Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Konflikt pokoleń – ten sam od wieków?

Zrozum nastolatka
|
26.04.2019

Gdy pod koniec XIX wieku badacze odszyfrowali pochodzące sprzed 5 tysięcy lat sumeryjskie pismo klinowe, przeżyli spore zaskoczenie. Okazało się bowiem, że jedna z pierwszych przetłumaczonych przez nich glinianych tabliczek ze starożytnymi znakami dotyczyła... konfliktu pokoleń. Był to zbiór narzekań na zachowanie ówczesnej młodzieży, która oślepiona pragnieniem wolności miała nie oddawać starszym należnej im czci. Ni mniej ni więcej oznacza to, że nasze dzisiejsze różnice zdań z własnymi dziećmi, często odbierane jako upadek obyczajów i kultury, nie są niczym oryginalnym. Nie my pierwsi i nie ostatni mamy problemy ze zrozumieniem, o co chodzi młodszemu pokoleniu. Ale to dobrze.

konflikt pokoleń
Czy dzisiejsza młodzież rzeczywiście jest gorsza od tej, którą byliśmy my?

Natura ludzka wbrew pozorom dążenia ku stateczności, wykazuje tendencje do ciągłego odtwarzania pewnych zjawisk i zachowań. Nie inaczej jest z relacjami między najbliższymi członkami rodziny. Mimo zmieniających się uwarunkowań kulturowych, stylów wychowawczych, sposobu w jaki komunikujemy się z własnym potomstwem, pewne sprawy pozostają niezmienne. Na przykład to, że dzieci już od najmłodszych lat, bez względu na to, co robimy - nawet jeśli nam nie mówią tego wprost - kwestionują nasz autorytet. I choć nam samym prawie zawsze wydaje się, iż nie powtarzamy błędów rodziców, to koniec końców mamy do czynienia dokładnie z tym, z czym kiedyś zmagali się nasi opiekunowie - ze sprzeciwem i protestem.

Skąd się bierze konflikt pokoleń?

Odpowiedź będzie wyjątkowo krótka. To przez cynizm nas, dojrzałych. Młodzi są idealistami (choć w dzisiejszych czasach i to się zmienia, o czym później), w ich głowach nie ma jeszcze tego całego dorosłego napięcia egzystencjalnego i walki "być" z "mieć". Dla młodych na początku ich życiowej drogi liczy się tylko owo "być" i to bez względu na konsekwencje, a większość naszych życiowych dylematów zwyczajnie nie istnieje. Efekt? W głowach nastolatków nie ma miejsca na zgniłe kompromisy czy wypolerowane z ostrych krawędzi filozofie życiowe. Dla młodego pokolenia my, ze swoim bagażem impregnujących nas coraz mocniej doświadczeń, jesteśmy jak owe przysłowiowe już dinozaury. Skażone przez własny makiawelizm i koniunkturalizm relikty przeszłości. Skazane na zagładę.

Doskonale klimat ten oddaje pochodząca jeszcze z lat 50. XX wieku powieść "Buszujący w zbożu" J.D. Salingera, opowiadająca losy "zbuntowanego" chłopaka, nowojorczyka, który w odruchu młodzieńczego buntu rzuca szkołę i przez kilkadziesiąt godzin sam stawia czoła zagrożeniom wielkomiejskiego życia "dorosłych". Kontrast między idealistycznymi przeżyciami wewnętrznymi chłopaka a zakłamanymi, ograniczającymi wolność realiami "dojrzałych" pokazuje prawdziwy dramatyzm i konflikt całej sytuacji. W oczach młodego, niezdyscyplinowanego, wręcz naiwnego jeszcze umysłu, wrogami wolności stają się nie tylko zakłamani starcy, ale też i stworzone przez nich, krępujące swobodę ruchu instytucje i niezrozumiałe prawa.

Symptomy konfliktu

Młodzi ludzie swoją niezgodę na podporządkowanie się naszej, w ich oczach zatrutej i skorumpowanej, wizji świata mogą w dzisiejszych czasach objawiać na wiele sposobów. Najpopularniejszym jest oczywiście opisany w literaturze psychologicznej dość obficie "młodzieńczy bunt". Może się on uzewnętrzniać pod różnymi postaciami, jak choćby wyznawanie wartości sprzecznych z tymi propagowanymi przez dorosłych, zwłaszcza rodziców, czasem nawet tylko na zasadzie ślepej opozycji. Często zdarza się, że nasz syn czy córka mówi nam "nie", zanim jeszcze tak naprawdę przemyśli sens tego, co mówimy my.

Inne wszystkim znane przykłady to chociażby noszenie nieakceptowanych przez nas ubrań, ozdób, teraz do wytartych dżinsów dołączyły też znacznie bardziej trwałe (i chyba nielubiane) tatuaże, używki czy perwersyjne, a czasem groźne dla zdrowia i życia zabawy. Wszystko po to, aby się maksymalnie odgrodzić od wszystkiego, co reprezentuje kulturę starszych. Cel jest prosty - odrzucenie reguł i wartości, które samowładnie skonstruowaliśmy my, źli dorośli.

Historia zatacza koło

Zabawne w całej tej historii jest to, że każdemu następnemu pokoleniu wydaje się, iż młodzież dorastająca za jego czasów jest bardziej krnąbrna i rozwrzeszczana niż kiedykolwiek wcześniej. To jest niesamowicie charakterystyczne i często staje się wdzięcznym tematem rozmów przy rodzinnym stole. Zwłaszcza najstarsze pokolenie często z rozrzewnieniem wspomina, że "za jego czasów" było inaczej, "lepiej". Tymczasem nie trzeba sięgać 4-5 tysięcy lat wstecz, do starożytnego Sumeru, by czarno na białym przekonać się, iż tak naprawdę zupełnie nic się nie zmienia. Wystarczy kilka gazet sprzed kilkudziesięciu lat, by nabrać przekonania, że ciągle mówimy o tym samym, stale zataczamy koło.

Oczywiście w każdej epoce są inne problemy i zjawiska, które stają się przedmiotem sporu, inaczej też przebiega ekspresja "buntu", ale sam bunt jest nieodłącznym elementem cyklu dojrzewania większości ludzi, dlatego powtarza i chyba będzie się powtarzać regularnie, także w nadchodzących wiekach.

Kiedyś w ramach protestu młode damy przestały zakładać usztywniające fiszbiny i turniury, a zaczęły - budząc zgorszenie ojców - nosić lekkie, zwiewne suknie. Dziś twoja córka zamiast plisowanej spódniczki w kratę wkłada wygodne, dziurawe dżinsy, ale mechanizm "sprzeciwu" pozostaje dokładnie ten sam: chęć zerwania z regułami ustalonymi przez dorosłych i dopasowanie do własnych wyobrażeń o tym, jak powinien wyglądać wolny świat.

Warto się tu przy okazji pokusić o nawet dalej idące analogie pokazujące, że dziś wcale z naszą młodzieżą nie jest tak bardzo źle, że wcale - wbrew powszechnym wyobrażeniom - nie stacza się ku przepaści.

Taki np. Woodstock, który jest bodaj przejawem największego buntu młodych w całym XX wieku, sprowadził się w gruncie rzeczy do wspólnego słuchania "alternatywnej" muzyki i chwilowego odrzucenia kontroli rodziców. Oczywiście, zrodziły się wówczas różne idee, niektóre niszowe, szybko zapomniane, inne bardziej groźne (jak chociażby flirt pewnych środowisk z komunizmem), ale wszystko odbyło się w zasadzie bezkrwawo.

Wcześniej buntująca się przed starcami młodzież wybierała formy zdecydowanie mocniejsze. Któż z nas dziś w pierwszej chwili skojarzy, że choćby Powstanie Listopadowe, o którym wszyscy się uczyliśmy w szkołach, było wyrazem nie tylko tendencji narodowowyzwoleńczych, ale przede wszystkim konfliktu pokoleń - w tym przypadku starych, zasiedziałych i zgnuśniałych oficerów, z młodymi, pełnymi idei i świeżości nowymi wojskowymi.

Międzypokoleniowa amnezja

Cechą charakterystyczną chyba każdego człowieka na Ziemi, a przynajmniej ludzi w naszym kręgu kulturowym jest to, że choć sami niemal wszyscy przechodzimy przez okres nieporozumień i niesnasek na styku młodzi-starzy, gdy później dojrzewamy, nabieramy "ogłady" i doświadczeń, zupełnie zapominamy, jak widzieliśmy świat, gdy byliśmy jeszcze nastolatkami.

Nie pamiętamy, jak sami chcieliśmy zbawiać świat, jak z zapałem godnym lepszej sprawy sprzeciwialiśmy się naszym rodzicom w wielu bardzo drobnych sprawach (jak się okazuje patrząc z perspektywy czasu), uważając ich postępowanie za głupie i denerwujące. To o tyle dziwne, że w momentach konfliktu z opiekunami wielu młodych ludzi obiecuje sobie, że będą inni dla własnych dzieci, że nie powtórzą "błędów" rodziców. A jednak, gdy mija czas, zachowujemy się właściwie dokładnie tak samo, powtarzając utarte schematy wychowawcze.

Kto ma w tym sporze rację?

Wszyscy! I my i nasze buntujące się przeciw nam dzieci. Choć pozornie jest to sprzeczność, to jednak, jeśli się głębiej zastanowić, taka odpowiedź ma naprawdę głęboki sens. Nasze rywalizujące z nami dzieci mają rację dlatego, że oswojony, pojawiający się po kilkudziesięciu latach życia cynizm, naprawdę nie jest niczym pozytywnym. Jeśli nasze własne potomstwo dostrzega u nas w wielu aspektach hipokryzję, to przecież także ma rację. Zmagając się z prozą życia, przez te wszystkie lata hartujemy się w nabieraniu dystansu do świata, nie chwyta nas już za serce każda idea i każdy problem. Stajemy się odporni, ktoś mógłby nawet powiedzieć, że impregnowani na większość zła, jakie panuje na tym świecie.

Ale dlatego napisałem, że wszyscy mają rację, gdyż ten dystans do życia, w jaki wyposażają nas kolejne egzystencjalne doświadczenia, osobiste sukcesy i przede wszystkim porażki, jest także bardzo potrzebny. To on - choć młodzi go nienawidzą - zapewnia nam wszystkim spokój, trwałość pewnych praw i fundamentów. Natura tak skonstruowała świat, że tkwimy w odwiecznym uścisku idei, wiedzy i mądrości, który całemu społeczeństwu pozwala zachować niezbędną równowagę. Z jednej strony chłoniemy nowe idee, ale z drugiej mamy ten bezpiecznik, który trzyma nas w miejscu i pozwala zachować rozsądek.

Bardziej od konfliktu pokoleń obawiałbym się widma jego zaniku. Spór, dyskusja - czasem nawet ostra - zawsze nakręca rozwój. To z konfliktu wyłania się realna zmiana, a tym samym faktyczny postęp. Konfrontacja, jaka by ona nie była, daje wszystkim nam filozoficznego kopa do przodu. Tymczasem w dzisiejszym świecie, opanowanym przez media i "autorytety" promujące nieskrępowaną konsumpcję i hedonizm - wbrew temu co sądzi wielu rodziców - nie tylko nie widać nasilenia się pokoleniowego sporu, ale wręcz przeciwnie, skrajne szaleństwo konsumpcji doprowadziło do tego, że wielu młodych, zachłyśniętych "zdobyczami" cywilizacji i siły portfeli rodziców, nie chce się już buntować, nie ma na to ani czasu, ani ochoty. Woli oddawać się łatwym przyjemnościom.

To jest prawdziwe zagrożenie i poważny problem, bo upowszechnienie się podobnej postawy grozi nam tym, że cyniczni będą już nie tylko styrani życiem i jego wszelkimi trudami starcy, ale nawet niegdyś naiwnie idealistyczna młodzież. Bez tej jej świeżości i buntu przepadniemy, bo zakłócony zostanie balans, który zapewniał nam trwanie i rozwój przez wieki.

Tomasz Sławiński

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie