Po sukcesach w sporcie, inżynierowie Audi systematycznie wprowadzali stały napęd na cztery koła do kolejnych cywilnych modeli, począwszy od statecznych limuzyn skończywszy na szalonych kombi z symbolem RS na grillu.
Audi od dłuższego czasu przyzwyczaiło nas do stonowanej i wręcz jednolitej prezencji większości modeli, wystarczy poprosić dowolnego przechodnia o odróżnienie z pewnej odległości modeli A4, A6 i A8 od siebie. Z łatwością……pomyli je. Z tego też prozaicznego powodu szef designerów, Walter da’Silva otrzymał zielone światło dla swojej artystycznej wyobraźni.
Po otwarciu długich, pozbawionych ramek drzwi, ukaże się nam skomponowany iście po niemiecku kokpit. Kubełkowe, pokryte wysokogatunkową skórą fotele dzięki wszechstronnej regulacji dostosują się do wymagań każdego jegomościa, jedynie miłośnicy jazdy na leżąco będą zawiedzeni. Typowe dla Audi niezwykle czytelne zegary nie wywołują zachwytu, za wyjątkiem wyskalowanego do 350 km/h szybkościomierza. Ascetyczny panel centralny z kolorowym ekranem systemu multimedialnego MMI na szczycie nie sprawi problemów nikomu, intuicyjna obsługa to domena niemieckiej ergonomii. Nieco niżej wygospodarowano miejsce dla centrum dowodzenia klimatyzacją i wspomnianym MMI – obejmującym radio, nawigację i całą gamę parametrów pozwalających personalizować charakterystykę auta.
O fenomenalnym podparciu bocznym, jakie zapewniają fotele, nawet nie warto wspominać, przecież w tej lidze inaczej nie wypada. Ciekawostkę stanowi pokryta chropowatym materiałem kierownica, rzecz jasna spłaszczona u dołu, idealnie leżąca w dłoniach – co tylko ułatwia precyzyjne prowadzenie i zabawę łopatkami automatycznej przekładni S-Tronic.
Oferowany początkowo ośmiocylindrowy agregat rodem z Audi RS4 (poprzedniej generacji) generował tylko 420 KM, co nie wystarczało do wyrównanej rywalizacji nawet z Carrerą S. Dlatego też włodarze postanowili wprowadzić mocniejszą wersję. Tym razem skorzystano z inżynierskiego dorobku Lamborghini, dostosowując do swoich potrzeb widlasty dziesięciocylindrowy silnik z Galardo.
Wydając grubo ponad 900 tysięcy złotych na mało praktyczny pojazd absolutnie nikt nie przejmuje się taką nieistotną kwestią jak zużycie paliwa – oczywiście PB 98. Wypada jednak napomknąć iż w mieście poruszając się z nurtem innych uczestników ruchu zużyjemy nawet 15 litrów, co przy tej mocy należy uznać za wynik godny podziwu. Poza miastem podróżując w trybie wysoce zaawansowanej oszczędności, mistrzowie ecodrivingu mogą zbliżyć się do 8 litrów na 100 km. Niemniej jednak R8 V10 prowokuje zawsze i wszędzie, gdy poddamy się emocjom towarzyszącym symfonii dziesięciu cylindrów wkręcanych w okolice czerwonego pola, wynik zużycia paliwa statystycznego Kowalskiego przyprawi o zawał serca. Korzystając z pełni możliwości włosko-niemieckiego serca przepalenie 30 litrów nie stanowi najmniejszego wyzwania.
Audi R8 V10 to bez wątpienia ciekawa alternatywa dla Porsche 911 Turbo, Mercedesa SLS tudzież Maserati Gran Turismo. Jednakże w przeciwieństwie do nich nie oferuje legendy, w zamian dostaniemy fantastyczne osiągi poparte dużym zapasem trakcji prawie w każdych warunkach. Tylko ta cena – 942 tysiące złotych (od 786 tysięcy).
Maciej Mokwiński
artykuł ukazał się w serwisie:
Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie