Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

„Wikingowie: Walhalla” z 2. sezonem. Kolejna wielka rola Marcina Dorocińskiego? [RECENZJA]

Książka, film
|
15.01.2023

Stworzona przez Netfliksa kontynuacja świetnego serialu „Wikingowie”, który emitowany był w latach 2013-2020, okazała się rozczarowaniem. Odsłona z dopiskiem „Walhalla”, która zadebiutowała w 2022 roku, zebrała umiarkowanie dobre recenzje. Właśnie pojawiła się jej kontynuacja. Oczekiwania były ponownie bardzo duże. Czy twórcy w końcu byli w stanie im sprostać?

„Wikingowie: Walhalla” - obsada
Marcin Dorociński w serialu „Wikingowie: Walhalla” | fot. mat. pras.

Pierwszy sezon serialu „Wikingowie: Walhalla” (ang. „Vikings: Valhalla”) zebrał umiarkowanie pochlebne recenzje. Powodów było przynajmniej kilka – przede wszystkim ogromne oczekiwania po świetnych „Wikingach”, ale również niewykorzystany potencjał drzemiący w historii, którą od kilku lat dysponuje Netflix. Oczywiście, „Walhalla” stanowiła zupełnie nowe otwarcie – inni bohaterowie, inne okoliczności. Miłośnicy oryginału mieli jednak swoją wizję tego, jak powinna wyglądać kontynuacja. Ponieważ nowi twórcy się w nią nie wpisali, oceny nie były zbyt wysokie.

Warto jednak wspomnieć, że 1. sezon sporo rzeczy robił dobrze, dając solidne podwaliny pod kontynuację. Składająca się z ośmiu odcinków zadebiutowała 12 stycznia na platformie Netflix. Już wcześniej poinformowano, że w serialu pojawi się jeden z najlepszych polskich aktorów – Marcin Dorociński. Poza nim pojawili się oczywiście znani z pierwszej odsłony Leo Suter (Harald), Sam Corlett (Leif) oraz Frida Gustavsson (Freydis). Twórcy byli pewni swego, a w opublikowanym wcześniej zwiastunie nie brakowało imponujących scen. Czy jednak historia okazała się wciągająca i spójna?

Nowe wątki, nowe sytuacje

Już od początku 2. sezonu serialu widać istotną zmianę. Na początku Harald, Leif oraz Freydis mieli wspólny wątek, teraz natomiast rozłączają się. Choć pierwsi z wymienionych podróżują razem, ich wątki zostały rozgraniczone. Nie wspominając o Freydis, która otrzymuje całkowicie osobną opowieść. Mnie takie rozwiązanie się spodobało, ponieważ pozwoliło na większe „związanie” się z poszczególnymi postaciami, a zastosowany przez twórców zabieg sprawił, że akcja w serialu nabrała tempa – często bowiem przeskakiwaliśmy z jednego wątku na drugi. Nie powiem, że wszystkie one były równie dopracowane i udane, ale całościowo oglądało się poczynania głównych bohaterów ze sporym zaangażowaniem.

Serial przyniósł również więcej wątków obyczajowych, co dla wielu widzów może okazać się problemem. Sam nie wszystkie z nich byłem w stanie zaakceptować, ponieważ często niepotrzebnie zwalniały fabułę. Na szczęście twórcy postanowili postawić na równowagę, dodając sporo scen batalistycznych, w których nie brakowało rozlewu krwi. Zrealizowano je całkiem sprawnie, co bez wątpienia nie pozostaje bez znaczenia – nie oszukujmy się, że „Wikingów” włącza się również po to, żeby zobaczyć walczących ze sobą, żądnych krwi i zemsty bohaterów. Takich wątków również dostaliśmy kilka.

W pierwszej odsłonie „Walhalli” dostaliśmy typową, żeby nie powiedzieć sztampową opowieść o zbrodni i zemście. W drugiej odsłonie twórcy postanowili stworzyć coś bardziej złożonego, trudnego do jednoznacznego określenia. Mnogość wątków nie pozwala bowiem na tak proste określenie, do czego zmierzamy w finale serialu. To dobra wiadomość, ponieważ podobnych historii, jak ta z pierwszej odsłony produkcji Netfliksa, mieliśmy do tej pory sporo. Warto szukać nowych dróg, czego podjęli się twórcy. Nie twierdzę, że wszystkie decyzje, które podjęli w kwestii budowania historii były udane, ale na pewno zasługują na pochwałę za samo staranie. Szczególnie że w nowym sezonie nie brakuje scen czy dialogów, które potrafią zrobić wrażenie na widzu.

Nie wypada nie wspomnieć o roli Marcina Dorocińskiego, który wcielił się w postać Jarosława Mądrego, władcy Nowogrodu. Już na wstępie ostrzegam wszystkich tych, którzy włączą serial właśnie dla roli polskiego aktora – nie ma go na ekranie za dużo. Nowogród, a zatem i Jarosław Mądry, mają marginalny wpływ na fabułę serialu. Polski aktor, jak już się pojawia na ekranie, wypada bardzo przekonująco, udowadniając swój ogromny talent. Szkoda jedynie, że dostał tak mało okazji, żeby się wykazać. W tym momencie przechodzimy do największego problemu „Walhalli”. Jest nim... aktorstwo. Dorociński, który pojawia się na kilka minut, przyćmiewa swoim warsztatem większość głównych bohaterów. Suter, Corlett i Gustavsson wypadają zwyczajnie przeciętnie, grając bez przekonania i charyzmy. Niewiele lepiej jest w przypadku większości bohaterów drugoplanowych.

Obsada serialu „Wikingowie: Walhalla”
Obsada serialu „Wikingowie: Walhalla” | fot. mat. pras.

Ku lepszemu!

W mojej ocenie nowy sezon serialu „Wikingowie: Walhalla” wypada na wielu poziomach lepiej, niż poprzednia jego odsłona. To przede wszystkim zasługa ciekawie poprowadzonych wątków głównych bohaterów, a także nieźle zrealizowanych scen walki. Historia jest wciągająca i potrafi zatrzymać na te osiem odcinków. Oczywiście tytuł cierpi na różne problemy, wśród których jest bez wątpienia wspomniane przeze mnie nieco drewniane aktorstwo. Główni bohaterowie momentami nie potrafią wykorzystać potencjału drzemiącego w postaciach, które odgrywają.

Mimo wszystko uważam, że twórcy zrobili krok do przodu, poprawiając to, co w pierwszej odsłonie nie zagrało. Dobrze, że potrafią wyciągnąć wniosku i odpowiednio na nie zareagować. W takiej sytuacji 3. sezon serialu „Wikingowie: Walhalla” może być prawdziwym majstersztykiem. Trzymam za to kciuki, ponieważ w tej historii jest naprawdę duży, wciąż czekając na uwolnienie potencjał.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie