Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Nasza-zdrada.pl

Zdrada i romans
|
15.02.2012
Zdrada i romans Nasza-zdrada.pl

Internet to wspaniałe, ogólnodostępne narzędzie, które gromadzi i udostępnia nieprzebrane pokłady wiedzy. Pozwala również na błyskawiczny i bezpośredni kontakt między ludźmi oddalonymi od siebie o tysiące kilometrów. Ale to nie wszystko! Umożliwia też kontakt z tymi, którzy są od siebie oddaleni w czasie.

Tagi: zdrada

Zdrada i romans Nasza-zdrada.pl

Podobno stara miłość nie rdzewieje, a teraz, dzięki współczesnej technice można ją odnaleźć. Tylko - czy zawsze warto?

„Mieszkam w hotelu, może znasz tańsze lokum?” - taki lakoniczny SMS dostałem od kumpla w dzień po tym, jak przygotowałem tekst na temat możliwości i pokus, które niesie Internet. Coś mnie tknęło i umówiłem się z nim na wódkę. Poprzedni artykuł trafił do kosza, a ja dwa dni leczyłem kaca…

Trzy lata wcześniej

- O Naszej Klasie powiedziała mi Anka - tak nasze pierwsze od kilku miesięcy spotkanie zaczął Kuba, mój przyjaciel. Widać było, że nie chodzi o niezdrowe zainteresowanie jego żony portalami społecznościowymi, ale że to z Kubą coś nie gra. Zawsze opanowany żołnierz korporacji, a wyglądał na człowieka na skraju wyczerpania nerwowego.

- Anka, przeglądając strony internetowe, nabijała się ze zdjęć swoich starzejących się koleżanek otoczonych gromadą dzieci w komunijnych wdziankach – mój przyjaciel rozwijał opowieść. - Któregoś wieczoru siadłem przy niej i zaczęliśmy wyszukiwać dawnych znajomych. Oj, było tego dużo, odżyły dawne chwile... Poprosiłem żonę, by założyła mi konto. Dla żartu pomogła znaleźć Olkę – moją pierwszą szkolną miłość, o której czasem jej opowiadałem, wspominając szczeniackie lata. Na początku wygłupialiśmy się i razem zaczęliśmy do niej pisać, żeby sprawdzić, czy Olka jeszcze mnie pamięta. Mojej żonie jakoś tak zabawnie same układały się zdania, że ja tylko podpowiadałem jej szczegóły, żeby uwiarygodnić rozmowę.

W końcu ktoś zaproponował spotkanie klasowe. Wiesz, jak to fajnie spotkać się z koleżankami i kolegami, z którymi przeżyło się całą masę przygód? Nie byliśmy święci, ciągle ładowaliśmy się w różne akcje, więc gdy spotkaliśmy się po dwudziestu latach, wspaniałych wspomnień było bez liku. Olka siedziała daleko ode mnie, widziałem jak uśmiecha się zamyślona i szepcze coś do swojej przyjaciółki z ławki. Miałem jednak wrażenie, że wciąż mnie obserwuje. Wtedy wstydziłem się do niej podejść. Co miałem jej powiedzieć? Że te wszystkie wiadomości do niej pisała moja żona?

Dwa lata wcześniej

- Minął rok. Internet służył mi głównie do wymiany korespondencji i wyszukiwania informacji giełdowych. Gdyby wówczas ktoś mi powiedział, że jakiś głupawy portal internetowy wywróci mi życie, to puknąłbym się w głowę. Coraz rzadziej zaglądałem na Naszą Klasę. Nie było już takiej potrzeby, bo najważniejsze znajomości z kolegami przeniosły się do życia realnego. Któregoś dnia, zmęczony po bieganinie w robocie, wszedłem na swoje konto. Wiadomość od Olki czekała na mnie od 3 tygodni.

Napisała, że nie rozumie mojego milczenia po spotkaniu klasowym. Zacząłem się głupio tłumaczyć. Ale taka wymiana wiadomości strasznie wydłużała oczekiwanie na odpowiedź. Olka zawsze była niecierpliwa.

Zaproponowała, żebym założył konto na Facebook’u, tam mogliśmy rozmawiać na czacie. Banalne, prawda? Przy okazji udostępniła mi swoje portfolio z sesji fotograficznych. Pomimo jej lat fotografowie szaleli za nią, kolekcja zdjęć była imponująca i hmm... zresztą sam sobie zobacz. Czy muszę mówić coś więcej?

Nagle dostrzegłem, jak wiele brakuje mojej żonie, z którą niby jest zabawnie, ale nie ma już między nami tej "świeżości".

Popłynąłem. Olka była urocza, miała genialne pomysły, była w łóżku zupełnie inna niż moja żona. Spędzaliśmy ze sobą coraz więcej czasu, ciągle się śmialiśmy, wracajac do starych czasów. Tyle nas łączyło wspaniałych wspomnień! A ona... taka świeża, tajemnicza, niezależna. W końcu zaproponowała, żebym się przeprowadził do niej na Mokotów. Anka wydała mi się już tak nudna i zrzędliwa, że uznałem to za najlepsze rozwiązanie...

Rok później

To był najgorszy rok w moim życiu. Anka natychmiast złożyła papiery rozwodowe i kompletnie mnie ignorowała. Z Olką na początku było naprawdę fajnie – dobry seks, częste wypady za miasto, restauracje, kluby. Byłem w siódmym niebie, zakochany po uszy - znów miałem 17 lat.

Niestety, sielanka nie trwała długo. Olka straciła pracę, a swoje frustracje zaczęła przenosić na mnie. Okazało się też, że energia, która rozpierała ją w liceum, po latach przerodziła się w nerwowość i emocjonalne rozchwianie. Do tego doszły jakieś dawne, niezałatwione sprawy, drobne pożyczki, byli faceci dzwoniący w nocy… Nagle wszystkie jej cechy, które tak mi się podobały, obróciły się przeciwko mnie. Mój ideał okazał się być nudny, rozmowy z nią były płytkie, bo jej wiedza była bardzo powierzchowna, a jej zainteresowanie mną ograniczało się wyłącznie do tego, co mogę jej dać od siebie. Oprócz wspomnień, które przecież dotyczyły raptem kilku szkolnych, szczenięcych lat, nie łączyło nas kompletnie nic. Koszmar.

Musieliśmy żyć z mojej pensji. Olka niby szukała nowego zajęcia, ale robiła to tak bez przekonania, że aż mnie mdliło. Tak naprawdę to ja szukałem ogłoszeń i wysyłałem jej CV do pracodawców. A ona tylko narzekała. Szarość życia przyszła szybciej niż w moim wieloletnim małżeństwie.

Przestało mi wystarczać kasy – na życie, zachcianki Olki i moje poczucie winy, które próbowałem zmniejszyć, wysyłając Ance co miesiąc pewną sumę. W krótkim czasie zmarniało moje konto i ja sam.

Moją wciąż-żonę (sprawa rozwodowa jakoś dziwnie się przeciąga) spotkałem na Marszałkowskiej. Piękna jak zawsze wychodziła roześmiana z Empiku z kilkoma książkami i płytami pod pachą.

Zaskoczyła mnie bardzo, bo dała się zaprosić na kawę. Na szczęście w pobliżu był kiosk z ekspresem, więc spokojnie mogłem ją zabrać na niedrogą świeżo zmieloną mieszankę arabiki i robusty.

Szliśmy z tą kawą, ja czułem się jak dureń, a Anka była łagodna i taka ciepła. Trzymała mnie jednak na dystans. To spotkanie rozwaliło mnie psychicznie jeszcze bardziej.

Trzy miesiące temu

Sytuacja stała się bardziej niż beznadziejna. W domu niekończące się kłótnie z Olką, w pracy zawalane projekty i coraz większe długi na koncie. W końcu szef wziął mnie na poważną rozmowę i zagroził, że jeśli nie wezmę się w garść, to mnie wywali, bo ma dość mojej skwaszonej miny i opóźnień.

Pomyślałem, że już dużo straciłem, a mogę jeszcze więcej. Zebrałem się w sobie i wyprowadziłem do hotelu. Ale za chwilę nie będzie mnie stać mnie nawet na pokój w hotelu robotniczym.

Rozmawiałem z żoną. Widzę, że jest szansa na powrót, ale ona jeszcze nie jest gotowa. Nie dziwię się jej, że mi nie wierzy. Nic to, przetrwam, pokażę, że wiem, jak głupio zrobiłem, tylko potrzeba czasu… - cicho skończył Kuba.

Trzy dni później

Cóż miałem zrobić w takiej sytuacji? Wziąłem taksówkę, pojechałem z nim do hotelu, spakowałem jego ciuchy i drobiazgi w reklamówkę z dyskontu i przywiozłem go do siebie.

Wczoraj, w tajemnicy przed Kubą, zadzwoniłem do Anki. Ucieszyła się, słysząc mój głos i wkurzyła, gdy dowiedziała się, w jakiej sprawie dzwonię. Rzuciła słuchawką. A dziś oddzwoniła, mówiąc: "Powiedz mu, że pies chce iść z nim na spacer".

Ed Borowski

PS.
Masz nową wiadomość w skrzynce odbiorczej na portalu nasza-klasa.
Temat: Alicja zaprasza Cię do grona znajomych.

Próbuję się postawić na miejscu Kuby. Czy miałbym na tyle siły, by oprzeć się wdziękom dawnej miłości? Czy lepszy byłby skok w bok, bez odchodzenia od żony? Czy może lepiej niektóre pragnienia pozostawić tylko w sferze wspomnień lub marzeń? Nie chcę oceniać mojego kumpla, ale wy możecie. Zapraszam na forum.

Przeczytaj o zdradzie na FORUM
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (5) / skomentuj / zobacz wszystkie

Aniqa
24 lipca 2015 o 11:32
Odpowiedz

U kobiet zmiany partnera seksualnego można wg biologii wytłumaczyć szukaniem dobrego materiału genetycznego :) I zastanawiające, że u kobiet występuje podobny efekt - ponieważ nowość zawsze jest bardziej ekscytująca. To nic dziwnego i odkrywczego... Zawsze nowe buty cieszą bardziej niż te, które mamy od dawna :) Przynajmniej na początku , bo potem różnie bywa :)

~Aniqa

24.07.2015 11:32
greta
06 marca 2014 o 13:59
Odpowiedz

@jason mnie też kręcą inni faceci, a nie jedynie mój facet, zapewniam cię:) co nie oznacza, że musze mu przyprawiać rogi na każdym kroku i jeszcze zwalać to na biologię;)
I jeszcze jedno: skoro mężczyźni tak boją się monogamii to po co w nią wchodzą ?po co się żenią? Czy my tu w Polsce mamy małżeństwa wymuszane, aranżowane, ustalane? A nawet gdyby, to nie panikuj -ofiarą tego interesu zawsze jest kobieta, nie facet:) Ciesz się swoją biologią i czytaj dalej o efekcie Coolidge,a.

~greta

06.03.2014 13:59
aga40
07 marca 2013 o 18:33
Odpowiedz

Anie powiedział Ci niktże taki efekt może zachodzić także w drugą stronę?

~aga40

07.03.2013 18:33
jason
17 lutego 2012 o 10:21
Odpowiedz

@Wojti - dobry wpis. Wyjaśnijmy pozostałym użytkownikom: Efekt Coolidge'a – wzrost libido mężczyzn wywołany zmianą partnerki seksualnej. Fakt, iż atrakcyjność kobiety szybko maleje w oczach jej stałego partnera, tłumaczy się tym, że mężczyzna nie jest predestynowany do monogamii.

Może trzeba przesłać link do naszych pań ;)?

~jason

17.02.2012 10:21
wojti
17 lutego 2012 o 09:42
Odpowiedz

http://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_Coolidge'a

~wojti

17.02.2012 09:42
1