Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Czy twój związek jest do uratowania?

Związek
|
28.11.2022

Poznaj 8 sygnałów, które mówią o tym, czy warto, byś walczył o swój związek, czy lepiej poddać się i zakończyć relację, która jest już nie do naprawienia.

Tagi: kryzys w związku

Czy walczyć o związek
Jak poznać, czy warto walczyć o związek?

Jeśli jesteście jedną z tych par, które próbowały już wszystkiego, by wyjść z kryzysu w związku, jednak natykają się wciąż na ścianę zbudowaną z żalu, nagromadzonych wyrzutów, złości i smutku, ten tekst może wam pomóc.

Jesteście już wyczerpani walką, poziom waszych wewnętrznych zasobów i energii jest już niepokojąco niski. Czujecie się poranieni i pokonani, a w waszych głowach rodzi się pytanie: Czy próbować walczyć o tę relację, a może trzeba odpocząć od siebie przez jakiś czas, by nabrać oddech? Czy też w ogóle się poddać?

W takiej sytuacji powinniście wspólnie podjąć decyzję, czy jest nadzieja na odbudowę. Prowadzą do tego odpowiedzi na tych sześć pytań:

  • Czy oboje pragniecie tego samego?
  • Czy w związku pozostało dość energii, by dać wam siłę, której potrzebujecie, by odbudować relację i zaangażować się na nowo?
  • Jak poradziliście sobie z traumami w przeszłości, czy nie zatrzymaliście się przy starych wzorcach, które nigdy nie działały?
  • Czy przypadkiem nie uciekacie, zanim zdążyliście dać sobie szansę?
  • Czy istnieją ukryte sprawy, które nie pozwalają wam wrócić do siebie?
  • Czy ciągle chcecie próbować?

Te pytania zadaję parom, które przychodzą do mnie na terapię, będąc w głębokim kryzysie. Przez następnych kilka godzin wspólnie szukamy odpowiedzi na nie - w nastroju wrogości, zranień, niesprawiedliwości lub potrzeby utwierdzenia się we własnym zwycięstwie.

Czasem jedno z partnerów przyjmuje rolę osoby skrzywdzonej, drugie jest pełne pokory i kaja się. Kiedy indziej mam do czynienia z dwiema osobami, które pozwoliły nierozwiązanym konfliktom piętrzyć się i piętrzyć, a teraz cierpią z powodu szalejących emocjonalnych nowotworów i zaczynają dopiero mówić o tym, co naprawdę czują, gdy stoją już u progu śmierci tego związku. Mają przesadzony, beznadziejny styl walki i nie są w stanie usłyszeć drugiej osoby z głębokiej jaskini własnego bólu. Inne pary prowadzą niemą walkę: ten, kto zacznie mówić z zaangażowaniem i wykaże wolę pojednania, traci pozycję.

Kiedy rozmawiamy o tym, co sprowadza ich na terapię i identyfikujemy źródła ich cierpienia i negatywnych wzorców, szukam ośmiu oznak nadziei, które będą dla mnie i dla nich sygnałem, że mają szansę.

Niezależnie od najgorszych zdrad, najokrutniej raniących zachowań lub najbardziej zniechęcających zawodów, te delikatne, ale kluczowe znaki pozwalają przewidzieć, czy partnerzy będą w stanie wrócić do miłości, która wcześniej ich połączyła. Kiedy je dostrzegam, nawet jeśli oznaki te są rzadkie lub słabe, wiem, że można wypracować rozwiązanie.

1. Uważność

Kiedy jedno z partnerów mówi, niezależnie od tego, w jakim tonie, druga osoba patrzy na nie i słucha. Nawet, jeśli się nie zgadza, widać, że to, co to drugie ma do powiedzenia, jest wciąż dla niego istotne. Partnerzy mogą od dawna przerywać sobie nawzajem, próbować się przekrzykiwać, lekceważyć się lub umniejszać wartość wypowiadanych słów, ale przestaną to robić, kiedy poproszę ich o przekierowanie uwagi na to, co mówi druga osoba. Kiedy poproszę któreś z nich, by powtórzyło to, co powiedziało drugie, naprawdę próbują. Kiedy pytam, co druga osoba może czuć lub mieć na myśli, chcą się nauczyć to rozumieć i o tym opowiadać. Kiedy któreś z partnerów zaczyna płakać lub nie może mówić, drugie przerywa i czeka, aż tamto dojdzie do siebie. Widzę, że oboje są w stanie pohamować swoje zapędy do bycia-tym-kto-zawsze-ma-rację i przypomnieć sobie, że w pokoju jest jeszcze ktoś inny.

2. Troska

Pary, w których nie ma wsparcia i zaufania, czy od niedawna, czy już od lat, ciągle mogą okazać sobie nawzajem troskę, kiedy jedno z nich się załamie. Jeśli nie potrafią znaleźć słów lub gestów pocieszenia, szczególnie, gdy są w danym momencie obwiniani, pokazują, że przejmują się cierpieniem partnera przez język ciała lub wyraz twarzy. Jakby wiedzieli, gdzie jest punkt krytyczny i nie chcieli tam dotrzeć. Współczucie przeważa nad dominacją, kiedy druga osoba naprawdę cierpi.

3. Wspólne poczucie humoru

Zdarzało się, że pracowałem z parą, co do której wydawało się, że wzajemna wrogość zapanowała w związku na dobre. Kłócą się nawet o to, jak się kłócą. Nie potrafią znaleźć u drugiej osoby niczego, czego warto byłoby posłuchać. Przeszkadzają sobie, unieważniają, krzyczą na siebie. Czuję się wtedy jak sędzia w zawodowej walce emocjonalnego boksu.

Nagle, jakby ni stąd ni z owąd, jedno z nich przypomina wspólne doświadczenie z przeszłości lub coś, co się im przytrafiło i oboje wybuchają śmiechem. Napięcie znika, nawet jeśli tylko na moment, a oni patrzą na siebie jak dobrzy przyjaciele, udający tylko, że się nienawidzą. Nawet jeśli wrócą do kłótni, jest jasne, że to, o czym mówią, to nie wszystko, a ja wiem, że mogę wyprowadzić ich z tych samoniszczących zachowań.

4. Deeskalacja

Każda para wie, kiedy sprawy zachodzą za daleko. Niestety, wiedza ta nie zawsze chroni od zbytniego zbliżenia się do krawędzi, co prowadzi do zakończenia wielu związków. Nadzieja deeskalacji pojawia się, kiedy zauważam, że para zdaje sobie sprawę, że jest już zbyt blisko powiedzenia lub zrobienia czegoś, czego druga osoba by nie zniosła. Znów, jakby bez powodu i bez związku, jedno (lub oboje) przestaje lub próbuje skierować rozmowę na bezpieczniejsze tory. Partnerzy wiedzą, że niektóre słowa lub zachowania mogą boleć za bardzo, a niektóre zdarzenia z przeszłości zraniły zbyt mocno. Wiem, że mają niepisany pakt, niepozwalający na przekroczenie tej granicy.

5. Bezpośredniość

Dla większości ludzi naturalne jest wykorzystywanie przeszłości czy doświadczeń innych ludzi, by dodać mocy temu, co w danym momencie uznają za istotne. Szczególnie, jeśli jedna z osób czuje, że przegrywa w kłótni i ma poczucie, że obudowanie się przykładami z lub opiniami innych wzmocni jej pozycję.

Pary, które dobrze się komunikują, pozostają przy jednej sprawie w jednym momencie i mówią o tym, czego od siebie obecnie potrzebują. Nie próbują przekonać drugiej osoby do czegoś, co przyniosłoby im korzyść kosztem drugiego. Jeśli jedno z nich się zawaha, drugie kieruje jego uwagę z powrotem na problem i strategia ta jest nie tylko akceptowana, ale i doceniana.

6. Podstawowe zaufanie

Nieważnie, jak bardzo wściekli, skrzywdzeni lub rozżaleni są partnerzy podczas pierwszej sesji. Widzę, że ich cierpienie spowodowane sytuacją nie sprawia, że myślą o drugiej osobie jako o tej złej, podłej. Zarzuty pod adresem zachowań czy czynności są czymś innym, niż ocena samego człowieka. Dany problem mógł naprawdę zaszkodzić związkowi w obecnym kryzysie lub długofalowo, ale żadne z partnerów nie uzna, że druga osoba jest niewarta miłości lub podstawowego szacunku.

7. Odpowiedzialność za siebie

Wskazywanie palcami winnego to walka o władzę. Jest ten zły, z którym dobrze się rozprawiono i ten dobry, który wygra bitwę (choć pewnie przegra wojnę). Tak wiele walk między partnerami opiera się na przypisywaniu odpowiedzialności drugiemu... W terapii pojawia się ten magiczny moment, kiedy oboje partnerzy zdają sobie sprawę, że mogą w rozgrywce wspólnie wygrać, jeśli każde przyzna się do własnego wkładu w sytuację. Czasem wymaga to budowania pewnych umiejętności, ale moment, w którym relacja zwraca się w tym kierunku, pokazuje, że warto pracować dalej nad tym związkiem.

8. Energia

Nie ma nadziei tam, gdzie nie ma życia. Wolę parę wściekłych, popędliwych, rozgniewanych ludzi, niż takich, którzy siedzą w pokoju, jakby woleli być gdziekolwiek indziej i zmieniają się w dwuwymiarowe kartonowe figurki. Pokój, w którym znaleźli się razem na terapii dla nich zamienia się w więzienie.

Para kochających się niegdyś ludzi, która pozwoliła by ich związek zmienił się w pozbawiony życia zestaw rytuałów, ma chyba na sobie największy ciężar. Duży gniew może szybko przerodzić się w wielką miłość, ale trudno wskrzesić coś, co nie żyje.

Czasem nie sposób wyobrazić sobie rozgniewanych lub skrzywdzonych ludzi okazujących którekolwiek z tych ośmiu oznak nadziei, gdy uczestniczą właśnie w trudnej walce. Ale jeśli jest szansa dla tej pary, jej sygnały znajdują się zwykle tuż pod powierzchnią, czekając, aż będą mogły się pojawić. Wiem, że para chce pokonać cierpienie, kiedy cieszą ich te momenty „aha”, kiedy rozpoznaję oznaki porozumienia, a oni natychmiast zobowiązują się, by zastąpić stare zachowania nowymi.

Szybko zdają sobie sprawę, że to powtarzane negatywne wzorce wpędziły ich w kłopoty i że oboje chcą się ich pozbyć. Taka para prawdopodobnie odnajdzie na nowo miłość i zrozumie, czego potrzebuje, by odnowić zaangażowanie, kiedy znajdą i pokonają te niewłaściwe wzorce. Może to wymagać wiele czasu, by pozostawić ciemność za sobą, ale widać światełko w tunelu.

Nie potrzebujesz terapii, by odnaleźć i wzmocnić te kwestie w swoim związku. Możesz to osiągnąć, jeśli zechcesz odłożyć samego siebie na bok i sprawić, by twój związek stał się istotniejszy od potrzeby dowiedzenia, kto ma rację. A jeśli poczujesz się zagubiony i niezdolny do odnalezienia ich samodzielnie, znajdź kompetentnego obserwatora, który wskaże wam drogę.

Powodzenia.
Bartek Kulesza

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie