Wzruszony entuzjastycznym jak zawsze przyjęciem ogromnej widowni-Robby Williams,
zaśpiewał na koniec koncertu słynny song Franka Sinatry "My Way". Wielu piosenkarzy włączyło tę, najpiękniejszą pod każdym względem, pieśń do swego repertuaru.To bardzo ryzykowne przedsięwzięcie,ale Robby ma ten sam rodzaj charyzmy,którą szczycił się Frank Sinatra,a poza tym jest szczery i ma niezwykłą łatwość nawiązywania bezpośredniego kontaktu z widzem. To właśnie jest wielki artyzm,iskra Boża,zdolność przed, która klękają narody ! A Williams tę zdolność posiada.Gra i śpiewa twarzą dużego chłopca i bardzo wyrazistym,pięknym spojrzeniem. Poza tym świetnie tańczy.Kręci piruety jak szkolony tancerz !Brawo i Wielkie dzięki Tobie Arkadiuszu,że przypomniałeś ten występ Robbiego,który nie pozwala przejść przed tym wydarzeniem bez wzruszenia i potwierdzenia,na przekór wszelkiemu złu, że życie jest piękne dopóty,dopóki istnieją tacy artyści i twórcy.