniona nie tylko przez krytyków, ale i fanów, którzy tłumnie sięgali i nadal sięgają po siódmy album AC/DC.

Szacuje się, że „Back in Black” rozeszło się w nakładzie około 50 milionów egzemplarzy, co oznacza, że znajduje się w czołówce najlepiej sprzedających się wydawnictw wszech czasów. Przegrywa w tym wyścigu jedynie z albumami „Thriller” Michaela Jacksona oraz „The Dark Side of the Moon” Pink Floyd. Amerykańskie stowarzyszenie badające rynek wydawniczy (RIAA) oszacowało, że album AC/DC na terenie tylko Stanów Zjednoczonych 25-krotnie pokrył się platyną!

Choć pozycja zespołu po wydaniu „Highway to Hell” była już ugruntowana, wydaje się, że to właśnie „Back in Black” pozwoliło formacji na stałe wejść na sam szczyt rockowych wykonawców. Grupa osiągnęła coś jeszcze – przez kolejne cztery dekady nawet na chwilę tej pozycji nie opuściła, co jest wspaniałym wynikiem. Później pojawiały się płyty lepsze lub gorsze, ale AC/DC nigdy poniżej pewnego poziomu nie schodziło. Dodatkowo to, co udało się osiągnąć z „Back in Black”, jest o tyle niesamowite, że zespół znajdował się na zakręcie swojej kariery – kilka miesięcy przed wejściem do studia zmarł przecież Bon Scott, wokalista uznawany obecnie za kultowego.

Album doczekał się dwóch wznowień – materiał został poddany ponownemu masteringowi (na potrzeby EMI przez Teda Jensena, a dla Epic przez George’a Marino). Wyjątkową wersję limitowaną „Back in Black” wydaną na płycie winylowej wraz z gadżetami zobaczyć możecie poniżej. Dostępna jest za niespełna 6 tysięcy złotych!

Wyjątkowe wydanie płyty AC/DC
Edycja kolekcjonerska „Back in Black” na winylu

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie