Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Dopóki debet nas nie rozłączy - czyli o ukrywaniu dochodów przed partnerem

Związek
|
15.09.2023

Prowadzenie sekretnego życia finansowego staje się coraz bardziej popularne. Małżonkowie ukrywają przed partnerami dodatkowe dochody, prywatne konta i zaciągnięte kredyty. To nowy rodzaj niewierności, który jest dużo bardziej niebezpieczny niż tradycyjna zdrada.

Tagi: problemy w związku

zdrada finansowa
Zdrada finansowa to coraz częstsza forma braku lojalności

Magda zaczęła mieć podejrzenia, gdy któregoś wieczoru zadzwoniła do domu, a jej mąż, Paweł nie odebrał telefonu.

„Razem z dziewczynkami pojechałam odwiedzić rodziców, a Paweł został sam w domu”, wspomina Magda. Gdy po powrocie do domu zapytała męża, gdzie się podziewał, ten nie próbował nawet kłamać: „Wiesz, byłem u takiej kobiety… jej mąż umarł…”.

Paweł (44 lata) i Magda (39 lat), rodzice dwóch dziewczynek, uważają się za ludzi oszczędnych. Wspólnie podejmują większość decyzji dotyczących spraw finansowych. Mieszkają w domu na przedmieściach, nigdy nie robią debetu na koncie, a ich jedynym szaleństwem jest coroczny wyjazd na wakacje.

Paweł ma ogromną kolekcję komiksów: około 9 tysięcy tomików, z których większość kupił, gdy jeszcze był kawalerem. To częsty temat ich sporów. „Gdy się dowiedziałam, że te książki są warte 35 tysięcy, pomyślałam sobie: Wspaniale, możemy je sprzedać i spłacić część kredytu za mieszkanie”, wyznaje Magda. „Ale potem uświadomiłam sobie, że ta kolekcja nie należy do mnie — Paweł kupił te wszystkie komiksy, zanim jeszcze się pobraliśmy. Jeśli chce zatrzymać je dla siebie, nie mam nic przeciwko. Byleby tylko nie wydawał naszych pieniędzy na kupno nowych!”.

Paweł postanowił w końcu sprzedać swoją kolekcję komiksów. Wystawia je w zestawach po 20 – 30 egzemplarzy na Allegro, a z zarobionych pieniędzy kupuje jeden lub dwa stare komiksy w idealnym stanie. „Moja kolekcja maleje, ale jednocześnie zyskuje na wartości”, mówi. „Traktuję to jak inwestycję”.

Tego wieczoru, gdy Magda zadzwoniła do Pawła, on był akurat u pewnej wdowy: przeglądał stare komiksy jej zmarłego męża w nadziei na to, że znajdzie jakąś perełkę do swojej kolekcji. Nigdy nie powiedział Magdzie, ile pieniędzy wydał na książki.

Trzymanie w tajemnicy przed partnerem niektórych informacji dotyczących pieniędzy jest kuszące — szczególnie dzisiaj, w czasach nadmiernego konsumpcjonizmu. Każdy może od ręki dostać szybką pożyczkę i natychmiast wydać te pieniądze na coś, o czym marzy. Na każdym rogu ulicy stoją bankomaty. Mamy bankowość elektroniczną i możliwość robienia zakupów przez internet. A do tego jeszcze na każdym kroku jesteśmy zasypywani ofertami nowych kart kredytowych i szybkich pożyczek. Zadłużenie konsumentów (wyłączając kredyty hipoteczne) stale rośnie. Ekonomiści zacierają ręce, a kłótnie o pieniądze w małżeństwach stają się codziennością.

Do tego dochodzi fakt, że ludzie zawierają małżeństwa później niż kiedyś, co oznacza, że dzisiejsi nowożeńcy mają za sobą nie tylko przeszłość seksualną, ale często również skomplikowaną historię kredytową. Wielu ludzi nie ujawnia wszystkich swoich zobowiązań finansowych przed przyszłym małżonkiem. To całkowicie zmienia dynamikę relacji między partnerami.

Nawet jeśli sprawa dotyczy niewielkiej kwoty, a powody, dla których jest utrzymywana w tajemnicy, są uzasadnione, partner zawsze odbierze to jako swoistą zdradę. Utrata „zaufania finansowego” może mieć bardziej druzgocący wpływ na małżeństwo niż romans jednego z małżonków. Dlaczego? Ponieważ skutki takiej zdrady mogą ciągnąć się za małżonkami całymi latami — aż po częsty w takich wypadkach rozwód.

Ostatni temat tabu

Bez względu na to, jak długo jesteście ze sobą i ile macie pieniędzy, to właśnie one są przyczyną większości waszych kłótni. Pieniądze pomagają realizować marzenia i nadzieje, a także zapewniają bezpieczeństwo i zwiększają poczucie własnej wartości. Dlatego jest to temat, wokół którego toczy się większość rozmów w każdym domu.

Kłótnie o pieniądze są intensywniejsze niż sprzeczki na inne tematy i mają bardziej negatywny wydźwięk. Niewidzialna sieć intencji oplatająca każdą finansową transakcję sprawia, że przypisujemy ukryte motywy każdej decyzji związanej z finansami. Gdy ta delikatna sieć zostanie nadszarpnięta, dochodzi do konfliktów.

Nawet w relacjach przyjacielskich taka prosta czynność jak określenie wysokości składki na wspólny prezent urodzinowy dla znajomego może zakończyć się kłótnią. Zaczynamy się zastanawiać: Czy prezent odzwierciedla to, jak cenimy daną osobę, czy po prostu jest symbolem pamięci? Czy powinienem wydać na prezent tyle samo, ile ta osoba wydała na prezent dla mnie, czy ta kwestia nie powinna mieć znaczenia?

Temat pieniędzy zawsze stanowił tabu w rozmowach. Nauczono nas tego już w dzieciństwie (Nie pytaj, ile to kosztowało, to niegrzeczne!). Prawdopodobnie wiesz więcej na temat życia seksualnego swoich kumpli niż tego, ile zarabiają. Rozmowa o pieniądzach z ukochaną osobą jest jeszcze trudniejsza, ponieważ nikt nie chce zostać uznany za skąpca.

Negatywny posag

Większość dorosłych ludzi — 67 procent kobiet i 74 procent mężczyzn — w momencie zawarcia małżeństwa jest w jakimś stopniu zadłużona. Chodzi tu o takie zobowiązania jak kredyt na samochód, debet na karcie kredytowej czy kredyt na jakiś sprzęt. Ten „negatywny posag” to ogromne obciążenie psychiczne dla nowożeńców, którzy przecież nie powinni skupiać się na długach, lecz planować swoją wspólną przyszłość. Często zdarza się, że mąż czy żona zarabiają mniej niż wcześniej deklarowali, a jednocześnie mają więcej długów. Gdy odkrywamy, że nasza partnerka miała kilka „romansów” z pieniędzmi, o których nie wiedzieliśmy, czujemy się zdradzeni i oszukani.

To, w jaki sposób partnerzy rozwiązują swoje problemy finansowe ma kluczowy wpływ na przyszłość ich związku. Z pieniędzmi jest związana większość decyzji podejmowanych przez małżonków. Kłótnie o wydatki bywają szczególnie zaciekłe, ponieważ w grę wchodzą takie czynniki jak kontrola i władza. Zdarza się, że jeden z małżonków podejmuje jednostronną decyzję, która dotyczy również jego partnera, a ich konsekwencje muszą ponosić oboje — nieraz do końca życia.

Oto przykład: Darek, właściciel ziemi rolnej, wziął w banku kredyt na wiosenny wysiew. Od wielkości plonów zależy dobrobyt całej jego rodziny. Gdy otrzymał wpłatę na konto w wysokości 30 tysięcy złotych, jego żona, Zuzanna, zaczęła nałogowo grać w gry hazardowe w internecie. Wkrótce z ich wspólnego konta zniknęły wszystkie pieniądze.

W ten sposób Darek stracił możliwość zwrócenia długu z pieniędzy, które miał zarobić na sprzedaży produktów rolnych ze swojego pola. A zaciągnięty kredyt będzie musiał spłacać jeszcze przez wiele lat.

Jeżeli twoja żona podejmie złą decyzję dotyczącą finansów, to nawet jeśli ty nic o tym nie wiedziałeś, wasz majątek jest traktowany jako jedna całość (wspólnota małżeńska). Nawet po rozwodzie dług zaciągnięty przez jednego z małżonków jest często traktowany jak wspólne zobowiązanie.

Małżonkowie — ale nie partnerzy

Ukryte zobowiązania finansowe mają długofalowe prawne konsekwencje dla obojga małżonków i stanowią dla nich duże obciążenie emocjonalne. Podobnie jak w przypadku wszystkich innych sekretów, utrzymanie tajemnicy kosztuje dużo energii, a to negatywnie wpływa na najważniejszy aspekt udanego związku — intymność, która jest przecież oparta na szczerości.

Na poczucie bezpieczeństwa w związku składają się trzy ważne elementy: zdolność do swobodnej wypowiedzi, bezpieczeństwo fizyczne i wspólne planowanie przyszłości. Jeden partner nie powinien narażać drugiego na żadne zagrożenia ani zmuszać go do ochrony swoich dóbr przed nim samym. Jego podejście do spraw finansowych ma duży wpływ na to, czy druga osoba czuje się bezpieczna w związku.

Ukrywane informacje o dużych wydatkach, ryzykownych inwestycjach czy zaciągniętych kredytach to prawdziwe pole minowe, które grozi wybuchem, gdy sekret się wyda (na przykład nieświadomy niczego małżonek odbierze telefon od wierzyciela albo będzie musiał oddać komornikowi swojego Lexusa).

Małżonkowie często ukrywają przed sobą informacje dotyczące dochodów. Nie mówią, ile zarabiają, nie chwalą się premiami ani posiadanymi aktywami. Oto typowy przykład: mąż twierdzi, że zarabia 4 tysiące miesięcznie. Razem z żoną żyją dość skromnie. Jednak w rzeczywistości ma drugie konto w banku, na które przelewa pozostałą część swojej wypłaty — kolejne 4 tysiące. Dlaczego mąż nie mówi prawdy żonie? Ponieważ jej nie ufa. Takie sytuacje są bardzo częste: ten z partnerów, który popełnia akt „niewierności”, zagłusza swoje sumienie, zrzucając całą winę na drugą stronę.

Gdyby mąż powiedział żonie o drugim koncie, ta doszłaby do wniosku, że jego indywidualny interes jest dla niego ważniejszy niż dobro małżeństwa. Mogłaby nawet wystraszyć się, że mąż odkłada pieniądze na prywatne konto po to, żeby móc w każdej chwili od niej odejść. W ten sposób coś, co jest tylko symbolem staje się faktycznym problemem.

Z drugiej strony, skoro liczba rozwodów w naszym społeczeństwie stale rośnie, czy nie warto odłożyć sobie trochę pieniędzy na czarną godzinę? Lubimy być niezależni i boimy się zmian. Okazuje się jednak, że pary, które mają osobne konta i nie informują się nawzajem o swoich wydatkach i dochodach są bardziej narażone na konflikty.

Małżonkowie powinni traktować się nawzajem jak dwa odrębne byty (ja i ty), które mają trzecią, wspólną tożsamość (my). Dobrze jest mieć różne opcje w życiu, ale nie wolno zapominać o najważniejszym: każdy związek wymaga poświęceń i wiąże się z pewnymi ograniczeniami.

Nie wszystkie zdrady finansowe są świadome i zamierzone. Ludzie robią to z przyzwyczajenia, nawet nie zastanawiając się nad tym. Wielu z nas lubi czasami poprawić sobie nastrój, kupując sobie coś ładnego. Czasami myślimy: „Teraz moja kolej. Zasługuję na to. Nigdy już nie będę młodszy” albo „Zamiast mieć żal do żony, że mi tego nie kupiła, sam to zrobię”. Zaczynamy od drobnych kłamstw, które z czasem stają się coraz większe. Nasze długi rosną, a to negatywnie odbija się na naszych relacjach z partnerką.

A oto kolejna sytuacja. W pewnym małżeństwie żona zajmowała się domem, mąż ją utrzymywał. Angażując się w działalność charytatywną zadłużyła się na 40 tysięcy złotych. W końcu musiała powiedzieć mężowi, że wydała te pieniądze. Bojąc się jego reakcji, postanowiła wyznać mu prawdę w obecności osoby trzeciej — w gabinecie psychologa rodzinnego.

Tak samo jak w przypadku fizycznej zdrady, żona musiała skupić się na odzyskaniu zaufania męża. Zgodziła się na cięcia w wydatkach, a także postanowiła wrócić do pracy i oddać dług mężowi. Aby na nowo odbudować zaufanie męża, informowała go o wszystkich swoich wydatkach.

W takich wypadkach sprawdza się stare powiedzenie: „Ufaj, ale sprawdzaj”.

Otwarty romans z majątkiem

Pieniądze mogą dać nam bardzo wiele: władzę, wolność, ucieczkę, przyjemność, bezpieczeństwo i tożsamość. Małżonkowie mają różne systemy wartości i różne potrzeby — a ich zasoby finansowe są przecież ograniczone. Czasami ktoś musi się poświęcić.

Prawie każdego dnia zarabiamy pieniądze, wydajemy je lub mamy z nimi kontakt w jakiś inny sposób. Nawet gdy śpimy, banknoty w naszych portfelach i środki na koncie zyskują lub tracą na wartości. Pieniądze są magnesem dla silnych emocji, które towarzyszą wszystkim relacjom partnerskim.

Samokontrola finansowa jest trudniejsza do osiągnięcia w dzisiejszych czasach niż kiedyś, gdy nie atakowały nas zewsząd reklamy typu „raty zero procent” czy „gotówka od ręki”. Konsumpcja stała się formą sztuki (może dlatego nazywamy centra handlowe „galeriami”?).

Kupowanie to akt afirmacji i przynależności; to sport narodowy, sposób na spędzenie czasu i jedna z form uzależnienia. Za pieniądze można kupić zadowolenie i akceptację społeczeństwa. Coraz częściej mylimy zachciankę z prawdziwą potrzebą. Wierzymy, że należy nam się to samo, co mają wszyscy inni dookoła — w ten sposób potrafimy uzasadnić zakup kanapy za 20 tysięcy złotych.

Niektórzy ludzie dopuszczają się zdrady finansowej, ukrywając swoje przewinienia przed partnerem. Inni nie wstydzą się swojego romansu z bogactwem. Ich drugi związek podważa jakość więzi małżeńskich. Presja, aby zarabiać pieniądze i je wydawać, jest ogromna. Ci, którzy zarabiają duże pieniądze, często są na tym tak skupieni, że nie mają czasu na pielęgnowanie związku.

Ten uwodzicielski materializm ma druzgocący wpływ na relacje między partnerami. Coraz więcej ludzi nie umie już poczuć prawdziwego zadowolenia — wciąż mają wrażenie, że czegoś im brakuje. W takiej sytuacji najłatwiej jest obwinić współmałżonka. To logiczna konsekwencja romantycznego przekonania, że partnerka powinna być naszą drugą połówką.

Kobiety narzekają, że ich mężowie zarabiają mniej niż deklarowali albo że muszą same pracować, choć wolałyby zostać z dziećmi w domu. Z kolei mężczyźni żalą się, że żony za dużo od nich wymagają, choć same wnoszą do związku mniej niż oni. To rozczarowanie niszczy więzi między małżonkami.

Grażyna zarabia 3 tysiące miesięcznie, a jej mąż, Hubert zarabia 2 – 3 razy więcej. Mieszkają w dużym mieście, w którym koszty życia są takie wysokie, że nie są w stanie odłożyć na wykończenie domu. Grażyna uważa, że niepomalowany dom wygląda nieładnie i robi wrażenie najbiedniejszego w okolicy. Obwinia za to męża. Hubert odpiera jej ataki, tłumacząc, że po prostu ich nie stać na wykończenie domu. W takich sytuacjach wystarczy czasami po prostu zmienić podejście. Gdyby Grażyna zapytała: „Kochanie, czy moglibyśmy wydać 6,5 tysiąca na wykończenie elewacji, bo to jest dla mnie bardzo ważne?”, bardzo możliwe, że mąż zgodziłby się na jej prośbę.

Żyjemy w epoce negocjowanych małżeństw. Musimy nauczyć się szanować swoją odmienność. Nie możemy od razu stawiać wszystkiego na ostrzu noża. Ten nowy rodzaj relacji partnerskich, z pewnością lepszy niż poprzednie modele, nie jest łatwy do osiągnięcia. Wielu ludzi nie umie postawić dobra małżeństwa ponad swoje własne. Większość z nas ma silną potrzebę oddzielenia choć części naszych dochodów od wspólnego majątku. Boimy się, że partnerka zabierze nam nasze środki. Nie umiemy myśleć długofalowo, traktując pieniądze jak „nasze” a nie „moje”.

Zmiana ról

Większość kobiet jest aktywna zawodowo. Wszyscy już się do tego przyzwyczailiśmy. Dzisiejsi mężowie bardziej angażują się w prace domowe i opiekę nad dziećmi niż kiedyś. Gdy oboje małżonkowie pracują zawodowo, mogą cieszyć się wyższym standardem życia. Większość mężczyzn twierdzi, że nie mieliby nic przeciwko, gdyby ich żony zarabiały więcej od nich (a w wielu przypadkach już tak jest). Niektórzy nawet przyznają, że brali pod uwagę możliwości zarobkowe partnerki jako potencjalnej żony. To byłoby nie do pomyślenia jeszcze kilkadziesiąt lat temu, gdy większość kobiet zajmowała się wychowywaniem dzieci i nie była aktywna zawodowo.

Całkowite odwrócenie ról polegające na tym, że żona zarabia dużo więcej niż mąż, może stanowić bardzo subtelną formę zdrady finansowej. Przez tysiące lat obowiązkiem mężczyzny było zapewnianie bytu rodzinie, a kobieta była tą, którą trzeba było się opiekować i chronić. Bez względu na to, czy zaakceptujemy zmiany, które zaszły od tamtego czasu w społeczeństwie czy nie, te przekonania wciąż są głęboko zakorzenione w naszych umysłach.

Jeżeli oboje partnerzy wnoszą do małżeństwa wszystko, co mają, wielkość ich zarobków nie ma kluczowego znaczenia. Jeśli jednak jedno z małżonków uważa, że na jego barkach spoczywa większy ciężar, to wcześniej czy później zaczyna czuć żal i niechęć, które z czasem narastają i mogą zniszczyć cały związek.

Oto co ma do powiedzenia na ten temat Lidia, matka jednego dziecka i dyrektor wyższego szczebla w dużej korporacji, która rozwiodła się ze swoim mężem: „On był osiem lat starszy ode mnie. Gdy się pobraliśmy, on zarabiał bardzo dużo, a ja dopiero skończyłam szkołę. Byłam przekonana, że ma duży potencjał. Jednak nasze role szybko się odmieniły. Ja zaczęłam zarabiać na dom, a on nie mógł zagrzać miejsca w żadnej firmie. Mówił mi: „Świetnie sobie radzisz w korporacji, oby tak dalej!” Myślałam, że jest ze mnie dumny. Pochlebiało mi to. Teraz, z perspektywy czasu widzę, że po prostu byłam wykorzystywana.

Gdy Lidia urodziła dziecko, jej mąż rzucił pracę i został w domu. Zajął się wykonywaniem drobnych zleceń, podczas gdy Lidia pracowała 60 – 70 godzin tygodniowo. Była wykończona i sfrustrowana tym, że tak mało czasu spędza z dzieckiem. Jednocześnie odczuwała dużą presję, żeby zapewnić byt całej rodzinie. Po prawie dziesięciu latach kariery w korporacji, wydarzyły się dwie rzeczy, które całkowicie odmieniły jej życie. Jej ojciec zachorował na raka, a ona dostała ogromną premię równą tyle, co roczne wynagrodzenie.

„Choroba ojca otworzyła mi oczy, a premia pomogła mi zacząć nowy rozdział w życiu”, mówi. „Rzuciłam pracę i zamieniłam ją na luźne zlecenia. Chciałam zobaczyć, co się dzieje w domu. Okazało się, że mąż przez cały dzień gra na komputerze. To był koniec”.

Pokusa zostania w domu

Zdrada może wkraść się tylnymi drzwiami, gdy na przykład na pewnym etapie wspólnego życia żona postanowi posłuchać instynktu macierzyńskiego i zrezygnować z kariery na rzecz dziecka. W takiej sytuacji mąż może poczuć się rozczarowany. Koniec z wygodnym życiem! Teraz tylko on zarabia na dom, ponieważ żona zerwała (niepisaną) umowę, w której zobowiązywała się dokładać do wydatków domowych.

Zanim Marta i Michał powiedzieli sakramentalne „tak”, przeprowadzili kilka poważnych rozmów na temat pieniędzy. „Ja miałam 35 lat, a on 36, więc mieliśmy bardziej praktyczne podejście niż większość dwudziestolatków”, mówi Marta, dziennikarka biznesowa. „Ujawniliśmy przed sobą wszystkie źródła dochodów i wydatków”. Michał, dyrektor regionalny w branży przemysłowej, wspomina te rozmowy jako „biznesowe negocjacje na temat posiadania dzieci”. Zapowiedział na przykład, że nie będzie płacił za prywatną szkołę, ponieważ jest bardzo droga. Zauważył również, że oboje powinni odkładać więcej pieniędzy na fundusz emerytalny.

Po roku nieudanych prób leczenia niepłodności, Marta i Michał zaadoptowali noworodka. „Próby poczęcia dziecka kosztowały nas 30 tysięcy”, mówi Marta. „Potem doszły wydatki na dziecko. W tym samym czasie moja firma przeniosła się do innego miasta, a ja straciłam pracę”. Jako świeżo upieczona mama nie mogła szukać pracy na pełny etat, więc skupiła się na drobnych zleceniach, które mogła wykonywać w domu. Niestety jej dochody znacząco zmalały. Teraz zarabia połowę tego, co kiedyś.

Jednocześnie jej wydatki wzrosły. „Zawsze byłam bardzo zdyscyplinowana w kwestii wydawania pieniędzy, ale Julce nie potrafię niczego odmówić”, mówi Marta. Trzeba kupić zabawki, opłacić zajęcia gimnastyki i pływania, a także prywatną szkołę Montessori. „Jest wiele rzeczy, których nigdy sobie bym nie kupiła, ale gdy chodzi o Julkę, nie zastanawiam się ani przez chwilę”.

Michał stara się zachować cierpliwość. „Rzadko rozmawiamy o zarobkach Marty, bo ten temat zawsze wywołuje kłótnie. Gdy jeszcze nie było Julki, uzgodniliśmy, że Marta weźmie urlop macierzyński, a potem wróci na pełen etat do pracy”, mówi. „Jednak Marta postanowiła, że będzie pracować w domu. Zgodziłem się na to, pod warunkiem, że będzie zarabiać tyle samo co przedtem. Okazało się, że to niemożliwe. To mnie bardzo zirytowało; poczułem się w pewnym stopniu wykorzystany”.

Przynajmniej Marta i Michał potrafią otwarcie o tym rozmawiać. Oto jeden z wpisów na portalu dla mam pracujących w domu: „Mam 32 lata i niedługo urodzę pierwsze dziecko. W głębi serca wiem, że przez pierwszy rok będę chciała być z nim w domu. Mój mąż się na to nie zgadza, a ja zupełnie nie wyobrażam sobie, żebym po zakończeniu urlopu macierzyńskiego miała oddać moje maleństwo do żłobka. Gdy wrócę do pracy, większość pieniędzy i tak będę musiała przeznaczyć na opiekę nad dzieckiem. Czy ktoś mi może podpowiedzieć, jakie są stawki dla opiekunek w tym mieście? Może jeśli pokażę wyliczenia mężowi, zmieni zdanie”.

Ta rozmowa powinna być przeprowadzona już dawno temu. Niestety pary rzadko rozmawiają o pieniądzach, dopóki nie pojawi się prawdziwy problem — a to na pewno nie jest dobry moment, żeby rozpocząć spokojną dyskusję o planach na przyszłość.

Pełne partnerstwo

Małżeństwo to obietnica nie tylko monogamii seksualnej, ale również partnerstwa w sprawach finansowych. Mimo naturalnej skłonności do zachowywania w tajemnicy niektórych informacji na temat dochodów czy wydatków, małżonkowie powinni działać proaktywnie i stworzyć strategiczny plan, który będzie odzwierciedlał ich wspólną wizję życia.

Rozmawiajcie o swoich marzeniach: gdzie chcielibyście pojechać, co chcecie zrobić, o jakiej przyszłości marzycie dla swoich dzieci. Na podstawie tych marzeń opracujcie budżet, który stanie się waszym kompasem. Finanse mogą stanowić bardzo intymny aspekt waszego małżeństwa.

Wiktoria, niepracująca matka trojga dzieci, przekonała się o tym na własnej skórze. Kiedyś często ukrywała różne wydatki przed mężem. Jednak to się skończyło. „W ten sposób potwierdzasz, że druga osoba nad tobą dominuje”, wyjaśnia. „To zachowanie typowe dla dzieci: kłamiesz, żeby uniknąć kłopotów”. Wiktoria zrozumiała, że ona i jej mąż stanowią jedną drużynę. „Jeśli któregoś miesiąca zabraknie mu na rachunki, przelewam mu część pieniędzy, które dorabiam na pisaniu krótkich tekstów. W końcu jesteśmy małżeństwem i dzielimy się wszystkim. Na tym właśnie to polega, prawda?”.

Juliusz Strykowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie